Analitykiem technicznym jestem praktycznie od początku mojej przygody z giełdą. Urzekła mnie chyba uniwersalność tego podejścia, gdyż posiadając wypracowane kryteria oceny poszczególnych spółek, możemy skupić się na samych wykresach, niemal zupełnie odpuszczając wszystko to, co za nimi stoi. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku walut, gdzie każda kolejna para jest dla mnie wykresem. I nie ma większego znaczenia, co robi bank centralny tego czy innego kraju. Gwałtownego wydarzenia nie przewidzę, a rynkową reakcję i tak zobaczę na wykresie. Nic mnie nie omija.
Jeśli siedzimy w temacie trochę dłużej, mamy już swoje wypracowane podejście. Ulubione wskaźniki lub system, który stosujemy. Wtedy też nie interesują nas również te spółki, które nie spełniają naszych kryteriów. Inni inwestorzy pytają czasem mnie jako blogera, co myślę na temat tej czy innej spółki. Najczęściej nic nie myślę, bo to nie jest spółka, którą bym kupił. Oczywiście mogę powiedzieć, jak wygląda jej sytuacja z punktu widzenia tego czy innego wskaźnika technicznego, ale co z tego, skoro danego wskaźnika nie stosuję w moim własnym podejściu i nie mam wiedzy na temat jego skuteczności lub braku skuteczności. Ot, wypowiem się, ale można w ten sposób zrobić więcej złego niż dobrego, jeśli niefrasobliwie wypowiada się opinie, na które być może ktoś postawi pieniądze.
Jako inwestor, ale również jako bloger, spotykam się z innymi osobami związanymi zawodowo lub ze względu na zainteresowania, z rynkiem finansowym. Jak zwykle w takim gronie, często poruszane są tematy dotyczące spółek. Który prezes co powiedział, jaką dana spółka ma strategię oraz kogo uderzyły drożejące lub taniejące waluty. Przysłuchuję się takim rozmowom z umiarkowaną przyjemnością, ale zazwyczaj nie mam czego dodać. Bo szczerze mówiąc nie wiem wiele na temat tego, co dzieje się w poszczególnych spółkach.
Tak to już wygląda życie analityka technicznego, przynajmniej w moim wydaniu. Nie śledzę newsów, depesz ani danych publikowanych przez spółki. Nie słucham komentatorów, nie czytam portali finansowych. Jeśli już klikam jakiś artykuł, dotyczy on najczęściej trochę innej warstwy, jak strategie inwestycyjne oraz podejścia stosowane przez inwestorów.
Można powiedzieć, że do inwestowania nie potrzebuję wiele więcej niż wykresu. Oczywiście staram się nieustannie poszerzać wiedzę, ale nie jest to czyste zbieranie newsów. Ujmowane z tej perspektywy inwestowanie jest zwyczajnie nudne. Nic się nie dzieje, a każdy dzień sprowadza się do rzutu oka na wykresy, czy nie pojawia się jakaś okazja inwestycyjna lub czy spółka, którą posiadamy nie robi czegoś niepokojącego.
Kiedyś dużo bardziej ekscytowałem się inwestowaniem. Szukałem wskaźników, oscylatorów i różnego typu formacji cenowych. W ten sposób znajdowałem dużo więcej miejsc na wykresach, gdzie rynek potencjalnie powinien się odwrócić. Wsparcia nie zawsze wytrzymywały, trójkąty nie zawsze działały, ale ja sam miałem pełne ręce roboty, gdyż ciągle składałem jakieś zlecenia i ciągle obracałem posiadanymi pieniędzmi. Może dlatego dzisiejsze inwestowanie, kiedy szukam już tylko określonych sygnałów, jest o wiele bardziej nudne. Odnoszę wrażenie, że mam o wiele więcej czasu i przeżywam mniej emocji.
Te moje emocje, które kiedyś były, a teraz ich nie ma, będą przedmiotem szkolenia, które poprowadzę pod koniec marca we współpracy ze Squaberem. Postanowiłem podzielić się trochę moją drogą jako inwestora. Na razie jeszcze nie będę zdradzał szczegółów, ale jeśli jesteście ciekawi, jak wygląda takie szkolenie, już w środę odbędzie się webinar Marcina Tuszkiewicza, w którym możecie wziąć udział. Być może to będzie inspiracją do odszukania własnej drogi w analizie technicznej i ogólnie inwestowaniu.
fajny artykul :) ja na razie jestem na etapie sprawdzania wykresow pare razy dziennie:) taka euforia poczatkujacego, mam nadzieje, ze w miare nabierania doswiadczenia mi to przejdzie :)
OdpowiedzUsuńTak to na początku jest. Pamiętam, jak mnie cieszyło pierwsze zarobione 20 zł. Wydawać by się mogło, że pieniądze z niczego :)
UsuńKiedyś ruchy o pół procent wydawały się bardzo dynamiczne. Dzisiaj mogę powiedzieć, ze od początku lutego nie dzieje się nic ciekawego.
Radek jak jest nuda to trzeba błogosłwić ten stan :)
OdpowiedzUsuńNiestety nuda sie konczy - na indeksach widać korektę, dołączyło się USA
WIG w dolarach mocno dzisiaj spadł - zagranica wywala papiery i ucieka.
Czyli bedzie mocne bach. Ciekawe ile z tego 12% zysku Ci zostanie. Tak jest na giełdzie to co rośnie kilka miesiecy spada w 1-3 dni.
TO-PRA-WDA
Usuńnie przesadzałbym. na razie ot zwykła korekta
UsuńJa też jestem na etapie raczkowania, ale mam nadzieję, że w miarę szybko to się rozwinie :)
OdpowiedzUsuńRozwinie, trzeba tylko poświęcić na to dość uwagi i dobrze przemyśleć podejmowane decyzje :)
UsuńMożna mówić, że analiza techniczna powiewa nudą, bo z zewnątrz rzeczywiście tak wygląda, jednak każdy kto lubi analizę techniczną, albo przynosi mu ona zyski, nie będzie uważać jej za nudną, bo daje ona wiele ważnych informacji, które bezpośrednio wpływają na przyszły sukces.
OdpowiedzUsuń