Minął już rok od momentu, gdy zacząłem pisać tego bloga. Rok to i długo i krótko, lecz patrząc wstecz z dzisiejszej perspektywy, był to dla mnie dobry rok.
W zasadzie sam nie wiem, co mam napisać z okazji tego podsumowania. Myślę, że jako sukces można z pewnością zaliczyć to, że do dnia dzisiejszego blog istnieje. Podejmowałem kilka różnych projektów wymagających w miarę regularnej aktywności określonym polu, lecz jedynym, który się do tej pory udał jest właśnie niniejszy blog, czego sobie gratuluję. Mówi się, że jeśli chodzi o pisanie bloga, nie liczy się to, jak się zaczyna, ale to, jak długo jest się w stanie utrzymać. Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, iż jest to prawda. Już w czasie mojej aktywności kilkoro znajomych zaczęło blogować, lecz z tego co wiem, blogi te nie są już prowadzone, mimo że w pierwszych tygodniach ich autorzy wykazywali się całkiem sporą aktywnością.
W moim przypadku nie było większych problemów z samym zapałem do pisania bloga. Wynika to oczywiście z faktu, że giełda niezmiernie mnie fascynuje, co będzie pewnie widoczne w pewnym reportażu, który ma szanse niedługo się ukazać. Dlatego też pisanie o analizie technicznej, strategiach oraz rynku giełdowym i pozagiełdowym przychodziło mi zawsze z dużą przyjemnością. W połączeniu z faktem, że mam trochę zapędów pedagogicznych, wyszło z tego to, co macie w tej chwili okazję czytać.
Różnie bywa z regularnością moich wpisów. Początkowo pisałem codziennie, później co drugi lub trzeci dzień, a obecnie przerwy rozjeżdżają się coraz bardziej. Najlepiej może świadczyć o tym fakt, że niniejszy wpis ukazuje się pięć dni po poprzednim. Niestety, nawał obowiązków, a w szczególności zwiększający się czas pracy sprawiają, że wieczorem po prostu nie zawsze chce mi się usiąść do pisania. Kiedyś, gdy miałem 2-3 dni wolne w tygodniu, wyglądało to zupełnie inaczej. Obecnie nie stawiam sobie jakiejś ścisłej granicy, ale staram się, żeby te pięć dni bez wpisu było wyjątkiem.
Chcąc ocenić ogólny rozwój bloga, muszę powiedzieć, że jest mocno średnio. Nie powala ani ilość odsłon czy odwiedzin, jak również przychody z reklam. Jedyne, co jest w miarę stabilne to ilość osób pobierających RSS, która podchodzi powoli pod 130. Brak spektakularnych sukcesów jest zapewne częściowo spowodowany jakością i częstotliwością moich wpisów, lecz w mojej ocenie wynika on głównie z samej struktury bloga. Nigdy nie starałem się w sposób zorganizowany zarządzać rozwojem tej ministrony. Nie robiłem żadnego pozycjonowania, nie umieszczałem we wpisach słów kluczowych, nie badałem rynku w tej dziedzinie. Tak sobie piszę bo piszę i oto efekty.
Poza tym należy pamiętać o otoczeniu. Blogów finansowych jest cała masa, stąd też trzeba by było się przebijać z czymś oryginalnym, oferując wyjątkowy kontent, niedostępny gdzie indziej. Tymczasem ja jestem jedynie humanistą na giełdzie bez silnych podstaw w matematyce, statystyce czy też konkretnych technikach inwestycyjnych. Dlatego też jedyne, co mogę robić to opisywanie swoich działań i przemyśleń jako inwestora, ze sporadycznymi odbiciami w stronę omówienia konkretnego instrumentu finansowego, jak to niedawno miało miejsce w przypadku certyfikatów strukturyzowanych. Nic unikalnego. Oczywiście za poniekąd unikalny można uważać mój punkt widzenia, ale to już sprawa do dyskusji.
Tak więc mam pełną świadomość, że mój blog niczym szczególnym się nie wyróżnia. Kasy szczerze mówiąc też nie generuje. Po co więc go piszę? Tu odpowiedź również nie jest oczywista. Po pierwsze w dalszym ciągu uważam, że jest sporo osób, które zaczynają swoją grę na giełdzie (przecież początkujący będą zawsze), dlatego też pewne rzeczy opisane w miarę nieskomplikowany sposób mogą być przydatne. Odzywa się tutaj we mnie cień nauczyciela, gdyż czasami aż żal patrzeć, jak ludzie nie zdają sobie sprawy, co można zrobić z pieniędzmi.
Z drugiej strony, szkoda jest przestać robić coś, w co zainwestowało się masę czasu i wysiłku przez cały rok. Może czytelników nie jest wielu, lecz miałbym chyba trochę wyrzutów sumienia, gdybym nagle przestał pisać i zostawił ich ot tak. Choć pewnie dla większości, byłoby to skasowanie mnie z listy czytanych blogów, bez większych sentymentów.
Trzeci powód jest typowo egoistyczny. Piszę tego bloga, gdyż pozwala mi to lepiej rozumieć rynek i lepiej inwestować. Przygotowując się do niektórych wpisów (rzadko się przygotowuję, zazwyczaj piszę co mi palce same wystukają i nie znam końca postu), zwłaszcza tych bardziej merytorycznych, staram się przemyśleć dokładnie koncepcję, którą będę prezentował. Dzięki temu wymyślam argumenty, kontrargumenty, możliwe zarzuty, nieścisłości oraz inne detale, nad którymi na co dzień się nie zastanawiam. Już wielokrotnie złapałem się na tym, że planując wpis, uświadamiam sobie kolejną możliwość, której do tej pory nie zauważałem, co nie tylko usprawnia mój trading, ale również podnosi jakość prezentowanego materiału.
Jest jeszcze jeden aspekt, który traktuję trochę z przymrużeniem oka. Może nie dotyczy on konkretnie tego bloga, ale całej działalności giełdowej, którą prowadzę. W ciągu ostatniego roku otrzymałem trzy oferty pracy związane z tą tematyką. Niestety z żadnej nie skorzystałem, gdyż albo mnie nieco przerastały, albo były poniżej moich oczekiwań, lecz trzeba przyznać, że jak do tej pory to praca mnie szuka, a nie odwrotnie. Poza tym za pośrednictwem bloga trafił do mnie autor pewnego reportażu, który mam nadzieję niedługo podlinkować lub polecić. Tak więc z prowadzeniem bloga może być powiązana wartość dodana, która w pewnym momencie może znacząco wpłynąć na zawodowe plany. Oczywiście nie piszę bloga po to, żeby wyrabiać sobie pozycję w branży i oczekiwać na oferty pracy, ale niemniej takie rzeczy mają niekiedy miejsce.
Tyle o tym, co było do tej pory, teraz trochę o planach na przyszłość... których nie ma. Robię w zasadzie wpis za wpisem, czasem udaje się to złożyć w większe serie i tak mijają dni i tygodnie. Nie mam koncepcji rozwoju bloga, gdyż nie interesuje mnie blogowanie jako takie lub blog jako źródło utrzymania. Koncentruję się na giełdzie i to o niej myślę, a nie o programach do analizy najczęściej czytanych postów na stronie. Dlatego też rewolucyjnych zmian się nie spodziewajcie, choć oczywiście cenię sobie wszystkie Wasze uwagi.
Na chwile obecną będziemy pewnie więcej czasu poświęcali opcjom, gdyż sam w tym dosyć mocno siedzę, jak również wynika to z ankiety, której przedłużyłem termin, gdyż uznałem, że 20 oddanych głosów to wstyd. Może poświęcę trochę czasu inwestowaniu w dłuższym terminie, co w dalszym ciągu uważam za całkiem ciekawe podejście, zwłaszcza gdy trafi się na tak trendujący rynek, jak srebro. Rozważam też powrót do czystej analizy technicznej, która się nieco zakurzyła. Tyle, że sam korzystam z bardzo prostych technik, wiec nie wiem, jak długo można pisać o wsparciach, oporach i wierzchołkach wyższych od poprzednich. Ale zobaczymy.
Na razie chciałem podziękować wszystkim czytelnikom bloga, że pojawiają się tutaj i czytanie tych postów uważają za warte kilku minut ich czasu. Ze swojej strony postaram się pisać nie rzadziej niż raz na kilka dni oraz poruszać interesujące tematy, gdyż rynki finansowe są niezmiernie fascynujące. Obyśmy za rok spotkali się w większym gronie :)
Brawo Topola!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie prowadzisz jeden z lepszych i poczytniejszych blogów z tematyki finansowej. Mnie bardzo podchodzi. Żyłka pedagogiczna chyba wychodzi tu na plus, bo nawet oklepane tematy potrafisz ciekawie opisać albo odkurzyć.
Poza tym raźnie jest przyglądać się rozwojowi kogoś na tym samym levelu, aniżeli tylko czytać porady od "starych wyżeraczy" :))
Tak to jest z zapałem, że z czasem znika. Pisz tak często, jak często będzie Ci to sprawiało frajdę, żebyś się nie wypalił. :) Swoją drogą nie przepadam za miejscam, gdzie znajduje się masa nowych wpisów kiepskiej jakości. Wolę przeczytać na danym blogu jeden świetny wpis w tygodniu. Wpis, który sprawi, że nie marnuję czasu i dowiaduje się czegoś ciekawego.
OdpowiedzUsuńTematyka opcji jest oryginalna na tle innych, znanych mi polskich blogów finansowych, więc tak trzymaj, ale nie zamęcz czytalników, którzy lubią inne tematy.
Pozdrawiam
Masz moje wsparcie, za kierunek, wybor tematów, podejście do nich i determinacje.
OdpowiedzUsuńAha i pamietaj, ze w polskim necie od lat jest tak, ze jak temat błahy (zeby nie powiedziec smieciowy) to przyciąga setki komentarzy - milion procent na forexie; mam genialny system; czy wzrosnie; mam petrola kiedy odpali itp.itd.
Jak tematy są nieco trudniejsze to ciężko o wymiane sensowną i inspirującą. Choć są miejsca, gdzie się to zdarza :)
Dzięki za pozytywny odzew :)
OdpowiedzUsuńW takim razie głowa w górę i lecimy dalej.
Ja tylko mogę żałować, i podkreślić to co już pisałem, szkoda, że tak późno tutaj trafiłem. Jednak jak mówi powiedzenie, "lepiej późno niż wcale" - cieszę się, że tutaj trafiłem. Co ciekawe jest to mój ostatni dzwonek, na wejście w ten świat. Może w przyszłości będę mógł w czymś pomóc, natomiast przed sobą mam jeszcze kilka wpisów do przeczytania ;-).
OdpowiedzUsuńW takim razie zawijam rękawy i biorę się za ebooka spinającego w logiczną strukturę wpisy z bloga. Już w połowie drogi jestem, więc powinno być z górki :)
UsuńBędę trzymał za to kciuki ;-)
Usuń