Poprzednio omówiliśmy optymistyczny wariant, w którym sytuacja rozwijała się zgodnie z założonym przez nas scenariuszem. Teraz czas na wariant może nie pesymistyczny, ale powiedzmy że umiarkowanie negatywny, czyli sytuację, w której po wejściu na rynek nie mamy ani spadków ani wzrostów, a jedynie ruch boczny w wąskim zakresie.
Dlaczego uważam, że jest to scenariusz umiarkowanie negatywny? Przecież nie tracimy, a ceny nie zmieniają swoich poziomów. To prawda, lecz zazwyczaj otwieramy pozycję w oczekiwaniu na ruch rynku w daną stronę. Wchodzimy licząc, że ceny podążą w założonym kierunku, a nie będą sobie dreptały w miejscu. Z drugiej strony mamy pewną tolerancję na zwłokę, czasem jest to 2-3 dni, czasem trochę więcej. Tak więc setup ma swój (nie zawsze określony) okres ważności, po upływie którego można uznać, że oczekiwany przez nas ruch nie nastąpił, a my jesteśmy na rynku zupełnie przypadkowo. Co wtedy?
Znów wypada zrobić rozróżnienie na strategie podążania za trendem oraz swing tradingowe. W przypadku tych pierwszych oczekujemy na wzrost cen w szerokiej perspektywie. Stąd też stosunkowo krótki okres płaskiego rynku nie stanowi większego zaburzenia, w końcu jesteśmy gotowi przeczekać nawet korekty, o ile nie strzelą nam stopa. Przyjmując, że ruch boczny trwa wyjątkowo długo, nasze szanse na wzrosty wciąż wynoszą 50%, gdyż rynek może iść tylko w górę lub w dół. Znając skuteczność systemów trend following (35-45%) szanse pół na pół są całkiem niezłe, w związku z czym raczej byłbym zwolennikiem pozostania na rynku.
Nieco inaczej wypada perspektywa swing tradingowa, kiedy to naszym celem jest krótki ruch cen, wykorzystanie jakiegoś nadzwyczajnego odchylenia od średniej, impetu, wsparcia lub czegoś zupełnie innego. Wtedy sprawy mogą wyglądać podejrzanie, kiedy zamiast gwałtownej korekty mamy ruch boczny. Podejmiemy decyzję o wcześniejszym opuszczeniu rynku, gdyż "coś tu śmierdzi". Zatem w przypadku swing tradingu, jestem w stanie dopuścić możliwość wcześniejszego wyjścia, choć zalecam poważne przemyślenie sprawy.
Patrząc na wszystko z nieco innego punktu widzenia, wychodzenie z rynku z powodów innych, niż uwzględnione w systemie, może rodzić poważne konsekwencje. Główną jest zaburzenie wskaźników skuteczności oraz średniego zysku do średniej straty. Poprzez zamknięcie pozycji realizujemy zazwyczaj niewielki zysk lub niewielką stratę, co wpływa na bilans. Kolejna sprawa, nawet ważniejsza to zwolnione środki, które możemy jakoś zagospodarować. Czasem trafnie, czasem nietrafnie, wszystko to ciężko oszacować. Zatem dopuszczając dyskrecjonalną ocenę sytuacji wystawiamy się na wprowadzanie punktów niepewności do naszych działań, a w połączeniu z emocjami towarzyszącymi grze na giełdzie, może to bardzo niekorzystnie odbić się na naszym portfelu.
Podsumowując ten krótki wpis, myślę że warto jednak zostawać na rynku nawet wtedy, gdy zakładany ruch nie następuje. Możliwe, że to tylko opóźnienie, a opuszczenie pozycji z pewnością pozbawi nas szans na zysk, zwłaszcza gdy gramy zgodnie z kierunkiem dominującego trendu.
Dlaczego uważam, że jest to scenariusz umiarkowanie negatywny? Przecież nie tracimy, a ceny nie zmieniają swoich poziomów. To prawda, lecz zazwyczaj otwieramy pozycję w oczekiwaniu na ruch rynku w daną stronę. Wchodzimy licząc, że ceny podążą w założonym kierunku, a nie będą sobie dreptały w miejscu. Z drugiej strony mamy pewną tolerancję na zwłokę, czasem jest to 2-3 dni, czasem trochę więcej. Tak więc setup ma swój (nie zawsze określony) okres ważności, po upływie którego można uznać, że oczekiwany przez nas ruch nie nastąpił, a my jesteśmy na rynku zupełnie przypadkowo. Co wtedy?
Znów wypada zrobić rozróżnienie na strategie podążania za trendem oraz swing tradingowe. W przypadku tych pierwszych oczekujemy na wzrost cen w szerokiej perspektywie. Stąd też stosunkowo krótki okres płaskiego rynku nie stanowi większego zaburzenia, w końcu jesteśmy gotowi przeczekać nawet korekty, o ile nie strzelą nam stopa. Przyjmując, że ruch boczny trwa wyjątkowo długo, nasze szanse na wzrosty wciąż wynoszą 50%, gdyż rynek może iść tylko w górę lub w dół. Znając skuteczność systemów trend following (35-45%) szanse pół na pół są całkiem niezłe, w związku z czym raczej byłbym zwolennikiem pozostania na rynku.
Nieco inaczej wypada perspektywa swing tradingowa, kiedy to naszym celem jest krótki ruch cen, wykorzystanie jakiegoś nadzwyczajnego odchylenia od średniej, impetu, wsparcia lub czegoś zupełnie innego. Wtedy sprawy mogą wyglądać podejrzanie, kiedy zamiast gwałtownej korekty mamy ruch boczny. Podejmiemy decyzję o wcześniejszym opuszczeniu rynku, gdyż "coś tu śmierdzi". Zatem w przypadku swing tradingu, jestem w stanie dopuścić możliwość wcześniejszego wyjścia, choć zalecam poważne przemyślenie sprawy.
Patrząc na wszystko z nieco innego punktu widzenia, wychodzenie z rynku z powodów innych, niż uwzględnione w systemie, może rodzić poważne konsekwencje. Główną jest zaburzenie wskaźników skuteczności oraz średniego zysku do średniej straty. Poprzez zamknięcie pozycji realizujemy zazwyczaj niewielki zysk lub niewielką stratę, co wpływa na bilans. Kolejna sprawa, nawet ważniejsza to zwolnione środki, które możemy jakoś zagospodarować. Czasem trafnie, czasem nietrafnie, wszystko to ciężko oszacować. Zatem dopuszczając dyskrecjonalną ocenę sytuacji wystawiamy się na wprowadzanie punktów niepewności do naszych działań, a w połączeniu z emocjami towarzyszącymi grze na giełdzie, może to bardzo niekorzystnie odbić się na naszym portfelu.
Podsumowując ten krótki wpis, myślę że warto jednak zostawać na rynku nawet wtedy, gdy zakładany ruch nie następuje. Możliwe, że to tylko opóźnienie, a opuszczenie pozycji z pewnością pozbawi nas szans na zysk, zwłaszcza gdy gramy zgodnie z kierunkiem dominującego trendu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz