Pozycja, na którą czekaliśmy od dawna. Poprzednie książki z tej serii (czytałem dwie z trzech) postawiły poprzeczkę bardzo wysoko i przyznam szczerze, że i moje oczekiwania były tutaj wyśrubowane. Całą sytuację można porównać do niedawnej premiery Hobbita i odniesień do poprzednich filmów serii. Fajerwerków nie ma, ale rozczarowania też nie. Hedge Fund Market Wizards jest zwyczajnie trochę inna od swoich poprzedników.
Podobnie jak we wcześniejszych Market Wizards, książka składa się z wywiadów z jednymi z najlepszych, najbardziej zyskownych oraz posiadających najbardziej stabilne stopy zwrotu inwestorów. Tym razem jednak, nie są to inwestorzy indywidualni lub traderzy, ale zarządzający funduszami hedge. Sprawia to, że sam aspekt inwestycyjny zmienia nieco zabarwienie oraz oddaje część pola sferze organizacji samego funduszu.
Tak więc, podobnie jak w poprzednich częściach, mamy silnie rozwinięte wątki biograficzne rozmówców, które prowadzą nas do przesłanek, dla których założyli oni własne fundusze, a także późniejszego inwestowania w nowych ramach instytucjonalnych. Muszę przyznać, że ten aspekt, wbrew moim początkowym obawom, nie jest wcale nudny. Widzimy różne ścieżki życiowe, różne kariery w świecie inwestycji i różne podejścia, dzięki czemu jesteśmy w stanie usytuować tutaj również siebie jako inwestorów.
Odniosłem wrażenie, że w nowej odsłonie Czarodziejów Rynku nieco mniej dowiadujemy się na temat technik inwestycyjnych stosowanych przez poszczególnych zarządzających. Owszem, niektóre wywiady praktycznie w całości się wokół nic kręcą, ale niektóre wydają się być zupełnie ich pozbawione.
Nie wiem, czy to skutek czytania książki na czytniku zamiast w papierze, ale odniosłem też wrażenie, że autor wywiadów poświęcił trochę więcej miejsca wprowadzeniu i podsumowaniu każdej rozmowy. Dzięki temu otrzymujemy przed jej rozpoczęciem kilka uwag na temat danego zarządzającego, a pod koniec możemy jeszcze raz w skrócie przeczytać główne punkty, na które położony został nacisk.
Na zakończenie wszystkich wywiadów Schwager zebrał w 40 punktach najważniejsze uwagi i wnioski płynące z rozmów z zarządzającymi. Kiedy się je czyta wydawać by się mogło, że są to banały, które każdy z nas widział w pierwszej z brzegu książce dotyczącej podstaw inwestowania. Ale chyba jest to cecha szczególna wszystkich Market Wizards, którzy dają sobą dowód, że to właśnie o przestrzeganie tych oczywistych zasad chodzi.
I teraz pojawia się pytanie - jaka ta książka jest? Lepsza? Gorsza? Moim zdaniem, jest ona po prostu inna, ale zdecydowanie trzyma poziom, co z kolei czyni z niej pozycję, z którą każdy inwestor powinien się zapoznać. Jeśli czytaliście poprzednie części z grubsza wiecie, czego można się spodziewać i rezultat szczególnie od tego wyobrażenia odbiegać nie powinien.
Z pewnością czas poświęcony na przeczytanie Hedge Fund Market Wizards nie był czasem zmarnowanym. Co więcej, niektóre z wywiadów wciągnęły mnie w takim stopniu, że przeczytałem je praktycznie bez odrywania się od książki, a płynące z nich wnioski i pomysły inwestycyjne już w najbliższym czasie będę przekuwał we wpisy blogowe oraz własne działania inwestycyjne.
I to chyba powinno być najlepszą rekomendacją, że po tę książkę warto jest sięgnąć.
Więcej moich recenzji znajdziecie na poświęconej temu stronie oraz w programie partnerskim.
Więcej moich recenzji znajdziecie na poświęconej temu stronie oraz w programie partnerskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz