Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

piątek, 30 października 2015

Jak grać, żeby wygrać - konkurs inwestycyjny TMS Brokers

W poprzednim tekście, który powstał we współpracy z TMS Brokers, napisałem Wam o konkursie, który zaczyna się już w najbliższy poniedziałek. Tym razem zajmiemy się strategiami inwestycyjnymi, które mogą pozwolić na uzyskanie dobrego wyniku w takim konkursie, a być może nawet wyniku pozwalającego na zajęcie pierwszego miejsca. Wszyscy wiemy, że nie jest to łatwe zadanie i wymaga trochę szczęścia, ale w końcu pierwsze miejsce tam jest i czeka na tego, kto je zdobędzie.

Realia konkursów inwestycyjnych


Konkurs inwestycyjny jest bardzo specyficznym środowiskiem, w którym może znaleźć się osoba zainteresowana rynkami finansowymi. W konkursie liczy się przede wszystkim rywalizacja i to w kontekście walki o główne nagrody. Nie jest premiowana stopa zwrotu, nawet jeśli jest całkiem zadowalająca, o ile nie plasuje ona uczestnika w ścisłej czołówce.

Dlatego też nie mają racji krytycy twierdzący, że konkurs jest za krótki, żeby można było pokazać swoją strategię inwestycyjną z dobrej strony. I faktycznie jest tak, że do długoterminowego pokonywania rynku potrzebujemy stabilnej strategii, która jest w stanie obronić się w różnych fazach koniunktury. Ale wtedy nagrodą dla nas nie jest pierwsze miejsce w konkursie, ale przewaga nad rynkiem, dająca satysfakcję i zadowalające stopy zwrotu.

Konkurs jest, jak nazwa wskazuje, konkursem. Jego istotą jest rywalizacja w takim zakresie, jak uregulował to organizator wydarzenia. Krótszy czas i większa intensywność rozgrywki nie oznaczają jednak, że rządzi tu przypadek i uczestnik może zgarnąć główną nagrodę praktycznie w stu procentach opierając się na szczęściu. Potrzebny jest przemyślany plan i gotowość do poniesienia ryzyka. Tylko tak się wygrywa.

Inaczej wygląda to w konkursach opartych na wirtualnym kapitale. Tam nie ryzykuje się własnymi środkami, a przez to można sobie pozwolić niemal na wszystko. Konieczność zaangażowania własnych oszczędności sprawia, że dużo bardziej liczy się doświadczenie i umiejętność radzenia sobie z rynkiem i własnymi emocjami. Patrząc w przeszłość można dostrzec, że zwycięzcami zostają najczęściej inwestorzy z wieloletnim stażem, posiadający już swoje sprawdzone systemy i chcący sprawdzić je w realiach konkursowych, żeby zawalczyć o nagrody. 

Wiedząc, że posiada się system dający przewagą nad rynkiem, warto zaryzykować zgłoszenie kilku rachunków. Przyszłości nie znamy, ale może się okazać, że zysk na poziomie 500% nie pozwoli na zajęcie pierwszego miejsca. Z jednej strony może pojawić się niesmak, ale z drugiej musimy pamiętać, że z 5 tysięcy zrobiliśmy 25 tys. zł, co jest wynikiem wprost fenomenalnym. Taki rezultat może dać zysk nawet wtedy, gdy wyzerujemy 2-3 inne konta. Niekiedy więc sumaryczny rezultat pokazuje, że warto iść na całość.


Więcej o konkursie TMS Trader dla najlepszych inwestorów w Polsce


Konkurs rozpoczyna się w najbliższy poniedziałek i będzie trwał przez 20 dni sesyjnych, aż do 27 listopada 2015 roku. W konkursie mogą uczestniczyć inwestorzy, którzy posiadają lub założą rachunek realny w TMS Brokers, posiadają na nim kwotę min. 5 000 zł i zgłoszą się do rywalizacji klikając ten link lub któryś z bannerów.

Główną nagrodą jest propozycja zarządzania przez rok kwotą 1 000 000 złotych, od której to kwoty zwycięzca będzie mógł zatrzymać dla siebie 80% wypracowanych zysków. Uczestnik z drugiego miejsca otrzyma propozycję zarządzania kwotą 100 000 zł, a za trzecie będzie to 50 000 zł w zarządzanie.

Organizator przewidział również nagrody dzienne o wartości 1 000 zł każda, która to kwota zasili rachunek inwestora osiągającego najwyższą stopę zwrotu danego dnia.

Szersze informacje na temat konkursu znajdziecie w moim poprzednim tekście. Myślę, że pula nagród oraz możliwość sprawdzenia się w rywalizacji są bardzo atrakcyjną szansą.

Propozycje konkursowych strategii inwestycyjnych


Nie jest łatwo powiedzieć w kilku zdaniach, jak wygrać konkurs inwestycyjny. Istnieje jednak kilka metod pozwalających na zwiększenie wyników, jeśli posiadamy już zalążek naszego systemu. Warto jest się z nimi zapoznać.

Uzyskałem ekskluzywny dostęp do ebooka, którego od teraz będą mogli pobrać ze strony wszyscy zainteresowani pogłębianiem swojej wiedzy o inwestowaniu. Są w nim opisane działania, które mogą wspomóc inwestora w drodze na szczyt. Już teraz mogę podzielić się elementami ebooka, które uważam za najważniejsze. Strategie z pewnością do takich należą.

Inwestowanie pod dane makro

Jak dobrze wiecie, kalendarz inwestora walutowego wypełniony jest publikacjami danych makroekonomicznych z kraju i ze świata. Niektóre z nich są ważniejsze, inne mniej ważne, ale praktycznie wszystkie wpływają na rynek. Każdy inwestor krótkoterminowy musi wiedzieć, kiedy jakieś dane będą się ukazywały. Takiej publikacji towarzyszy najczęściej wzrost rynkowej zmienności oraz silne wahania pary walutowej lub instrumentu, na którym gramy. Jeśli nasza strategia opiera się na innych regułach niż te związane z danymi, warto mieć je na uwadze i zdejmować lub zabezpieczać posiadane pozycje w chwili ukazywania się komunikatów.

Publikacje danych mogą jednak być pomocne w naszych działaniach inwestycyjnych. Założenie oczekiwanego kierunku i rozsądne wykonanie zaplanowanych ruchów w szybkim czasie może pozwolić na uzyskanie wysokiego zysku w ciągu kilku minut. Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach, ale jeśli znajdziemy sposób na wykorzystanie tych momentów wysokiej zmienności, w kalendarzu z pewnością ich nie zabraknie.

Gra z wykorzystaniem wysokiej dźwigni finansowej

Kwota znajdująca się na naszym rachunku zabezpiecza jedynie wymogi depozytowe, co znaczy, że możemy dzięki niej otwierać wielokrotnie większe pozycje. I nie oszukujmy się, nie da się wygrać konkursu bez stosowania wysokiej dźwigni finansowej.

Niektórzy inwestorzy preferują w konkursach podejście ALL IN, czyli inwestowanie na pełnej dźwigni już od pierwszych transakcji. Jeśli nam się powiedzie, wielokrotnie zwiększamy wartość naszego kapitału, a jeśli nie będziemy mieli racji, stracimy posiadane środki.

Jak łatwo można sobie wyobrazić, śmiertelność przy takiej metodzie jest bardzo wysoka. Ale nie znaczy to, że metoda jest skazana na porażkę, zwłaszcza jeśli mamy możliwość wystartowania z większą liczbą rachunków konkursowych. Wtedy też na różnych kontach możemy grać innymi instrumentami, jak też stosować zróżnicowane strategie inwestycyjne. W ten sposób z każdym zgłoszonym rachunkiem nasze szanse rosną, nawet jeśli nie wszystkie konta przyniosą zysk.

Z pewnością nie jest to strategia na spokojne inwestowanie we własnym zakresie, ale w warunkach konkursowych może ona doprowadzić do zwycięstwa. Zwłaszcza, jeśli wykorzystuje ją osoba z odpowiednimi umiejętnościami, potrafiąca dodać do niej trafną analizę rynku, w której np. 2/3 kont się podwaja, a tylko 1/3 zeruje.

Strategia martyngałowa i antymartyngałowa

Obie te strategie posiadają bardzo szerokie opracowanie nie tylko w Internecie, ale również w literaturze dotyczącej statystyki, prawdopodobieństwa i gier hazardowych. 

Strategia martyngałowa zakłada, że w warunkach zbliżonych do 50:50, inwestor będzie podwajał inwestowaną stawkę po każdej przegranej transakcji. W ten sposób zaledwie jedno zwycięstwo pozwala na osiągnięcie zysku. Sęk jednak w tym, że ciąg porażek powoduje konieczność dalszego podwajania stawki, co teoretycznie może trwać w nieskończoność.

Weźmy przykład. Inwestor otwiera pozycję długą na 0.1 lota, ustawiając take profit na poziomie 100 pipsów i stop loss również na 100 pipsów. Jeśli rynek wzrośnie, zarobiliśmy właśnie 100 pipsów. Jeśli spadnie, odwracamy pozycję, ale podwajamy jej wielkość do 0.2 lota. Jeśli osiągniemy zysk, pokrywa on 100 pipsów stracone na pierwszej pozycji i daje nam kolejne 100 pipsów zysku. A jeśli znów poniesiemy stratę, odwracamy pozycję i zwiększamy jej wartość do 0.4 lota. Jak widać, potrzebna jest do tego głęboka kieszeń.

Być może sukcesem okaże się więc strategia antymartyngałowa. Jeśli wygraliśmy 100 złotych, podwajamy pozycję. Jeśli stracimy, tracimy tylko 100 złotych, gdyż resztę zabezpiecza nam zysk z poprzedniej transakcji. Ale jeśli znów wygramy, mamy już 300 złotych i możemy zaryzykować 400 złotych. Jeśli przegramy, tracimy wszystkie zyski i ponosimy stratę, ale tylko 100 zł. Jeśli po raz trzeci mieliśmy rację, trzymamy w ręku 700 złotych i możemy grać po raz czwarty, ciągle ryzykując stratę tylko 100 zł.

Oczywiście takie strategie operują w warunkach takich samych szans zysku i straty oraz zysku równego stracie. Każde zaburzenie tych parametrów może w długim terminie przechylać szanse na jedną ze stron.

Ale tu również trzeba pamiętać, że jest to konkurs, a co za tym idzie, może się okazać, że ostra gra od samego początku przyniesie nam wysokie profity, plasujące nas w czołówce rankingu.

Piramidowanie zysków

Na rynku walutowym piramidowanie, z racji wykorzystania dźwigni finansowej, może bardzo silnie wpłynąć na poziom naszej zamożności. Jest to forma uśredniania, znana chyba dużej części inwestorów, ale nie wszyscy wiedzą, że uśredniać można dwojako.

Na rynku akcji i funduszy inwestycyjnych wspomina się o uśrednianiu strat lub uśrednianiu w dół. Jeśli posiadany przez nas instrument spada, kupujemy kolejną jego ilość po niższych cenach, dzięki czemu za te same pieniądze nabywamy większą ilość jednostek. Obniża nam to średnią cenę zakupu, pozwalając jednocześnie na szybsze odrobienie strat, gdy wzrosty już powrócą.

Uśrednianie w górę i piramidowanie zysków to sytuacja odwrotna. W takim układzie poszukujemy rynku w trendzie. Jeśli uda nam się znaleźć odpowiedni instrument lub parę walutową, staramy się go wykorzystać i wydoić do maksimum, właśnie poprzez powiększanie pozycji. Tyle tylko, że straty, jeśli rynek się odwróci, narastają błyskawicznie, a przez to potrzebujemy odpowiedniej kontroli ryzyka.

A więc jak grać, żeby wygrać?


Odpowiedzi na to pytanie niestety ode mnie nie uzyskacie. Powyżej opisałem zabiegi, którymi możecie uzupełnić Wasze strategie inwestycyjne. Jak zapewne zauważyliście, nie poruszałem w tekście zagadnień dotyczących otwierania i zamykania pozycji. To musicie wypracować sami, gdyż dopiero konsekwentne zastosowanie zbudowanego systemu pozwoli na wygranie konkursu.

Jeśli więc macie metodę inwestycyjną, która jest przez Was przetestowana i posiada swój sens, być może warto jest ją podrasować, np. w jeden ze sposobów opisanych powyżej, a następnie sprawdzić w warunkach konkursowych. Tak własnie wygrywa się nagrody i zajmuje miejsca na podium.


Podsumowanie


Konkurs inwestycyjny TMS Brokers rusza już w poniedziałek, pozostało więc bardzo niewiele czasu, żeby wziąć w nim udział. Im wcześniej się na to zdecydujecie tym większe szanse na uzyskanie wysokiej stopy zwrotu. Sam z pewnością będę śledził jego przebieg, gdyż interesuje mnie, ile faktycznie można wyciągnąć z rynku w ciągu tych czterech tygodni. Mam nadzieję, że czytelnicy mojego bloga zajmą godne miejsca i zyskają cenne nagrody.

2 komentarze:

  1. Rady są słuszne. To jest konkurs, a on rządzi się innymi zasadami niż długoterminowa gra na forexie. Uśrednianie zwykle traktuje się jako złe podejście inwestycyjne. Nic jednak bardziej mylnego. To jest dobra strategia, trzeba tylko stosować ją w sposób rozsądny i z zabezpieczeniem. Z moich doświadczeń wynika, że warto przyjrzeć się surowcom, bo duże ruchy na nich dają zwykle wyższe wyniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze trzeba pamiętać, że rynek może dopisać lub nie w ciągu tego miesiąca. Być może w ty okresie akurat waluty lub indeksy okażą się strzałem w dziesiątkę. Czas pokaże :)

      Usuń