poniedziałek, 15 września 2014

Putin na giełdzie - jak z nim żyć?

Macie określony scenariusz rynkowy dotyczący zachowania indeksu Wig20 w ciągu najbliższych kilku tygodni. Spokojnie dzień po dniu obserwujecie notowania i widzicie, że rynek porusza się zgodnie z oczekiwaniami. Po długim namyśle stwierdzacie, że wszystkie elementy układanki są już na miejscu i decydujecie się na otwarcie pozycji, która zapewne będzie bardzo udaną transakcją. Wchodzicie na rynek i przez pierwsze kilka dni faktycznie wydaje się, że mieliście doskonałe wyczucie i przeprowadziliście prawidłową analizę. A później wydarza się coś, co porusza wszystkimi rynkami, łącznie z naszym, i pozycja wylatuje na zleceniu stop loss. Wszystko układało się tak pięknie, a jednak straciliście pieniądze.



Tego typu wydarzenia zawsze towarzyszyły inwestorom. Ostatnio modne są na giełdzie w Warszawie działania Władimira Putina. To on sponsoruje nam wstrząsy i niespodzianki, które wielu osobom psują inwestycyjne plany.

Na zrobionym w moim PowerTraderze wykresie dwiema zielonymi strzałkami zaznaczyłem ważniejsze świece, którym przypisywano jedno słowo - Putin. Pierwsza świeca z 3 marca oznaczała interwencję na Ukrainie, którą rynki odreagowały ponad 5% spadkiem indeksu Wig20. Druga świeca jest to 1,5% spadek wywołany informacjami o zmniejszonych dostawach gazu otrzymywanych przez Polskę z Rosji. Obie informacje dość czytelnie zaznaczyły się na wykresach.

Część inwestorów straciła podczas tych sesji pieniądze. Inni z kolei te pieniądze zarobili. Można przecież powiedzieć, że oba zdarzenia nastąpiły w chwili, kiedy rynki miały za sobą silny ruch w górę i zapewne część graczy giełdowych zakładała, iż może nastąpić odwrócenie ruchu wzrostowego i przejście do spadków. W takiej sytuacji wielu inwestorów z pewnością uzyskało potwierdzenie zakładanego przez siebie scenariusza, niezależnie od tego, że inspiracją dla ruchu cenowego były negatywne wydarzenia poza rynkami i środowiskiem finansowym.

Niestety takie sytuacje zdarzały się, zdarzają i będą zdarzały. Wynika to z faktu, że jeśli już pojawia się jakaś wiadomość, która w znacznym stopniu wpływa na rynki, jest to wiadomość negatywna. Tak jest rozłożone ryzyko na rynku akcji, gdzie strach znajduje się na dole i objawia się spadkami. A strach jest zawsze silniejszy niż chciwość.

Odwrotnie sytuacja wygląda na rynkach, które mają ryzyko powyżej aktualnych notowań. Takim rynkiem jest ropa naftowa czy też indeks VIX, mierzący zmienność implikowaną amerykańskich opcji. Kiedy robi się gorąco, ropa szybko drożeje, a zmienność opcji rośnie. 

Wielu osobom może się więc pojawiać w głowie pytanie o możliwość przygotowania się na tego typu wydarzenia. Odpowiedź jest i musi być jednoznaczna: nie da się. Niezależnie od tego, czy dane fakty ze świata i okolic wpływają na nasz rynek w większym czy mniejszym stopniu, nie jesteśmy w stanie się na nie odpowiednio przygotować. Żaden z inwestorów indywidualnych nie będzie na tyle szybki, żeby być pierwszym sprzedającym. A w sytuacji kiedy wiadomość rozchodzi się w chwili, kiedy nie ma notowań na GPW, rynek otworzy się z luką spadkową i w ten sposób poniesiemy stratę lub oddamy część zysków. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest uwzględnienie tego typu zdarzeń w naszej strategii inwestycyjnej.

Czymś innym niż strategia jest jednak nasza percepcja takich ruchów, zwłaszcza w sytuacji, kiedy oddziałuje to na nasze zyski i straty. Łatwiej jest zrzucić winę na czynnik zewnętrzny, jeśli transakcja się nie uda. Ale czy już tak szybko przyznamy, że dana transakcja byłaby wpadką, gdyby nie dane wydarzenie, które przesuwając rynki, uratowało nas przed stratą?

Takie sytuacje zapadają w pamięć i z doświadczenia wiem, że lubimy do nich wracać. Lubimy zapamiętywać, że rynek zrobił nam krzywdę i to nie z powodu naszego błędu, ale z winy tego czy innego polityka. Tyle tylko, że to właśnie jest rynek i mniejsze informacje każdego dnia kształtują ceny instrumentów, w oparciu o które działamy. Dlatego najzdrowszym rozwiązaniem wydaje się uznanie, że tak musi być i poza ustawieniem stop lossów dla ochrony kapitału, nie jesteśmy w stanie nic więcej zrobić.

A teraz możecie się przyznać. Oberwaliście od Putina? A może nastawialiście się na ostre spadki i nie podoba Wam się (z rynkowego punktu widzenia) załagodzenie sytuacji?

7 komentarzy:

  1. Mnie się udało kupić 3 shorty na otwarciu (mówię o sytuacji z marca), nie utrzymałem jednak zbyt długo pozycji. Jednak zarabianie związane z konfliktem zbrojnym raczej spowodowało u mnie kaca moralnego niż radości z dobrze zajętej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądre słowa w 5 i 6 akapicie ;-)
    Putin to nie czarny łabędz który nadleciał z nikąd, tylko zjawisko które trwa już parę dobrych miesięcy, dlatego w takich sytuacjach warto zmienić strategię i dorzucić pare szortów, inny instrument lub spółki z innego niskoskorelowanego indeksu , dodatkowo mieć więcej gotówki w portfelu, stopy też są ok ;-)

    A co do problemów ? Owszem wyrzuciłem część pozycji w najgorszych możliwych momentach, tracąc na tym sporo kasy, jednak zrewidowałem swoje myślenie, zaczełem inaczej ustawiać zlecenia i każdy spadek powyżej 6% lub 50% zysku odcinam z ręki, jestem też spokojniejszy i rzadziej robię transakcję, upubliczniam też portfel - jakos dziwnym trafem zmusiło mnie to do ostrzejszej selekcji ;-), piszę też art na bloga na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na giełdzie są różne zjawiska, które trwają niekiedy dłużej niż parę miesięcy. Dlatego pytanie, czy nie warto cały czas utrzymywać zdywersyfikowanego portfela :)

      Usuń
  3. Ja zwiększyłem liczbę spółek na około 10 w tym szort ;-) jak dla mnie to ma sens w takich sytuacjach. Inwestowanie skumulowane jest dobre tylko w ewidentnych trendach, teraz nic takiego nie ma ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Putin nie od dziś jest problematyczny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja opcja na wrzesien nie wypalila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, ale wszystko w granicach spodziewanego ryzyka i bezpiecznego marginesu. Przynajmniej jeśli chodzi o moje opcje, tzn. pozycje na opcjach.

      Usuń