Zapewne znacie to uczucie, kiedy w pewnym momencie instynkt podpowiada Wam, że jest to kluczowa chwila w Waszym życiu i od tego, jak się zachowacie może wiele zależeć. Czujecie, że możecie coś zrobić, ale z drugiej strony jest ta chwila zawahania. Jeśli zdecydujecie się na działanie, poniesiecie konsekwencje swojej decyzji, ale chociaż będziecie mieli pewność, że zareagowaliście, że chwyciliście okazję. Jeśli będziecie się zastanawiali zbyt długo, magiczny moment może się skończyć i później na całe życie pozostaniecie z pytaniem: what if?
Myślę, że jeśli się dobrze zastanowicie, każdy z Was znajdzie w swoim życiu taką niewykorzystaną okazję. Mnie męczy do dziś wspomnienie sytuacji z okresu, gdy miałem 15 lat, jednej konkretnej podróży pociągiem. Nie pocałowałem wtedy pewnej dziewczyny, mimo że wszystko mówiło mi, żeby to zrobić. Trzeba przyznać, że do dziś się nad tym zastanawiam i myślę, jak potoczyłyby się wydarzenia, gdybym się na to zdecydował. Cóż, czasu cofnąć się nie da...
Podobnie jest czasami w naszym życiu zawodowym i finansowym. Okazja puka do drzwi, następuje moment kluczowej decyzji i tylko od nas zależy, czy skorzystamy z nadarzającej się okazji. Ja taki moment, mimo że mniejszej wagi, miałem właśnie w dniu wczorajszym. Podczas negocjowania pewnej kwestii finansowej otrzymałem w sumie przyzwoitą propozycję. Już miałem powiedzieć, że się zgadzam, ale wtedy uświadomiłem sobie, że to jest właśnie taka chwila kluczowej decyzji. Że jeśli nie powalczę, przez długi czas będę się zastanawiał, czy nie mogłem postarać się o więcej. Zamiast więc przyjąć ofertę wprost, powiedziałem "a może X?" Okazało się, że druga strona po około dwóch sekundach bez większego oporu zgodziła się na moje, nieco korzystniejsze warunki.
Ta jedna chwila, to krótkie pytanie przełoży się w perspektywie najbliższych trzech lat na poprawę mojej kondycji finansowej o kilka tysięcy złotych. Można powiedzieć, że to niewiele, ale faktem jest, że mieć kilka tysięcy, a ich nie mieć to już jest coś.
I nie chodzi tu nawet o wymiar finansowy tego wszystkiego. Chodzi o to, że wykorzystałem nadarzającą się okazje, postanowiłem podbić stawkę i mój postulat został przyjęty. Gdybym tego nie zrobił, pewnie przez dłuższy czas bym się zastanawiał, czy nie można było rozegrać tego lepiej, czy gdybym się wtedy odezwał, moja sytuacja nie ukształtowała by się korzystniej.
Myślę, że umiejętność interpretowania takich kluczowych momentów w życiu jest bardzo istotna. Czy to w relacjach uczuciowych, w kwestiach finansowo-zawodowych, czy też jakiejś zupełnie innej dziedzinie. Zmarnowanie takiej okazji może prowadzić do wieloletniego zastanawiania się, co byłoby, gdybyśmy wtedy zareagowali inaczej.
A jeśli macie już takie doświadczenia za sobą i postanowiliście się wycofać, lub jeśli mimo wszystko w przyszłości nie starczy Wam śmiałości, żeby chwycić nadarzającą się okazję, potraktujcie to jako lekcję, żeby kolejnym razem jednak się przemóc.
Pamiętajcie, każda sekunda przynosi niezliczone opcje, możliwości i decyzje...
Juz sie zmartwilem ze to koniec bloga.
OdpowiedzUsuńA dlaczego miałbym kończyć? :)
UsuńJa do dziś cieszę się z tego że pewna panienka mnie spławiła a staremu koledze powiedziałem nie w (chodziło o emigrację ), nie ma tego złego.. .
OdpowiedzUsuńjestem pewien, że każdy z nas miał takie sytuacje, każdy ... bez wyjątku.
OdpowiedzUsuńto jest wpisane w nasze życie.
ale nie wiem czy twoja sugestia, że są to stracone okazje jest dobra.
warto było by także spojrzeć z drugiej strony, że to uniknięcie błędu, pomyłki, czasem spieprzenia sobie całego życia.
myślę, że branie spraw na "przemyślenie" jest bezpieczniejszą drogą.
jedną z najprostszych rad w takich przypadkach niewykorzystanych czy wykorzystanych jest nie żałować, nie wspominać, żyć swoim rytmem.
każdy ma indywidualny.
czogori
Okazję należy chwycić za gardło - Soros ;-)
OdpowiedzUsuńps. Przeczytaj inwestorów Alfa i Sekretów giełdowych milionerów, tam ten aspekt jest często omawiany ;-) (aspekt decyzjI)
Dokładnie to samo spotkało mnie kilka tygodni temu! Mialem przyjac oferte pracy z firmy a za kwote x. Wszystko bylo dogadane, bardzo chcialem tam pracowac. W ostatniej chwili powiedzialem ze inna firma na podobnym stanowisku oferuje mi x + 25% (akurat prawda). Z jednej strony strach, ze na to nie pojdą i super okazja pracy tam gdzie tak bardzo tego chce przepadnie a z drugiej ta swiadomosc ze dojscie do tej 20% podwyzki w firmie zajmie jakies 2-3 lata przy dobrych wiatrach.
OdpowiedzUsuńZgodzili sie po 20 minutach :) jestem na tej transakcji 25% do przodu w skali roku... niesamowite, jedna niewielka decyzja, jedno proste zdanie a jakie efekty. Daje do myslenia.
Dokładnie tak to się odbywa. Nie każdego dnia negocjuje się stawkę wynagrodzenia, więc czasem warto jest zaryzykować, gdyż może nam się to opłacić :)
UsuńFajna sprawa, trzymam kciuki za kolejne takie decyzje :)