Ponad rok temu napisałem wpis dotyczący kupna mojego pierwszego samochodu. Jakoś tak się złożyło, że posiadam go do dzisiaj, a więc mam już domknięte dwa lata doświadczeń związanych z kosztami utrzymania takiego pojazdu, Korzystając z okazji, że Michał Szafrański podzielił się swoimi obliczeniami dla posiadanego przez niego od nowości samochodu, ja pokażę wersję auta używanego.
Każdy używa auta inaczej
Jeśli jeszcze nie czytaliście mojego poprzedniego wpisu, zachęcam żebyście to zrobili. Pozostaje on bardzo aktualny, prezentując jednocześnie sposób, w jaki korzystam z samochodu.
O ile więc niektórzy przebywają miesięcznie duże dystanse i potrzebują auta jako narzędzia do pracy, u mnie samochód nie jest wymogiem koniecznym. Gdybym się uparł mógłbym funkcjonować bez niego, ale wiązałoby się to z podróżowaniem trwającym o wiele dłużej oraz w gorszych warunkach, co chociażby przy obecnej pogodzie można uznać za ważny czynnik.
Podróżuję najczęściej na bardzo krótkich trasach. W związku z tym silnik jest zimny, jadę przez miasto, a to wszystko przekłada się na stosunkowo wysokie spalanie, jak na benzynową jednostkę 1.1. Niemniej na razie jestem z niej bardzo zadowolony, mimo że trochę brakuje mocy pod nogą, gdy czasami potrzeba bardziej dynamicznego przyspieszenia.
Oprócz tego, użytkuję auto normalnie. Większość tras (nie licząc krótkich dojazdów do pracy) nie przekracza w obie strony dystansu 50 km, sporadycznie przekraczając 100 km. Jeśli używacie samochodu w inny sposób, faktyczne koszty utrzymania pojazdu będą inne.
Koszty samochodu używanego
Jak wiecie, kupiłem auto używane, już dość leciwe. W sumie sam zakup był trochę spontaniczny, ale trafiła się okazja, wiec nie mogłem jej nie wykorzystać. Poprzez sam fakt, że udało mi się zapłacić za samochód bardzo mało, mogę niemal pominąć czynnik utraty wartości pojazdu. Na pewnym etapie staje się to marginalnym problemem, czego nie można powiedzieć o nowym samochodzie z salonu, który już po kilku miesiącach użytkowania jest wart dużo mniej.
Drugą uwagą jest jego wartość odsprzedażowa. Chcąc pozbyć się auta, można liczyć na otrzymanie za nie jakiejś sumy pieniędzy. I owszem, najczęściej tak jest. Ale w moich obliczeniach zupełnie pomijam ten aspekt, jako nieistotny. Teoretycznie mógłbym sprzedać dzisiaj swój samochód za kwotę nawet większą niż ta, którą za niego zapłaciłem. Tyle tylko, że są to wciąż niewielkie pieniądze, dlatego nie sądzę, żeby był sens je uwzględniać.
Kolejna sprawa przy samochodzie używanym to konieczne nakłady, które musimy ponieść zaraz po zakupie. Najczęściej jest tak, że trzeba wymienić to i owo, zrobić jakiś przegląd, czy dokupić wyposażenie, W związku z tym dochodzą pewne koszty, których być może nie poniesiemy przy samochodzie nowym.
Oczywiście są też pewne koszty wspólne dla auta salonowego i używanego, Trzeba je ubezpieczyć, zapłacić podatek, trzeba czasem dokupić jakieś wyposażenie, opony zimowe etc, Niekiedy te dodatkowe sprawy możemy otrzymać w gratisie, czy to od poprzedniego właściciela, czy też od dealera, w formie promocji.
Przechodząc już do samych kosztów eksploatacji i utrzymania pojazdu, za pełne dwa lata użytkowania auta przeze mnie, tabela wydatków kształtuje się następująco:
Koszt zakupu samochodu oraz wszystkie nakłady inne niż paliwo to kwota 6 929,68 zł. Wydatki na paliwo wyniosły 5 558,53 zł, a zatem łączne koszty posiadania auta w moim wypadku wyniosły 11 888,21 zł za pełne dwa lata jego używania.
Nie jest trudno policzyć, że przekłada się to mniej więcej na kwotę 500 zł miesięcznie. I to właśnie ta wartość może być wskazówką dla wszystkich zainteresowanych, ile trzeba mieć przewidziane w budżecie na pozycję zwaną samochodem.
I myślę, że nie jest dla nikogo tajemnicą, że jest to wariant bardzo ekonomiczny. Auto kupiłem za bardzo niewielkie pieniądze, nie wydałem na nie szczególnie dużo jeśli chodzi o naprawy i wyposażenie, a ponadto przejechałem nim w dwa lata zaledwie 13 250 km. Takie przebiegi niektórzy robią w dwa miesiące.
Odwołując się nieco do obliczeń przedstawionych przez Michała, warto sprawdzić, ile kosztowało mnie przejechanie jednego kilometra tym samochodem. Uwzględniając całość nakładów poniesionych na samochód, było to ok. 90 groszy za kilometr. Jeśli chcemy sprawdzić jedynie koszt wynikający ze spalanego paliwa, będzie to 42 grosze za kilometr. Stawki bardzo niskie, zwłaszcza w porównaniu do Michała, ale on jeździł samochodem nowym, a poza tym miał zupełnie inne koszty (ubezpieczenie, garaż etc.).
Ukryty koszt posiadania samochodu
Na podstawie powyżej przyjętych wyliczeń można wysnuć wniosek, że utrzymanie auta to koszt rzędu 500 zł miesięcznie. Faktycznie tak w moim przypadku jest, ale nie uwzględnia on kosztu kupna kolejnego auta.
Przecież samochody nie są wieczne i raz na jakiś czas trzeba je wymieniać. Może być tak, że jutro moje auto zepsuje się lub ulegnie wypadkowi i trzeba będzie wygospodarować kolejne 10-20 tysięcy na kupno czegoś nowego, zapewne również używanego. Ten koszt też trzeba mieć uwzględniony w budżecie.
Zakładając więc, że samochód wymieniamy raz na 5 lat, a na nowe auto wydajemy 40 tysięcy i jednocześnie sprzedajemy stare za 10 tysięcy, musimy odłożyć różnicę w wysokości 30 tysięcy. Przekładając to na miesięczny budżet gospodarstwa domowego, otrzymujemy kolejne 500 zł miesięcznie. Może nie są to pieniądze, które każdego miesiąca wypływają z portfela, ale dobrze jest, żebyśmy je oszczędzali, mając w perspektywie czasu wymianę posiadanego samochodu.
Podsumowanie
Trudno jest przecenić posiadanie samochodu. Ułatwia nam on codzienne sprawy, uniezależnia od pogody, a jeśli posiadamy dzieci, życie bez samochodu staje się jeszcze bardziej skomplikowane. I mimo że nie należy on już do dóbr luksusowych, a samo auto możemy kupić za bardzo niewielkie pieniądze, jego utrzymanie stanowi dla niektórych budżetów istotne obciążenie, Dobrze jest zdawać sobie z tego sprawę zanim podejmiemy decyzję o kupnie. Zwłaszcza, że później będzie zdecydowanie trudniej przestawić się na życie bez niego, jeśli budżet nie udźwignie tego kosztu.
Trochę mnie przeraziłeś tymi kosztami. Sam do tej pory ich nie liczyłem ale myślałem, że są niższe, dużo niższe.
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak to wygląda, że są jednak wyższe niż niższe. Wydawać by się mogło, że kupujesz tanie auto, a później ono kosztuje tylko tyle, ile w nie wlejesz.
UsuńA tu dochodzą opłaty i inne takie. Zobacz, że mam samo OC + NNW, a nie mam AC. Za nowe auto pakiet kosztuje nie 500 zł, ale ponad 2000 zł. I to samo z benzyną. Niech ktoś ma przejazdy rzędu 30 tys. rocznie, licząc moją stawkę paliwową ma się koszty na samą benzynę rzędu 1000 zł miesięcznie.
Dlatego warto udostępniać takie wpisy - otwierają oczy. Bo jak napisałem, kiedy już kupisz samochód, bardzo ciężko jest się zdecydować na sprzedaż i powrót do poruszania się komunikacją. O ile oczywiście nie mieszka się w centrum dużego miasta.
Darku, one zwykle są wyższe, dużo wyższe.
OdpowiedzUsuńMożemy się pocieszać, że paliwo tanieje ;) A jak widać w powyższej tabelce, koszt zakupu paliwa z czasem potrafi znacznie przebić wartość samochodu. W moich wyliczeniach w ciągu roku na utrzymanie samochodu wydaję około 5 tysięcy złotych. Samochód może być sporą przeszkodą w próbowaniu osiągnięcia finansowej niezależności ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, jeśli nie ma się pewności, że to dobra decyzja (lub konieczności kupna), lepiej z tą decyzją zaczekać.
UsuńOdłożenie tych kilku tysięcy rocznie przez kilka lat kumuluje się do ładnej sumki.
Cieszę się, że popełniłeś ten wpis. Moja odległa wizja posiadania samochodu oddala się coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńMoje koszty wyglądają podobnie z tym że przez 3 lata zrobiłem około 70 tys km. Miesięczny koszt utrzymania samochodu w moim przypadku to 630zł. Te wyliczenia nie zawierają jednak ceny samochodu (11k). Dodam też że auto jest na cng i jeżeli chodzi o awarie nieeksploatacyjne przez te 3 lata wydałem około 4k na takie naprawy.
OdpowiedzUsuńDojeżdżam do pracy 100km w obydwie strony codziennie w związku z tym innej opcji nie mam.
Do niedawna myślałem że koszt utrzymania samochodu to 300 zł miesięcznie - paliwo. Matematyka jednak jest nieubłagana :). Reasumując radzę liczyć dokładnie wydatki poniesione na samochód i raczej wybrać przeprowadzkę do mieszkania o wyższym standardzie bliżej pracy niż samochód.
Zbyt często popełniamy błąd, podliczając tylko koszty paliwa. Ja też mam podobne spostrzeżenia, że to tylko połowa kosztów.
OdpowiedzUsuńMusze sobie policzyc ile kodztuje mnie rocznie zabawa na gpw(straty). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWkrótce dostaniesz PIT. Hehe.
UsuńTo mój drugi rok inwestowania. Znów mam stratę, ale najważniejsze, że 2 razy mniejszą. Proszę się nie śmiać:(
Strata na początku bywa czymś normalnym. Przecież gdyby to było łatwe, każdy by zarabiał na inwestowaniu. Grunt to trzymać ryzyko na określonym poziomie i szukać odpowiedniej dla siebie strategii.
UsuńTo teraz z punktu widzenia posiadania samochodu jako fanaberii.
OdpowiedzUsuńKupiłem samochód (używany, niespecjalnie drogi) nie dla celów stricte użytkowych (bo nie potrzebowałem) tylko żeby się trochę pouczyć (to był mój pierwszy i jak do tej pory jedyny), nabrać wprawy.
Miał służyć żeby czasem pojechać do sklepu, coś przewieźć, odwiedzić rodzinę. Do pracy nie jeździłem bo za blisko :)
Po ponad dwóch latach użytkowania okazało się że do rodziny to za często nie trzeba, do sklepu - to właściwie były wyprawy wymuszone bo trzeba było przewieźć samochód to się pojedzie do sklepu.
Mieszkam w Warszawie więc praktycznie wszędzie blisko (i dużo taniej) metrem.
Średni koszt przejechania kilometra oscylował ok 3-4 zł (nie pamiętam dokładnie bo to kilka lat temu było). I to przy benzynie za 3 zł.
W związku z czym przejazd do odległego o 5 km supermarketu to koszt ponad 30 zł - rzadko trafiały się aż takie promocje żeby się zwróciło :)
Co jakiś czas, szczególnie w zimie trzeba było wsiąść i go przewieźć żeby akumulator nie zamarzł itp. i wtedy te koszty trochę bolały :)
I bolało też jak coś się zepsuło i trzeba było jechać do mechanika i koszt dojazdu był równy kosztowi naprawy :)
Generalnie taksówka wychodziła prawie dwa razy taniej bez obawy że w zimie nie odpali albo że coś cieknie.
Jestem bardzo zadowolony bo nabrałem wprawy a z kosztami się liczyłem, trochę mi żal braku wozu bo czasem byłoby wygodniej (w środku nocy, w deszcz czy żeby coś większego przewieźć).
W dużych ośrodkach miejskich gdzie wszędzie dojeżdża komunikacja, szczególnie jeśli nie jest potrzebny do dojazdów do pracy, warto się jednak zastanowić czy samochód na pewno jest potrzebny.
Dlatego właśnie jest to bardzo subiektywna sprawa i koszty każdy może mieć inne. Ale raczej te koszty są większe niż mniejsze, niestety.
UsuńDziad zawsze bedzie dziadem. Do supermarketu i reklamowki bedziesz autobusem. Taszczyl? Przejazd 5 km kosztuje 30 zl? To chyba jedziesz ferrari albo kadilakiem
UsuńFakt że z tym 30 zł za 5 km przesadzołeś ale i tak policz koszty paliwa+ rozłożone koszty ubezpieczenia, napraw regularnych serwisów, opłaty parkingowe. To wyjdzie kwota zbliżona. Ja w zeszłym roku wydałem blisko 6500zł na samochód
UsuńPrzy tego typu wyliczeniach i rozkminach na czym by tutaj przyoszczędzić, należy zawsze pamiętać, że znacznie bardziej efektywne jest zwiększenie bazy przychodów (nowa, lepsza praca, dodatkowe zlecenia) niż ograniczanie kosztów. Inwestujcie w siebie!
OdpowiedzUsuńTrzeba pamietać ze jak masz budzet np 50 tys zł to kup auto za max 40 tysi. Bo musisz miec na polise, drobne naprawy poczatkowe i inwestycje typu opony (kazdy sprzedaje auto ktore wymaga inwestycji). Zeby przy pierwszej wieksze awarii np kolo dwumasowe albo listwa wtrysków nie odstawic auto na paring na poł roku. Trzeba tez unikac starych aut premium np BMW serii 5 i 7 , merc E klasa bo tam serwis idzie w dziesiątki tysięcy a zamiennikow zwykle nie ma.
OdpowiedzUsuń