wtorek, 25 września 2018

Na co wydasz milion złotych?

Wyobraź sobie, że nagle dostajesz milion złotych. Bez podatku, bez żadnych obowiązków wobec kogokolwiek. Możesz wydać tę kwotę w dowolny sposób, nikt nie będzie tego oceniał ani nikt się nie dowie. Co zrobisz z taką sumą pieniędzy?

Milion złotych nie jest może kwotą małą, ale nie jest też kwotą szokująco dużą. Ciągle bardzo niewiele osób może powiedzieć, że dysponuje wolnym milionem złotych, który może zagospodarować wedle własnego uznania, ale mimo wszystko liczba takich osób z każdym rokiem rośnie. Widać to chociażby na rynku nieruchomości.

Jednocześnie kwota ta nie jest na tyle duża, żeby nie można było jej wydać. Z pewnością większym wyzwaniem byłaby konieczność wydania stu milionów złotych. A milion? Można za to kupić mieszkanie w dobrej lokalizacji dużego miasta lub dom na jego obrzeżach Można spłacić kredyt hipoteczny, wymienić samochód na nowy, jechać na wakacje i w zasadzie cała kwota się rozchodzi. Jak to mówią, nie ma tu większego szaleństwa.

Z pewnością czytaliście różnego rodzaju teksty w stylu "jak zainwestować kwotę X". Ja sam kilka miesięcy temu szukałem nietypowych sposobów na zainwestowanie kwoty 50 tysięcy złotych i sądzę, że z udzieloną w komentarzach pomocą czytelników udało się zidentyfikować kilka ciekawych pomysłów na pomnożenie tej kwoty.

Tu jednak mamy do czynienia z zupełnie innym zagadnieniem. Nie chodzi o zainwestowanie, ale o wydanie kwoty miliona złotych. Oznacza to, że równie dobrze możemy tę kwotę wydać na rozrywki i przyjemności. Możemy kupić sobie za to luksusowe auto lub przez całkiem długi czas podróżować po świecie. Mamy w tym względzie pełną swobodę, co z pewnością poszerza gamę naszych możliwości.


Zanim przejdziesz do czytania dalszej części tego tekstu, poświęć chwilę na zastanowienie się, na co Ty wydał(a)byś milion złotych. Co by to było? Zapisz odpowiedzi, a przynajmniej zapamiętaj je.

Na co ja bym wydał milion złotych?


Otrzymanie miliona złotych z pewnością poszerzyłoby moje możliwości finansowe, podobnie jak każdego z nas. W chwili obecnej nie mam żadnych długów, nie licząc na bieżąco spłacanej karty kredytowej. Nie muszę się więc od niczego uwalniać, żeby spać spokojniej. W końcu spłata kredytu hipotecznego niczego nam nie przysparza, gdyż zazwyczaj i tak jesteśmy w posiadaniu mieszkania lub domu, które ten kredyt finansuje. A więc spłacając kredyt uwalniamy się od ciążącego nad nami nawisu, jak również poprawiamy bieżącą płynność finansową. Nie musimy w końcu co miesiąc płacić raty.

Skoro odpada nam spłata długów zostają dwie główne kategorie: konsumpcja lub inwestycje. Oczywiście istnieje jeszcze kategoria dobroczynności, która może być ważna dla wielu osób. Niemniej ja sam wolałem zawsze wspierać instytucje promujące wolny rynek, demokrację i edukację. Na chwilę obecną uznaję, że cały milion przeznaczyłbym na bliższe lub dalsze potrzeby moje i mojej rodziny.

Mamy więc konsumpcję i inwestycje. Jak mądrze rozdysponować tu milion złotych, żeby go pochopnie nie stracić, a jednocześnie żeby nie marnował się niepotrzebnie na marnie oprocentowanych lokatach?

Zaczniemy więc od konsumpcji. Jaką część z miliona przeznaczyć na poprawę standardu życia? W moim wypadku byłoby to ok. 200 tys. złotych. Co chciałbym kupić za taką kwotę?

Sądzę, że wymieniłbym samochód na nowy. Aktualnie poruszam się 12-letnim Oplem Astra i powiem szczerze, że nie bardzo czuję potrzebę zmiany na nowy/lepszy wóz. Ale skoro już trafiłaby się większa suma do wydania, zapewne pokusiłbym się o wymianę auta na nowe. Na moim celowniku znajduje się aktualnie Kia Optima IV generacji. Salonowa zaczyna się od 90 tys. złotych, ale mój plan na zakup auta jest inny. Trochę na ten temat poniżej.

Skoro 90 tysięcy przeznaczyłbym na samochód, pozostaje pytanie, na co wydać kolejne 110 tys. I tu powiem szczerze, że nie wiem. Niby na konsumpcję wyznaczyłem 200 tys. ale trudno jest mi wskazać potrzeby lub zachcianki, które miałbym zaspokoić. Zakładam jednak, że z pomocą żony uda się stworzyć jakąś przyzwoitą listę. Co ważne, liczę że pozostałe 110 tys. wystarczy na podniesienie poziomu życia przez kolejne 10 lat. Nie jest to więc kwota, którą chciałbym wydać od razu.

Długów nie mam, kwestia konsumpcji została omówiona, pozostaje zatem 800 tys. złotych, które postanowiłem przeznaczyć na inwestycje.

400 tysięcy poszłoby na zakup mieszkania na wynajem. Nieruchomości, mimo ostatnich wzrostów cen, wydają się wciąż mieć przed sobą długoterminowy potencjał. Za podaną kwotę kupiłbym mieszkanie z rynku pierwotnego, które następnie przeznaczyłbym na wynajem. Dlaczego rynek pierwotny? Głównie dlatego, że cykl życia takiej nieruchomości jest zdecydowanie dłuższy. Posiadając taką nieruchomość, miałbym przed sobą kilkadziesiąt lat spokojnego wynajmowania, bez konieczności dokonywania częstych remontów etc.

Oczywiście zaraz podniosą się głosy, że lepiej jest kupić mieszkanie z rynku wtórnego i je wyremontować. Jest to pewna opcja, natomiast mieszkanie stare już zawsze pozostanie stare, niezależnie od standardu, który się wykona w środku. Bloki z wielkiej płyty są owszem interesujące, ale stara trzeszcząca winda skutecznie odstręcza wielu najemców. Mówiąc wprost, również z moich doświadczeń sprzed roku, kiedy to poszukiwałem mieszkania na wynajem, wielu klientów oczekuje dzisiaj odpowiedniego standardu. Świeżego mieszkania, świeżego bloku, garażu podziemnego etc. Sądzę, że trend ten będzie kontynuowany, więc kupno nieruchomości, która już dziś odstaje od rynkowego popytu, wydaje mi się nie najlepszym rozwiązaniem.

Mam tu na myśli nieruchomość położoną w Warszawie, gdzie aktualnie mieszkam. Być może za kwotę 400 tys. zł można by było kupić dwa mieszkania położone np. w Łodzi, ale w tym wypadku przedkładam wygodę nad stopę zwrotu.

200 tys. na przyjemności, 400 tys. na mieszkanie, czas więc zagospodarować pozostałe 400 tysięcy. Z podanej kwoty 300 tysięcy poszłoby na inwestycje giełdowe. Oczywiście posiadam już na giełdzie konkretny portfel, wiec dodanie do niego kolejnej sumy pieniędzy tylko w pewnym stopniu stanowiłoby nową jakość. Nie ma wielu rzeczy, które mógłbym zrobić dodatkowymi 300 tys. złotych, których nie mogę zrobić kwotą, którą dziś obracam. Niemniej byłby to przyjemny dodatek do portfela.

Kwotę 100 tys. dodałbym do rachunku od razu. Byłoby to powiększenie mojego dynamicznego portfela, czyli strategii, w której na bieżąco kupuję i sprzedaję zarówno akcje poszczególnych spółek, jak i instrumenty pochodne. Mówiąc wprost, środki te służyłyby na kupowanie taniej i sprzedawanie drożej, w zależności od aktualnego stanu rynku. Niezależnie od tego, czy znajdujemy się w hossie czy w bessie, zawsze udaje się znaleźć spółki, które w perspektywie kolejnych tygodni lub miesięcy przynieść mogą ciekawy zysk.

M. in. poszukiwaniu takich spółek poświęcony będzie webinar, który poprowadzimy w najbliższy czwartek o godzinie 20.00 wspólnie z Albertem Rokickim. Każdy z nas przedstawi swoje 3 propozycje spółek na long i 3 propozycje spółek na short. Rejestrować na wydarzenie można się pod tym adresem.

Kolejne 200 tysięcy chciałbym przeznaczyć na budowę mojego portfela dywidendowo-emerytalnego. Jest to rodzaj dualnej strategii, realizowanej za pomocą maklerskich rachunków IKE i IKZE, w której kupuję z jednej strony akcje spółek dywidendowych w tradycyjnym rozumieniu (np. Amica, Budimex, Forte), a z drugiej strony stawiam na spółki innowacyjne, najlepiej o abonamentowym modelu biznesowym, które w perspektywie posiadają szanse na wielokrotne zwiększenie swojej wartości. Klasycznym przykładem jest tu Brand24.

Co ważne, kwota 200 tysięcy inwestowana byłaby na przestrzeni przynajmniej 5 lat w równych transzach po np. 40 tys. rocznie. Dlaczego tak? Głównie dlatego, żeby nie mieć przymusu wydania wszystkiego na raz. O ile są sytuacje, kiedy dana spółka jest istotnie okazją inwestycyjną, o tyle przy nadmiarze gotówki inwestor, również ja, stoi wobec pokusy kupowania spółek, które niezupełnie do tego się nadają, a przynajmniej nie w tym momencie.

Polecam tutaj dwa moje kluczowe wpisy na temat inwestowania dywidendowego. Pierwszy omawia kwestię budowania portfela dywidendowego (najdłuższy tekst na blogu), a drugi koncentruje się na strategii uśredniania ceny zakupu zwanej VCA. Z początkiem października będę realizował kolejną transzę zakupów w ramach mojej dywidendowej strategii VCA.

W nadchodzących tygodniach zamierzam napisać jeszcze jeden tekst dotyczący mojego podejścia do inwestowania dywidendowego. W tym wypadku omówię mój proces wyboru spółek oraz pokażę, jak klasyfikuję poszczególne podmioty w tym zakresie.

Zostaje nam w końcu kwota 100 tysięcy złotych, której dotychczas nie zagospodarowałem. I powiem szczerze, że tę kwotę chciałbym przeznaczyć na różnego rodzaju inne inwestycje, które mi się od czasu do czasu trafiają. Zarówno rodzina, jak i znajomi wiedzą, że od lat interesuję się rynkami finansowymi i proponują mi uczestnictwo w różnego rodzaju pomysłach i projektach.

Najlepszym przykładem jest chociażby wspomniana wyżej Kia Optima, która przypłynęła do nas wczoraj z USA. Szybki zakup, za którym niebawem podąży szybka sprzedaż i szybki zysk. Innym sposobem pomnażania owych 100 tysięcy są tzw. flipy na rynku nieruchomości. Taki kapitał nie wystarczy, ale działając w dwie osoby można obniżyć próg wejścia, jak również sprawniej zarządzać całym procesem.

Jak wiecie istnieje bardzo wiele sposobów na pomnożenie pieniędzy, o ile jest to już kwota pozwalająca na takie ruchy. Warto przede wszystkim rozglądać się za nowymi okazjami oraz stawiać na elastyczność. Dobrze również otworzyć się na doświadczenia innych, bardziej doświadczonych osób, które w dany sposób inwestują/zarabiają już od dłuższego czasu.

A jak Ty wydasz swój milion?


Jak pamiętasz poprosiłem Cię wcześniej o zapisanie lub zapamiętanie swoich sposobów na rozdysponowanie takiego miliona złotych. Przywołaj teraz swoje odpowiedzi i spójrz na nie całościowo. Jaki obraz się wyłania?

Możliwość dowolnego zagospodarowania dużej sumy pieniędzy pokazuje dwie rzeczy. Sytuację finansową, w jakiej się aktualnie znajdujemy oraz nasze podejście do pieniędzy. 

W moim przypadku okazało się, że potrzeby finansowe mam bardzo niewielkie. Nie mam długów, nie zamierzam jakoś przesadnie konsumować, a jednocześnie preferuję inwestycje. Zainwestowane środki dywersyfikuję na różne klasy aktywów, żeby nie stawiać wszystkiego na jednego konia. W wypadku potknięcia nie stracę wszystkich oszczędności.

Jednocześnie okazało się, że dobroczynność nie jest moją szczególnie mocną stroną. Być może inni powiedzieliby, że z miliona złotych są gotowi nawet połowę oddać innym osobom. Jest to kwestia indywidualnej wrażliwości i indywidualnego podejścia, które ujawnia się dopiero w takich sytuacjach, kiedy możemy sobie pozwolić na zupełnie nieskrępowany wybór. 

Jak wypadły Twoje decyzje? Czy stawiasz raczej na uwolnienie się od zobowiązań hipotecznych? A może większość kwoty chcesz wydać na konsumpcję i podniesienie standardu życia? Jeżeli duża część poszłaby na spłatę innych długów, być może oznacza to, że musisz przejrzeć swoje finanse i uważnie przeanalizować możliwość poprawy ich kondycji?

Napisz w komentarzu, na co Ty wydał(a)byś milion złotych.


10 komentarzy:

  1. Ja mam 3 dzieci i 1mln to zbyt mala kwota by oczym kolwiek myslec. Budowa domu w dzisiejszych czasach moze przekroczyc 1mln. Planujac studia 3ki dzieci tez trzeba miec na to fundusze.
    W zwiazku z czym wykorzystal bym ten milion by go pomnozyc inwestycyjnie do 2-3 mln. Nawet jakby to zajelo 10 lat to mam na to czas. A dopiero wtedy moglbym sie zastanowic czy zaczac go wydawac czy dalej inwestowac w zaleznosci od sytuacji finansowej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomnożenie go do 2,5 mln to 10% rocznie przez 10 lat. Wcale nie tak mało i wcale nie tak łatwo :)

      Usuń
    2. mateusz masz super pomysł.
      z twoich założeń wynika, że max 10lat 200% zysku.
      ja tak nie umiem. propozycja jest taka masz zapewne 100k więc przez 3 lata zarób 50%.
      gdy to pokażesz będę twoim wielbicielem :).
      pirx
      ps. nie zapomnij o inflacji

      Usuń
  2. Ciekawy temat, który pokazuje że techniką projekcji poznajemy samych siebie. Mam zaskakująco podobne pomysły do Twoich z tą różnicą, że jakieś 100 tys "zabetonowałbym" w złocie. Nasuwa mi się inne pytanie. Czy info o milionie trzymałbyś w tajemnicy (oczywiście żony to nie dotyczy;)) ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że bym trzymał. Zawsze to trochę prywatności więcej, bo nie wszyscy muszą wiedzieć o takich rzeczach. A z drugiej strony brak ostentacyjnej konsumpcji ułatwia zadanie. Co innego, gdybym nagle zaczął jeździć nowym Ferrari :)

      Odnośnie złota to również dobry pomysł. Przy takiej sumie można całkiem fajną kotwicę sobie zrobić na wypadek gorszych czasów.

      Usuń
    2. 1 milion na ferrari to delikatnie za mało :)
      zapomniałeś o kosztach serwisu
      pirx

      Usuń
  3. witam, bardzo fajny i ciekawy wpis, ale musze podzielić się moją krytyką. Zdjęcie do spisu rani moje uczucia narodowe, wszędzie gdzie tylko widze pieniądza, są to pieniądze amerykanskie, jakby nasze nie były wystarczająco dobre :) maży mi się znaczek polskiego złotego na klawiaturze, ba! sam bym sobie go dorysował gdyby taki istniał! dorysuję sobie "zł" i po sprawie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety na zdjęciowym stocku była tylko grafika z banknotem 10 zł, a to trochę mało, jak na pisanie o milionie :)

      Usuń
  4. Sorry ale artykuł trochę bez sensu. Inwestowanie to nie wydawanie. Wydawanie z definicji polega na zamianie wartości pieniądza na wartości które właściwie mają zerową wartość pieniężną - jedzenie, ubrania, kultura. kupujesz sałatę i ona ma wartość bo ją zjesz, ale nie pieniężną bo jej realna wartość wynosi 0 - nikomu jej nie sprzedasz. Podobnie ubrania, książki - zazwyczaj nie kupuje się ich z myślą że mają jakąś wartość i się je potem sprzeda. Wyjścia do kina, teatru, restauracji, wyjazdy dokądś, szkolenia - momentalnie wydana suma spada do 0 i zamienia się we wspomnienia tego co się przeżyło.
    Samochód jest pośredni bo wydaje się na niego spore sumy, ale zazwyczaj z tylu głowy jest plan jego sprzedaży zanim jego wartość spadnie do 0.
    dom - dla siebie - to już inna kategoria - raczej nigdy nie zakłada się jego sprzedaży w przyszłości, ale jeśli już to zazwyczaj zakłada się ze jego wartość wzrośnie i będzie to dobra inwestycja. Inwestycja, nie wydatek.
    No a wszelkie kupowanie pod wynajem itp to już typowo inwestycja a nie wydawanie.
    Remont - jeśli w mieszkaniu pod wynajem to typowo inwestycja, jeśli w swoim to ok wydatek.
    Wszelkie kolekcjonowanie - robi się dla siebie, ale z myślą że kolekcja ma wartość która będzie rosła. Kupowanie złota to typowa inwestycja. Ze zlotem nie da się nic zrobić (no chyba że ktoś ze złota coś robi i sprzedaje te produkty drożej :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem tytuł powinien brzmieć "Jak zagospodarujesz milion złotych?" :)

      Usuń