Książka, którą dzisiaj opiszę powszechnie określana jest jako kultowa w tematyce literatury giełdowej. Jak tylko dałem znać, że zamierzam się z nią bliżej zapoznać, pojawiały się nawet głosy, że niektórzy chcieliby mieć przyjemność przeczytania tej książki ciągle przed sobą. Tak więc podszedłem do lektury z wielkimi oczekiwaniami i jak zacząłem czytanie w czerwcu ... tak zakończyłem dopiero w październiku... Ale od początku.
Książka opowiada fabularyzowaną historię jednego z wielkich traderów i spekulantów XX wieku, Jesse Livermoore'a. Nie jest to więc książka stricte historyczna. Nie jest to również podręcznik do nauki inwestowania, gdyż wiele z metod nie da się zastosować w obecnych czasach. Po co więc sięgać po tę książkę?
Po pierwsze, niesamowicie przyjemnie się ją czyta. Przyjęty sposób narracji sprawia, że można w nią dosłownie wpaść i zatracić kontakt z otoczeniem. Opisywane przygody jej bohatera, zazwyczaj związane z rynkami finansowymi, pozwalają nam poznać, jak wyglądało inwestowanie w czasach oddalonych od nas o całe stulecie. I nie jest to inwestowanie szarego Kowalskiego, którego obecność na rynku nie jest przez nikogo zauważana. Jest to opis sytuacji z perspektywy gracza, który często sam tworzył sobie rynek, przesuwał spółki o kilkadziesiąt procent w górę lub w dół, a niekiedy, jak sam przyznaje, manipulował ceną.
Jest to więc przykład metod inwestycyjnych, które dziś wielu inwestorom nie przychodzą nawet do głowy. Można powiedzieć, że wiele transakcji odbywało się na zasadzie kupna za wszystko, a następnie zwielokrotniania lub tracenia całego kapitału. Być może niektórzy z czytelników znają z autopsji takie właśnie podejście do rynku - tak niepopularne w czasach nie ryzykuj więcej niż 3% portfela w jednej transakcji.
Czego więc możemy się dowiedzieć z tej książki? Czy jest w niej jakaś wartość oprócz przyjemnej lektury na zimowe popołudnia? Otóż pozycja ta to wielka kopalnia informacji na temat podejścia do inwestowania. Niezależnie od tego, jakie metody stosujemy, samo podejście wciąż jest niezmiernie ważne. Czy wchodzimy zupełnie przypadkiem, czy też mamy plan i podejmujemy świadome decyzje inwestycyjne - to wszystko znajduje przełożenie na nasze finanse. I paradoksalnie, mimo upływu lat, nic się w tym temacie nie zmienia.
Oprócz tego wszystkiego muszę powiedzieć, że jeszcze nie widziałem tak dobrze wydanej książki o inwestowaniu. Wydawnictwo Linia stanęło tu na wysokości zadania i na najwyższe uznanie zasługuje papier, jakość wykończenia i przyjęta szata graficzna. Drugim elementem jest fakt, że w zasadzie otrzymujecie dwie książki w tej samej okładce. Jedna część to oryginalna treść i tekst główny. Ale zupełnie obok tego istnieje również wiele dodatków zawierających ciekawostki, informacje, kontekst historyczny oraz sprostowania głównego tekstu, poczynione w celu wzbogacenia lektury. I już na wstępie trzeba podjąć decyzję, jak będzie się książkę czytało, czy w wersji okrojonej, czy też na wypasie, ze wszystkimi dopiskami. Przykładowe zdjęcie z wnętrza książki widzicie obok.
Z pewnością warto sięgnąć po tę pozycję. Niezależnie od tego, jak podchodzicie do tematyki inwestowania, nie pożałujecie wydanych na nią pieniędzy. W końcu nie bez powodu stała się ona tak rozpoznawalną lekturą.
Książka jest na mojej liście. Ostatnio czytałem Trader doskonały Van K. Tharp. Mnie książka się bardzo podobała i może być przydatna dla osób które borykają się z przejściem na zyskowną stroną inwestowania. "Książka jest rodzajem mapy drogowej, pokazującej jak stać się profesjonalnym inwestorem czerpiącym regularne zyski...". Wchłonąłem ją jak gąbka wodę.
OdpowiedzUsuńTo jeden z tytułów obowiązkowy do przecztyania! :) Polecam :)
OdpowiedzUsuń