Kupno pierwszego samochodu z pewnością jest ważnym wydarzeniem w życiu. Bo oto możemy przestać podróżować komunikacją miejską, ale mamy szansę przemieszczać się własnym autem. Cztery kółka to całkiem fajna sprawa i mimo, że nie jest tania, można za całkiem rozsądne pieniądze kupić nieduże auto, które posłuży nam przez kilka lat.
Mimo, że blog dotyczy zagadnień inwestycyjnych, z pewnością wielu czytelników jeszcze nie nabyło swojego pierwszego samochodu, więc moje 10-miesięczne zmagania z pierwszym samochodem mogą być dla nich kolejnym punktem widzenia w tej sprawie.
Pierwszy samochód - przed i po
Nabycie swojego pierwszego auta to wydarzenie szczególne, zwłaszcza dla mężczyzn. Sprawia, że z chłopca biegającego za uciekającym autobusem, stajemy się dojrzałym człowiekiem, który ma znacznie większe możliwości, nie tylko komunikacyjne.
Zanim kupimy samochód
Zanim zaopatrzymy się we własne auto, wiedziemy tryb życia, jaki znaliśmy dotychczas. Jeździmy komunikacją miejską (w miastach) lub międzymiastową (dojeżdżając do szkoły). Zazwyczaj wydaje nam się to naturalne, przecież nie posiadamy uprawnień. Lecz zdanie egzaminu na prawo jazdy otwiera przed nami nowe możliwości i nowe pokusy. Bo oto chcielibyśmy już tą naszą dojrzałość realizować w praktyce, a często nie bardzo jest czym. W stosunkowo dobrej sytuacji są osoby, które posiadają w domu więcej niż jedno auto, np. każde z rodziców ma swoje. Wtedy nawet jeśli czasem pożyczymy jeden z pojazdów nic się nie stanie. Najczęściej jednak, zostajemy wciąż podróżnikiem autobusowym.
A przecież potrzeby komunikacyjne rosną. Znajomi jeżdżą autami rodziców lub nawet posiadają swoje własne. Pojawia się dziewczyna lub chłopak, z którymi chcielibyśmy wyskoczyć gdzieś na weekend, ale jak? Pół dnia PKSem w jedną stronę? Generalnie jest ciężko, co wie chyba każdy zmuszony do dorosłego życia bez auta (kupiłem swoje w wieku 25 lat).
Kupujemy auto
Nie jest ważne, czy jest nowe czy stare. Nieważne, czy sprawne, czy wymagające kilku poprawek. W końcu je mamy. Kiedy tylko kupiłem swój własny samochód, chciałem nim jeździć wszędzie. Wręcz pojawiała się pokusa, aby wyprowadzać go na spacer. Własne auto otwiera zupełnie nowe możliwości. Nie musimy w końcu prosić kogoś, aby udostępnił nam swój i upewniać się, że nie będzie go potrzebował w tym czasie. Nagle okazuje się, że wszędzie jest blisko. Bo wyjazd na działkę ze znajomymi to już nie jest kilka godzin z przesiadkami, ale godzinka w trasie, gdzie spędza się czas wygodnie podróżując. Dowiadujemy się też, że zimą nie zawsze trzeba się ubierać jak bałwanek. Wystarczy tylko nie zmarznąć wsiadając i wysiadając z samochodu.
Ze swojego doświadczenia powiem, że własny samochód ułatwia wiele rzeczy. Oczywiście jest wiele osób, które mieszkając np. w Warszawie w większości przypadków szybciej docierają komunikacją miejską. Ale kiedy trzeba ruszyć poza aglomerację, zwłaszcza jeśli rzęsiście leje przez cały dzień, można szybko się przekonać, który z wariantów ma przewagę. Nawet, jeśli przez większość czasu samochód stoi w garażu, czasem jego posiadanie jest niezbędne.
Nowe czy używane - jakie auto kupić?
Tutaj oczywiście można się spierać bez końca. Zwolennicy obu podejść przerzucają się argumentami, a ostateczny wybór i tak najczęściej będzie zależał od indywidualnych preferencji kupującego. Interesujące porównanie sporządził Wolny.
Nowy samochód
Nowy jest nowy. Nikt przed nami nim nie jeździł, więc nie jest zużyty. Wiemy, że nie miał żadnych przygód, po których byłby lakierowany tu i tam. Ponadto zazwyczaj nowy samochód się nie psuje, wystarczy jedynie dolewać płynów i co jakiś czas serwisować. Oczywiście nowe auto jest też zaawansowane technologicznie. Tak więc, nawet jeśli nie jest to topowy model, znajdziemy w nim interesujące nowinki, do których może tylko wzdychać właściciel auta starszego o generację.
Samochód używany
Jest najczęściej dużo tańszy od auta nowego, co posiada wielkie znaczenie dla kupujących. Poza tym, jak mówi legenda, można trafić egzemplarze "od niepalącego starszego Niemca, który auto przeważnie garażował, no czasem jeździł do kościoła". Auta starsze są też mniej zaawansowane technicznie, a więc w razie problemów, możemy sami zajrzeć pod maskę, ewentualnie dać zarobić złotorękiemu znajomemu, zamiast płacić krocie za serwisowanie w ASO. Oczywiście samochód używany jest o wiele bardziej "zabawny", przez to że ma za sobą już pewną historię użytkowania.
Dużą przewagą auta używanego nad nowym jest mniejsza utrata wartości. Nowe samochody kupujemy za znaczące kwoty, a ich ceny spadają najszybciej. Z kolei auta starsze kupujemy taniej, a ich wartość spada również wolniej. Oznacza to, że nawet na samej utracie wartości jesteśmy do przodu o grube tysiące złotych. Co z tego, że przez 5 lat naszego użytkowania cena spadnie z 10 tysięcy do 5 tys., skoro w tym samym cena auta nowego spadnie z 40 tys. do np. 30 tys.
Mój pierwszy samochód
W zasadzie nie planowałem kupna samochodu. Wiedziałem, że wiążą się z tym koszty, a wolałem środki te pomnażać na rynku niż "topić" w jakimś blaszaku. Wszystko by tak zapewne trwało do dziś, gdyby nie koleżanka z pracy, która w luźnej rozmowie ze mną stwierdziła, że musi kupić coś nowego, a swój samochód chce sprzedać. Kiedy spytałem, za ile byłaby w stanie się go pozbyć, rzuciła kwotę tak śmieszną, że musiałem skorzystać z okazji. Jeszcze dla pewności dopytałem kilka razy, żeby się nie wycofała z podanej przez siebie ceny.
http://all-peugeot-images.info |
Na zdjęciu widzicie auto nie moje, ale kupiłem identyczne. Peugeot 206 z 1999 roku. 1.1 w benzynie, zawrotne 60 KM mocy. Cena? 2 tys. zł. Czyli za mniej niż jedną pensję kupiłem sobie samochód. I muszę powiedzieć, że było to wspaniałe uczucie wracać nim z Radomia do Warszawy. Mimo, że w środku nocy, że pod koniec listopada, w deszczu, na łysych letnich oponach i bez zbieżności na przedniej osi. Ale auto było moje.
Ktoś powie, że to wrak. I w sumie będzie miał częściowo rację, ponieważ do tej pory samochodem jeździły tylko kobiety, co widać na blacharce z każdej strony. Co więcej, progi powoli lecą. Być może nie jest to auto moich marzeń. Pierwsza miłość już opadła i teraz traktuję go jak zwykłe auto, nazywając pieszczotliwie dupowozem. Ale kupiłem ten samochód za kwotę, którą byłbym w stanie wydać na średniej klasy rower. A tak to na głowę nie kapie, oprócz obrotomierza, podświetlenia zegarów i kilku innych zbędnych rzeczy które nie działają, wszystko jest sprawne :)
Z perspektywy 10 miesięcy posiadania pierwszego auta
Zdania co do posiadania lub nie posiadania samochodu są podzielone. Ja jednak nie oddałbym swojego wozidełka, gdyż w zasadzie bez niego już ciężko byłoby mi żyć.
Wszędzie autem
Wiele osób mi to wytknie, ale poruszam się głównie samochodem. Wynika to po części z faktu, że nie mieszkam w samej Warszawie, ale w jednej z okolicznych miejscowości, więc komunikacja nie jest tak rozwinięta. Do pracy mam do przebycia dystans około kilometra i zawsze jadę samochodem (sic!). Pieszo zajęłoby im to ok. 15 minut, a rowerem pewnie z 5 min. Niestety, roweru nie mam gdzie przypinać lub chować, a że pracuję w kancelarii prawnej i muszę jakoś wyglądać, wolę jechać autem. Nie zmoknę, nie zmarznę, nie spocę się. I jest to niezaprzeczalne podniesienie komfortu podróży. Mimo tego, że zimą trzeba poświęcić 10 min. na odśnieżenie, a po drodze mam dwie szkoły podstawowe, przy których tworzą się spore korki. Ale i tak wolę auto.
Elastyczność
Chcę jechać z dziewczyną na weekend - jadę. Chcę wyskoczyć do Warszawy - podróż zajmuje mi 15 min, a pieszo w takim czasie co najwyżej dojdę na przystanek. Co więcej, praktycznie przestałem pić alkohol na imprezach. Bo o wiele bardziej pasuje mi perspektywa powrotu samochodem przez puste miasto niż przemieszczanie się nocnymi autobusami, od których też muszę kawałek dojść. Wiecie ile kosztuje bilet dobowy w Warszawie? 15 zł. Czyli mniej więcej tyle, ile wydaję na przejechanie 40 km autem.
Koszty utrzymania samochodu
Wszystko powyższe oczywiście ma swoją cenę. Najważniejszym wydatkiem jest kupno samego auta. U mnie był to niewielki wydatek, gdyż jak wspomniałem, zapłaciłem za nie 2 tys. zł. Urząd skarbowy, gdy spojrzał w tabelkę w celu wyliczenia należnego podatku, oszacował mój samochód na 6 tysięcy zł. Kolejna sprawa, istotna w przypadku kupna samochodu używanego to niezbędne naprawy i usunięcie usterek ujawniających się po zakupie. Auta od "niepalącego Niemca" to jednak bardziej urban legend niż rzeczywistość. Dalej leci oczywiście opłacenie ubezpieczenia za cały rok i bieżące tankowanie.
Wpis ten byłby wpisem w dużej mierze teoretycznym, gdybym nie podał moich faktycznych wydatków na utrzymanie i eksploatację samochodu. A że sporządzenie tabelki nie jest wielką filozofią i aktualizuję ją na bieżąco, postanowiłem się nią z Wami podzielić, żebyście mogli sami ocenić, ile samochód kosztuje. Przypominam, że kupiłem 13-letniego Peugeota 206 za 2 tys. zł:
Jak widzicie, dbam o samochód w taki sposób, aby zminimalizować koszty. Zamiast wymieniać całe komplety opon, kupuję po 2 sztuki. Zimą miałem z przodu nówki zimowe, a z tyłu takie, które jeździły całe lato na tylnej osi i na rondach tył mi uciekał. Było z tym trochę zabawy :)
Tak więc podsumowując, w przeciągu 10 miesięcy koszt samochodu wyniósł mnie 7 tys. zł, a bez kosztu zakupu 5 tys. zł. Daje to odpowiednio 700 zł i 500 zł miesięcznie. 2 tysiące zł wydałem w samym grudniu 2012 roku, czyli w pierwszym miesiącu po kupnie i traktuję to jako koszty nabycia samochodu używanego - drobne naprawy i kupno/wymiana podstawowego wyposażenia.
Co do wydatków stałych, tankuję raz w miesiącu, zawsze do pełna i kwota ok. 260 zł wystarcza mi na miesięczne jeżdżenie.
Podsumowanie
Czy warto jest mieć auto? Na podstawie mojego wpisu oraz analizy własnych potrzeb i możliwości finansowych możecie sobie to mniej więcej ocenić. Moment kupna pierwszego samochodu zawsze jest magiczny i jak pokazałem, nie musi to być wielka suma do wydania, a bieżące nakłady zawsze uwarunkowane są stanem auta i przejeżdżanymi odległościami. Oczywiście nie muszę wspominać, że silnik 2.5 w benzynie spali trochę więcej, co się odpowiednio przełoży na pieniądze zostawiane przy dystrybutorze.
Ale swoboda, wygoda oraz możliwość dojechania w każde miejsce przy każdej pogodzie sprawiają, że docenia się własne wozidełko.
P.S. Dodam, że piszę o aucie do normalnej jazdy. Bo koszty utrzymania i rozwoju auta o trochę większej mocy i dziwaczniejszym wyglądzie zna dobrze mój brat. Ale one je też trochę inaczej wykorzystuje.
A co Wy myślicie o pierwszym samochodzie? Dajcie znać w komentarzach!
P.S. Dodam, że piszę o aucie do normalnej jazdy. Bo koszty utrzymania i rozwoju auta o trochę większej mocy i dziwaczniejszym wyglądzie zna dobrze mój brat. Ale one je też trochę inaczej wykorzystuje.
A co Wy myślicie o pierwszym samochodzie? Dajcie znać w komentarzach!
Ja swoje pierwsze auto posiadam od ponad dwóch lat. Powód zakupu był prozaiczny powiększenie się rodziny. W związku z tym musiałem kupić coś co nie tylko będzie jeździć ale będzie bezpieczne i ładowne.
OdpowiedzUsuńKosztowało sporo a i utrzymanie też niemałe.
Ale zgadzam się że takiej wolności i wygody jakie auto Ci zapewni nie zaznasz dopóki auta nie będziesz mieć samochodu do dyspozycji:)
Nie taki prozaiczny ten powód, pewnie dopiero teraz zaczynasz się trochę lepiej wysypiać :)
UsuńW marcu się przeprowadziliśmy i mała dostała swój pokój, więc już wtedy było lepiej:).
UsuńWarto dobrze poszukać i jak się już zrobi prawo jazdy pojeździć trochę autem, dzięki temu oszczędzi się sporo czasu, a koszty cóż różnie z tym bywa,w zależności od stanu technicznego auta mogą być wyższe lub niższe niż komunikacją (zależy ile km dojeżdżasz i jaki bilet musisz kupować. Wychodzę z założenia, że zawsze warto spróbować, jeżeli coś będzie nie tak, koszty będą za duże to wystawisz w internecie (https://abcporady.pl/jak-skutecznie-sprzedac-auto-przez-internet/) i zmieniasz na inne. Oczywiście jeżeli auto jest w bardzo złym stanie to lepiej go zezłomować lub oddać na części, żeby nie robić niedoświadczonej osobie problemów.
UsuńPrywatnie nie posiadam auta, natomiast mam wgląd w koszty utrzymania 12 letniego VW Passata 1.9TDI.
OdpowiedzUsuńCóż pomimo że ma te 130 KM pod klapą to średnie spalanie przy średnio ekonomicznej jeździe plasuje się około 6.7l/100km w cyklu mieszanym (skądinąd przy spokojnej jeździe można zejść w okolice 6,0 -6,2l/100km). Ucz się Topola jak spalać mniej :P
Natomiast koszty stałe ( wliczam ubezpieczenie + przegląd+ zmiany opon) to około 3,5k PLN/rok oczywiście + koszty napraw interwencyjnych i zakup paliwa. Autko 12-letnie troszkę tych posiadać może ;)
Oraz zakładając przebiegi rzędu 600-800 km /mc i koszt oleju napędowego ok. 5,6PLN/L to daje nam 270 PLN/m-c.
Sumarycznie jakieś 7-8k PLN rocznie w kosztach circa stałych.
Patrząc na to w dłuższym okresie użytkowania (ok. 5 lat posiadania pojazdu):
5*7,5k (koszta circa stałe) =~ 38k PLN
W międzyczasie wymieniono:
- Chłodnica: 2k PLN
- Turbosprężarka 2,5k PLN
- Reflektory 1,5k PLN
- Zawieszenie 5kPLN ( średnio raz na 2 lata)
Niestety przód to zawieszenie wielowachaczowe z dennymi przegubami które momentalnie się zużywają na dziurawych drogach lokalnych...
NAprawy różne 2k PLN ( żarówki gaśnice i inne duperele)
Czyli ostatecznie koszty za 5 lat po uśrednieniu:
Około 52 000 PLN ( pięćdziesiąt dwa TYSIĄCE) przez 5 lat.
To ja wolę tę kasę w coś zainwestować ;)
Ps. Auto kupowane jako stan igła ( niemal fabryczny), użytkowane bezwypadkowo :)
Oryginalne przeguby z VW nadają się tylko do tego żeby je wymienić u mechanika przy 1 wizycie ;)
UsuńJa tam i tak wolę jeździć komunikacją. Taniej, czasem szybciej i taniej.
OdpowiedzUsuńKierowca autobusu
Moje pierwsze auto jest już ze mną 4.5 toku. Dokładnych statystyk nie podam ale:
OdpowiedzUsuńrozrząd,filtry, podatki, etc na początku, 1.5k
2 komplety opon z wymiana 1,2k
na naprawy nie wydaje więcej niż 1k rocznie
OC 270zł rocznie
wymiana oleju,filtów i badania teczniczne 250
paliwo 250zł jak jest ciepło(dojazd do pracy rowerem) zima 500zł - powiedzmy 4.5k rocznie
Czyli koszty użtytkowania coś koło 30k (3 razy więcej niż sam koszt zakupu).
Z rodziną i dziećmi bez samochodu się nie da niestety...
moje pierwsze auto kupiłam 3 lata temu za 1200zł... Renault Megane 1999 78000km przejechanych (nie kręcone - auto od znajomego i jego historię dobrze znam). Do dnia dzisiejszego: nie kupiłam żadnej opony (miałam 2 komplety letnich w komplecie z autem i kilkanaście sztuk zimowych na podwórku nawet nie wiem skąd;-P), raz naprawiałam elektrykę (70zł), wymiana oleju i badania techniczne ok 250zł, paliwo miesięcznie ok 500zł (czasami dużo mniej, czasami więcej, ponieważ renia robi też za auto służbowe). A - rozrząd był wymieniany zanim pierwszy raz wsiadłam za kierownicę, a że wiele kilometrów nie robię (obecnie ma przebieg niecałe 120 tys.) to w sumie ten wydatek przede mną. Jednym słowem - jestem dumna ze swojego autka, bo póki co nic praktycznie na nie wydałam... może i jest stare, ale dobrze się nim jeździ, ma nawet klimatyzację i elektryczne lusterka - taki bajer;-P
OdpowiedzUsuńU mnie stoją dwa ,jeden w garażu drugi pod chmurką i nie są to moje samochody a mojej żony nauczycielki. Nigdy nie miałem własnego a zawsze jeździłem ale coś ostatnio z moim ego się dzieje ,kryzys wieku średniego :) marzy mi się własny .
OdpowiedzUsuńJeśli mieszkasz na wsi (Wilanów,Białołęka,Rembertów) to samochód jest niezbędny
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Jakubem,strasznie ciężką masz nogę :).
OdpowiedzUsuńU mnie nie wiem co bym robił to wychodzi ok 1000km/miesięcznie i nie są to wyjazdy wakacyjne.
To moje drugie autko i nie wyobrażam sobie powrotu do komunikacji miejskiej.
Jeżdżę głównie na bardzo krótkich trasach, więc przeważnie na zimnym silniku, a taki pali najwięcej.
Usuń"który ma znacznie większe możliwości, nie tylko komunikacyjne." a jakie inne jeszcze ?
OdpowiedzUsuńMożesz kogoś podwieźć, a przez to nawiązać bliższy kontakt. Możesz kogoś podholować, przez co zyskasz sobie jego wdzięczność. Możesz wreszcie spędzić z kimś miłe chwile w tym samochodzie, jeśli wiesz, co mam na myśli :)
Usuń"Zimą miałem z przodu nówki zimowe, a z tyłu takie, które jeździły całe lato na tylnej osi i na rondach tył mi uciekał. Było z tym trochę zabawy :)"
OdpowiedzUsuńOby nieskończyło się to tragedią.
Pierwsze auto i własne mieszkanie (na ogół drugiego nie ma :)), to naprawdę fajne momenty. NIe ma nic lepszego jak przyjechać własnym autem do własnego mieszkania
OdpowiedzUsuńSuper ten wpis. Bardzo fanie to napisales. E36 brata mega! Z mojej perspektywy 43 latka który miał juz z 10 aut w swoim życiu wynika ze najlepiej wychodzi kupownie 2-3 latków za 60% ceny nowego, najlepiej jeszcze na gwarancji. Trudno takie cos złapać nie bitego ale warto szukać. Ja tak robie i jezdze 4-5 lat po czy sprzedaje i od nowa. Zobaczymy jak teraz będzie z pakietami ubezpieczen bo chcialbym wreszcie nowe auto.
OdpowiedzUsuńJa również w wieku 25 latach zdecydowałam się na kupno auta, mimo że prawo jazdy kat.B zrobiłam już 6 lat temu. Jednak wcześniej z powodów finansowych nie było mnie na nie stać. Choć kiedy patrzę na Twoją analizę kosztów utrzymania auta, moje wydatki na bilety autobusowe przez cały ten okres przedstawiają się podobnie. A jak sam mówisz, nie ma nic piękniejszego niż podróż na własnych "czterech kółkach" :)
OdpowiedzUsuń