niedziela, 22 lipca 2012

Ile waży dywidenda?

Mieliśmy niedawno na GPW dość znaczne wydarzenie, jakim było odcięcie prawa do dywidendy w KGHM. Pomniejszenie kursu odniesienia o około 20% spowodowało, że cały indeks stracił nominalnie ok. 2% swojej wartości tylko poprzez tę "techniczną" operację.

Wynika to z faktu, że WIG20 jest indeksem cenowym, a więc jego wartość nie jest korygowana o wypłacone dywidendy. W efekcie, pomniejszenie wartości spółki wypłacającej dywidendę powoduje odpowiednie pomniejszenie wartości całego indeksu. Sezon wypłaty dywidend już powoli się kończy, pozostaje jednak nieco spółek, które nie podzieliły się jeszcze zyskami z akcjonariuszami. Postanowiłem więc sprawdzić, jak wygląda sytuacja dla indeksu WIG20.

Podkreślenia wymaga fakt, że instrumenty pochodne już znacznie wcześniej dyskontują wypłaty dywidendy. Tak więc jeśli przed trzecim piątkiem września planowana jest jakaś znacząca wypłata, kontrakty terminowe i opcje wygasające we wrześniu notowane są odpowiednio niżej. Gdyby tak nie było, możliwe byłoby kupno instrumentu bazowego i jednoczesna sprzedaż pochodnego w celu dokonania arbitrażu na dywidendzie. Rynek jednak robi swoje i zadanie to jest prawie niemożliwe, co było widać w wycenie instrumentów pochodnych przed wypłatą dywidendy z KGHM.

Jak sprawdzić, ile dywidendy drzemie jeszcze w indeksie WIG20? Szukamy spółek, które jeszcze jej nie wypłaciły, sprawdzamy stopę uchwalonej dywidendy, a następnie sprawdzamy udział danej spółki w indeksie. W efekcie powinniśmy otrzymać informację, ile "powinny" zdyskontować wrześniowe kontrakty terminowe i opcje.

Pojawia się tu jednak pewien problem. Dywidenda znana jest kwotowo, lecz jej stopa możliwa będzie do ustalenia dopiero w dniu odcięcia prawa, czyli w dniu w którym będziemy znali cenę, od jakiej będzie liczona. Dlatego też, aby umożliwić przeprowadzenie tej operacji, do obliczeń wezmę dzisiejsze ceny akcji spółek, dzisiejszą wartość WIG20 oraz obecne wagi spółek w indeksie. 

Spośród spółek naszego najpopularniejszego indeksu, tylko dwie (spośród dzielących się zyskiem) nie wypłaciły dywidendy:
  • PGE - 1,83 zł odcinane w dniu 22 sierpnia 2012
  • PZU - 22.43 zł odcinane w dniu 30 sierpnia 2012
Robimy więc proste obliczenia i otrzymujemy taki oto efekt:
W indeksie WIG20, na dzień dzisiejszy i przy dzisiejszych cenach, pozostaje jeszcze ok. 1,79% dywidendy. Dla indeksu na poziomie 2172 pkt jest to około 39 punktów, a więc "właściwą" wartością jest 2133 pkt. 

Kontrakt terminowy w piątek na zamknięciu zatrzymał się na poziomie 2147 pkt, a więc daje nam to 14 punktów do arbitrażu. Czy to dużo, czy mało i jak można tego dokonać, to już opowieść na inny wpis...

A tak na poparcie tezy o tym, że instrumenty pochodne dyskontują wcześniej wartość dywidendy, polecam rzucić okiem na poniższe zestawienie cen akcji pomniejszonych o dywidendę oraz wrześniowych kontraktów terminowych na te spółki:

wtorek, 17 lipca 2012

Na oko, czyli jak?


Zacząłem publikować comiesięczne zestawienie spółek, które uważam za atrakcyjne ze względu na ich wykres. Pojawiło się całkiem uzasadnione pytanie, w oparciu o jakie kryteria dobieram te spółki. Z jednej strony trochę kusiło mnie, żeby odpisać „bo tak”, gdyż kryteria te nie są ostre, ale w końcu ideą tego bloga jest dzielenie się poglądami na temat rynku, więc postanowiłem spróbować ubrać w słowa to, co siedzi mi w głowie.

Jako pierwszy zaznaczenia wymaga fakt, że spółki dobieram kierując się analizą techniczną. Pewnie teraz od razu stają Wam przed oczami klasyczne elementy utożsamiane z tego typu podejściem, a więc trendy, formacje podwójnego dna, głowy z ramionami, średnie kroczące, poziomy wspacia i oporu, a także cały zestaw innych spraw, które możemy znaleźć w podręcznikach do analizy technicznej.

Sam, jako inwestor, wychowałem się na tego typu książkach, ale czerpię z tego dorobku dosyć luźno, modyfikując go niekiedy w zależności od własnych potrzeb. W tym wypadku, szukam spółek aktrakcyjnych długoterminowo, a więc wykorzystuję narzędzia pozwalające ocenić wykres w szerokiej perspektywie, co sprawia, że już na wstępie odpadają oscylatory i różne „małe” formacje techniczne.

Przede wszystkim należy powiedzieć o skali czasowej, w jakiej ogląda się wykres. Przyjąłem sobie, że będą to ostatnie dwa lata. Pamiętając jednak, że trzy lata temu mieliśmy dno kryzysu (na indeksach), czasami rozszerzam perspektywę do pięciu oraz dziesięciu lat. Tak więc, jeśli dana spółka wygląda interesująco w skali ostatnich dwóch lat, oglądam ją jeszcze w szerszej perspektywie, aby wiedzieć, jak zachowywała się w czasie bessy 2007-2009 oraz jeszcze wcześniej. Jeśli spółka posiada silny trend wzrostowy na przestrzeni ostatniej dekady, można zakładać, że tendencja ta się utrzyma w najbliższych miesiącach, a nawet latach.

Tak więc pierwszym kryterium jest trend, czyli podstawowy układ w analizie technicznej. Jeśli na przestrzeni ostatnich 2 lat trend jest stabilny, spółka ma spore szanse na znalezienie się w moim zestawieniu.

Poprzez stabilność trendu rozumiem głębokość okresowych spadków ceny akcji w stosunku do indeksu. Niektóre z silniejszych spółek, w czasie spadków zmieniają trend na boczny, ale nie tracą wiele na wartości. Inne z kolei, zazwyczaj te mniejsze, po dynamicznych wzrostach potrafią stracić kilkadziesiąt procent, zanim znów zaczną rosnąć. Głębokość korekt traktuję więc jako wyznacznik siły danego trendu.

Trend, wiążąc się ze wspomnianymi wyżej skalami czasowymi, może być krótkotrwały (np. rok) lub długotrwały. Trendy wieloletnie podobają mi się zdecydowanie bardziej, gdyż pokazują siłę danej spółki. Trendy krótsze można traktować, jako kanały wzrostowe, a więc stop loss musi być ustawiony zdecydowanie ciaśniej. Jest to gra w krótszej perspektywnie i trzeba mieć tego świadomość.

Oprócz kontynuacji trendu, szukam też jego odwróceń. Przyświeca mi tutaj idea czterech faz rynku, czyli:
  • akumulacji, gdy spółka formuje szerokie dno i przygotowuje się do ruchu wzrostowego,
  • trendu wzrostowego,
  • dystrybucji, gdy spółka formuje szczyt i zaczyna pokazywać brak siły do osiągania mowych maksimów,
  • trendu spadkowego.
Na wykresach spółek w trendzie spadkowym, szukam właśnie tego szerokiego dna. Jeśli spółka w ostatnich miesiącach stopniowo wytraca ruch spadkowy i zaczyna iść bokiem, jest to sygnał, że kolejny swing może być już w kierunku wzrostowym. Czynnikiem sprzyjającym jest tu wzrost wolumenu oraz silne wsparcie na dole całej formacji.

I tutaj czas wejść w subtelności. Jeśli szeroki rynek rośnie, a spółka zdecydowanie spada, stawiam sobie pytanie „ocokaman?” Gdzie leży źródło słabości takiej spółki i jakie są szanse na pojawienie się wzrostów, gdy nawet w czasie dobrej koniunktury (mierzonej indeksem), jej akcje spadają. Znaczącym ostrzeżeniem jest tu historia Petrolinvestu. Dlatego też preferuję spółki, które nie pozostają obojętne na cykliczność.

Kolejna sprawa to kształt ewentualnego odwrócenia. Jak dobrze wiemy, przełom lutego i marca zafundował nam odwrócenie w kształcie litery V, a więc pozbawione szerokiego dna, gdzie popyt mógłby stopniowo dominować podaż. Znacząco utrudnia to szukanie spółek zmieniających trend, zwłaszcza gdy w początkowym okresie entuzjazmu inwestorów, brak jest wyraźnych korekt, umożliwiającyh dokupowanie papierów. Tutaj niestety trzeba kupować to, co nam rynek proponuje, gdyż pociąg może odjechać bez nas na pokładzie. Ryzykiem jest tu kupienie na szczycie swingu i zaliczenie stop lossa.

Inną sprawą, na którą zwracam uwagę jest płynność danej spółki. Widać to po przyjrzeniu się wykresowi, więc nie trzeba nawet zerkać do wolumenów czy arkusza zleceń. Jeśli spółka nie daje możliwości szybkiego i taniego otwarcia, a w razie potrzeby zlikwidowania pozycji, traci ona uznanie w moich oczach. Chodzi tutaj głównie o bezpieczeństwo transakcji i zarządzenie ryzykim. Miałem kiedyś przyjemność poruszyć rynek o ponad 5% i nie chcę tego więcej powtarzać.

Dodatkowym elementem wpływającym na wybór spółki może być dywidenda. Jej stopa, a także stabilność i historia wypłacania może zadecydować o opłacalności inwestowania w dany podmiot. Trzeba tu jednak podkreślić, że jest to jeden z czynników dodatkowych, podstawową rolę odgrywa zdolność spółki powiększania ceny akcji. W końcu co nam po dywidendzie, skoro spółka spada jak kamień.

Chcąc podsumować kilkoma zdaniami te moje uznaniowe kryteria dobierania spółek do zestawienia. Szukam spółek w stabilnych, najlepiej wieloletnich trendach wzrostowych, lub też w krótkich trendach spadkowych, ale sygnalizujących możliwe odwrócenie. Trendy te muszą charakteryzować się większą siłą niż szeroki rynek, tj. równymi lub silniejszymi wzrostami w dobrych czasach, mniejszymi spadkami w słabych czasach, a także wzrostami w czasie ruchu bocznego, z jakim mamy do czynienia na przestrzeni ostatnich miesiecy. Spółki muszą być wystarczająco płynne, aby można było bezpiecznie dokonywać transakcji, a także mile widziana jest regularna wypłata dywidendy.