sobota, 25 grudnia 2010

Infrastruktura inwestora

Mam kolegę, który postanowił nieco uporządkować swoje finansowe życie. Nie to, że wcześniej było one chaotyczne, ale uzbierał już pewną sumkę pieniędzy i stwierdził, że warto by było nieco się nią zająć, aby bezczynnie nie leżała na koncie. Czego zatem potrzeba, aby rozpocząć w miarę poważne pomnażanie kapitału na rynkach finansowych?

Pierwszym elementem są pieniądze. Nie są one najważniejsze, gdyż można rozpoczynać "na sucho" lub małymi kwotami, a później stopniowo powiększać portfel. Ale nie warto też się oszukiwać, pieniądze są potrzebne. Trudno na tym etapie zdefiniować minimalną ich ilość potrzebną do wejścia w poważne inwestowanie, gdyż jest to uzależnione od naszych umiejętności, instrumentów na których chcemy grać, jak również koncepcji rozwoju portfela, którą przyjmiemy. Może w najbliższym czasie poświęcę temu zagadnieniu oddzielny wpis, gdyż kwestia jest niebanalna. Kolega dysponuje kwotą ok. 20 tysięcy.

Drugim elementem jest czas. Myślę, że on jest czynnikiem najważniejszym, gdyż jak pisałem w niedawnym wpisie, jeśli chce się coś robić dobrze, trzeba temu poświęcić odpowiednią ilość czasu i uwagi. Już samo rozpoczęcie inwestowania wymaga przyswojenia sporej dawki wiedzy, a każdy kolejny krok wiąże się z dodatkowymi zagadnieniami do opanowania. W mojej skromnej ocenie, inwestowanie trzeba lubić, gdyż tylko w takiej sytuacji jesteśmy w stanie wytrwać dość długo, żeby rezultaty zaczęły być widoczne. Alternatywą jest oczywiście lokata lub kupienie w ciemno jednostek TFI w przekonaniu, że "w długiej perspektywie giełdy rosną".

Trzecia rzecz, bardzo często niedoceniana, to infrastruktura, czyli posiadanie narzędzi do inwestowania. Mam tu na myśli odpowiednie konta, rachunki maklerskie, dostęp do rejestrów TFI, rynku forex etc. Ponadto jest to specjalistyczne oprogramowanie, które nierzadko wiąże się z koniecznością uiszczenia niemałej (dla początkującego) opłaty. Sam posiadam prawie 40 rachunków bankowych w 6 bankach, do tego trzy konta maklerskie oraz specjalistyczny program do notowań, więc coś na ten temat mogę powiedzieć.

Osobie rozpoczynającej przygodę z pomnażaniem pieniędzy zazwyczaj poleca się początkowo proste rozwiązania, czyli lokaty i konta oszczędnościowe. Należy więc odszukać bank dający jedne z najlepszych na rynku ofert i otworzyć tam konto. Jeśli ktoś chce dodatkowo korzystać na kontach oszczędnościowych, może szukać banku sprzyjającego temu rozwiązaniu, czyli oferującego możliwość otwarcia wielu takich kont. Ilość kont ma znaczenie, jeśli stosuje się optymalizację odsetkową, czyli takie manipulowanie kwotą trzymaną na rachunku/lokacie, aby ułamki grosza plasowały nas w wyższym progu odsetek. Najlepsze wyniki metoda ta daje przy kwocie odsetek wynoszących 1 grosz dziennie, co ma miejsce (w zależności od oprocentowania) przy środkach ok 40 zł na rachunku. Tak wiec widzicie, że wielkich pieniędzy tu się zrobić nie da, a trzeba mieć otwarte masę kont. Ale z drugiej strony można ulokować kwotę np. 2000 zł na 9-10% bez żadnego ryzyka, co dla ciułaczy może stanowić impuls do zaplanowania wycieczki do banku.

Teraz powinienem powiedzieć o obligacjach SP, w które niektórzy decydują się inwestować, ale odpuszczę temat z racji tego, że lepsze oprocentowanie oferują obecnie lokaty bankowe i konta oszczędnościowe.

Zazwyczaj kolejnym krokiem dla inwestorów jest nabycie jednostek TFI. Szczególnie widoczne jest to w okresie wzrostów na giełdach, kiedy to tele-akwizytorzy dzwonią do klientów banków "w trosce o ich pieniądze". Z jednej strony może to być rozwiązanie odpowiednie dla osób, które nie mają czasu na szersze zajmowanie się swoimi pieniędzmi, a chcą zarabiać więcej niż oferują to lokaty. Przystąpienie do TFI wymaga już przeprowadzenia pewnego researchu, gdyż mamy do czynienia z dużą ofertą. Najpierw samo towarzystwo, później rodzaj funduszu. Znaczenie ma sam zarządzający, opłaty za zarządzanie, nabycie i zbycie jednostek. Niebagatelną rolę odgrywa też parasol, czyli możliwość przenoszenia środków między subfunduszami bez konieczności odprowadzenia podatku. Samo podpisanie umowy z TFI również wymaga pewnego zachodu.

Jeśli ktoś sądzi, że sam jest w stanie lepiej zatroszczyć się o swoje pieniądze niż zarządzający, otwiera konto maklerskie. Wiąże się to z koniecznością podpisania kolejnej umowy, poświęcenia kolosalnej ilości czasu na poznanie podstaw, ale z drugiej strony jest to w mojej ocenie etap, który może zostać uznany za końcowy. O ile TFI daje pewne możliwości, pociąga za sobą sporo kosztów i ograniczeń. Natomiast giełda znacząco obniża koszty, a daje daleko szersze możliwości. 

Napisałem, że jest to etap końcowy, gdyż w zasadzie można bardzo profesjonalnie inwestować na giełdzie i nie trzeba wchodzić w kolejne typy inwestycji. Akcje, kontrakty terminowe i opcje to już dużo, A przecież mamy też całą masę certyfikatów strukturyzowanych dających ekspozycję na towary, surowce, inne rynki akcji oraz na koszyki aktywów. Dzięki temu możemy dywersyfikować nasze działania poprzez nabywanie walorów, które "trendują" w inny sposób. No pełnia szczęścia.

Do rachunku maklerskiego przydatne jest jakieś oprogramowanie. O ile podstawową platformę do analizy wykresów zapewnia zazwyczaj DM za darmo, można też pójść o krok dalej i wykupić oprogramowanie bardziej zaawansowane. Oczywiście przydatne będzie ono głównie inwestorom wymagającym bardziej zaawansowanych narzędzi do analizy, z niezbędną możliwością tworzenia własnych indykatorów. Mając taki program, możemy bawić się wskaźnikami i filtrami w sposób praktycznie nieograniczony. Z drugiej strony trzeba sprawę dobrze przemyśleć, gdyż dla początkującego (małego) inwestora, taki wydatek może stanowić poważną przeszkodę w zyskownym tradingu.

W formie suplementu do konta maklerskiego, wspomnę jeszcze o IKE. Stanowi ono zupełnie odrębne konto maklerskie, co rodzi konieczność podpisania nowej umowy, ale daje też wielkie korzyści, z których największą jest oczywiście możliwość uniknięcia lub odroczenia płatności podatku Belki. Jako, że IKE nie pozwala na obracanie instrumentami pochodnymi, osoby chcące bawić się na kontraktach będą musiały korzystać z dwóch kont maklerskich.

Kolejnym krokiem jest w mojej ocenie rachunek forex. Zainteresowani będą nim głównie inwestorzy chcący grać na bardzo krótkich interwałach, ale z drugiej strony jest to bardzo fajna możliwość do zajmowania krótkiej pozycji na walutach, co może być atrakcyjne również dla inwestora średnioterminowego. Oczywiście forex to zazwyczaj nowa umowa, nowe warunki obrotu oraz nowe oprogramowanie. Czy warto, to już ocenicie sobie sami.

Myślę, że ostatnim etapem jest otwarcie konta maklerskiego na którymś z bardziej rozwiniętych rynków. Dzięki temu dostajemy możliwość gry na instrumentach u nas niedostępnych, lub dostępnych, ale oferujących mało atrakcyjny spread. Jest to w zasadzie zwykłe konto maklerskie, ale po pierwsze polega na otwarciu go w zagranicznym biurze (bariera językowa, kwestia uwierzytelniania dokumentów) oraz na rozliczaniu się z fiskusem.

Oczywiście inwestowanie nie kończy się jedynie na wyżej wymienionych polach. Można przecież obracać nieruchomościami, dziełami sztuki, czy też czymkolwiek innym. Niestety, zazwyczaj są to rynki wymagające większego kapitału lub też większej liczby czynności ze strony uczestnika. Można przecież obracać monetami kolekcjonerskimi, ale monetę taką trzeba kupić, odebrać drogą pocztową lub osobiście, przetrzymać odpowiednio długo, później wystawić do sprzedaży, zapakować i wysłać. Cała masa czynności, a zarobek bywa z tego niewielki. Ale jak mówiłem, co komu pasuje.

Próbując podsumować niniejszy wpis, myślę że konto maklerskie jest formą najpełniejszą. Dzięki faktowi, że daje możliwość gry na różnych instrumentach, jest w stanie zastąpić wiele innych typów inwestycji. Zamiast lokat i kont oszczędnościowych mamy obligacje korporacyjne, które (przy co prawda większym ryzyku) dają wyższe stopy zwrotu. Zamiast TFI mamy na giełdzie ETF-a, a przecież wiemy, że systematyczne pokonywanie benchmarku przez TFI to raczej wyjątek niż reguła. Z kolei forex może być zastąpiony przez kontrakty walutowe, choć raczej jest to opcja dla większych inwestorów. 

Zatem sami widzicie, że aktywne działanie na rynkach finansowych może się wiązać z koniecznością podpisania dużej ilości umów, opanowania różnych zasad funkcjonowania na rynkach oraz potrzebą nabycia (uzyskania dostępu) do specjalistycznych programów. Czy warto? Moim zdaniem warto, gdyż inwestowanie jest zajęciem na długie lata. Jeśli już raz otworzymy te konta, później tylko wpuszczamy pieniądze w ten system i jesteśmy w stanie kilkoma kliknięciami przerzucić pieniądze z obligacji w akcje, z ETF-a w ropę czy z opcji w kontrakt terminowy. A dodatkowo, jeśli mamy maklerskie IKE, możemy uniknąć zapłacenia części lub całości podatku.

4 komentarze:

  1. Z programów giełdowych akurat początkującym polecałem Power Tradera. A co Pan myśli o tym narzędziu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Musiałbym bliżej mu się przyjrzeć. Sam od początku działam na Amibrokerze, więc trudno mi jest polubić narzędzie, w którym nie mogę napisać własnego wskaźnika czy linii stopu kroczącego.

    Kiedyś się przymierzyłem do tego programu, ale specjalnie nie zgłębiałem jego funkcjonalności. Powinien się wypowiedzieć ktoś, kto korzysta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja obecnie posiadam konta/lokaty w bankach (oczywistość), jednostki funduszy i rachunki maklerskie (podstawowy i rezerwowy).

    Przy portfelu ok. 10k to dla mnie jak najbardziej wystarczający zestaw. Daje dostęp do bezpiecznych form inwestowania (lokaty) oraz do bardziej złożonych i agresywnych instrumentów u maklera.

    W IKE, czy forex na razie się nie bawię - powyższa infrastruktura i tak daje już tyle możliwości, że nie jestem w stanie ich wszystkich wykorzystać.

    OdpowiedzUsuń
  4. IKE to przede wszystkim uniknięcie lub odroczenie podatku. Przecież to takie samo konto maklerskie, tyle że z US rozliczasz się dopiero po wypłacie środków. A do derywatów masz przecież rachunek podstawowy.

    Co do FX to zależy, jak je traktujesz. Z portfelem 10k możesz spokojnie zająć pozycję na RCGLD lub RCSILA, które pięknie bazują na pięknie rosnącym metalu, ale zabawę psuje trochę spadająca złotówka.

    Dzięki rachunkowi FX możesz się przed tym zabezpieczyć.

    OdpowiedzUsuń