Wyprzedzając trochę kolejny wpis, w którym zamierzam przyjrzeć się bliżej infrastrukturze potrzebnej do działania na rynku finansowym, postanowiłem policzyć, czy opłaca się inwestowanie w waluty poprzez platformę forex. I to właśnie inwestowanie mam na myśli, a nie jakiś skalping czy też pozycje trzymane przez kilka godzin.
Inwestor chcący zarabiać na osłabieniu złotego szuka okazji do korzystnego nabycia którejś z głównych walut (EUR, USD, GBP, CHF). Pierwszą myślą jest zazwyczaj kantor. Sprytniejsi zawodnicy będą kupowali na portalach temu służących, gdyż spread jest tam zdecydowanie atrakcyjniejszy. Ale dla czytelników tego bloga nie jest chyba tajemnicą, że różnica między ofertami kupna i sprzedaży na FX jest jeszcze mniejsza. Co więc wybrać?
Przyjmuję dość istotne założenie, że nie interesuje nas coś takiego, jak koszt pieniądza w czasie. Kupujemy funta i niech sobie tamtejsza stopa procentowa będzie, jaka chce. Kupiliśmy 100 GBP i tyle będziemy sprzedawali. Niestety, forex nie pozwala nam pominąć tego aspektu, gdyż o koszcie pieniądza przypominają nam naliczane zazwyczaj codziennie punkty swapowe. Pomniejszają one wartość naszej pozycji, a co za tym idzie, stanowią koszt, który w miarę upływu czasu zmniejsza przewagę forexu nad kantorami czy portalami do wymiany walut. Jak więc to jest?
Pierwszym aspektem, który chciałbym poruszyć, jest możliwość zawierania transakcji w dwie strony. O ile forex pozwala na to bez problemu, nie mamy szans na sprzedanie papierowych pieniędzy, których nie mamy. No, chyba że ktoś z rodziny trzyma dużą kasę w walucie i zdecyduje się ją nam pożyczyć. Ale ten wariant odrzucę. Wyłania się więc pierwsza, istotna przewaga forexu. Nie mając możliwości krótkiej sprzedaży, pozostaje nam jedynie czekać. Przebieg tego czekania oddaje odpowiednio dobrany wykres ceny dolara:
Poza możliwością krótkiej sprzedaży, w wyniku korzystnej różnicy w stopach procentowych, punkty swapowe są nam doliczane do pozycji. Według danych mojego brokera, a na takich będę się we wszystkich obliczeniach opierał, ma to miejsce dla każdej wymienionej wyżej waluty, czyli franka, funta, dolara i euro. Fajnie, nie?
Dla pozycji długich, punkty swapowe są jednak kosztem. Stąd też konieczność policzenia, kiedy znika nasza przewaga powstała w wyniku kupna waluty poprzez platformę FX. Oprę się na danych z kantoru Intraco w Warszawie, gdzie oferty są całkiem atrakcyjne oraz na danych z portalu walutomat.pl. Wiążą się z tym pewne kwestie. Po pierwsze problem płynności na portalu walutowym. Z pewnością dużej pozycji nie otworzymy po najlepszych ofertach. Z drugiej strony w kantorze przy kupnie większych ilości, możemy wytargować nieco mniejszy spread. Pominę te kwestie, gdyż zazwyczaj początkujący inwestor obraca mniejszymi sumami. Tak więc:
Kantor:
EUR - 3.9850 - 4.0050 - spread 200 pipsów
USD - 3.0300 - 3.0500 - spread 200 pipsów
GBP - 4.6900 - 4.7500 - spread 600 pipsów
CHF - 3.1100 - 3.1600 - spread 500 pipsów
Portal wymiany walut: (po najlepszych ofertach)
EUR - 3.9920 - 3.9959 - spread 39 pipsów
USD - 3.0210 - 3.0350 - spread 140 pipsów
GBP - 4.7002 - 4.7100 - spread 98 pipsów
CHF - 3.1201 - 3.1440 - spread 239 pipsów
Forex:
EUR - 30 pipsów
USD - 30 pipsów
GBP - 50 pipsów
CHF - 30 pipsów
Jak więc widzimy, w dzisiejszych czasach kantory są już mocno passee. Musimy jednak uwzględnić koszt punktów swapowych, które są naliczane do każdej pozycji przetrzymywanej przez noc. Oprę się oczywiście na tabeli, która obowiązuje u mojego brokera. I tak:
EUR - -4.8521
USD - -3.8671
GBP - -5.4942
CHF - -4.2018
Są to dane w punktach oraz jedynie dla pozycji długich, gdyż jak już wspomniałem, do pozycji krótkich punkty swapowe są doliczane. Proste działanie matematyczne może nam powiedzieć, ile dni możemy trzymać naszą długą pozycję na forexie, żeby cały deal był bardziej opłacalny niż w kantorze czy na portalu do wymiany walut:
Kantor:
EUR - 35 dni
USD - 44 dni
GBP - 100 dni
CHF - 112 dni
Portal wymiany walut:
EUR - 2 dni
USD - 28 dni
GBP - 9 dni
CHF - 50 dni
Ok, mamy dane, teraz trzeba je z grubsza przeanalizować. Musicie sprawdzić Waszą strategię inwestycyjną pod kątem ruchów, jakie chcecie złapać. Jeśli ruchy te są krótsze niż miesiąc, nie warto chodzić do kantoru, lepszy deal zrobicie kupując walutę na FX. Z kolei portal wymiany walut daje mocno zróżnicowane wyniki, ale generalnie dla dłuższego inwestowania powinien się sprawdzić. I teraz czas na kilka zastrzeżeń.
Mam konto na jednym z portali walutowych, ale jeszcze z niego nie korzystałem. Mogę jedynie zakładać, że przyjęte przeze mnie do obliczeń najlepsze oferty kupna i sprzedaży, mogą się rozszerzać. Jeśli chcemy zbudować większą pozycję, musimy cierpliwie czekać, aż użytkownicy zasypią brak podaży swoimi zleceniami. Kolejna rzecz to prowizja. Kiedyś jej nie było, ale walutomat już ją wprowadził. Obecnie wynosi ona 0,2%, co przy obecnej wartości euro, podnosi koszt spreadu, a tym samym zmienia czas, przez jaki opłaca się utrzymywać pozycję na FX. Oto skorygowane dane:
EUR - 18 dni
USD - 44 dni
GBP - 26 dni
CHF - 64 dni
Już nie wygląda to tak różowo, prawda? Oczywiście są portale, na których nie wprowadzono jeszcze prowizji, ale z drugiej strony są one mniej popularne niż walutomat, co przekłada się na większy rozstaw ofert kupna i sprzedaży.
Kolejną ważną kwestią jest samo dokonywanie transakcji. Jeśli rynek ruszy się znacząco przeciwko naszej pozycji, na FX mamy zlecenie stop i sprawa zamknięta. Natomiast sprzedanie dużej ilości waluty w szybkim czasie (czyli własnoręczna realizacja stopa) spowoduje pogorszenie ceny, po jakiej dokonamy transakcji.
Na razie wszystkie powyższe argumenty mogą prowadzić do konkluzji, że jeśli nie chcemy trzymać waluty dłużej niż miesiąc lub dwa, powinniśmy zdecydować się na forex. Ale ale, nie zapominajmy, co się z tym wiąże. Po pierwsze konieczność założenia rachunku, który jest rachunkiem maklerskim. Trzeba iść, podpisać umowę, wypełnić kwestionariusz, że znamy ryzyko rynków z wysoką dźwignią etc. Do tego dochodzi konieczność corocznego rozliczania się z podatku.
Załóżmy, że powyższe nie jest dla nas wielkim problemem. Przejdźmy do minimalnej jednostki transakcyjnej. I co? I zonk! Jeśli otworzymy konto u brokera oferującego miniloty, mamy do wyboru - albo kupujemy 30 tysięcy dolarów, albo nic. Albo 40 tysięcy euro, albo nici z zarobku. Niefajnie... Oczywiście są na rodzimym podwórku brokerzy oferujący mikroloty, ale musimy dobrze patrzeć, żeby nie władować się w jakieś cypryjskie cudo.
Nie poruszyłem tu kwestii lewara. W końcu otwarcie pozycji o wartości 40k euro nie wymaga od nas posiadania tak dużego kapitału. Fakt. Ale próbując łapać ruchy średnioterminowe, musimy mieć odpowiednią poduszkę finansową, żeby móc kilka razy wylecieć na stopie. Myślę, że nie trzeba wspominać o ryzyku zbytniego lewarowania się.
Na koniec polecam przyjrzeć się pewnym korelacjom występującym na parach złotowych. Nasza waluta osłabia się wraz ze spadkami na giełdzie. Skoro wiemy, że strach jest silniejszy niż chciwość, wiemy też, że spadki są bardziej dynamiczne niż wzrosty. Przekłada się to również na rynek walutowy, gdzie wzrosty na walutach są zdecydowanie szybsze i silniejsze niż spadki. Stąd też warto się zastanowić, czy koszt punktów swapowych będzie dla nas aż tak istotnym wydatkiem w okresie, gdy nasza pozycja zarabia wielokrotnie więcej. Poniżej obrazek poglądowy:
Mam nadzieję, że niniejszy wpis nieco rozjaśnił problematykę inwestowania w waluty w średnim i długim terminie. O ile w wypadku umacniania się złotego, forex wydaje się zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, o tyle podczas odwrotnej tendencji każdy z nas musi podjąć odpowiednie decyzje.
Powodzenia!
Przegapiłem jeden szczegół. O ile sperad kosztuje nas tylko raz, prowizja na portalu wymiany walut naliczana jest od każdej transakcji. Tak więc powinniśmy zamiast 0,2% policzyć 0,4%.
OdpowiedzUsuńPodnosi to po raz kolejny czas, przez jaki opłaca się utrzymywać pozycje na foreksie w porównaniu do alternatywnych rozwiązań.
Dzięki mikrolotom nawet z kwotą 1000 zł można inwestować długoterminowo.
OdpowiedzUsuńNatomiast swapy nie grają aż tak istotnej roli - ja na parze USDPLN w ciągu 6 dni zarobiłem na nich 54 gr. Jeśli ktoś liczy przede wszystkim na swapy, to nie wiem, czy nie jest korzystniej trzymać na rachunku oszczędnościowym. Tym bardziej, że nie są one naliczane w weekend.
Widzisz, lewar moim zdaniem jest kluczem w tym wywodzie, pamiętajmy, że mikrolot to lewarowanie do granic możliwości, nikt nie powiedział, że inwestowanie jest łatwe proste i przyjemne, nawet z dobrą strategią zarządzania kapitałem lewar może zniszczyć poważny portfel.
OdpowiedzUsuń@maestroo
OdpowiedzUsuńZ tym tysiakiem i inwestowaniem długoterminowym to bym nie przesadzał. Dla przykładu powiem, że przy obecnych warunkach, ATR dla dolara wynosi 42 zł. Podchodząc długoterminowo, nie ustawia się ciasnego stopa, więc załóżmy 3*ATR, co daje nam 126 zł stanowiące ryzyko 12,6% portfela w jednej transakcji. Kilka wpadek i nie masz czym grać.
Odnośnie swapu, nie było moją intencją liczenie go w relacji do wielkości pozycji, ale w relacji do korzyści, jakie daje inwestowanie na FX zamiast kupna w kantorze. I nikt nie zabroni Ci trzymać długiej pozycji na euro przez rok, tyle że wtedy koszt swapu wyniesie ponad 4,4% wartości pozycji, a w takiej sytuacji jest zdecydowanie korzystniej kupić w kantorze, gdzie spread kosztuje 0,5%.
Gry typowo pod zarabianie na swapie nawet nie rozważam.
I z tego, co wiem, swap jest naliczany w weekend.
@Eudaimonic
OdpowiedzUsuńMikrolot jest jedynie jednostką transakcyjną i nie odnosi się do stopnia lewarowania. Ja grając kwotą 1500 na USDPLN lewaruję się 2:1, a mając kwotę 5k bym się nie lewarował wcale.
To gracz decyduje o lewarze, a nie jednostka transakcyjna.
@ topola
OdpowiedzUsuńZ moich obserwacji wynika, że swapy nie są naliczane przynajmniej z soboty na niedzielę, sprawdzę jak będę przy swoim kompie. Widzisz, są tak mało istotne dla gracza, że nie warto nimi sobie zawracać głowy. Szczególnie na tak ryzykownym rynku, jakim jest forex.
Chodziło mi o to, że przy kapitale 1000 zł i zajęciu pozycji 0,01 lota trzeba mieć obecnie pecha około 10000 pips, aby stracić wszystko na parze USDPLN.
@maestroo
OdpowiedzUsuńJak już mówiłem, przy łapaniu dużych ruchów stawia się szerokie stopy. 3*ATR jest takim stopem, a obecnie na USDPLN taki stop jest wart 1200 pips. Ustaw trzy takie stopy i już masz (licząc roboczo) tylko 6400 pips.
Zatem to wcale nie pech, a całkiem realna możliwość.
to juz lepiej skorzystac z http://tradepolonica.pl/ .tutaj zarabiamy jakbysmy posiadali wlasny kantor.na kazdej otwartej przez nas transakcji
OdpowiedzUsuńJa nadal jestem zwolennikiem kantorów... mniej zachodu, stresu, a różnice w spreadzie nie są aż tak duże. Wszystko zależy też czy potrzebujemy waluty "na już" czy też traktujemy to jako inwestycję.
OdpowiedzUsuńJa spłacając kredyt we frankach korzystam z kantorów internetowych, trochę się boje forexu. Może niepotrzebnie, ale jakoś wymiana w e-kantorze bardziej do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuń