Wyobraź sobie, że jutro mamy ostatni dzień hossy. Nie ważne, skąd to wiesz, niech będzie że mówią Ci to wszystkie wskaźniki i cały warsztat analityczny, z którego korzystasz. To silne przekonanie stawia Cię w sytuacji, w której musisz odpowiedzieć sobie na pytanie: co będę robił przez 2 lata nadchodzącej bessy.
Dla wielu inwestorów opisana wyżej sytuacja jest trudna do wyobrażenia. Bo jak to, akcje nie będą już rosły? Oczywiście, że będą, ale dopiero wraz z początkiem kolejnej hossy. Dzisiaj takie rozważania są jeszcze teoretycznymi dywagacjami, ale, jak pisałem to kilka tygodni temu, najbliższe pół roku może pokazać, że trend wzrostowy faktycznie jest już w dojrzałej fazie, co obrazuje przywoływany już wykres:
Niezależnie od tego, jak oceniamy przyszłą koniunkturę, aktualnie panuje trend wzrostowy. Lecz on w pewnym momencie się skończy i przyjdzie nam zmierzyć się z koniecznością podjęcia kilku ważnych decyzji.
Które akcje sprzedać?
Odpowiedź na to pytanie powinniśmy znać już dzisiaj. Kiedy kupowaliśmy dane spółki musieliśmy mieć co do nich określone plany. Jeśli były to spółki spekulacyjne, których głównym zadaniem było wzrosnąć, abyśmy mogli sprzedać je drożej, trzeba je będzie najpewniej usunąć z portfela. Zrobi to zapewne kroczący stop loss lub inna metoda, którą stosujemy dla ochrony zysków.
Inne spółki kupowaliśmy być może dla dywidendy. Wtedy musimy ocenić, czy podmioty te są na tyle silne, aby warto było czekać z nimi przez cały okres gorszej koniunktury. Być może zaszła w ich kondycji jakaś zmiana, która może przesądzić o tym, że jednak zdecydujemy się je sprzedać? A może posiadamy na tyle regularne pakiety akcji, że warto jest postawić na zabezpieczenie ich cen kontraktem terminowym, jeśli ten jest dostępny? Wtedy owszem, poniesiemy koszty rolowania zabezpieczenia, ale w ten sposób mniej więcej utrzymamy cenę, przy której zdecydowaliśmy się na zastosowanie kontraktów.
Co umiem innego?
Jest to podstawowe pytanie, przed którym staniemy, a odpowiedź na nie musimy znać już dzisiaj. Bo przecież ciągle duża część inwestorów ogranicza się do rynku akcji lub papiery te stanowią rdzeń ich portfeli. Jeśli ta część naszych aktywów będzie się zachowywała dużo słabiej, musimy znaleźć dla nich alternatywę, jeżeli nie jesteśmy gotowi do przeczekania trudnego czasu.
W sytuacji, jeśli już dzisiaj inwestor dywersyfikuje swoje działania między kilka klas aktywów, najczęściej wybór jest prosty. Zwyczajnie zintensyfikuje swoje działania na tym polu, zwiększy pozycje i w ten sposób zrekompensuje sobie straty. A co, jeśli opieramy się tylko na akcjach?
Wtedy niezbędne jest przygotowanie się do nowych instrumentów, do tej pory niewykorzystywanych. I nie jest oczywiście tak, że zaczynamy swoją działalność na nowej dla nas części parkietu i od razu stajemy się w tym dobrzy. Uzyskanie długotrwałej przewagi w czymś, czym się do tej pory nie zajmowaliśmy, wymaga prawie tak wiele pracy, jak nauka inwestowania w akcje. Owszem, znamy podstawy funkcjonowania rynku, ale zarabianie na nim to już zupełnie inna sprawa.
I dlatego należy już dziś rozglądać się za nowymi polami, na których możemy się za jakiś czas odnaleźć.
Jakie instrumenty wybrać?
Być może część z inwestorów przesiądzie się na obligacje, zwłaszcza korporacyjne. W końcu papiery te kojarzą się z bezpieczną przystanią, więc wydaje się to dobrym wyborem. Trzeba jednak pamiętać, że w czasie spowolnienia gospodarczego duża część przedsiębiorstw odczuje większe lub mniejsze problemy. Zapewne część z nich okaże się niewypłacalna i nie wykupi papierów, przez co my stracimy całość lub zdecydowaną większość zainwestowanych środków. Nie powinno nas to jednak odstraszać od rynku obligacji, gdyż oferowane przez nie oprocentowanie w połączeniu z odpowiednią selekcją spółek i monitorowaniem sytuacji w czasie posiadania papierów pozwala na uzyskanie bardzo dobrych wyników.
Kontrakty terminowe są z pewnością dobrą alternatywą dla rynku akcji. Możliwość grania zarówno na wzrosty, jak i na spadki sprawia, że nie musimy czekać poza parkietem w chwilach gorszej koniunktury. Co więcej, jeśli uda nam się sprawnie posługiwać tymi instrumentami i zbudować zarabiający system, możemy po pewnym czasie zrezygnować zupełnie z akcji. Skoro bowiem osiągamy wysokie stopy zwrotu niezależnie od koniunktury, to czemu mielibyśmy poświęcać dodatkowy czas na analizowanie spółek.
Podobnie wygląda sytuacja z opcjami, tyle tylko, że one tworzą zupełnie inny wymiar inwestowania. Można powiedzieć, że dopiero w okresie spadków na giełdzie niektóre strategie nabierają rumieńców, pozwalając na uzyskiwanie bardzo wysokich stóp zwrotu. Co więcej, można z powodzeniem używać opcji do zabezpieczenia posiadanego portfela akcji, uzyskując w ten sposób ochronę przed spadkami.
Oddzielną historią jest rynek forex. Tutaj również możemy handlować niezależnie od panującej koniunktury. Zaletą forexu jest szybki, łatwy i przede wszystkim tani dostęp do nie tylko walut, ale również surowców i innych produktów będących przedmiotem obrotu na międzynarodowych rynkach. Dzięki temu nie jesteśmy zależni od jednego cyklu hossa-bessa lub jego odwrotności na walutach, ale otrzymujemy ekspozycję na aktywa trendujące zupełnie inaczej, bo uzależnione od właściwych sobie czynników.
Kolejnym i chyba ostatnim już pomysłem są różnego typu dobra kolekcjonerskie. Sam mam doświadczenie ze srebrnymi monetami emitowanymi przez NBP w celach kolekcjonerskich i mogę powiedzieć, że jest to całkiem niezły pomysł, o ile faktycznie wiemy co robimy. W tym wypadku rynek jest niepłynny (sporadyczne transakcje) oraz niestandaryzowany. Oznacza to, że nie ma dwóch takich samych dzieł sztuki, numizmatów czy skrzynek whisky. Dlatego trzeba być ekspertem, żeby umieć się poruszać w tym świecie i samodzielnie oceniać, czy posiadamy niezbędne umiejętności, czy też nie. A jeśli popełnimy błąd, nie ma mowy o ciasnym stop lossie. Sprzedaż, jeśli ma być szybka, będzie też tania.
Podsumowanie
Co łączy wszystkie powyższe sposoby inwestowania? Nie tylko fakt, że mogą one być atrakcyjne w czasie bessy na giełdach, ale właśnie przeciwieństwo myślenia w ten sposób: mogą one dać nam zarobić niezależnie od rynków akcji. Możemy nabywać doświadczenie, zarabiać oraz dywersyfikować swój portfel również w czasie hossy, a z jej końcem tylko przenieść aktywa na inny rynek.
Oczywiście nie twierdzę, że trzeba równocześnie eksplorować wszystkie te obszary. Wystarczająco trudno jest opanować zarabianie na jednym z instrumentów, żeby rozdrabniać swój czas między kontrolowanie bardzo złożonego portfela w tym samym czasie. Jednak myśląc o przyszłych spadkach, niezależnie od tego, czy nastąpią za rok, czy za miesiąc, warto mieć w zapasie plan B. A o tym trzeba decydować już teraz.
kiedy będzie bessa to opcje na spadek lub foreks automatem, kiedy akcje tanieją drożeją surowce wiec można walnąć kontrakty.
OdpowiedzUsuńtrzeba się nauczyć jakiejś platformy jak TMS np. tutaj masz reklamy trading 212 nie miałem tego zainstalowanego nawet dema. z moich doświadczeń widze że w takim TMS pracują ludzie z dużo większą praktyczną wiedzą niż w przypadku biur maklerskich. kiedy zadam pytanie dla obsługi dla pracowników biura maklerskiego to mam wrażenie(EH) że rozmawiam z gościem który czyta instrukcje i nic nie potrafi a zapytaj kogoś z platformy i dostaniesz konkretną odpowiedź.
jestem jak najbardziej za tym żeby była bessa/hossa najgorsze jest wykrwawianie się na stoplossach i prowizjach w czasie trendu bocznego.
a na gratis napisze że nie boje się bessy porostu wiem że trzeba mieć zasady - ja generuje średnią notowań na WIG np MA(C,100); (może być inna) kiedy wartość WIG spada poniżej tej średniej przestajesz dokonywać BUY i bessa Cie omija. . . . . . . . . .
Ja sobie bardzo chwalę ten trend boczny, bo mi bardzo do opcji pasuje :)
UsuńBardzo podoba mi się pomysł nałożenia średniej na WIG, wtedy odpada pewien subiektywizm oceny trendu. Kciuk w górę!
Najlepszy sposób na bessę to taki żeby sprzedać akcje. Później wchodzisz tu i pytasz sie Humanisty: 'Humanisto kochany, co ja mam dokładnie zrobić żeby otworzyć opcje short na kghm?" I masz nadzieję, że Humanista pomoże, bo z niego dobry chłopak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Humanisto.
Humanista dobry chłopak, ale ma sporo biegania ze swoim portfelem. Niemniej dobrą radą zawsze warto kogoś poratować :)
UsuńGeneralnie inwestowanie powinno być procesem możliwie samodzielnym. Uzależnianie się od różnych guru może w pewnym momencie przynieść fatalny rezultat.
Ja inwestuję swoje niewielkie sumy w F-Trust w różnego rodzaju mało ryzykowne fundusze inwestycyjne (fajnie doradzają i nie ściemniają).. może nie zarobiłem na tym milionów ale i tak zdecydowanie lepiej niż na lokacie bankowej...
OdpowiedzUsuń