W poprzednim wpisie na temat inwestowania z trendem napisałem, że dobrym momentem do zajmowania pozycji w trakcie trwającego już trendu jest faza korekty. Nie ponosimy ryzyka związanego z rozpoznawaniem początku ruchu wzrostowego, a jednocześnie korektę mamy już za sobą, więc szanse na jej wystąpienie w najbliższej przyszłości są znacznie mniejsze.
Jak widzimy na powyższym wykresie, indeks WIG znajduje się właśnie w fazie korekty. W ciągu ostatnich miesięcy mieliśmy panujący na rynku trend wzrostowy, a zatem można oczekiwać, że ceny w dalszym ciągu będą podążały w tym kierunku. Jednocześnie trwająca korekta zaznaczyła się dość wyraźnie na wykresie, a co za tym idzie, można by było oczekiwać, że w najbliższym czasie rynek powróci do wzrostów. To jest właśnie moment, w którym należy wytężyć naszą uwagę w oczekiwaniu na sposobność do zajęcia długiej pozycji.
Kiedy kupować akcje w korekcie?
Pytanie wbrew pozorom jest całkiem poważne i w zależności od tego, jak sobie na nie odpowiemy, inaczej będą się kształtowały nasze wyniki inwestycyjne. Idą za tym również zupełnie inne ryzyka, na które musimy się zgodzić, ale jednocześnie otrzymujemy nieco odmienne szanse na dokonanie dobrej transakcji.
Kupowanie w trakcie trwającej korekty
Można kupować w czasie trwającej korekty, czyli kiedy rynek jeszcze porusza się przeciwnie do dotychczasowego trendu. Dzięki temu mamy gwarancję, że kupujemy po lepszej cenie niż przed korektą, a jednocześnie jest pewne prawdopodobieństwo, że trafimy akurat w dołek i będzie to najlepsze miejsce do kupna. Takie podejście może kusić, zwłaszcza w przypadku pogłębiającej się korekty. Patrząc na powyższy przykład, widzimy rynek schodzący coraz niżej. Ceny są coraz bardziej atrakcyjne, a trend w dalszym ciągu nie jest zagrożony, więc z długoterminowego punktu widzenia wydaje się to bardzo dobre rozwiązanie.
Ma to jednak kilka wad. Po pierwsze, trudno jest ustawić rozsądnego stop lossa. Umieszczając zlecenie obronne zwyczajnie kilka procent poniżej poziomu, na którym zajęliśmy pozycję, ryzykujemy, że zostanie ono zrealizowane dokładnie w najgorszym momencie, czyli w samym dnie korekty. Być może po czasie zorientujemy się, że wchodziliśmy, kiedy ruch antytrendowy był już zaawansowany, ale rynek podążył dużo dalej. Co wtedy? Odnowienie pozycji bywa o wiele trudniejsze i pewnie często okaże się, że ruch wzrostowy nas ominie.
Drugą wadą takiego podejścia jest fakt, że korekta może być czymś zupełnie innym, a mianowicie już ruchem spadkowym. Powrót do wzrostów szybko nie nastąpi, a my zostaniemy z akcjami tracącymi na wartości. Problematykę ustawienia zlecenia stop loss omówiłem powyżej. Dlatego ja wolę jedno z dwóch kolejnych podejść.
Łapanie dołka
Tak, wiem jak to brzmi. Ale czasami analiza techniczna pozwala wychwycić sytuacje rynkowe, w których szanse na to, że akurat mamy do czynienia z końcem korekty są całkiem wysokie. Mam tu na myśli głównie wsparcia, do których dociera ruch korekcyjny. Jeśli wykres układa się w dogodny sposób, poziom wsparcia może zatrzymać ruch spadkowy, gdyż zazwyczaj w tym miejscu napotykamy zwiększony popyt ze strony inwestorów. Możemy się do niego przyłączyć, co często prowadzi do zajęcia pozycji w najlepszym do tego miejscu.
Drugą zaletą takiego podejścia do tematu jest w miarę ciasny obszar, w którym możemy ustawić zlecenie stop loss. Jest on wyznaczany poprzez test poziomu wsparcia, a co za tym idzie, stopa umieszczamy tam, gdzie przyjmujemy, że poziom został przełamany. Wtedy ponosimy stratę, ale najczęściej jest ona niewielka. Dzięki temu łatwiej jest nam odnowić pozycję, jeśli rynek zejdzie trochę niżej i wygeneruje kolejny sygnał kupna.
Na powyższym przykładzie widać, że rynek dotarł dokładnie do poziomu wsparcia, po czym odbił się od niego powracając do ruchu wzrostowego, który wyniósł ceny znacząco wyżej. Warto jest podkreślić niskie ryzyko takiego właśni zagrania. Jest to jedna z sytuacji, w których bardzo lubię wchodzić do gry.
Powrót do dotychczasowego trendu
Trzecie podejście do zajmowania pozycji w fazie korekty zakłada wchodzenie na rynek wtedy, kiedy uznamy, że ruch przeciwny do dominującego trendu się zakończył. Dzięki takiemu właśnie rozwiązaniu, nie staramy się prognozować dołka, ale czekamy na potwierdzenie w postaci rynkowego odwrócenia. Uznajemy, że potencjał spadkowy się wyczerpał, a jednocześnie dołączył do gry świeży popyt, który ma szanse wypchnąć cenę na nowe, przynajmniej lokalne, maksima.
Jest to też dla nas okazja, żeby ustawiać zlecenie obronne w dość oczywistym miejscu, czyli pod dnem korekty. Uznając, że właśnie się ona kończy, zakładamy że rynek nie wróci do tego poziomu, ale będzie się od niego oddalał. Stąd jest to chyba optymalna lokalizacja dla naszego zlecenia.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby łączyć to podejście z opisanym wyżej, w którym korekta zatrzymuje się na poziomie wsparcia. Wystarczy tylko poczekać trochę dłużej i sprawdzić, czy wsparcie się utrzyma, a cena zmieni kierunek. Jeśli tak, można zaryzykować i dokonać transakcji, gdyż bardzo często dają one dobre rezultaty.
Jeśli zdecydujemy, że będziemy wchodzili na rynek po końcu korekty i powrocie do wzrostów, trzeba sobie zadać pytanie o moment tego wejścia. Jaki ruch powrotny uznamy za wystarczający do zajęcia pozycji, a kiedy będzie to jeszcze zbyt wcześnie? Tym zajmiemy się w kolejnym wpisie z tego cyklu.
Co to za aktywo na wykresie?
OdpowiedzUsuńNa górnym WIG, a na dolnym spółka ACE.
UsuńWidzisz może jakieś prawidłowości w powrocie wykresów do trendów? Albo jakąś sezonowość?
UsuńWidzę sporo prawidłowości w indeksie Wig20 oraz WIG. A każda ze spółek jest inna i mimo że występują pewne zależności to jednak należy je rozpatrywać indywidualnie.
UsuńPoczytajcie o Maximus Trading - w dalszym ciągu można inwestować cudzą kasę, a to się opłaca. Nie ma żadnego ryzyka, a potencjał jest ogromny. No ale właśnie - najpierw trzeba przejść okres próbny.
OdpowiedzUsuń