Nadszedł czas na drugą część wywiadu z Kamilem Gemrą. Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji czytać pierwszej jego części, zdecydowanie do tego zachęcam, ponieważ jest kilka odwołań do wcześniejszych fragmentów rozmowy.
Kilka słów komentarza zamieszczę pod wywiadem. A zatem zaczynamy!
W jednej z
poprzednich odpowiedzi wspomniałeś o stopie zwrotu rzędu 100%. Rozumiem, że
wiąże się to z kupowaniem obligacji po cenach niższych od 90% i jest to
rozwiązanie wyłącznie dla inwestorów świadomych tego, co robią?
źródło: www.mastersoftrivia.com |
Tak, jest to zdecydowanie rozwiązanie dla osób pewnych
swoich działań i są oni już bardziej spekulantami niż inwestorami. Działa tutaj
podobny mechanizm, co na rynku akcji i właśnie nieefektywność rynku Catalyst
sprawiła, że te papiery są wyceniane tak nisko, podczas gdy w spółce nie dzieje
się nic złego. Zdecydowanie nie polecam takiego podejścia inwestorom
początkującym, gdyż nie będą oni czuli ryzyka towarzyszącego takim transakcjom.
Jest to rozwiązanie dla doświadczonych inwestorów, dla których stopa zwrotu 20%
w kilka tygodni nie robi wrażenia, niezależnie od tego, czy jest to zysk czy
strata. Oni zwyczajnie taką mają strategię i z tego też można utrzymywać się na giełdzie.
Co ma zrobić
początkujący inwestor, jeśli nie potrafi samodzielnie przeprowadzić analizy
finansowej danej spółki? Tak jak wspomnieliśmy, spółki duże i rozpoznawalne?
Dokładnie tak. Gdyby teraz LPP S.A. emitowało obligacje
to możemy w każdej chwili sprawdzić, co się dzieje z kursem akcji, a z drugiej
strony każdy widzi, co się dzieje w Reserved i ich sklepach. Spółki potrzebują
długu i to jest normalne. Spotykam się z opiniami, że na rynku obligacji jest
jakaś bańka, bo pojawia się tyle nowych serii, że to musi być coś podejrzanego,
a tymczasem wcale tak nie jest. Patrząc na stosunek wartości obligacji do PKB w
Polsce (ok. 4% PKB) i porównując tę wartość z rynkami zagranicznymi, gdzie
niekiedy są to wartości dwucyfrowe to widzimy, ile jeszcze mamy do nadrobienia.
Jest pewien wykres publikowany przez Fitch Ratings dotyczący
rynku papierów dłużnych i widać na nim strzał w górę, który miał miejsce w
chwili startu rynku Catalyst w Polsce. Każdy podmiot gospodarczy potrzebuje
długu, gdyż nie opłaca się zarządzać wyłącznie kapitałem własnym. Dług jest
konieczny do osiągnięcia korzyści z efektu dźwigni finansowej. I dlatego
właśnie nie uważam, aby na rynku była jakakolwiek bańka, gdyż nawet duże firmy
potrzebują obligacji, a zamiast iść do banku mogą zwrócić się w celu
dywersyfikacji do inwestorów indywidualnych.
Kupując obligacje,
lepiej jest nabywać papiery o bliższym czy dalszym terminie wykupu? Czy
możliwość lepszej oceny kondycji emitenta w krótszym okresie ma tu duże
znaczenie?
Tutaj dużo zależy od strategii. Czy inwestor kupuje i trzyma
do zakupu, czy też sprzedaje papiery i kupuje w to miejsce inne. Znam inwestora
który kupuje obligacje tuż po wprowadzeniu do giełdowego obrotu, trzyma ok. 3
kwartały i sprzedaje, kupując następne.
Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Można się zainteresować
obligacjami o dwuletnim terminie wykupu, które są zdecydowanie
najpopularniejsze. Trzylatki to już dłuższa inwestycja, ale wszystko zależy od
naszej strategii. Można kupić papiery tuż przed wykupem, ale pytanie, czy uda
nam się na nich zarobić tyle, ile byśmy chcieli. Roczna stopa zwrotu musi być
podzielona przez pół, a koszty transakcyjne mogą znacząco osłabić wynik
inwestycji.
No właśnie. Czy
lepiej jest sprzedawać obligacje wcześniej, czy też czekać do wykupu? Czy
któraś ze strategii jest tutaj lepsza, bezpieczniejsza?
Jest to kolejne trudne pytanie. Zwróciłbym uwagę na
kluczowy parametr, jakim jest kurs tych obligacji. Jeśli kupimy obligację za
102%, to wiemy, że podmiot wykupujący obligację zapłaci nam tylko 100%. Być
może jeśli potrzymamy ją 2-3 kwartały to sprzedamy ją za 102%, a może nawet za
103%. Czasami warto jest tu pospekulować.
Natomiast jeśli kupimy obligacje blisko ich ceny nominalnej,
a spółka wyemitowała kolejne serie i wiemy, że będzie miała środki na ich wykup
i jednocześnie spółka posiada dobre perspektywy to nic nie stoi na
przeszkodzie, aby je trzymać do wykupu. Zaoszczędzimy też na kosztach
transakcyjnych. Mówimy to o zysku rzędu kilku procent w skali roku, a więc mimo
różnych stawek prowizji w poszczególnych domach maklerskich, musimy na to
zwracać baczną uwagę. Tu nie jest tak, jak na rynku akcji, gdzie przy
oczekiwaniach na zysk rzędu 30% te 0,25% na transakcję nas bardzo nie
interesuje. Na rynku obligacji jest to jeden z kluczowych parametrów i jeśli
będziemy ciągle tymi obligacjami obracać to nikt oprócz domu maklerskiego nie
będzie szczęśliwy z tych inwestycji.
Jeszcze w temacie
strategii, spotkałem się z zarzutami mniejszych inwestorów w stosunku do osób o
zasobniejszych portfelach, które kupują papiery w emisji pierwotnej po cenie
nominalnej i szybko sprzedają je na rynku po cenie np. 102, a następnie
powtarzają cały manewr. Jest to oczywiście normalna strategia, ale czy są
jakieś głosy w środowisku na ten temat?
Jest to jedna ze strategii i jeśli tą stopę zwrotu
zrealizujemy w ciągu miesiąca, a następnie przełożymy na stopę roczną to jest
to już poważne obracanie finansami i w grę wchodzą też całkiem wysokie stopy
zwrotu. Nawiążę tu do tematu o którym mówiłem wcześniej, że ofert prywatnych powinno
być jak najmniej, aby jak w przypadku PTI S.A., każdy miał możliwość zapisania
się i nie będzie sytuacji, że ktoś zarobi a inni nie. Unikniemy sytuacji w
których inwestorzy indywidualni z jednej strony mieli barierę wejścia, gdyż nie
wszyscy mieli kwotę 50 tys. zł na minimalny zapis, a z drugiej strony nie każdy
wiedział, że taka oferta będzie miała miejsce. Wszyscy powinni dysponować
równym dostępem do informacji.
Poruszmy temat
zabezpieczenia obligacji oraz tego, na ile oferowane zabezpieczenia są realne.
Zabezpieczenie 100% wartości emisji na nieruchomości, w sytuacji gdy trzeba
pokryć koszty postepowania upadłościowego, spłacić wierzycieli
uprzywilejowanych oraz zaoferować dyskonto w celu spieniężenia nieruchomości,
może okazać się absolutnie niewystarczające. Mamy też zabezpieczenia na majątku
osobistym większościowych akcjonariuszy poprzez poddanie się egzekucji w akcie
notarialnym. Na ile są to realne zabezpieczenia oraz czy były przypadki, w
których zabezpieczenie uruchomiono, a sprawa jest na tak zaawansowanym etapie,
aby możliwe było stwierdzenie, ile procent wartości obligacji faktycznie
wypłacono jej posiadaczom?
Zaczynając od końca, przypadkiem w którym zabezpieczenie
jest zdecydowanie wyższe niż wartość obligacji jest spółka TimberOne S.A.,
która ogłosiła upadłość w marcu. To będzie bardzo ciekawy przykład, ale od
marca minęło już ponad pół roku i nadal niewiele wiadomo. W tym przypadku
zabezpieczeniem jest kilkanaście hektarów działki budowlanej w województwie
lubelskim i teraz pojawia się kilka zagadnień. Czy tę działkę uda się sprzedać
i ewentualnie za jaką cenę. To będzie jeden z przykładów, na ile zabezpieczenie
obligacji jest realne.
Oczywiście lepiej jest posiadać obligacje zabezpieczone, ale
często trudno jest sprawdzić realność takiego zabezpieczenia. Ja jako inwestor
indywidualny posiadający obligacje o wartości 3 tys. zł nie pojadę do Biłgoraju
i nie sprawdzę czy to jest faktycznie działka budowlana, na której można
wybudować tartak, czy też jest to kilkanaście hektarów w szczerym polu. To jest
bariera, której inwestor indywidualny nie jest w stanie przeskoczyć. Podobnie
gdy mamy zabezpieczenie na 200% wartości emisji na nieruchomości w postaci
kamienicy. Dopóki się tam nie wybierzemy, nie wiemy czy jest to okazały budynek,
czy rudera, której nie da się dobrze sprzedać.Moim zdaniem zabezpieczenie
działa głównie na emitenta, który może coś stracić i przez to będzie się starał
zaspokoić wierzycieli.
Problemem jest też to, że wiele firm nie ma majątku, na
którym możliwe byłoby udzielenie zabezpieczenia. Ktoś prowadzi działalność
handlową, posiada kilka komputerów, dwa auta w leasingu i wynajmowany magazyn,
więc nie ma na czym zabezpieczyć obligacji. I to wcale nie znaczy, że jest to
zła firma. Ona też potrzebuje długu, jak każdy taki podmiot.
Teraz będzie emisja Bloober Team S.A., firmy produkującej
gry. Po raz pierwszy słyszałem o formie zabezpieczenia na rachunku escrow.
Firma ta potrzebowała pieniędzy na wyprodukowanie gry i teraz 50% wpływów z gry
będzie deponowane na rachunku escrow, który będzie stanowił narastające
zabezpieczenie dla tej emisji. Jest to ciekawy sposób zabezpieczenia pasujący
do działalności, jaką jest produkcja gier. Jest to mechanizm podobny do spółek
deweloperskich, które emitują obligacje, a następnie finansują wypłatę odsetek
i wykup obligacji z wpływów ze sprzedaży mieszkań.
Jakie kroki musi
podjąć posiadacz 3-5 obligacji, jeśli one nie zostaną wykupione w terminie?
Wiadomo, że potrzebne jest tutaj zaangażowanie inwestora, zarówno czasowe, jak i
prawne. Czy jeśli nie podejmie żadnych działań to też zostanie z urzędu
uwzględniony w podziale sumy przypadającej obligatariuszom?
Czy zostanie uwzględniony z urzędu nie wiem. Natomiast przede
wszystkim powinien odszukać innych obligatariuszy, którzy znaleźli się w
podobnej sytuacji. Samo złożenie wniosku o upadłość kosztuje 1000 zł. Ale jeśli
obligatariusze się zorganizują, a robią to głównie na forum Stocktwatch.pl, to
po rozłożeniu na wszystkich koszty te nie są już tak wielkie. Dlatego ważne jest,
aby znaleźć inne osoby w podobnej sytuacji i nie znam innego miejsca niż nasze
forum, na którym ci inwestorzy się zbierają.
Ważny jest również koszt czasowy. Jeśli posiadacz trzech
obligacji pracuje to nie będzie przez pół roku kontaktował się z prawnikami i
samodzielnie pilnował całego procesu odzyskiwania należności. Nie jest to może
rada szczególnie odkrywcza, ale znalezienie innych jest bardzo praktycznym
rozwiązaniem.
Podobny problem jest z Gantem, gdzie niektórzy liczą na
uruchomienie zabezpieczenia i sprzedaż majątku spółki. Trzeba pamiętać, że cała
procedura trwa i nie jest to kwestia kilku tygodni, ale raczej mówimy o kilku
kwartałach zanim dowiemy się, czy ktoś odzyskał jakieś środki i ewentualnie ile
odzyskał. Dlatego też wracamy do poruszanego już zagadnienia, że inwestor jest
jak saper, jeśli się pomyli oznacza to, że ma kłopoty i odzyskanie środków
wcale nie będzie łatwe ani szybkie.
Wróćmy w takim
razie do cen obligacji. Jeśli nie znamy dokładnie sytuacji w spółce, a widzimy
ceny spadające poniżej 95% to czy powinniśmy się już ewakuować z danego
papieru?
Zawsze trzeba sięgnąć do fundamentów. Z drugiej strony
możemy też czegoś nie wiedzieć na temat spółki. Czasem ujawnia się też pewna
nieefektywność rynku Catalyst, jeśli ktoś trzema obligacjami złapał przeciwne
zlecenie i zbił cenę niżej. Ale z pewnością czerwone światełko powinno nam się
zapalić.
Widziałem na rynku obligacje Getin Banku S.A. notowane po
cenie 99% lub niżej, a wcale nie uważam, żeby ten emitent miał problemy w danym
momencie. Zapewne jakiś inwestor wychodził z inwestycji i akurat sprzedał
większy pakiet, czym złapał dolne zlecenia. Dlatego zawsze patrzmy, jak to się
stało, że cena spadła do danego poziomu.
Przejdźmy właśnie
do płynności. Biorąc średnią obligację ze środka stawki, jakimi mniej więcej
kwotami możemy w ciągu dnia obracać?
Myślę, że jest to kilkanaście tysięcy złotych. Ale bardzo
trudno jest dokładnie określić wartość obrotu z uwagi na różnice między
poszczególnymi spółkami. Nie więcej niż kilkadziesiąt tysięcy złotych na sesję
i to jak jest dobry dzień. Dlatego warto jest się przyglądać emisji PTI S.A.,
gdyż upowszechnienie rynku pierwotnego może pozwolić uniknąć kupowania pakietu
obligacji przez szereg sesji na rynku wtórnym, walcząc z brakiem płynności. Wtedy
też wszyscy inwestorzy będą mieli równy dostęp pod względem informacji i
kapitału do poszczególnych emisji.
Powoli zmierzając
do końca naszej rozmowy, powiedz jak oceniasz perspektywy rynku Catalyst. Czy
jesteśmy w fazie boomu, czy też moment ten mamy jeszcze przed sobą?
Z pewnością jest duże zainteresowanie rynkiem, tak ze
strony emitentów, jak i ze strony inwestorów. Zapewne pomogą nam duże emisje,
takie jak niedawna emisja obligacji Orlenu. I nie chodzi nawet o kupon, który w
mojej ocenie był niezadowalający, ale o fakt, że temat ten pojawiał się w mass
mediach. Obawiam się, że za chwilę pojawi się to w złym świetle z powodu Ganta,
gdzie będzie się mówiło, że deweloper zbankrutował i ludzie stracili na
obligacjach. Ale duże emisje na wzór Orlenu są nam potrzebne, aby robił się
szum na temat tego rynku. Po drugie patrzmy na PTI i tego typu emisje, które
stwarzają nowe możliwości i mogą zainteresować ludzi.
Ogólnie rzecz biorąc jestem optymistycznie nastawiony do
rozwoju tego rynku. Uważam, że przed nami jest jeszcze wiele możliwości, tylko
musimy trzymać standard, żeby nie stało się to co z rynkiem New Connect, gdzie
w pewnym momencie pojawili się wszyscy, przez co spadła jakość podmiotów, a
uczestnicy się zrazili. Tyle, że tam ludzie liczyli na zyski sięgające kilkuset
procent, podczas gdy na Catalyst jest to kilka procent. Jeśli raz ktoś straci i
się zrazi to więcej na ten rynek nie wróci. Giełda ma tutaj wielkie zadanie do
spełnienia, żeby tych spółek pilnować.
Kolejną kwestią jest niezbędna edukacja i tu jest wielka
praca u podstaw do wykonania, tak aby zachęcić ludzi do inwestowania. Ale
podsumowując, uważam że jeszcze duże wzrosty czekają przed Catalystem.
Czy OFE wejdzie w
rynek Catalyst i znacząco namiesza?
Myślę, że na razie jest to rynek zbyt płytki. Sądzę, że
nikt tego nie wie. Jeśli 10% ludzi zdecyduje się na pozostanie w OFE to nie
wiem, czy fundusze będą tak hurraoptymistycznie nastawione, żeby szukać
obligacji korporacyjnych. A poza tym OFE nie wejdzie w emisje o wartości 5 mln
zł i nie kupi obligacji o wartości 500 tys. zł, a takie mają limity i nie mogą
przekroczyć 10% wartości emisji. OFE będzie mogło wejść w emisje o wartości
kilkuset milionów i dla dużych spółek może to być interesujące rozwiązanie. Dla
inwestora indywidualnego, jeśli takie coś nastąpi, będzie to niezauważalne i
bez znaczenia.
Gdzie osoby
zainteresowane tą tematyką mają szukać informacji?
Z pewnością na stronie GPW Catalyst, która może nie jest
idealna, ale można tam znaleźć bardzo dużo informacji i dokumentów związanych z
emitentami czy poszczególnymi seriami obligacji. I nie ukrywam, trzeba wejść na
Stockwatch.pl, gdzie bardzo dużo piszemy o tych obligacjach. Mamy bardzo
aktywne forum, gdzie inwestorzy dyskutują i uważam, że bardzo ważne jest, aby
mieć kontakt z innymi obligatariuszami. Widzę, że ludzie pilnują, czy odsetki
są wypłacane na czas etc. Znam też stronę Obligacje.pl Emila Szwedy, mimo że
serwis jest nastawiony głównie na sprzedaż obligacji, ale jest też tam wiele
przydatnych informacji. Pisze on tylko o obligacjach, co sprawia, że informacje
te są skoncentrowane.
Jest też wielu blogerów którzy piszą o obligacjach. Może nie
są to wyłącznie blogi poświęcone tej tematyce, ale ujmują zagadnienie z nieco
innej strony, co też jest wartością, a ponadto przekierowuje zainteresowane
osoby do szukania informacji w innych miejscach, a tego szerokiego
zainteresowania nam brakuje.
Problemem jest też to, że nie przypomnę sobie od razu
chociażby dziesięciu stron poświęconych tematyce obligacyjnej. Duże serwisy
finansowe raczej mało poświęcają tu miejsca, głównie jeśli ktoś nie wykupi
obligacji. Wydaje mi się, że przede wszystkim forum jest
cennym źródłem informacji, bo tam też są zamieszczane analizy spółek, a mało
osób się zna na analizie finansowej. Zawsze warto jest chociażby porównać swoje
zdanie ze zdaniem kogoś innego, zwłaszcza że są to analizy obiektywne.
Czy kolejne serwisy się pojawią? Nie wiem, czy jest na to
miejsce, ponieważ jest bardzo trudno zrobić dobry serwis o obligacjach, jeśli
nie jesteśmy pośrednikiem w ich sprzedaży. To jest złożony temat i nie zajmą
się tym główne serwisy, gdyż do tego trzeba też mieć odpowiednią wiedzę.
.....
To tyle, jeśli chodzi o wywiad. Chcę bardzo podziękować Kamilowi, że zgodził się porozmawiać i przekazać wiele bardzo cennych uwag, które z pewnością pozwolą wielu z nas spojrzeć z nieco innej perspektywy na rynek Catalyst.
Widzę, że mój rozmówca zagląda do komentarzy zostawionych pod pierwszą częścią wywiadu, więc radzę zwrócić na nie uwagę, znajdziecie tam interesujące rzeczy.
Jeśli chcecie policzyć rentowność obligacji, sprawdźcie kalkulator, a jeśli szukacie prawdziwej kopalni aktualnych informacji o obligacjach korporacyjnych, wskoczcie na dedykowane forum StockWatch.pl. Znajdziecie tam Kamila, a także wiele innych osób koncentrujących swoją uwagę na obligacjach.
To dopiero drugi wywiad, który pojawił się na blogu. Jak zwykle proszę o sygnał, co o tym myślicie i czy chcecie więcej takich rozmów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz