Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

niedziela, 22 kwietnia 2012

Swing trading poszedł spać

Są czasem takie chwile w działalności inwestora dyskrecjonalnego, w których nie wie, co ma zrobić. Ja jestem właśnie w podobnej sytuacji, ale o tyle lepszej, że wiem co mam zrobić, tyle że nie wiem, co mówi mi rynek. Po prostu nic się nie dzieje. 
Indeks swobodnie sobie opada idąc czymś w rodzaju kanału i praktycznie od dwóch i pół miesiąca raczej obserwuję niż aktywnie gram. Jednym z głównych powodów jest brak wyraźnych wierzchołków swingowych oraz fakt, że znacząco rozjeżdżamy się w porównaniu z USA. To pierwsze znacząco utrudnia analizę kierunku, w jakim podąża nasz indeks i pozwala jedynie ogólnie stwierdzić, że opadamy. Pytanie tylko, czy jest to koncentracja sił przed wybiciem, czy raczej oznaka słabości i przesłanka do sprzedawania akcji. I tu w grę wchodzi USA, gdzie możemy dostrzec coś w rodzaju słabnącego impetu wzrostowego (im w końcu też korekta się należy), przyjmując na DJIA coś w rodzaju formującego się RGR.
Tak więc na razie jest nieco pesymistycznie, ale ciągle w atmosferze wyczekiwania. Czy można dorysować coś jeszcze? Oczywiście :)
Jest trójkąt symetryczny, na którego dolnym ramieniu toczy się właśnie walka dobra ze złem. Czy jest to silny sygnał do kupna przy ciasnym stop lossie? Trudno powiedzieć, jeśli już miałbym zaryzykować to raczej na opcjach OTM, które przy odbiciu w górę lub wybiciu dołem będą mocno zyskiwały na wartości.

Jak widzicie, coś narysowałem, bo zawsze coś uda się narysować. Mogę nawet przekonująco uzasadnić zarówno wariant wzrostowy, jak i spadkowy. Ale czy jestem do któregoś z nich przekonany? Raczej nie. Nie potrafię w aktualnej sytuacji w sposób zdecydowany opowiedzieć się za wzrostami lub spadkami. 

Co w takiej sytuacji robić? Z jednej strony można nie robić nic i być poza rynkiem. Z drugiej, jeśli ma się coś otwartego, można zacieśnić stopy i czekać na rozwój zdarzeń, najwyżej zlecenia zadziałają i uchronimy się przed dużymi stratami. 

Ale co w przypadku opcji? Tak się składa, że w ich przypadku czas ma znaczenie. Pozostało jeszcze prawie dwa miesiące do rozliczenia, a ja już w zasadzie ustawiłem wszystko, co miałem do ustawienia i co mogłem ustawić w warunkach, jakie panowały przez ostatnie miesiące. To właśnie brak wyraźnych swingów, czy to wzrostowych, czy spadkowych, sprawił, że w zasadzie nie jestem do końca zadowolony ze strategii, ale jakiejś wielkiej tragedii nie ma. Cóż, bierze się to, co rynek nam daje :)

Szczerze powiem, że ten bezruch już mnie męczy...

środa, 18 kwietnia 2012

Łabędzie atakują

czwartek, 12 kwietnia 2012

Humanista na giełdzie

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Gdy rynek trochę przesadza

Oczywiście szukanie sytuacji, w których rynek przesadza jest zadaniem obciążonym wieloma trudnościami, z których największa jest taka, że rynek to tylko (i aż) rynek, a co za tym idzie, to on wyznacza punkty odniesienia.

Zdarzają się jednak sytuacje, w których rynek wydaje się tracić "rozum" i gwałtownie rośnie lub silnie spada, co budzi u niektórych inwestorów wrażenie, że to nie może tak dalej trwać, coś się musi zmienić. Przyjrzyjmy się dla przykładu długoterminowemu wykresowi spółki Apple:
Można powiedzieć, że w ostatnich miesiącach rynkowi "odbiło". Takie wzrosty wielu inwestorom mogą nasuwać na myśl wariant bańki spekulacyjnej, która "musi" pęknąć.

Z bańkami jest jednak ten problem, że zanim faktycznie pękną, mogą podwoić, potroić lub nawet zwielokrotnić swoją objętość. Polowanie na szczyt przy wykorzystaniu instrumentów o liniowym profilu wypłaty wydaje się zadaniem karkołomnym, bo i jak tu ustawić stop lossa? A może nie ustawiać i tylko dokładać do krótkiej pozycji, w miarę, jak rynek będzie wchodził coraz wyżej? Zwolenników tego ostatniego podejścia odsyłam do przygód Nicka Leesona i Barings Banku.

Jak więc spróbować wykorzystać taką sytuację? Ciekawym rozwiązaniem jest kupno opcji put DOTM, czyli daleko poza pieniądzem. Nie powinny one być szczególnie drogie, więc można przeznaczyć na nie 1-3% portfela lub ile kto tam uważa za zasadne. W sytuacji dalszych wzrostów, nasze opcje prawdopodobnie wygasną bez wartości i stracimy całość zainwestowanych środków. Gdyby jednak nadeszło załamanie ceny, z obecnych 630 dolarów do powiedzmy 500 dolarów, nasze opcje gwałtownie zyskają na wartości, pozwalając nam zarobić wielokrotność tego, co za nie zapłacimy.

Z tej perspektywy można więc zaryzykować i rolować nasze opcje. Jeśli widzimy, że rynek nie spada, ale nadal porusza się ku niebu, a jednocześnie cały czas wierzymy w gwałtowną korektę, możemy sprzedać nasze opcje, dopóki są cokolwiek warte i kupić nowe, nieco wyższe i z dalszym terminem wygasania. W ten sposób dokładamy trochę pieniędzy na rynek (tracimy/ryzykujemy), ale przedłużamy swoją szansę na załapanie się na korektę.

Czy jest to dobra technika inwestycyjna? Trudno powiedzieć, gdyż sam nigdy jej nie stosowałem. Ale z drugiej strony, jeśli mamy silne przekonanie o nadchodzącej korekcie, z pewnością będzie to dużo lepsze rozwiązanie od zajmowania krótkiej pozycji w kontrakcie terminowym.

I z drugiej strony, możemy postawić się w pozycji posiadacza akcji. Dobrym przykładem będzie spółka Synthos, która od początku roku wzrosła o około 50%. Inwestor (analogicznie inwestor posiadający akcje Apple), chcąc zabezpieczyć sobie część wypracowanych zysków, może również zdecydować się na zakup opcji put OTM lub DOTM. W ten sposób zmniejsza nieco swój zysk (płacąc premię za opcje), ale jednocześnie jest pewien, że duża część zysku pozostanie w jego kieszeni nawet w przypadku gwałtownej korekty. 

Opcje wydają się więc instrumentem niemającym sobie równych w sytuacji, w której rynek wydaje się zbyt mocno "naciągnięty" w którąś ze stron.

sobota, 7 kwietnia 2012

Kwartał kwartałowi nierówny?

Pod koniec każdego miesiąca kończącego kwartał można czasami natknąć się na komentarze, że zarządzający funduszami, chcąc poprawić wyniki, mogą kupować akcje, żeby śrubować statystyki swojej zyskowności. Chcąc zweryfikować ten fakt (lub mit), pobrałem dane dla Wig20 od 1 stycznia 2000r. do 31 marca 2012r., a następnie pociąłem je na kwartalne odcinki. Skutkiem tego otrzymałem próbkę 49 kwartałów, a więc taką, w oparciu o którą można już wyciągać pewne wnioski i doszukiwać się pewnych stałych prawidłowości.

Następnie dane te uśredniłem, dzięki czemu otrzymałem wykres średniego przebiegu indeksu w ciągu kwartału. Szczególnie interesującymi miejscami są początek każdego kwartału i jego koniec, a więc miejsca, w których zarządzający mogą "pompować" indeks (koniec), a następnie odreagowywać zakupy (początek).

Podczas przygotowywania danych pojawił się problem w postaci nierównej długości kwartału. Niektóre kwartały liczyły sobie tylko 59 sesji (1 z 49), a niektóre aż 65 sesji (10 z 49). Tak więc dane z sesji o numerach 60-65 są niemiarodajne, gdyż budowane w oparciu o niereprezentatywną próbę. 

Problem ten obszedłem poprzez zbudowanie dwóch wykresów - pierwszy pokazuje dane szeregowane do początku kwartału (końcówka jest niereprezentatywna), natomiast drugi szeregowałem do końca kwartału, co z kolei fałszuje początek.

Przesunięcie danych sprawia, że pojawia się kwestia reprezentatywności "środka" kwartału, ale moim głównym celem jest przeanalizowanie tylko krańców, więc środek traktuję z lekkim dystansem.

Oto wykres prezentujący dane równane do początku kwartału:
A oto dane dla końca kwartału:

Czy można na tej podstawie wyciągać jakieś wnioski? Po pierwsze, początek kwartału wydaje się być lepszy niż koniec. Paradoksalnie, nie widać szczególnego popytu w ostatnich dniach kwartału, więc w świetle tych danych, które zaprezentowałem, teoria o zarządzających śrubujących wyniki się nie broni.

Co ciekawe, mimo przesunięcia niektórych serii danych w związku z koniecznością dopasowania do końca lub początku, środek wykresu wydaje się przypominać literę M. Przenosząc to na optykę kwartału, można powiedzieć, że kluczowy jest jego środkowy miesiąc, który zaczyna się wysoko, następnie w połowie zniżkuje tworząc dołek, a końcówka znów jest pozytywna. 

Wydaje się to być jedyna możliwa do zaobserwowania prawidłowość pośród 49 analizowanych kwartałów. Tylko czy ktoś zaryzykuje swoje środki dla teoretycznego wzrostu o 2%? 

Co o tym myślicie?

środa, 4 kwietnia 2012

Skalping na opcjach

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Nic się nie dzieje

Na rynku nic się nie dzieje. Od 8 miesięcy rynek idzie w trendzie bocznym, z tego ostatnie dwa miesiące to prawdziwa męka. Zmienność spadła i w zasadzie każdego dnia ze znudzeniem obserwuję notowania w oczekiwaniu, że coś ciekawego wydarzy się na rynku.
VIX szoruje po dnie...
U nas ATR też jest bardzo nisko...

W zasadzie rynek idzie bokiem. Jeszcze w styczniu coś się działo, ale teraz to już zupełne nudy. Oczywiście można szukać poszczególnych spółek, które zachowują się lepiej niż inne, ale jest to ciężka praca, gdyż skoro cały rynek się nie rusza to i szukanie rosnących perełek jest ciężkim zadaniem.

Co w takiej sytuacji poradzić? Oczywiście przenieść się na instrumenty pochodne. Kontrakty terminowe pozwalają grać zarówno na wzrosty, jak i na spadki. Dzięki nim możecie atakować rynek przy gwarancji wysokiej płynności i niskich prowizji. 

Dużo większe możliwości oferują opcje. Właśnie dlatego, że pozwalają wykorzystywać takie okresy bezruchu na rynku, kiedy to pozornie nic się nie dzieje. Bo faktycznie, cena się nie zmienia, ale za to czas płynie, a już sam ten fakt może stanowić okazję do zarobku. A że zmienność spadła? Opcje są wtedy tańsze i można niższym kosztem wchodzić z nowymi strategiami. Można też kupić opcje i oczekiwać wzrostu zmienności, który podniesie ich ceny.

Strategii opcyjnych możliwych do zastosowania w takich warunkach jest cała masa. W zasadzie inwestor zajmujący się opcjami (nie wiem, czy właściwe jest określenie trader opcyjny - wydaje się, że tak) nigdy się nie nudzi. Są to instrumenty, które stwarzają możliwości inwestycyjne zawsze. Co więcej, są one bardzo elastyczne. Nie trzeba ich aż tak bardzo pilnować, jak kontraktów terminowych, a z drugiej strony dają lewar, niedostępny w przypadku akcji. Można spekulować opcjami, próbując wykorzystać każde większe wahnięcie rynku, a można też ustawić na każdej serii jeden lub dwa spready i spokojnie czekać, co się wydarzy przy rozliczeniu.

Grając na opcjach nie można się nudzić. To jest właśnie jedna z przewag tego instrumentu - jest na tyle elastyczny, że daje okazje zarówno na szybkie strzały, jak i na rozgrywanie całych kampanii z rynkiem w oparciu o atak pozycyjny.

Dla graczy akcyjnych, żeby nie marudzili, postarałem się i narysowałem trójkąt. N'joy :)