środa, 23 stycznia 2013

O spodku i formacjach odwrócenia

Temat spodka ewidentnie Wam podpasował i sporo na jego temat dyskutujecie. Cieszy mnie ta aktywność i ze swojej strony staram się również zabierać głos i pewne kwestie wyjaśniać. Pamiętajcie jednak, że wypowiadam jedynie swoje zdanie. To, że prowadzę bloga giełdowego nie oznacza wcale, że posiadam wszelkie kompetencje do rozstrzygania, co spodkiem jest, a co nie jest, oraz o zachowaniach ceny w samej formacji i po wyjściu z niej.

Pod poprzednim wpisem pojawiło się pytanie dotyczące spółki JSW i spodków, które się tam uformowały. Wrzućmy więc na warsztat wspomniany wykres:
Pierwsza i podstawowa kwestia jest taka, że znajduje się tam tylko jeden spodek, a nie kilka. Zgodnie z kryteriami dla tej formacji (i dla wszystkich formacji cenowych) o formacji możemy mówić dopiero wtedy, gdy się ona dopełni. Wszystko do tego czasu jest jedynie czymś, co może się stać formacją, ale nie musi. 

W wypadku spodka dopełnieniem się formacji jest dojście ceny do linii stanowiącej podstawę tej formacji, a więc w tym przypadku będzie to wyrównanie lewej krawędzi spodka przez jego prawe ramię. Dla omawianego wykresu spółki JSW sytuacja taka miała miejsce tylko raz, w okresie od sierpnia 2011 do lutego 2012. Wszystko po prawo od tej formacji to już nie są spodki, gdyż prawe ramię nie dorównuje lewemu, ale każdorazowo jest od niego niższe.

Jest to bardzo ważna kwestia, gdyż inwestorzy mają skłonność do przypisywania wykresowi pewnych cech, których na nim jeszcze nie widać. Dla przykładu formacje podwójnego dna ogłaszane są już w chwili, gdy cena dopiero wyrównuje lewy dołek, a nie zaczyna się jeszcze piąć w górę. Błąd ten prowadzi do licznych nieporozumień i utraty pieniędzy, gdyż inwestuje się w oparciu o coś, co formacją nie jest. I później pokutuje opinia, że dana formacja nie działa.

Drugi zarzut w odniesieniu do formacji spodka, jaki został podniesiony we wspomnianym komentarzu to fakt, że wyrysował się spodek i nic z tego nie wyszło. To "nic nie wyszło" rozumiane jest najprawdopodobniej jako fakt, że cena nie rozpoczęła rajdu w górę sięgającego co najmniej wysokości samego spodka.

Tutaj znów pojawia się kwestia interpretowania formacji spodka. Zgadza się, że w licznych książkach do analizy technicznej spodek ujmowany jest jako formacja odwrócenia, a zasięg cenowy po wyjściu z formacji równy jest co najmniej wysokości samej formacji.

Musimy sobie jednak uświadomić kilka podstawowych kwestii. Analiza techniczna nie mówi niczego ze stuprocentową pewnością. Dlatego też zaistnienie formacji spodka po dłuższych spadkach wcale nie musi oznaczać, że teraz czeka nas kilkadziesiąt miesięcy wzrostów, ponieważ trend uległ odwróceniu. Pokazuje to dobrze przykład JSW, gdzie formacja owszem się zrealizowała, ale zaraz po tym cena zaczęła spadać. Można nawet negować sam fakt zaistnienia formacji, skoro cena nie wybiła linii podparcia. Formacja spodka, poprzez swój kształt mówi nam jedynie, że spadki przejściowo wyhamowały i cena rozpoczęła ruch wzrostowy. Tylko tyle. Nie wiemy, czy ruch ten utrzyma się przez dłuższy czas, choć oczywiście mamy nadzieję, że tak będzie. Nadzieja to jednak zbyt mało, żeby kreślić scenariusze wybiegające daleko w przyszłość.

Kolejną kwestią jest zasięg formacji. Często spotykam się z głosami inwestorów, a nawet analizami blogerów, którzy piszą, że formacja się zrealizowała, w związku z czym jej zasięg oczekiwany jest na poziom X zł. Otóż w mojej ocenie jest to bardzo złudne podejście. 

Jestem bardzo nieufny co do liczenia potencjalnych zasięgów formacji. Nie wiem, w oparciu o co zostały one podane w takiej, a nie innej wysokości, ale cena wcale nie musi tam iść. Jedynym człowiekiem, któremu bym w tej materii uwierzył jest chyba tylko Thomas Bulkowski, który faktycznie skwantyfikował formacje cenowe, policzył ich zasięgi oraz szanse na dotarcie ceny w poszczególne miejsca, a następnie zarobił duże pieniądze inwestując w oparciu o wyniki swoich testów. Wszystkie pozostałe opowieści o zasięgach po wyjściu z formacji cenowych uważam za luźne opowiastki, na które nie postawiłbym pieniędzy.

I teraz przechodzimy do rzeczy - jak ja inwestuję w oparciu o formacje cenowe i dlaczego robię to tak, a nie inaczej. Pisałem już w różnych innych miejscach, a szczegółowo wyjaśniałem też w niedawnym nagraniu wideo, że staram się "złapać" formację przy samym jej dnie. Mam świadomość tego, że stoi to w sprzeczności z zaprezentowanym wyżej poglądem, że coś co się nie dopełniło nie jest jeszcze formacją. Tyle, że ja to wiem i zdaję sobie sprawę z ryzyka, jakie podejmuję.

Kiedy uważam, że cena wyhamowała na tyle, że uformowała już punkt ekstremalny, którego przekroczyć nie powinna, szukam okazji do kupna. Przy dnie formacji, a nie przy wyjściu z niej górą. Działając w ten sposób ryzykuję, że cena faktycznie nie zakończyła jeszcze ruchu spadkowego i odpali mojego stop lossa. W takiej sytuacji poniosę stratę.

Zaletą tego podejścia jest możliwość ustawienia ciasnego i logicznego stop lossa. Skoro uważam, że cena "ubiła" już jakieś dno, jego przebicie będzie zanegowaniem formacji, pod którą gram, a więc znikną przesłanki mojej obecności na rynku. A z racji tego, że kupuję na dole, ten stop loss jest ciasny i nie stracę zbyt wielkich środków, gdy cena się tam przemieści.

Drugą niewątpliwą zaletą takiego podejścia jest fakt, że bardzo wcześnie uczestniczę we wzrostach. Jeśli poziom, który uznałem za ekstremum formacji się obroni i cena zmieni kierunek, ja zarabiam jeszcze w obszarze spodka, jeśli faktycznie nim się stanie. W efekcie tego, w chwili gdy można z całą pewnością powiedzieć, że spodek się zrealizował i inwestorzy przymierzają się do kupowania na wybiciu ceny z dopełniającej się formacji, ja jestem już kilkanaście lub kilkadziesiąt procent w zysku, a mój stop loss przesunięty jest na tyle, że gwarantuje mi wyjście z zyskiem, niezależnie od dalszego rozwoju zdarzeń.

Podobne podejście, wynikające z moich preferencji w zakresie zarządzania ryzykiem i komfortem psychicznym, stosuję do wszystkich formacji odwrócenia, a także do licznych formacji kontynuacji. Skutkiem tego średnio mnie interesuje liczenie potencjalnych zasięgów po wyjściu z formacji, skoro jestem już "zarobiony" i koncentruję się na zarządzaniu tą pozycją, aby dowieźć ją jak najwyżej.

Dlatego też przestrzegam przed zbyt pryncypialnym podchodzeniem do analizowania formacji cenowych. W końcu każda formacja opiera się na cenie, a analizując mechanikę rynku można dostrzegać pewne zjawiska jeszcze zanim przybiorą one postać oficjalnie uznawanych formacji. Podobnie wygląda sytuacja z liczeniem zasięgów. Nie jest ważne, gdzie zaplanujemy zasięg wybicia, gdyż rynek i tak zrobi swoje. Pytanie, czy będziemy na pokładzie już wcześniej, czy też kupimy na oporze, którego przebicie wcale nie musi być takie pewne.

Pamiętajcie o czym pisałem na początku wpisu, to są tylko moje spostrzeżenia.

6 komentarzy:

  1. Topola sprawdź Ipopema, na moje niewykończony spodek - ładnie pasuje jako przykład przestrogi :)
    Q.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jeszcze nie zanegowany. Chociaż wybicie poziomu 11 zł będzie ciężkie.

      I płynność nie za wielka.

      Usuń
  2. Została opisana formacja zaokrąglonego dołka, tak patrząc na wykres Famuru czy tam nie ma lustrzanego odbicia, czyli zaokrąglony szczyt ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie tak to wygląda. Podstawę formacji bym ustawił na poziomie 4.60, a jej przebicie potraktował jako sygnał sprzedaży. Z kolei jeśli ktoś mimo wszystko wierzy w odbicie, to właśnie teraz jest moment na kupno. Przynajmniej moim zdaniem.

      Usuń
  3. Czytałem 3 razy i nasuneło mi się tylko jedno - "nie ogarniam tej kuwety". Szacunek dla autora i komentujących.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zakupiłem IFCapital - pewnie jedni zobaczą tam tworzący się spodek, inni nie. Zauważyłem że impet spadkowy stopniowo wyhamował i powoli idziemy pod górkę, czas pokaże. A żeby mu nie było smutno, to ma do tego w portfelu kolegę Resbud-a. Jeszcze vistula kusi, ale przy dnie już raczej się jej nie złapie... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń