środa, 3 listopada 2010

Zaczęło się od złota...



Pewnie podobnie do większości z Was, buduję swój portfel inwestycyjny w oparciu o różne typy aktywów. Na blogu piszę głównie o rynku akcji czy kontraktów, ale mam też depozyty, fundusze i inne tym podobne historie. W związku z faktem, iż moja edukacja finansowa ciągle postępuje, wciąż poszukuję różnych typów inwestycji, które mogę poczynić w celu zwiększenia wartości mojego portfela. No, może wykluczam monety kolekcjonerskie, którymi trochę się zajmowałem, w których trochę utopiłem i  które dały mi cenną życiową lekcję, że jak się na czymś nie znam to nie wkładam w to pieniędzy. Ale o tym może kiedy indziej.

Zaczęło się od złota. Powiększyłem swój portfel o kilka certyfikatów RC na ten kruszec z zamysłem, żeby trzymać to na dłuższy termin, dopóki bańka (jeśli z taką mamy do czynienia) nie przestanie rosnąć. Na początku było fajnie, lecz po pewnym czasie pojawiły się wątpliwości. Wszystko dlatego, że porównałem sobie wykres złota w dolarach oraz wykres złota w PLN. Oto one:
Nie to, że wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że wycena w różnych walutach przebiegać może diametralnie inaczej. Niemniej zabolało. Jako osoba co nieco już kumająca w świecie pieniędzy, zacząłem szukać możliwości do zajęcia krótkiej pozycji na dolarze w celu zabezpieczenia moich certyfikatów. Forex odrzuciłem od razu, gdyż bawiłem się tam kiedyś na demo i nie podobały mi się punkty swapowe, które były odejmowane każdego dnia o północy. W końcu biorąc shorta na miesiące, traci się grosz do grosza, a z tego, jak wiemy, wychodzi całkiem pokaźna kokosza.

Pytałem, szukałem, niestety nie udało mi się ustalić instrumentu, który umożliwiałby zajęcie długoterminowej krótkiej pozycji na złocie. Ostatnio jednak moja nadzieja odżyła, gdyż okazało się, że punkty swapowe mogą być naliczane w obie strony, co oznacza, iż nie zawsze jest to koszt dla inwestora utrzymującego pozycję, a może to być niewielki zysk. Przeszperałem tabele punktowe w BossaFX oraz XTB i ku mojej wielkiej radości, informacja się potwierdziła - krótka pozycja na eurozłotym oznacza dodawanie kasy do rachunku :)

Część osób powie pewnie teraz, że gdybym od razu wiedział, czym jest punkt swapowy i od czego zależy, nie miałbym wątpliwości, że może działać na naszą korzyść. Podczas zapoznawania się z rynkiem forex poczytałem co to jest, z czego wynika etc. Natomiast podczas gry na demku korzystałem zazwyczaj z pary €/$, gdzie w obie strony punkty swapowe są odejmowane od pozycji. Tak mi utkwiło w głowie i stąd też skala mojego zaskoczenia w chwili obecnej.

Wracając do kwestii zabezpieczania certyfikatów, mój problem został rozwiązany jedynie częściowo. Wynika to z faktu, że najmniejszą jednostką transakcyjną jest 0.1 lota, czyli 10 000 jednostek waluty, co znacząco przewyższa wartość moich certyfikatów. Tak więc na razie z zabezpieczenia nici, chyba że pojawi się rzetelny broker oferujący mikroloty. 

Ale możliwość utrzymywania długoterminowej krótkiej pozycji na dolarze pociąga za sobą również inne interesujące szanse zarobku. Chociażby jazda z trendem. Rzućmy okiem na wykres dolara w nieco szerszej skali:
Widzimy więc, że GENERALNIE jest on odwrotnie skorelowany z rynkiem akcji. Oczywiście potrzebna jest kontrola ryzyka, aby nie naciąć się na głębokie odbicia podobne do tego, które wydarzyło się w ostatnich miesiącach. Tak więc poza zabezpieczaniem, możemy wykorzystać krótką pozycję do długoterminowego jechania z trendem w czasie wzrostów na giełdach.

Mam świadomość, że sprawa nie jest taka prosta. Że oprocentowanie depozytów, że nie jest to dokładne odwrócenie ruchów na giełdach, że forex jest mocno lewarowany. Ale zakładając, że o wielkości lewara decydujemy sami, otrzymujemy instrument do inwestycji długoterminowych, którego nie trzeba co kwartał rolować, którego płynność jest więcej niż zadowalająca i który co dzień o północy wypłaca nam niewielką dywidendę.

Tak więc w dzisiejsze wolne popołudnie przyszła mi do głowy myśl przewrotna - wykorzystać forex, na którym łapie się tiki do gry na interwałach tygodniowych i miesięcznych. Co o tym myślicie?

5 komentarzy:

  1. jak sie gra na kontraktach na walutach to chyba nie ma swapu, zobacz city index, co do mikro lotow to chyba go4x je ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. proponuję zapoznać się z ofertą TMS Brokers, a konkretnie platformą TMS Direct, jest tam dużo zaawansowanych narzędzi do zarządzania ryzykiem (opcje, futures, forward), jedynym mankamentem jest ilość potrzebnej got~ówki

    OdpowiedzUsuń
  3. Przejrzałem trochę ofertę go4x. Faktycznie mają mikroloty, jak również kusi niski próg wejścia, czyli 1000 zł. W tym wypadku może sprawdzić się strategia gry z długoterminowym trendem, gdyż według moich pobieżnych obliczeń, kwota 1k zł będzie odpowiadała ruchowi 1 zł na parze USD/PLN, co jest już gigantycznym przesunięciem.

    Może to być rozwiązanie na zabawy z FX.

    OdpowiedzUsuń
  4. FOREX jest straszny :) Ja się go boję. Założę się, że gdybym otworzył rachunek, od razu zacząłbym na nim grać, zawierać transakcje intraday itd :D Nawet jeśli codziennie powtarzałbym sobie, że to ma słuzyć tylko zabezpieczaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Generalnie też tak myślałem, dopóki nie uświadomiłem sobie, że punkty swapowe nie zawsze działają na naszą niekorzyść. W takim wypadku można wrzucić małą kwotę i jechać na trendzie.

    Poza tym nie zawsze trzeba się mocno lewarować. Przy mikrolotach wpłacasz 5k i grasz bez lewara.

    OdpowiedzUsuń