poniedziałek, 8 czerwca 2015

Czy inwestowanie dywidendowe w Polsce to fikcja?

Warszawska giełda jest stosunkowo młodym rynkiem. Do niedawna brakowało spółek o kilkunastoletniej historii notowań, posiadających w miarę stabilną politykę dywidendową. Na pierwszym planie była niezawodna TPSA (dziś Orange), ale jak pamiętamy, dwie luki cenowe zakończyły przynajmniej na jakiś czas byt tej spółki jako podmiotu o niezawodnych dywidendach.

Od kilku jednak lat przybywa spółek regularnie dzielących się zyskiem z inwestorami. Co więcej, pojawiły się długoterminowe planywpłacania dywidendy, w których zarządy deklarują minimalną część zysku, jaka będzie przeznaczana do wypłaty akcjonariuszom. Również wysokość wypłacalnych w ten sposób kwot staje się bardzo atrakcyjna, zwłaszcza w środowisku niskich stóp procentowych, z którym mamy do czynienia obecnie.

Wielu publicystów i komentatorów rynku, w tym również blogerów i inwestorów promuje podejście dywidendowe. Pokazuje się czytelnikom, że regularne reinwestowanie dywidendy ma sens, bowiem kolejna wypłata będzie liczona już od wyższej liczby akcji. Jednocześnie prezentowane są symulacje pokazujące długoterminowe wyniki takiego podejścia.

źródło: ridgewooddividendgrowth.com
Ja sam również zaliczam się do osób preferujących reinwestowanie dywidendy w akcje spółki, która ją wypłaciła. Staram się dodatkowo dokładać do tego zwolnienie z podatku Belki, co przekłada się na wyższą dywidendę, a w efekcie możliwość kupna większego pakietu akcji. Operacji tych dokonywałem do tej pory za pomocą konta IKE, a jak niedawno pisałem, chcęrozpocząć taki długoterminowy portfel w postaci niedawno założonego konta IKZE. W ten sposób jednocześnie oszczędzam na emeryturę, uzyskuję odliczenie podatkowe i inwestuję bez podatku.

Pojawia się tu jednak pewien problem, którego wiele osób zdaje się nie zauważać. Weźmy przykład inwestora, który ma portfel o wartości 10 000 zł, a więc stosunkowo nieduży. Zdecydował się on podzielić go na trzy części i każdą z nich zainwestować w akcje innej spółki dywidendowej. Nie przesądzamy, czy była to w pełni przekalkulowana decyzja, czy podjęta pod wpływem entuzjastycznych tekstów na temat inwestowania dywidendowego.

Nadchodzi czas odcięcia od ceny akcji prawa do dywidendy, a kilka tygodni później inwestor otrzymuje przelew na konto. Posiadał pakiet o wartości 3350 zł, a spółka wypłacała dywidendę w wysokości 5% aktualnej ceny akcji. Pięć procent z kwoty 3350 zł daje nam 167,50 zł, a po odcięciu podatku Belki otrzymujemy w sumie niecałe 136 zł. I stajemy przed problemem, jak te pieniądze reinwestować?

Abstrahując od problemu PZU, gdzie taka dywidenda nie starczy to nawet na pół akcji, pojawia się kwestia prowizji. Zakładając prowizje maklerską na poziomie 0,39%, nie mniej niż 5 zł, minimalna optymalna kwota, za jaką opłaca się kupować akcje to ok 1280 zł. Dokonując zakupów za kwotę niższą, za każdym razem nasza procentowa prowizja wynosi więcej niż te 0,39% wartości transakcji. Jest to więc zachowanie nieoptymalne, uderzające w naszą długoterminową stopę zwrotu.

Podawałem przykład małego portfela, ale nie ma się co oszukiwać, prawie połowa inwestorów posiada kapitał nieprzekraczający 30 tysięcy złotych, co wynika z corocznego badania SII. Zakładając, że stosują oni minimalną dywersyfikację w postaci trzech spółek w portfelu, dywidendę liczymy od 10 000 zł. Jeśli spółka płaci 5%, co jest już niezłym poziomem, na nasze konto trafia zaledwie 405 zł. Nie jest to nawet 1/3 kwoty, za jaką opłaca się kupować akcje.

Podobnie wygląda sprawa w wypadku konta IKZE, gdzie będę się skupiał na dywidendach. Roczny limit wpłat to niecałe 5 tysięcy, a więc nawet kupując za wszystkie środki akcje jednej spółki, nie otrzymamy raczej dywidendy wyższej niż 200 zł. Można więc powiedzieć, że strategia dywidendowa rozwinie swoje skrzydła przy portfelach w okolicy 100 000 zł.

I teraz pojawia się pytanie, czy faktycznie należy czekać na tak duże środki, żeby rozpocząć długoterminowe inwestowanie z nastawieniem na dywidendę. Zdecydowanie nie! Można rozpoczynać budowanie portfela już dużo wcześniej i nawet jest to zalecane.

Przecież większość z nas i tak systematycznie dopłaca do portfela. Zamiast więc czekać aż uzbieramy z dywidend odpowiednią kwotę, można wziąć otrzymane 300 zł, dołożyć 1000 zł do portfela i kupić kolejny pakiet akcji. W ten właśnie sposób ominiemy problem prowizji.

Po drugie, kwota 1280 zł to minimalny optymalny pakiet, jaki opłaca się kupić. Nie znaczy to jednak, że przy kupnie za 1100 zł wydarzy się jakaś tragedia. Dokonując zakupów za kwotę 500 zł, płacimy 5 zł prowizji, co znaczy, że stanowi ona 1% wartości transakcji. Nie jest to jakaś straszna wartość, zwłaszcza przy tak niedużych kwotach. Można odmówić sobie piwa na mieście i zdecydować się na kupno akcji - tyle wyniesie różnica.

Przy małych portfelach trzeba poważnie się zastanowić, czy za dywidendę i dopłatę będziemy kupowali akcje spółki, którą już posiadamy, czy też wybierzemy jakiś inny podmiot. Zakładając portfel o wartości 5 tys. zł i zawierający dwie spółki, każda z nich posiada udział 50%. Dołożenie tysiąca i dokupienie akcji jednej z nich, finalna relacja wynosi już 58/42. Może nie jest to wielka różnica, ale wraz z upływającym czasem i zmieniającymi się notowaniami, wartość i waga spółek w portfelu ulegają zmianie. Być może warto jest więc dokupić akcje kolejnego podmiotu, dywersyfikując nasze inwestycje, zamiast narażać się na ryzyko wystąpienia jakiegoś niepomyślnego scenariusza rynkowego.


Niezależnie więc od skuteczności i opłacalności długoterminowego podejścia dywidendowego, należy mieć też na uwadze warunki, w których może taka strategia być realizowana. Pozornie drobne szczegóły sprawiają, że wyniki nie pokrywają się z oczekiwaniami. Mam nadzieję, że pomyślicie o tym problemie wcześniej niż przy wpływie na konto pierwszej, zazwyczaj mizernej dywidendy.

26 komentarzy:

  1. Jak może się opłacać kupować akcje pod dywidendę skoro jest ona odcinana od kursu ? Świetny przykład KGHM. Dali dywidendę, odcięta od kursu papier leci w przepaść. Odcinanie dywidendy od kursu to chyba tylko specjalność rodzimej giełdy. Nie rozumiem czym jest to podyktowane. To ma być nagroda za to ,że ktoś posiada akcje ? Nie widzę tej nagrody...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że jest potrzebny kolejny wpis na temat samej dywidendy. Spodziewajcie się niebawem :)

      Usuń
    2. To rynek tak wycenia spółkę po odcięciu dywidendy. Giełda tylko zmienia kurs odniesienia i nikogo nie zmusza do kupowania i sprzedawania po tej cenie.

      Usuń
  2. Posiadalem rok temu pakiet akcjii lena. Kiedy zmniejszono wartosc akcji lena o kwote dywidendy kurs w kolejnych sesjach polecial na lep.

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak to wygląda na innych giełdach tzn. czy to naprawdę tylko u nas odcina się dywidendę od kursu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W USA niczego od kursu się nie odcina dywidendy są zazwyczaj 4 w roku tyle ,że niższe. Dlatego też nie powoduje to jakiejś panicznej wyprzedaży. W Niemczech chyba też się niczego nie odcina. Jak to wygląda na reszcie świata mógłby się ktoś wypowiedzieć.

      Usuń
  4. Nieodcinanie dywidendy od kursu jest wbrew logice. Możemy przecież wyznaczyć teoretyczną wartość firmy (przy założeniu, że w obrocie jest 100 proc. akcji) i liczymy ilość akcji * aktualna cena. Skoro jest wypłacana dywidenda, to wartość aktywów firmy się zmniejsza a tym samym jej wartość. Dlatego dla inwestora po wypłacie dywidendy sytuacja się nie zmienia. Wciąż ma taką samą część spółki a część jej wartości przeszła do ręki właściciela w postaci gotówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie w USA giełda od dawien dawna działa wbrew logice... Dywidenda powinna być wypłacana od zysku i być nagrodą za obdarzone zaufanie do spółki.

      Twoje założenie jest dziwne. Skoro akcje kosztują 100zł i firma wypłaca dywidendę 4 % w skali roku od zysku. To odcięcie 4 % od kursu może świadczyć o tym ,że wartość całego przedsiębiorstwa zmniejszyła się o 4 % co jest oczywistą bzdurą.

      Usuń
    2. Ale przecież tak właśnie jest. Wypłata zysku obniża wartośaktywów, więc zmniejsza wartość przedsiębiorstwa.

      Jak jest w USA, to nie wiem, ale wiem, że oni mają zupełnie inny system podatkowy.

      Usuń
    3. Wartość "CZĘŚCI" aktywów. Przecież po wypłacenie dywidendy czyli przynajmniej teorii wypłaty części zysku spółki wartość przedsiębiorstwa nie zmniejsza się. Przecież spółka nie sprzedaje maszyn, gruntów, magazynów. Oni dzielą się po prostu wypracowanym zyskiem na swojej działalności. Założenie ,że trzeba odcinać od spółki dywidendy bez sensu bo wartość przedsiębiorstwa nie pomniejszyła się o te 4 %. Wartość aktywów jaką jest dywidenda może stanowić 0,05 % wartości przedsiębiorstwa. Bo co niby kurs wycenia jak nie przedsiębiorstwo i jego przyszłość ?

      Dywidenda (łac. dividendum – rzecz do podziału)

      Ja widzę ,że ludzie nie rozumieją ISTOTY dywidendy. Dywidenda w Polsce to fikcja.

      Usuń
    4. A co jeśli spółka nie miała tej kasy? To musi np. sprzedać maszyny czy grutny lub wziąć kredyt, który potem trzeba spłacić. Wartość spółki zmniejszyła się.

      Usuń
    5. Pomijając ,że jest to możliwe tylko w spółkach skarbu państwa. Branie kredytów pod dywidendę jak KGHM. Jeśli spółka nie ma zysku to nie wypłaca dywidendy. Tylko czego to dowodzi ? Reguła jest taka ,że dywidenda jest wypłacana z zysków danej spółki a nie sprzedaży jej kawałka. Zresztą na tym polega właśnie dywidenda z założenia i definicji.

      Usuń
  5. Zapożyczone z sieci, ale dobrze opisuje tę kwestię:
    Wyobraźmy sobie, że w dniu Z nastąpi przyznanie prawa do dywidendy w wysokości D.
    Przeanalizujmy sytuację z punktu widzenia inwestora. Cena akcji spółki (C) w dniu
    poprzedzającym Z (Z-1) składa się z wartości samej akcji (I) oraz prawa do dywidendy
    (D), czyli C = I + D. Jeżeli posiadacz tej akcji przetrzyma akcje do dnia po dniu
    przyznania prawa (D+1) nie zmieni stanu posiadania: będzie posiadał akcje teraz wartą
    I (korekta kursu) + gotówkę w postaci dywidendy D. Zauważmy, że gdyby kurs akcji nie
    został skorygowany, posiadacz akcji "sztucznie" wzbogaciłby się o D. Korekta kursu
    wygląda też sensownie z punktu widzenia kupującego akcje w dniu Z+1. Przecież gdyby
    nie korekta kursu, za akcję która warta była dzień wcześniej I musiałby zapłacić
    więcej o wypłaconą dzień wcześniej dywidendę: I + D (!) - niby dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z punktu widzenia kupującego dla dywidendy nie ma żadnego sensu. Po co mam kupować coś dla dywidendy skoro i tak zostanie od kursu odcięte ? Dlaczego jest to odcinane z góry ? Nawet jeśli część inwestorów stwierdzi ,że należy sprzedać po otrzymaniu prawa do dywidendy to niech określeniem wyceny po otrzymaniu dywidendy zajmie się rynek. Może wystarczy po prosty wypłacać jak w USA 4 małe dywidendy ? Tak ,żeby pozyskać stałych inwestorów ?

      Usuń
    2. Przecież giełda zmienia tylko kurs odniesienie i nie zmusza nikogo do handlowania po tej cenie. To właśnie rynek wycenia odcięcie dywidendy.

      Usuń
  6. Jeśli w Polsce 10% społeczeństwa ma oszczędności powyżej 10 tys. zł to co się dziwić, że ludzie nie inwestują pod dywidendy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie w większości nie mają oszczędności bo wolą sobie kupić nową plazmę 50 cali.

      Usuń
    2. dokładnie - lepiej kupić sobie plazmę.
      Inwestuje się na gpw pilnujesz pól roku - zarabiasz 20-30% i przychodzi korekta i spadnie ci to co zarobiłeś w ciągu 3 dni. I tracisz czas , zdrowie i pieniądze.
      A tak sobie pooglądasz fajny telewizorek no i dłużej pożyjesz bo bez stresu :)

      Usuń
    3. I dlatego tak ważne jest, edukowanie społeczeństwa. Druga opcja to sprzedawanie telewizorów frajerom :)

      Usuń
  7. Lepiej byc zdrowym frajerem niż posiadaczem wrzodów zoladka, nadciśnienia, siwiejacym lub lysiejacym, znerwicowanym, żyjącym na pograniczu zawalu lub wylewu inwestorem. Po co tak gonić aby przedwcześnie ale bogato umrzec.

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro tak, to może warto zająć się inwestowaniem alternatywnym, na przykład w zegarki http://poradnikinwestowania.pl/2015/06/16/4007/

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam .Nie uważam aby inwestowanie w spółki z gpw które wypłacają dywidendę było fikcją .Jeden z rozmówców dał przykład Leny , też mam w portfelu kupiłem za 4,34 teraz warte 4,48 i 2 razy pobrałem dywidendę. Mnie się wydaje że inwestowanie w dywidendy jest długoterminowa inwestycja a nie tylko pobrać dywidendę i sprzedać. Nie mam wykształcenia ekonomicznego ale potrafię przeliczyć zysk .Panie Radosławie ma Pan racje społeczeństwo nie zna się na inwestowaniu Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle tylko, że nie zawsze da się przewidzieć, która spółka w długim terminie dobrze się zachowa. KGHM jest uważany za dobrą spółkę dywidendową, a inwestorzy mieli ostatnio ciężki orzech do zgryzienia. Dlatego wolę inwestować dywidendowo w średnim terminie, bez wielkiego przywiązywania się do spółek.

      Usuń
    2. KGHM oprócz tego, że jest spółką dywidendową, jest spółką surowcową, a taka ze swej natury jest znacznie bardziej podatna na ostre zmiany cenowe. Ciężki orzech mogli mieć tylko inwestorzy krótkoterminowi :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Czyli nie ma znaczenia czy spółka wypłaci czy nie wypłaci dywidendy. Finalnie i tak zarabiamy jedynie na wzroście kursu.

    OdpowiedzUsuń