wtorek, 17 lipca 2012

Na oko, czyli jak?


Zacząłem publikować comiesięczne zestawienie spółek, które uważam za atrakcyjne ze względu na ich wykres. Pojawiło się całkiem uzasadnione pytanie, w oparciu o jakie kryteria dobieram te spółki. Z jednej strony trochę kusiło mnie, żeby odpisać „bo tak”, gdyż kryteria te nie są ostre, ale w końcu ideą tego bloga jest dzielenie się poglądami na temat rynku, więc postanowiłem spróbować ubrać w słowa to, co siedzi mi w głowie.

Jako pierwszy zaznaczenia wymaga fakt, że spółki dobieram kierując się analizą techniczną. Pewnie teraz od razu stają Wam przed oczami klasyczne elementy utożsamiane z tego typu podejściem, a więc trendy, formacje podwójnego dna, głowy z ramionami, średnie kroczące, poziomy wspacia i oporu, a także cały zestaw innych spraw, które możemy znaleźć w podręcznikach do analizy technicznej.

Sam, jako inwestor, wychowałem się na tego typu książkach, ale czerpię z tego dorobku dosyć luźno, modyfikując go niekiedy w zależności od własnych potrzeb. W tym wypadku, szukam spółek aktrakcyjnych długoterminowo, a więc wykorzystuję narzędzia pozwalające ocenić wykres w szerokiej perspektywie, co sprawia, że już na wstępie odpadają oscylatory i różne „małe” formacje techniczne.

Przede wszystkim należy powiedzieć o skali czasowej, w jakiej ogląda się wykres. Przyjąłem sobie, że będą to ostatnie dwa lata. Pamiętając jednak, że trzy lata temu mieliśmy dno kryzysu (na indeksach), czasami rozszerzam perspektywę do pięciu oraz dziesięciu lat. Tak więc, jeśli dana spółka wygląda interesująco w skali ostatnich dwóch lat, oglądam ją jeszcze w szerszej perspektywie, aby wiedzieć, jak zachowywała się w czasie bessy 2007-2009 oraz jeszcze wcześniej. Jeśli spółka posiada silny trend wzrostowy na przestrzeni ostatniej dekady, można zakładać, że tendencja ta się utrzyma w najbliższych miesiącach, a nawet latach.

Tak więc pierwszym kryterium jest trend, czyli podstawowy układ w analizie technicznej. Jeśli na przestrzeni ostatnich 2 lat trend jest stabilny, spółka ma spore szanse na znalezienie się w moim zestawieniu.

Poprzez stabilność trendu rozumiem głębokość okresowych spadków ceny akcji w stosunku do indeksu. Niektóre z silniejszych spółek, w czasie spadków zmieniają trend na boczny, ale nie tracą wiele na wartości. Inne z kolei, zazwyczaj te mniejsze, po dynamicznych wzrostach potrafią stracić kilkadziesiąt procent, zanim znów zaczną rosnąć. Głębokość korekt traktuję więc jako wyznacznik siły danego trendu.

Trend, wiążąc się ze wspomnianymi wyżej skalami czasowymi, może być krótkotrwały (np. rok) lub długotrwały. Trendy wieloletnie podobają mi się zdecydowanie bardziej, gdyż pokazują siłę danej spółki. Trendy krótsze można traktować, jako kanały wzrostowe, a więc stop loss musi być ustawiony zdecydowanie ciaśniej. Jest to gra w krótszej perspektywnie i trzeba mieć tego świadomość.

Oprócz kontynuacji trendu, szukam też jego odwróceń. Przyświeca mi tutaj idea czterech faz rynku, czyli:
  • akumulacji, gdy spółka formuje szerokie dno i przygotowuje się do ruchu wzrostowego,
  • trendu wzrostowego,
  • dystrybucji, gdy spółka formuje szczyt i zaczyna pokazywać brak siły do osiągania mowych maksimów,
  • trendu spadkowego.
Na wykresach spółek w trendzie spadkowym, szukam właśnie tego szerokiego dna. Jeśli spółka w ostatnich miesiącach stopniowo wytraca ruch spadkowy i zaczyna iść bokiem, jest to sygnał, że kolejny swing może być już w kierunku wzrostowym. Czynnikiem sprzyjającym jest tu wzrost wolumenu oraz silne wsparcie na dole całej formacji.

I tutaj czas wejść w subtelności. Jeśli szeroki rynek rośnie, a spółka zdecydowanie spada, stawiam sobie pytanie „ocokaman?” Gdzie leży źródło słabości takiej spółki i jakie są szanse na pojawienie się wzrostów, gdy nawet w czasie dobrej koniunktury (mierzonej indeksem), jej akcje spadają. Znaczącym ostrzeżeniem jest tu historia Petrolinvestu. Dlatego też preferuję spółki, które nie pozostają obojętne na cykliczność.

Kolejna sprawa to kształt ewentualnego odwrócenia. Jak dobrze wiemy, przełom lutego i marca zafundował nam odwrócenie w kształcie litery V, a więc pozbawione szerokiego dna, gdzie popyt mógłby stopniowo dominować podaż. Znacząco utrudnia to szukanie spółek zmieniających trend, zwłaszcza gdy w początkowym okresie entuzjazmu inwestorów, brak jest wyraźnych korekt, umożliwiającyh dokupowanie papierów. Tutaj niestety trzeba kupować to, co nam rynek proponuje, gdyż pociąg może odjechać bez nas na pokładzie. Ryzykiem jest tu kupienie na szczycie swingu i zaliczenie stop lossa.

Inną sprawą, na którą zwracam uwagę jest płynność danej spółki. Widać to po przyjrzeniu się wykresowi, więc nie trzeba nawet zerkać do wolumenów czy arkusza zleceń. Jeśli spółka nie daje możliwości szybkiego i taniego otwarcia, a w razie potrzeby zlikwidowania pozycji, traci ona uznanie w moich oczach. Chodzi tutaj głównie o bezpieczeństwo transakcji i zarządzenie ryzykim. Miałem kiedyś przyjemność poruszyć rynek o ponad 5% i nie chcę tego więcej powtarzać.

Dodatkowym elementem wpływającym na wybór spółki może być dywidenda. Jej stopa, a także stabilność i historia wypłacania może zadecydować o opłacalności inwestowania w dany podmiot. Trzeba tu jednak podkreślić, że jest to jeden z czynników dodatkowych, podstawową rolę odgrywa zdolność spółki powiększania ceny akcji. W końcu co nam po dywidendzie, skoro spółka spada jak kamień.

Chcąc podsumować kilkoma zdaniami te moje uznaniowe kryteria dobierania spółek do zestawienia. Szukam spółek w stabilnych, najlepiej wieloletnich trendach wzrostowych, lub też w krótkich trendach spadkowych, ale sygnalizujących możliwe odwrócenie. Trendy te muszą charakteryzować się większą siłą niż szeroki rynek, tj. równymi lub silniejszymi wzrostami w dobrych czasach, mniejszymi spadkami w słabych czasach, a także wzrostami w czasie ruchu bocznego, z jakim mamy do czynienia na przestrzeni ostatnich miesiecy. Spółki muszą być wystarczająco płynne, aby można było bezpiecznie dokonywać transakcji, a także mile widziana jest regularna wypłata dywidendy.

6 komentarzy:

  1. Czy jakaś spółka z GPW spełnia Twoje kryteria?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spółki z początku lipca są podlinkowane na początku wpisu. Sierpniowe pojawią się za dwa tygodnie.

      Usuń
  2. fajnie napisane nic dodać nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za to zestawienie. Przeanalizuję i kto wie może wybiorę coś dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Im częściej patrzy się na dane, tym więcej szumu się dostaje (zamiast cennej części danych zwanych sygnałem). Powstaje zamieszanie, które nie wynika z ograniczeń psychologicznych badacza, ale z samej natury danych. Powiedzmy, że patrzymy na jakiś roczny wskaźnik – zmiany ceny akacji, sprzedaży nawozów w fabryce twojego teścia czy inflację we Władywostoku. Załóżmy dalej, że obserwowana dana ma współczynnik sygnału do szumu na poziomie 1 (połowa szum, połowa sygnał), co oznacza, że połowa wzrostów i spadków jest rzeczywista, a druga połowa jest przypadkowa. Taki wynik otrzymujemy analizując dane roczne. Jeśli analizujemy dane dzienne, dostaniemy 95 proc. szumów i 5 proc. sygnału. A gdy ktoś obserwuje jak dane zmieniają się z godziny na godzinę, dostaje 99,5 proc. szumu i 0,5 proc. sygnału. Dlatego każdy kto bacznie obserwuje ceny instrumentów i nasłuchuje newsów jest frajerem. Nicolas Nassim Taleb, autor bardzo znanej książki „The Black Swan: The Impact of the Highly Improbable” twierdzi, że im więcej zmiennych się analizuje, tym nadproporcjonalnie więcej fałszywych korelacji się znajduje. Fragment z książki Nicolasa Taleba, która ma się ukazać na jesieni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Troszkę nie zrozumiałem jak stwierdzić po wykresie czy spółka jest płynna czy też nie ? Jak na to patrzeć ?

    OdpowiedzUsuń