Może tytuł sugeruje jakieś tajemne sprawy, ale chciałbym dziś napisać o czymś zupełnie odmiennym. Tak nudnym i tak mało twórczym, że bardzo rzadko pojawiającym się w różnego typu artykułach czy publikacjach internetowych. Mam na myśli dokumentowanie własnej gry na giełdzie oraz prowadzenie niezbędnych zapisków i statystyk.
Ilu z Was byłoby w stanie precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie o stopę zwrotu za ostatni miesiąc/rok/kwartał? Pobiliście indeks, czy własny benchmark? Jakie mieliście maksymalne obsunięcie na kapitale? Aby precyzyjnie określić te kwestie potrzebujemy danych, a te niestety trzeba zgromadzić.
Problem zbierania danych na temat własnej historii finansowej jest całkiem złożony. Mam trzy rachunki maklerskie, ale jedynie forexowy MetaTrader pozwala na wygenerowanie jednym klikiem historii rachunku ze wszystkimi parametrami podawanymi przy ocenie systemów inwestycyjnych. Jeśli łączy się to z klasycznym inwestowaniem na GPW, musimy już sami zbierać dane, gdyż trudno połączyć w jedno kilka portfeli.
Należy też dobrze przemyśleć sprawę ewentualnych dopłat i wypłat środków. Gdybyśmy zbierali surowe wartości, tego typu operacje mogą nam zaburzyć zupełnie stopy zwrotu. Dopłata 1000 zł do rachunku o wartości 10k sprawia, że stopa zwrotu podskakuje nam o 10%, mimo że mogliśmy w tym czasie nic nie zarobić. Ja dokonuję tu przeliczenia, czyli koryguję odpowiednio wszystkie poprzednie wartości. Prowadzi to z kolei do kolejnego zafałszowania, czyli odrywamy się od kwot, którymi obracaliśmy, a zatem nie jest możliwe policzenie realnego zysku w złotówkach. Kolejny problem do rozwiązania.
Poza tym, nie tylko rachunki maklerskie wchodzą w grę. Wielu inwestorów, w tym i ja, lokuje swoje środki za pomocą depozytów w bankach. Tak więc trzeba je również uwzględnić w portfelu, co pociąga za sobą wiele pomniejszych kwestii, jak na przykład decyzję, czy odsetki uwzględniamy na dany dzień (przy dziennej kapitalizacji), czy doliczamy je dopiero przy ostatnim zamknięciu lokaty.
Dość ważny jest sam sposób zbierania danych. Czy liczymy każdą transakcję, czy tylko okresowo weryfikujemy saldo portfela. Jest to o tyle ważne, że dane te mogą być już nie do odtworzenia w przyszłości, gdy wpadnie nam do głowy pomysł na wprowadzenie dodatkowej miary naszych inwestycji. Tytułem uwag praktycznych polecę zapisywanie wszystkiego w excelu, gdyż jest to chyba najlepsze narzędzie do obróbki tego typu danych.
Nie będę wdawał się w szerokie dywagacje teoretyczne, lecz opiszę wszystko na moim przykładzie. Danymi, które zbieram najczęściej są salda mojego głównego rachunku maklerskiego. Traktuję go priorytetowo, gdyż mogę tam inwestować we wszystko, co jest dostępne na GPW. Tak więc co wieczór kopiuję wartość moich środków do arkusza, gdzie dane są zaopatrywane w datę i automatycznie wykresowane. Dzięki temu mam stały kontakt z krzywą środków na tym rachunku i wiem, jak mi się te inwestycje udają.
Kolejny etap to agregacja danych ze wszystkich rachunków maklerskich. Mam zwykły, IKE oraz forex, a każdy służy mi do czego innego. Elementem je łączącym jest fakt, iż jest to działalność inwestycyjna o podobnym charakterze i połączona takim samym typem ryzyka. Tak więc traktuję je łącznie, jako część portfela odpowiedzialną za wypracowanie premii za ryzyko. Dane zbieram raz w tygodniu, w piątek lub weekend, ale z datą piątkową. Jest to o tyle ważne, że jeśli kiedyś będę chciał te dane wrzucić do excela lub amibrokera, nie będę miał problemu z benchmarkowaniem, gdyż jak kiedyś sprawdziłem, dane tygodniowe w serwisie stooq.pl generowane są właśnie z datą piątkową. Jak widzicie jeden szczegół, a po jakimś czasie może sprawić sporo problemów.
Dane wrzucam do excela, sumuję kolumny, a następnie wykresuję rezultaty.
Kolejna sprawa to statystyka comiesięczna. Tutaj wrzucam już wszystkie środki, które traktuję jako część mojego inwestycyjnego portfela. Tak więc wszystkie rachunki maklerskie, lokaty, TFI oraz gotówkę. Jako ważne zastrzeżenie dodam, że nie wszystkie środki na głównym rachunku maklerskim traktuję jako część portfela inwestycyjnego. Może brzmi to paradoksalnie, ale tak właśnie jest. Mam tam np. środki rodziców, którzy będą ich potrzebowali dopiero za pół roku. Tak więc na razie swobodnie sobie nimi obracam, ale nie uwzględniam ich jako część własnego portfela. W zasadzie niewielka część tamtych środków jest traktowana w ten sposób. Zrobiłem to poprzez udziały, czyli podzieliłem wartość rachunku przez 1000, następnie kupiłem X jednostek, a do statystyk liczę po prostu wartość pakietu udziałów w stosunku do całego rachunku.
Ostatnią i największą statystyką, którą prowadzę jest kwartalne wyliczanie mojej "wartości netto". Jest to termin dość pojemny, ale ja traktuję to jak zbiór wszystkich moich środków finansowych oraz dóbr możliwych do szybkiego upłynnienia, pomniejszony o zobowiązania. Tak więc wrzucam tu srebro kolekcjonerskie oraz fundusz zapasowy, których to nie uwzględniałem w moim comiesięcznym zestawieniu. Dzięki temu jestem w stanie mniej więcej ocenić, czy mój poziom zamożności się zwiększa, czy też nie. I to właśnie dopiero w takim oddaleniu widać np. zakup dwóch laptopów, który w żaden sposób nie odbił się na portfelu inwestycyjnym, ale pomniejszył moją wartość netto o kilka tysięcy. Dodam jeszcze, że nie wliczam tu nieruchomości (których nie mam) ani ruchomości, których i tak się nie pozbędę. Tak więc sprawy typu wspomniane wyżej komputery, księgozbiór czy też meble, mimo iż przedstawiają pewną wartość, w żaden sposób nie podnoszą mojej wartości netto.
Sami więc widzicie, że o ile zestawienia dzienne czy tygodniowe to tylko skopiowanie kilku wartości, to statystyki miesięczne lub kwartalne są zdecydowanie poważniejsze. Trzeba się zalogować na wszystkie konta, pospisywać wartości, policzyć za ile można opchnąć to srebro etc. W tym ostatnim przypadku przyjąłem wartości nominalne tzn. monetę 20 zł liczę, jako 20 zł, mimo że jest niekiedy do sprzedania za kilkaset zł. Jest to zafałszowanie, ale nie będę sprawdzał co kwartał kilkudziesięciu cen na aukcjach internetowych, to już przesada.
A na koniec wrzucę wykres moich comiesięcznych statystyk, który prowadzę już od roku.
Niebiesko-zielone pole jest to wartość wpłaconych środków, a żółto czerwony klin na górze jest to wartość odsetek, czyli to, co mi ten kapitał zarobił. I powiem Wam szczerze, że nie ma przyjemniejszego zajęcia niż patrzenie, jak wykres ten rośnie, a źółty klin się rozszerza. Mam nadzieję, że kiedyś żółte pole będzie większe niż pole niebieskie.
Wykres ten oczywiście nie oddaje wszystkich moich środków, ale jedynie te "święte nie do ruszenia", czyli powiedzmy kapitał szykowany na emeryturę, za który na pewno nie kupię samochodu lub nie zaprzepaszczę w inny sposób. Poza tym, chciałbym podkreślić wagę systematycznego odkładania. Nie dlatego osiągnę w kwietniu pięciokrotność kwoty początkowej, że jestem świetnym inwestorem, ale dlatego, że każdego miesiąca część moich przychodów dorzucam na tę kupkę. A jak widzicie, grosz do grosza i będzie kokosza.
Tak więc udanych statystyk i rosnących wykresów wszystkim życzę :)
a mógłbyś wrzucić screen z arkusza w excelu?Chciałbym zobaczyć jak to wygląda od strony technicznej (formuły, kolumny, wiersze)
OdpowiedzUsuńZ oczywistych względów wolałbym nie ujawniać całych swoich finansów. Jeszcze się ktoś dopatrzy, że nijak nie można zgromadzić takiego kapitału przy moich zarobkach i będę miał US na głowie :D
OdpowiedzUsuńAle nie są to super złożone sprawy. Proste formuły i odwołania, które z łatwością może przygotować osoba znająca podstawy excela. Poza tym każdy ma inne potrzeby, więc myślę, że najlepiej jest budować to sobie samemu, wedle rezultatów, które chce się uzyskać.
Ja również prowadzę taki arkusz i podobnie jak Ty, robię to w pewnych periodach - tygodniowo analizuję wszystkie elementy inwestycji, m-czne podsumowania i kwartalne statystyki.
OdpowiedzUsuńProblemem okazała się w pewnym momencie wpłata/wypłata środków - ciężko to ująć procentowo i nadal nie wiem jaką formułą to wyliczyć, by wpłata nie była uwzględniana w ujęciach procentowych wzrostów. Daje to pewne odchylenia, które trzeba ręcznie korygować i nie zawsze idealnie - konsekwencje błędu rozciągają się na przyszłe statystyki.
Od ponad pół roku korzystam z softu ePortfel, który ładnie to przelicza i jest nawet nieźle elastyczny w konfigurowaniu całego portfela. Można to zauważyć na moich screenach, które zamieszczam na blogu. Mankamentem jest natomiast, że od jakiegoś "sporego" czasu soft nie ma aktualizacji notowań przez net i wszystko klepię odręcznie - przez to wtapiam sporo czasu...
Znacie może jakiś podobny soft do analizy portfelowej i finansów?
Odnośnie dopłat/wypłat to ja po prostu mnożę odpowiednio całą historię. Mam 10k, dopłacam tysiąc to mnożę wszystko przez 1.1, a jak odejmuję tysiąc to mnożę historię razy 0.9. Proste.
OdpowiedzUsuńMyślę, że liczenie stopy zwrotu z uwzględnieniem dopłat i wypłat byłoby również możliwe, ale trzeba by dorzucić odpowiednią kolumnę, zrobić kilka odwołań etc.
Z zewnętrznego softu nie korzystam, więc niestety nie pomogę.
Ja Ciebie rozumiem, nie chce żebyś pokazywał mi ile masz pieniędzy, tylko jak ro rozmieściłeś. chodzi o pusty arkusz z nazwami kolumn, i jak wyliczasz nie które rzeczy...ja próbuję coś takiego zrobić ale dużo rzeczy muszę ręcznie liczyć bo nie znam się na formułach
OdpowiedzUsuńhttp://rapidshare.com/files/455128020/Przyk__adowy.xls
OdpowiedzUsuńWrzuciłem tu moje dane dzienne (zmieniłem wartości, krzywa kapitału została ta sama), tygodniowe (zmieniłem wartości i dodałem wzrost liniowy) oraz miesięczne (zostawiłem oryginalne + dałem wykres.
Plik kasuję za kilka dni.
Odnośnie bardziej zaawansowanych formuł, typu stopy zwrotu, obsunięcia etc, na razie ich nie potrzebowałem, więc powyższy arkusz ich nie zawiera. Grunt to mieć dane, w razie potrzeby je sobie przetworzę.
Bycie precyzyjnym i spisywanie statystyk to podstawa sukcesu. Popieram w 100% i powiem więcej, że jak ktoś je prowadzi to wierzę, że rzeczywiście generuje takie stopy zwrotu. Ma to charakter dyscyplinujący i diagnozujący własne błędy. Wszak jak zwykł mawiać Jesse Livermore: "Jedynym sposobem na efektywną naukę spekulacji jest zainwestowanie prawdziwych pieniędzy, śledzenie transakcji i analizowanie swoich błędów. Jest to zarazem bardzo trudne pod względem psychicznym, gdyż wymaga od gracza przejścia przez etap bardzo kosztownych błędów. Każdy kto stracił swój kapitał na nietrafionych inwestycjach wie jak trudno przeanalizować to co się stało. Zdiagnozowanie tego dlaczego ta czy inna transakcja przyniosła nam stratę jest trudne, lecz jednocześnie niezbędne, by nie doszło do podobnej straty w przyszłości".
OdpowiedzUsuń