Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

sobota, 30 lipca 2011

Jeszcze słówko o płynności

Po raz kolejny będę pisał na temat spreadów i animacji na rynku opcji, gdyż jest to rzecz niebagatelna i odgrywa tym większą rolę, im aktywniej działamy na rynku. Pierwszą kwestią, którą chciałbym poruszyć jest znaczenie obecnych spreadów dla strategii opcyjnych, które będziemy lub możemy realizować. Odsyłam tu do postu z maja, gdzie starałem się pokazać, jak muszą się zmienić poszczególne parametry wpływające na wycenę opcji, aby zarobić zaledwie na sam spread.

W związku z powyższym postarajmy się przełożyć koszt spreadu na strategię składającą się z większej ilości opcji. Chcąc otworzyć wszystko za jednym razem i przetrzymać do wygaśnięcia jesteśmy zmuszeni ponieść koszt tylko raz, podczas ustawiania całej strategii. Co jednak, gdy chcemy aktywnie modyfikować nasz profil wypłaty? Wtedy koszty znacząco rosną, pomniejszając nasze potencjalne zyski lub zwiększając straty. Dlatego też warto mieć ten fakt z tyłu głowy w chwili, gdy planujemy nasze działania, w szczególności przy projektowaniu strategii, którą będziemy starali się ustawić. 

Strategie opcyjne posiadają różne cechy, a jedną z nich jest wielkość oczekiwanego zysku. Niektóre mają zysk teoretycznie nieograniczony (kupno call), inne z kolei mają zysk ograniczony do z góry określonej wartości (np. spready). Jednak oprócz strategii statycznych, niektórzy stosują również bieżące modyfikacje pod konkretne zmiany na rynku. I wtedy właśnie może się okazać, że szerokie spready w znaczącym stopniu pogarszają wyniki. Po prostu na naszym rynku nie opłaca się grać pod małe ruchy i kolekcjonować punkt do punktu. Jeśli nawet nam się uda taka strategia, po podliczeniu całości może się okazać, że w spreadach oddaliśmy dużą część zysku.

Drugi aspekt płynności na rynku opcji będzie miał bardziej pozytywną wymowę. Chodzi tu o obecność animatorów, którzy trzymają cenę danych opcji w pobliżu ich modeli wyceny. Wyobraźmy sobie sytuację techniczną na indeksie, w której korekta w trendzie wzrostowym znajduje się na wyraźnym wsparciu. Oscylatory są wyprzedane i w zasadzie każdy, kto kiedykolwiek zajmował się analizą techniczną widzi, że jest czas na kupowanie. Jeśli dorzucimy do tego niedalekie wygasanie opcji, z pewnością popyt będzie dość duży, na przykład niektórzy będą chcieli zrealizować coś takiego i takiego.

Bez animatora, rynek mógłby znacząco odjechać wskutek zwiększonego popytu ze strony inwestorów. Z drugiej strony, jeśli sytuacja jest ewidentna (o ile można takie określenie zastosować do rynku), niewiele osób zdecyduje się na wystawienie ofert sprzedaży.Tak więc bez obecności market makerów, którzy trzymają ceny opcji, inwestorzy zainteresowani aktywnym swing tradingiem na tych instrumentach mogliby bujać zmiennością implikowaną w bardzo dużym stopniu.

Tak więc nawet jeśli nasz rynek nie jest szczególnie urodziwy, trzeba się cieszyć, że jest tak a nie gorzej i mieć nadzieję, że działania GPW będą ukierunkowane na rozwój polskiego rynku opcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz