Statystyczny Kowalski to może nie, ale osoba nieco bardziej zorientowana w życiu gospodarczym w naszym kraju zapewne dobrze wie, że są dziś dwie branże, którym dobrze się nie wiedzie.
Pierwsza z nich to branża budowlana. Nie wiem, czy powstało już jakieś studium na ten temat, ale jesteśmy bardzo ciekawym przypadkiem, gdzie dopływ wielu miliardów euro przeznaczonych na infrastrukturę doprowadził do rozłożenia na łopatki całej budowlanki. Niedawne głośne upadłości, budowanie po kosztach a nawet z ujemnymi marżami i zacięta walka o każde zlecenie dające szanse na przetrwanie sprawiły, że kapitał w ostatnich kilkudziesięciu miesiącach szerokim strumieniem odpływał z tego segmentu rynku...
Druga branża to deweloperzy. Koniec programu "Rodzina na swoim", nadpodaż mieszkań i ogólny kryzys na rynku nieruchomości w połączeniu z mizerną zdolnością kredytową ludzi zatrudnionych na umowach cywilnych sprawiły, że inwestowanie w tę branżę również uchodzi za przejaw nadmiernej skłonności do ryzyka...
Tymczasem w atmosferze kryzysu i ogólnego zniechęcenia zaczyna się dziać coś ciekawego. Oba indeksy branżowe zaliczyły we wrześniu swój dołek i od tego czasu rosną silniej niż szeroki rynek. Być może jest to jedynie przejaw tymczasowego odreagowania znacznych przecież spadków, ale z drugiej strony może to być interesujący czas na wybór kilku dobrych spółek z sektora, które są obecnie całkiem tanie na fali ogólnego zniechęcenia.
Just sayin'...
oczywiście wiedząc że kredyt konsolidacyjny > 80% wartości nieruchomości a nie 100%.
OdpowiedzUsuńWedług mnie prawdopodobnie jest to jedynie (albo aż) przejaw tymczasowego odreagowania wszelkich spadków, chociaż kto wie, może faktycznie warto "zaopatrzyć" się w różne spółki, bo ta fala może się utrzymać jeszcze przez jakiś czas - warto skorzystać ;)
OdpowiedzUsuń