czwartek, 16 maja 2019

Sprzeczne sygnały wysyłane przez rynek - kupować czy sprzedawać?

Początek maja dał się inwestorom giełdowym mocno we znaki. Zaostrzenie wojny celnej pomiędzy USA i Chinami mocno podkopało optymizm na światowych rynkach. Dotyczy to również GPW i warto zastanowić się, co to oznacza.

Podsumujmy najpierw fakty. Sp500 spadł w ciągu ostatnich dwóch tygodni o 5%. Indeks MSCI Emerging Markets stracił na wartości 7%. Wig20 stracił 9,2%, mWig40 7,1%, a sWig80 relatywnie najmniej, bo zaledwie 3,3%. O tyle też spadł indeks cenowy szerokiego rynku, najlepiej odzwierciedlający sytuację najmniejszych spółek.

Analitycy i komentatorzy rynkowi są generalnie zgodni, że głównym powodem ostatnich spadków jest zaostrzenie retoryki na osi USA-Chiny, czyli kolejna odsłona konfliktu, o którym nieco w ostatnich tygodniach zapomnieliśmy


Wyraźnie widać, jak wielkie piętno odbiły te spadki na indeksie Wig20. Wydawało się już, że rozpoczynamy ambitny rajd na rejony 2500 i 2600 pkt, tymczasem przyszło nam przełknąć gorzką pigułkę i szukać dna w odniesieniu do najgorszych momentów minionego roku.

Dodatkowo niepokoi dynamika spadków. Rynek w bardzo szybkim tempie spadł o ponad 200 punktów, co w przeszłości nie zdarzało się często. Tym bardziej warto zastanowić się, co oznacza to dla inwestorów na krajowym podwórku.

Kiedy na początku maja opublikowałem comiesięczne zestawienie Spółek Ciekawych Technicznie stwierdziłem, że rynkowi brakuje paliwa do dalszych wzrostów, a z czynników mogących wpływać na warszawską giełdę w kolejnych miesiącach przeważają te o zabarwieniu spadkowym. Nie trzeba było długo czekać, żeby ten pesymizm udzielił się rynkom, mimo że został on spowodowany głównie aktywnością prezydenta USA.

Po kilku dniach spadków, 8 maja, opublikowałem nagranie, z którym Subskrybenci mojego kanału na YouTube zapoznali się już tydzień temu, a które nadrobić możecie poniżej:



Jedną z głównych tez mojego wystąpienia było stwierdzenie, że spadki dotykają przede wszystkim największych spółek, a mniejsze podmioty są na nie mniej podatne. Czas sprawdzić, jak sytuacja wygląda obecnie.


Co oznaczają ostatnie spadki na rynku?


Przede wszystkim należy podkreślić wielki margines błędu, jakim jest obarczona każda analiza. Wynika to z faktu, że kapitalizacja światowych giełd może zmienić się o grube miliardy tylko z powodu jednego czy dwóch tweetów opublikowanych przez Donalda Trumpa. Z tego też względu, biorąc pod uwagę specyfikę tego polityka, każda przeprowadzona analiza może w ciągu sekund stracić aktualność.

Bardzo sugestywne są stopy zwrotu z głównych indeksów, zaprezentowane na początku tego tekstu. Najwięcej na wartości stracił indeks Wig20, podczas gdy najmniej sWig80 oraz reprezentujący głównie małe spółki, indeks cenowy szerokiego rynku. Łącząc to z faktem dynamicznych spadków na większości rynków wschodzących (reprezentowanych indeksem MSCI EM) można postawić tezę, że ostatnie wydarzenia na naszej giełdzie są powiązane ze wzrostem awersji do ryzyka na rynkach światowych.

Najprawdopodobniej odpowiedzialnością za ostatnie spadki na warszawskim rynku należy obarczyć globalnych graczy, którzy ograniczyli swoją pozycję na naszą część Europy. Stąd główną ofiarą jest indeks Wig20. Im mniejsze walory tym sytuacja na nich bardziej stabilna, a ostatnie spadki mniej gwałtowne. Nie oznacza to jednak, że w tym segmencie panuje wielki optymizm.


O tym, że spadki w obszarze mniejszych spółek stają się faktem świadczy sytuacja, którą możemy zaobserwować na indeksie sWig80. Po okresie optymizmu w I kwartale 2019 przychodzi ostudzenie nastrojów. Moim zdaniem ostatnie wzrosty były napędzane chęcią odreagowania po silnych spadkach, których doświadczyły te spółki w 2018 roku i odreagowanie to się dokonało. Obecnie ceny nie są już aż tak atrakcyjne, jak były jeszcze kwartał temu, a zatem popyt przygasa i rozpoczyna się kolejne szukanie bodźców dla dalszego ruchu.

Po stronie wynikowej w mniejszych spółkach należy odwołać się do rosnących nadal kosztów pracy oraz spodziewanego pogorszenia koniunktury gospodarczej. Są to czynniki, o których chwilowo zapomnieliśmy, ale realia gospodarcze nie uległy zmianie, a więc rynek musi je dyskontować.

Kolejnym elementem wpływającym na małe spółki są napływy do funduszy inwestycyjnych. Niedawno ukazały się dane kwietniowe, które pokazały generalny odpływ kapitału z funduszy akcji, ale w obszarze małych i średnich spółek odnotowano przewagę nabyć nad umorzeniami (czerwona linia).


Możemy zastanawiać się, czy jest to część szerszej tendencji, czy jedynie krótkoterminowy powiew optymizmu, który zniknie wraz z reakcją na majowe spadki. W każdym razie staram się na chwilę obecną nie wyciągać szerszych wniosków z powyższego wykresu, obserwując jego zachowanie z miesiąca na miesiąc.

Ponownie przejrzałem wykresy wszystkich spółek z rynku głównego. Jak wspomniałem w zamieszczonym powyżej nagraniu, nie zajmuje to więcej niż pół godziny, a daje nieocenioną wiedzę na temat tego, co słychać w różnych zakamarkach rynku. Konkluzja się potwierdza - spadły przede wszystkim największe spółki, a małe żyją swoim życiem, nawet jeżeli oznacza to zaledwie przeciętność.

Wyjątkiem są oczywiście walory cieszące się wzmożonym zainteresowaniem inwestorów. Zaliczyć można do nich branżę producentów gier oraz wąską grupę spółek znajdujących się w trendach wzrostowych.

Jak warto rozegrać obecną sytuację rynkową?


Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl to robić swoje. Z pewnością duża część inwestorów posiada wypracowane strategie inwestycyjne i ostatnie wydarzenia na giełdzie nie wpływają znacząco na ich realizację. Jeżeli ktoś spekuluje krótkoterminowo to zapewne jest aktywny na rynku niezależnie od tego, czy mamy spadki i wzrosty.

Jeżeli natomiast preferujemy podejście długoterminowe ostatnia przecena może być okazją do zwiększenia zaangażowania w akcje, o ile nie zmienia się nasza percepcja posiadanych w portfelu walorów. I o ile interesujące nas walory akurat potaniały.


A co może zrobić inwestor, który reaguje bardziej elastycznie?

Pierwszym rozwiązaniem wydaje mi się poszukanie krótkoterminowego dołka. Analiza zachowania indeksu Wig20 na ostatnich kilku sesjach wskazuje na słabnący impet spadkowy i możliwe odbicie. Jeżeli tak się stanie, przy podwyższonej zmienności możemy spodziewać się szybkiego ruchu w górę.

Można wykorzystać go za pomocą kontraktów terminowych, ale nie każdy posiada rachunek z dostępem do instrumentów pochodnych. Tu pomocą będą certyfikaty ING Turbo, którymi handlować można nawet na kontach IKE i IKZE, a inwestor sam decyduje o wielkości wykorzystywanej dźwigni.


Drugim możliwym zagraniem jest podejście oparte na nieco dłuższym terminie. Skoro rynek spadł dość znacznie w krótkim czasie, można wykorzystać ten fakt w naszych strategiach regularnego inwestowania. Świetnym instrumentem do tego może być ETF na indeks Wig20 lub tani fundusz indeksowy znajdujący się w ofercie inPZU.


Zdecydowałem się przeprowadzić na Twitterze ankietę dotyczącą decyzji, jakie podejmują inwestorzy indywidualni w ostatnich dniach. I być może dobrana próba nie jest w pełni obiektywna, ale przewaga kupujących nad sprzedającymi jest bardzo zdecydowana:


Jak widać pośród głosujących dominuje przekonanie, że jest to raczej moment do kupna akcji, aniżeli do uciekania z rynku.

Trzecią opcją, która mi się obecnie nasuwa jest zakładanie nieco bardziej szczegółowych scenariuszy. Być może ostatnie spadki "zabrały" ze sobą spółkę, która na to zdecydowanie nie zasługuje. Jeżeli widzimy walor, który poddał się przecenie, ale długoterminowo ma bardzo obiecujące perspektywy, być może warto rozważyć kupno mniejszego lub większego pakietu. Operujemy więc tutaj nie na całym rynku, ale na konkretnych spółkach. Być może jest to jedna z tych chwil, kiedy spanikowany Pan Rynek przybiega do nas oferując akcje tańsze o kilkanaście procent niż jeszcze kilka dni temu. 

Warto spojrzeć poważnie na stan, w jakim znajdują się indeksy oraz poszczególne spółki i ocenić, czy jest to dla nas jakiś punkt zwrotny, skłaniający do podjęcia konkretnych działań.

Podsumowanie


Ja sam nie zamierzam istotnie zmieniać moich strategii inwestycyjnych pod wpływem ostatnich wydarzeń. W portfelu posiadam głównie akcje mniejszych spółek, które w maju nie straciły aż tak bardzo na wartości, a niekiedy nawet zyskały. Wyjątkiem jest tu Bank Handlowy, który przeżywa ostatnio bardzo ciężki czas. Moja ekspozycja na największe walory jest więc znikoma.

Zamierzam jednak zastosować dwa z wymienionych przeze mnie powyżej rozwiązań. Pierwszym z nich jest kupno jednostek funduszu indeksowego do zakupu przecenionego rynku jako całości. A po drugie zamierzam skorzystać z certyfikatów ING Turbo do realizacji krótkoterminowego zagrania na korektę wzrostową. Co przyniesie nam rynek, zobaczymy za dwa tygodnie.


2 komentarze:

  1. Osobiście ustawiam się pod scenariusz stosunkowo szybkiej poprawy na linii USA - Chiny z wygraną bitwy (nie wojny) przez USA co pozwoli np wig20 na piękne odbicie. Stąd też moje pytanie do Ciebie. Rozważam zakup certyfikatu turbo ing long na wig20 ale ostatnio kupiłem certyfikat Turbo Short 268,4 na CCC (INTSCCC23242) jak kupowałem dźwignia była 1,4 a jak już ładnie pierdykło to dziś patrzę dźwignia 1,1, możesz mi to wyjaśnić albo odesłać do kąta za nieodrobione lekcje ale z podpowiedzią co przeoczyłem? :)

    pozdrawiam,
    wielki fan - btw humanista ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czytam regularnie twojego bloga i nadal jakoś akcje mnie nie przekonują, są za bardzo zmienne, przyjdzie krach i można stracić oszczędności życia. Mój patent? inwestuję w rzeczy pewne, które zwiększają swoją wartość wraz z czasem - antyki, zabytkowa biżuteria, klasery pełne banknotów które wyszły z obiegu kilkadziesiąt lat temu. Kolekcjonerzy zawsze zapłacą za nie sporo

    OdpowiedzUsuń