Popularne sformułowanie "sell in may and go away" może się w tym roku sprawdzić w pełnej rozciągłości. Paliwa do wzrostów brakuje, a bez silnego i zdecydowanego popytu trudno jest mówić o szerszej poprawie sytuacji na GPW.
Analiza głównych warszawskich indeksów po kwietniu nie napawa optymizmem. Nie udało się osiągnąć żadnych istotnych poziomów cenowych, a wypracowany w pierwszym kwartale 2019 impet wzrostowy ewidentnie słabnie. Warto zastanowić się, co mogą przynieść nam nadchodzące miesiące.
Powiedzenia giełdowe mają to do siebie, że w niektórych latach się sprawdzają, a w niektórych nie. Dlatego też nie znam inwestora, który by podporządkowywał im całe swoje działania i sprzedawał posiadane akcje w kwietniu lub maju, a odkupował je na jesieni. Liczenie tylko na sezonowość, która w dłuższym horyzoncie generuje przewagę rzędu 1-2% rocznie i bardzo często nie pokrywa kosztów transakcyjnych, nie musi być najlepszym rozwiązaniem.
A skoro odpuszczamy sezonowości, warto skupić się na tym, co aktualnie dzieje się na warszawskiej giełdzie.
Najważniejszym kwietniowym osiągnięciem ze strony szerokiego rynku było wyłamanie technicznego oporu na poziomie 61 tys. pkt. Nie jest to jednak doniosła chwila, gdyż notowania odbiły się chwilę wyżej od kolejnego oporu na poziomie 62 tys. pkt i od tego momentu poruszały się już w dół. Można więc powiedzieć, że bykom zdecydowanie brakuje inicjatywy, a ostatnie trzy miesiące to oscylacja wokół zbliżonego poziomu.
Podobnie niemrawo prezentuje się tu indeks sWig80, który wydaje się kończyć trwające trzy miesiące odbicie. Widzimy wyraźnie, że w okresie styczeń-marzec ruch w górę odbywał się niemal bez zakłócenia. Pierwsza korekta, pod koniec marca, zwiastowała zasłużone ostudzenie nastrojów, ale przyniosła zaledwie lekkie spadki. Jednak już kwiecień przebiega pod znakiem słabnącego popytu i wyraźnie wskazuje, że segment mniejszych spółek, o ile nie napłyną jakieś nowe impulsy, może czekać słaby maj.
Potwierdzeniem tego stanu rzeczy może być indeks cenowy szerokiego rynku, który wyraźnie już zmienia kierunek na spadkowy. Czy należy to interpretować jako powrót do szerokiego trendu spadkowego?
Pewną sugestią może być analiza napływów i odpływów środków z funduszy inwestycyjnych. Od pewnego czasu częścią mojej giełdowej rutyny stała się obserwacja kapitału, który napływa do funduszy. Patrząc na te wykresy można wysnuć pewne wnioski na temat charakteru ostatnich wzrostów:
Czerwoną linią zaznaczam sobie napływy do funduszy małych i średnich spółek i widzimy, że w lutym i marcu były one dodatnie. Tymczasem napływy do szerokiego spektrum funduszy akcji (linia niebieska) są nadal ujemne i nic nie wskazuje na to, żeby ten stan miał ulec zmianie.
Dlatego też sądzę, że okres poprawy nastrojów w obszarze małych i średnich spółek powoli się kończy. Mieliśmy trzy miesiące optymizmu, kiedy to inwestorzy wykorzystywali znaczną przecenę najmniejszych walorów (ja sam dokonałem sporych zakupów pod koniec 2018 roku), a obecnie odreagowanie ma się ku końcowi i zaczynamy rozglądać się za nowymi bodźcami, które mogą pociągnąć rynek w górę.
Pozostaje teraz pytanie, jakiego rodzaju mogą to być bodźce. Brexit na chwilę obecną stracił na znaczeniu, a popularność zyskują scenariusze, które nie dotyczą pierwszej połowy obecnego roku. Podobnie patrzę na program PPK, który wejdzie w życie w lipcu, ale pierwsze pieniądze popłyną na rynek najwcześniej w sierpniu i na początku będzie to strużka, która nie pozwoli nawet na odbieranie podaży generowanej przez OFE w ramach suwaka.
Będąc przy OFE należy wskazać, że jest to w krótkim terminie bardziej zagrożenie niż szansa na rozwiązanie problemów polskiej giełdy. Przeniesienie oszczędności na IKE będzie wiązało się z koniecznością uiszczenia opłaty przekształceniowej, czyli parapodatku. Przyjmując, że 100% obywateli zdecydowało by się na taki krok, realna byłaby perspektywa podaży o równowartości 15% środków zgromadzonych w funduszach. Z kolei przeniesienie oszczędności z OFE do ZUS rodzi wiele znaków zapytania. Jedno z głównych pytań dotyczy oczywiście tego, jak zachowają się państwowe instytucje i czy nie będzie to oznaczało jeszcze większej podaży akcji niż w "wariancie IKE".
Mając na uwadze powyższe, nie bardzo wychodzi mi poszukiwanie pozytywnych scenariuszy, które mogą przełożyć się na zwiększenie strumienia kapitału płynącego na polską giełdę (a raczej odwrócenia odpływu kapitału). Być może więc maj i czerwiec będą istotnie słabsze od pierwszych miesięcy 2019 roku.
Analiza poszczególnych spółek
Jeżeli ktoś "nie czuje" tego, co dzieje się na szerokim rynku, gorąco polecam przejrzenie wykresów poszczególnych walorów notowanych na giełdzie w Warszawie. Ograniczając się do rynku głównego mamy niecałe 500 wykresów do przeanalizowania. Być może wydaje się to dużą liczbą, ale aby całość uprościć, postawmy sobie proste zadanie: analizę trendu.
Ja sam kilka razy w miesiącu przeglądam w powyższy sposób nasz rynek i dostrzegam przewagę trendów bocznych oraz trendów spadkowych. Trendy wzrostowe stanowią obecnie zdecydowaną mniejszość. Tego typu analiza (prowadzona w ujęciu przynajmniej dwuletnim) pozwala zorientować się, jak wygląda sytuacja na naszej giełdzie. W zasadzie można powiedzieć, że w silnym trendzie wzrostowym znajduje się zaledwie garstka spółek, na których skupia się uwaga inwestorów. I przyjmuje to postać mechanizmu, który sam się napędza, głównie kapitałem kolejnych inwestorów. Czas pokaże, jak długo potrwa taka sytuacja.
Portfel Spółek Ciekawych Technicznie
W portfelu SCT na przestrzeni minionego miesiąca zaszły bardzo istotne zmiany. Sam portfel stracił na wartości 2,40%, podczas gdy szeroki rynek zyskał 0,80%.
Z portfela sprzedałem trzy spółki, które na przestrzeni ostatnich tygodni przyniosły stratę. Były to Pekabex, Groclin i Cormay. O spółce Pekabex pisałem niedawno w pozytywnych słowach, ale założenia portfela przewidują kontrolę ryzyka na poziomie zysku i straty, odcinając się od długoterminowych założeń fundamentalnych.
W ramach portfela dokonałem również ciekawej operacji, a mianowicie zmiany pozycji na Kruku, z krótkiej na długą.
Spółka swoje ostatnie minima zanotowała na początku marca i od tej pory notuje coraz wyższe dołki, a ostatnio ewidentnie przygotowuje się do przełamania poziomu 175 zł. Wydaje mi się, że Kruk posiada bardzo dobrą prasę, więc zmiana trendu może przyciągnąć tu szerszą rzeszę inwestorów chcących załapać się na zwyżkę cen. W takim wypadku lepiej być jednym z pierwszych, którzy wsiadają do pociągu, nawet jeżeli ryzyko porażki jest nieco większe. Pozycja zamknięta z zyskiem przekraczającym 14%.
W portfelu zawitały również dwie nowe pozycje długie: Livechat i Vistula.
Livechat jakiś czas temu znajdował się w portfelu na pozycji krótkiej, z której wyszedłem z niewielkim zyskiem rzędu 4%. Okazało się to bardzo dobrą decyzją, gdyż rynek ewidentnie nie chciał schodzić niżej i zaczął zmieniać kierunek. Kluczowym momentem na wykresie okazało się przełamanie oporu na poziomie 29 zł. Niestety nie udało mi się uchwycić korekty, która nastąpiła po tym przełamaniu. Aktualnie Livechat przymierza się do oporu na poziomie 31 zł, który przy dobrych wiatrach szybko przełamie.
Drugim zakupem w portfelu jest Vistula. Spółka już od kilku miesięcy sygnalizowała ochotę na odwrócenie trendu i jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że rynek odjeżdża w szybkim tempie. Nastąpiła jednak korekta do poziomu, który z grubsza można uznać za linię trendu wzrostowego. Postanowiłem wykorzystać ten moment i kupić akcje do portfela.
Aktualny skład portfela SCT znajduje się w poniższej tabeli:
Jak widać w portfelu przybywa pozycji długich, a z krótkich zostało już jedynie JSW. Nie oznacza to bynajmniej, że sytuacja na szerokim rynku uległa jakiejś znacznej poprawie. Zwyczajnie pierwszy kwartał był mocny i wiele trendów spadkowych uległo zatrzymaniu lub odwróceniu (chociażby wspomniane wyżej Kruk i Livechat). Dlatego też uznałem za stosowne ograniczyć ekspozycję na spadki i dać większą szansę spółkom, które mają perspektywę na wzrosty.
Tradycyjnie zachęcam do obejrzenia poniższego nagrania, w którym analizuję spółki z perspektywą na wzrosty. Z pewnością znajdziecie tu coś ciekawego dla siebie:
Być może niektórzy zapytają, dlaczego nie kupuję do portfela silnie rosnących spółek, takich jak CD Projekt, Dino czy PlayWay. Pierwszym powodem jest fakt, że lubię kupować walory w lokalnych korektach, kiedy są one nieco tańsze niż były jeszcze chwilę temu. Nie każdy musi się zgadzać z takim podejściem, ale jest to jedna z moich długofalowych preferencji. Po drugie mam wrażenie, że wiele z tych spółek rośnie nie dzięki swojej fundamentalnej sile, ale dzięki popularności wśród inwestorów. Jeżeli nagle nastąpi pogorszenie atmosfery wokół spółki może podzielić ona los 11 bit z drugiej połowy 2018 roku, kiedy to przecena sięgnęła 50%.
Ciekaw jestem, jakie Wy macie podejście do obecnego stanu rynku. Czy czeka nas kolejny kwartał wzrostów, czy należy jednak ograniczać zaangażowanie w akcje i wrócić na jesieni, kiedy środki z PPK zaczną płynąć na warszawską giełdę?
Przypominam również o moim wystąpieniu na najbliższej konferencji WallStreet i 100 zł zniżki, które można otrzymać. Zachęcam również do zagłosowania na mnie w plebiscycie Herosi Rynku Kapitałowego. Każdy głos jest na wagę złota!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz