Nadejszła taka chwila, że na rynkach nic nie wiadomo. Niby nigdy nic nie wiadomo, ale w tej chwili po prostu bardziej nie wiadomo niż zwykle. Rynki akcji poleciały, po czym lekko się odbiły. Technicznie sytuacja wygląda nieciekawie, gdyż z jednej strony mamy możliwość łapania spadającego noża, a z drugiej grę na dalsze spadki. W każdym razie miałbym teraz problemy z określeniem trendu dominującego na rynku, a w takiej sytuacji ciężko jest obrać kierunek do zajmowania pozycji.
Na opcjach dzieje się sporo, gdyż wzrost zmienności dał zarówno wiele okazji, jak też drugie tyle okazji odebrał. Kupowanie opcji w tej chwili wydaje się mało rozsądnym rozwiązaniem, gdyż trzeba by było ponieść horrendalne koszty premii. Z drugiej strony, sprzedawanie zmienności po pierwsze spowoduje duże wymogi depozytowe, jak również jest ryzykowne z perspektywy braku pomysłu na ruchy rynku. Ewentualnie jakieś short strangle, czyli sprzedaż call 2400 i put 2300, ale nie takie rzeczy poległy w czasie dużych wahań.
Rozglądając się trochę szerzej po rynku finansowym, z dużym zdziwieniem dostrzegłem spory spadek wartości jednego z TFI, a mianowicie ING Globalny Długu Korporacyjnego. Wydawać by się mogło, że spadki na giełdach aż tak mocno nie odbiją się na obligacjach korporacyjnych, a jednak fundusz poleciał na pysk, nawet mimo umocnienia się euro do złotówki. Dziwna sprawa...
Oczywiście pewnym wyjściem jest odwołanie się do surowców, a konkretnie metali szlachetnych. Kusi mnie koszyk palladu, platyny, złota i srebra, czyli notowany na naszym rynku certyfikat RCNMBAOPEN. Każdy z metali miał w nim początkowo udział 25%, obecnie wagi zapewne uległy zmianie, ale w dalszym ciągu uważam to za dość ciekawą alternatywę wobec rynków akcji. Zwłaszcza, że na mikrolotach można sobie dokładnie zabezpieczyć ryzyko kursu dolara i jechać tylko na cenie metali. Moją uwagę zwraca jednak zatrzymanie się od kilku miesięcy cen palladu i platyny. W każdym razie spadków tam na razie nie widać.
Sporą nadzieję wiążę z rynkiem warrantów, które powróciły na GPW. Co prawda szczególnie aktywnie to na razie nie wygląda, ale mając na uwadze fakt, iż w większości są to warranty OTM, szansa na spory zarobek jest. Tyle tylko, że połowę zysku odda się zapewne w spreadzie. Poza tym, chcę się trochę przyjrzeć ich mechanice, żeby móc sobie spokojnie pogrywać bez ryzyka, że coś mi umknęło w trakcie.
Tak więc na chwilę obecną jestem w kropce. Anomalia (nie bójmy się tego powiedzieć) z ostatnich dni sprawiła, że zachwiały się wszystkie układy techniczne w oparciu o które zwykłem grywać. Jest to jedna z wad podejścia dyskrecjonalnego. Ewentualnie pozostają poszczególne spółki, np. z Wig20, gdyż dysponują one stosowną płynnością, jak również nie wszystkie poleciały strasznie na twarz.
Słyszy się ostatnio sporo głosów, że jest tanio i można kupować dobre spółki po bardzo atrakcyjnych cenach. Niestety, jako technik nie liczę wskaźników P/E i jemu podobnych, więc wedle tych kryteriów nie będę podejmował decyzji na rynku. Tak więc na razie stoję z boku, czekając aż znów będę rozumiał to, co się dzieje na rynku. Ewentualnie jakieś podpięcia się pod stabilne trendy na innych rynkach.
Mhm, tylko że to jest podejście fundamentalne, na którym się nie znam. Dlatego też ciężko na tej podstawie coś budować poza awersją do rynku akcji.
OdpowiedzUsuńJeśli wykrystalizują się w miarę stabilne swingi, nawet w trendzie spadkowym, można będzie przystąpić do dzieła na opcjach i warrantach. Grunt to przeczekać obecną niepewność.
Tytułowe pytanie chyba każdemu inwestorowi psuje właśnie weekend. Ja sam drugi dzień siedzę i próbuje wyczarować jakąś odpowiedź z różnych wykresów z przeszłości i tylko więcej wątpliwości w sobie dzięki temu hoduje. Więc chyba masz racje i trzeba po prostu wyczekać ten zamęt.
OdpowiedzUsuńMożna się odwoływać do Wojciecha Białka, który podawał zachowania rynku w trzech przypadkach w historii, kiedy coś takiego wydarzyło się na naszej giełdzie. Tylko czym innym jest powiedzenie sobie "będzie dalej spadać", a czym innym dostrzeżenie setupu i zagranie pod niego.
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony w ostatnim wpisie Białek proponuje scenariusz wzrostowy. Ot, karuzela :)
Dlatego stoję z boku.
Ja się wyprzedaję, bo i tak potrzebuję gotówki. Lekko nie będzie.
OdpowiedzUsuńTak się luźno zastanawiam, że nie bardzo jest się gdzie zainstalować z kapitałem. W takich sytuacjach brakuje mi np. szerokiego dostępu do surowców rolnych, rynków afrykańskich czy azjatyckich. Niby są TFI, ale po pierwsze są wysokie progi wejścia (chyba HSBC ma ok 5000), a po drugie trzeba otwierać rejestry, zakładać rachunki etc.
OdpowiedzUsuńMizeria straszna...