Zastanawialiście się kiedyś, czy rynek posiada pamięć? Czy uświadamia sobie sytuację i kontekst w którym się znajduje i czy ten kontekst wpływa na obecne i przyszłe notowania cenowe? Czy może jest zupełnie inaczej i każda chwila jest nowym otwarciem, w którym wszystkie warianty są możliwe?
Od pewnego czasu nurtuje mnie właśnie opisany wyżej problem. Z jednej strony można go bagatelizować i stwierdzić, że mi się najwidoczniej nudzi, skoro rozważam takie pseudo-filozoficzne kwestie. Ale zastanówmy się, czy w rzeczywistości nie warto chwilę o tym pomyśleć.
Pod pojęciem rynek rozumiem głównie indeksy, gdyż to one wskazują nam, co myśli i robi szeroka rzesza inwestorów. W przypadku spółek sytuacja jest niestety nieco bardziej złożona i trudno byłoby ją omówić w sposób syntetyczny.
źródło: futuremarketsinc.com |
Czy rynek posiada więc pamięć? Z jednej strony staramy się go opisywać w sposób statystyczny. Próby zastosowania chociażby odchylenia standardowego oraz rozkładu normalnego sugerują, że ruchy rynkowe są chaotyczne, a raczej cechują się pewnymi w miarę stałymi prawidłowościami. Coś, jakby rzuty monetą, gdzie prawdopodobieństwo wyrzucenia reszki kilka razy z rzędu jest dość niskie, ale jednak przy każdym kolejnym rzucie wynosi 50%. Moneta nie pamięta co wyrzuciła poprzednim razem. A rynek? Przecież mówi się, że na akcjach prawdopodobieństwo jest bardzo zbliżone do sytuacji 50:50, gdzie możemy równie dobrze stracić, jak zarobić.
No dobrze, ale co z całą analizą techniczną? Przecież duża jej część opiera się na zidentyfikowaniu najlepszych momentów do otwierania transakcji. Niezależnie od tego, czy sugerujemy się formacjami cenowymi, średnimi kroczącymi czy oscylatorami, zawsze szukamy momentu, w którym rynek powinien zachować się w określony sposób. Zakładamy tym samym, że są pewne miejsca, w których szale prawdopodobieństwa przechylają się w kierunku określonego scenariusza. Tym samym rynek miałby jednak pamięć. Przecież analiza techniczna swoją przewagę opiera na danych z przeszłości, a źródłem do wygenerowania określonego sygnału jest zawsze najnowszy zestaw danych. Coś jak pamięć krótkotrwała.
Patrząc na całość z innej perspektywy można powiedzieć, że rynek tworzą inwestorzy i to ich pamięć powinniśmy tutaj analizować. To oni składają zlecenia i dokonują transakcji, przez co kształtują ruchy cenowe. Nie raz spotkaliśmy się ze stwierdzeniami typu "rynek czeka na korektę", "rynek jest wykupiony" lub też "po takim ruchu cenowym należy się odpoczynek". Za każdym razem, kiedy ktoś wygłasza podobne sformułowania, bierze pod uwagę przeszłe notowania z poprzedzających sesji. A więc jednak dominuje pamięć.
A może jednak inwestorzy zostali zwyczajnie nauczeni takiego podejścia i teraz sami intuicyjnie zakładają, że takimi, a nie innymi prawami rządzi się rynek. Skoro po dniu następuje noc, a po zimie wiosna to może faktycznie po spadkach następują wzrosty? Tak naturalnie i samoczynnie. Trudna sprawa.
Kolejną kwestią, którą musimy rozstrzygnąć jest znaczenie inwestorów instytucjonalnych, którzy z racji swojej wielkości bywają uznawani za twórców rynku, decydujących o kierunku w którym podąża. Kiedy grube ryby ruszają na zakupy, swoimi zleceniami windują ceny. Po pewnym czasie dostrzegają, że kupują drogo po cenie, którą sami wywindowali. W rezultacie przestają kupować, a nawet sprzedają, żeby wykorzystać górkę, którą sami uformowali. Kiedy ceny znów spadną do poziomów bardziej atrakcyjnych, zaczyna się kolejny cykl kupowania i sytuacja się powtarza. Bardzo logiczne prawda? Przecież sami wiemy, że rynki składają się z górek i dołków, następujących naprzemiennie.
I w końcu przychodzi nam rozstrzygnąć dylemat perspektywy czasowej. Czy rynek jest tak samo losowy (lub nie) w horyzoncie kilku najbliższych minut, kilku tygodni i kilkunastu miesięcy? Czy może jednak dla każdego z tych okresów należy wyrobić inny wzorzec pamięci i przypadkowości? Przecież powszechnie zakłada się, że dane intraday, zwłaszcza te najdrobniejsze, są zwyczajnym szumem. Czystą zmiennością, której przewidzieć nie sposób.
A przecież z drugiej strony mamy trendy trwające niekiedy miesiące, lata, a nawet dekady. Nie po to przecież szukamy spółek znajdujących się w trendach i mówimy o trendzie, że jest naszym przyjacielem, żeby uzyskiwać prawdopodobieństwo rzędu 50%. Równie dobrze możemy rzucać monetą, a nawet powinniśmy, bo tam nie płacimy prowizji, która na giełdzie osłabia nasze szanse.
A może jest jeszcze jakaś pośrednia perspektywa, np. swing tradingowa, która rządzi się jeszcze innymi prawami? Że posiada pamięć, ale ograniczoną. Lub wręcz przeciwnie, może to tam właśnie pamięć rynku jest najsilniejsza i daje najwięcej zarobić?
Jak sami widzicie postawiłem tutaj wiele pytań i odpowiedziałem zaledwie na część z nich. Trudno zapewne byłoby matematycznie i statystycznie dowieść, że rynek posiada pamięć. Z drugiej jednak strony wiemy, że można na giełdzie zarabiać w oparciu o wskazania systemów mechanicznych opartych o analizę techniczną, a nawet systemów intuicyjnych. Skoro więc istnieją dające się wykorzystywać prawidłowości, oznaczać to musi, że rynek każdorazowo zdaje sobie sprawę, w jakim momencie się znajduje, a tym samym pamięta przeszłość.
Jestem zwolennikiem teorii, że jednak do pewnego stopnia rynek jest powtarzalny i wytwarza schematy stwarzające w konkretnych sytuacjach szanse większe niż 50%. A jeśli inwestor potrafi je odpowiednio zidentyfikować i wykorzystać, ma możliwość odniesienia sukcesu w pomnażaniu swoich środków na giełdzie.
Jest to zaledwie pierwszy wpis dotyczący tego zagadnienia. Jego kontynuację znajdziecie w przyszłym tygodniu na blogu Opcje na akcje. Pokażę tam, w jaki sposób ja wykorzystuję pewną prawidłowość rynkową do zarabiania z wykorzystaniem opcji. Być może komuś z Was też się to uda. Warto zaczekać :)
Posiada - wystarczy spojrzeć na zachowania inwestorów w tym instytucjonalnych po większych krachach. Strach i inercja pozostają długo ;-)
OdpowiedzUsuńPs. Wpadasz na kongres makro w poniedziałek na gpw ?
W następnym wpisie będę trochę więcej pisał o tej pamięci rynku :)
UsuńNiestety nie wpadnę, mam ciężki okres w pracy i trudno się urwać. Wybacz, że nie odpisałem na FB.
Nie wiem gdzie mi wcieło wiadomość, cóż napiszę ponownie ;-)
UsuńSpoko, tak czasem bywa, będzie inna okazja.
Mnie też mega negatywnie zaskoczyła polityka informacyjna o tym wydarzeniu, a dowiedziałem się o nim w nocy. Więc jadę tam w sumie dzięki przypadkowi ;-)
Rynek posiada i to bardzo dobrą. Zanim się obejrzymy przerośnie wielu z Nas.
OdpowiedzUsuńKrzabr ja będę :)
I git ;-) Zaraz zamieszczam o tym info na blogu i ogłaszam zbiórkę :D
UsuńPolecam książkę Benoit Mandelbrota Zachowanie rynków (Misbehavior of the markets).
OdpowiedzUsuńCiekawe podejście. Też kiedyś się nad tym zastanawiałem,ale do tak trafnych wniosków nie doszedłem. Gratulacje intuicji.
OdpowiedzUsuńNo cóż. Ja się z kolei nigdy nie zastanawiałem, ale jakby nie patrzeć pytanie jest dobre i trafne. Z tego co piszesz wywnioskować można, że rynek pamięć ma i to dobrą! Muszę sobie to przemyśleć i wysunąć własne wnioski, ale podejrzewam, że dojdą do takich samych. Na pewno tu o tym napiszę.
OdpowiedzUsuńZerknij, proszę :) http://atramentowemysli.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jak najbardziej posiada. Bardzo dobry artykuł.
OdpowiedzUsuń