Załóż konto inwestycyjne w Saxo Banku i inwestuj globalnie bez prowizji!

poniedziałek, 14 października 2024

Giełda to nie tylko akcje - poznaj inne instrumenty

Na rynku giełdowym notowane są przede wszystkim akcje. Często zapominamy jednak, że nie są one ani najliczniejszym typem instrumentów ani nie są największą klasą aktywów pod względem kapitalizacji. Czym jeszcze warto się więc zainteresować?

Wpis dzisiejszy powstaje we współpracy z Giełdą Papierów Wartościowych, która w dniu 22 października 2024 roku organizuje Warsaw Structured Products & Derivatives Conference. Jest to całodniowa konferencja, która będzie realizowana w modelu hybrydowym (stacjonarnie + online) i będzie w całości poświęcona tematyce inwestowania w certyfikaty strukturyzowane i instrumenty pochodne. Jeżeli chcecie poszerzyć trochę horyzonty i poznać ciekawe narzędzia do inwestowania zarówno w dobrych, jak i w gorszych czasach, gorąco zachęcam do rejestracji.


Będąc aktywnym inwestorem myślimy przede wszystkim o akcjach. W końcu to one przyciągają nasz wzrok i pozwalają analizować rozmaite scenariusze inwestycyjne. Poza nimi są notowane oczywiście ETFy, które są ciekawą ewentualnością nie tylko dla inwestorów pasywnych, ale również bardziej aktywnych (ETFy short i lewarowane). Warto wspomnieć również o obligacjach, które same w sobie są wielkim rynkiem, ale nie skupiają szerszego wzroku inwestorów. Może dlatego, że rynek obligacji korporacyjnych jest mało urozmaicony (głównie emitują je deweloperzy i windykatorzy), a w obligacje skarbowe inwestujemy głównie funduszowo lub poza rynkiem (obligacje detaliczne).

Instrumentami, na które chcę zwrócić dzisiaj Waszą uwagę są certyfikaty strukturyzowane oraz instrumenty pochodne. Posiadają one kilka cech wspólnych oraz kilka różnic, które postaram się pokrótce omówić.

Cechy wspólne


Jedną z głównych cech wspólnych jest dźwignia finansowa. Oczywiście instrumenty różnią się między sobą zarówno konstrukcją dźwigni, jak i jej wysokością, ale zazwyczaj dźwignia jest obecna. Jeżeli instrumenty lewarowane traktujemy jako te o podwyższonym ryzyku to warto pamiętać, że faktyczną wysokością dźwigni sterujemy sami. Jeżeli dany instrument daje nam ekspozycję rynkową o wartości 10 000 zł, wymagając przy tym 1000 zł depozytu, rozsądną praktyką jest utrzymywanie gotówki na poziomie znacząco przewyższającym minimalny depozyt. Dla powyższego przykładu utrzymywanie rezerwy w kwocie 9000 zł sprawi, że efektywnie nie będziemy korzystali z lewara.

Innym podobieństwem jest możliwość inwestowania zarówno na wzrosty, jak i na spadki instrumentu bazowego. Z perspektywy inwestora jest to bardzo ważna zaleta, gdyż na giełdzie obserwujemy zarówno wzrosty, jak i spadki. I o ile chcemy posiadać akcje w czasie hossy o tyle w czasie bessy zazwyczaj siedzimy na gotówce i czekamy na lepsze czasy. Dzięki rozszerzeniu naszego arsenału o możliwość zarabiania na spadkach, cały czas na rynku możemy spędzać maksymalnie efektywnie. Powszechnie wiadomo, że akcje mogą rosnąć o tysiące procent, a spaść tylko o 100%, ale dzięki umiejętnemu zastosowaniu dźwigni finansowej, ograniczenie to nie musi być tylko problemem.

Trzecia wspólna cecha to posiadanie instrumentu bazowego. Wszystkie opisywane dzisiaj instrumenty nie poruszają się w pełni swobodnie w rytm gry popytu i podaży oraz nie reprezentują samodzielnie konkretnych aktywów czy majątku. Swoimi notowaniami odzwierciedlają zmianę ceny innych instrumentów, czy to akcji spółek, czy też indeksów, towarów lub pary walutowych. Dzięki zastosowaniu odpowiedniej konstrukcji i mnożników, jesteśmy w stanie inwestować w jeden instrument i dzięki temu zarabiać (lub tracić) na zmianie ceny innego instrumentu.

No i oczywiście wszystkie omawiane instrumenty notowane są na warszawskiej giełdzie, nawet jeżeli posiadają zagraniczne instrumenty bazowe. Wydaje się, że jest to rzecz oczywista, ale uznałem, że warto o niej wspomnieć.

Istotne różnice


Osie podziałów przebiegają tu na różnych płaszczyznach. Inwestując w produkty strukturyzowane nie możemy stracić więcej niż wartość środków zaangażowanych w daną transakcję. Mówiąc wprost, na danej pozycji nie stracimy więcej niż 100%. Z tego też względu można handlować nimi na kontach IKE i IKZE. Niektórym nie mieści się w głowie, że na koncie emerytalnym można grać shorty z 15-krotnym lewarem, ale są to tylko narzędzia i do nas należy decyzja, do czego ich użyjemy.

Z kolei instrumenty pochodne, czyli kontrakty terminowe i opcje, niosą za sobą ryzyko poniesienia strat przewyższających wartość zainwestowanych środków, czy też początkowego depozytu. Wymagają one również utrzymywania określonego depozytu na rachunku, która to wartość zmienia się w czasie. M. in. z tego względu nie możemy handlować tymi instrumentami na kontach emerytalnych.

Inna granica leży w możliwości zajmowania pozycji. Certyfikaty strukturyzowane możemy jedynie kupować, podczas gdy kontrakty terminowe możemy zarówno kupować, jak i wystawiać, czyli zajmować pozycje krótkie. Wtedy na naszym rachunku maklerskim figuruje pozycja w instrumentach, która może przyjmować wartości ujemne, np. -5 kontraktów. Aby zarabiać na spadkach z użyciem produktów strukturyzowanych musimy zająć pozycję długą (kupić) na certyfikacie typu short.

Pod względem charakterystyki instrumentów, niemal każdy z nich jest inny. Dość wyraźne podobieństwa można dostrzec pomiędzy warrantami i opcjami, gdyż opierają się one na niemal identycznej mechanice. Kontrakty terminowe to już nieco inna historia, ale charakteryzująca się dość intuicyjną, liniową charakterystyką. Jednak certyfikaty turbo i faktor zachowują się w bardzo swoisty sposób, który należy dobrze poznać, aby w pełni móc wykorzystać ich potencjał. 

Czemu służą te wszystkie instrumenty?


Wydawać by się mogło, że dla przeciętnego inwestora skupienie się na inwestowaniu w akcje powinno być wystarczające. W końcu jest to rynek znany od ponad stulecia i wiele na to wskazuje, że ma przed sobą jeszcze bardzo długą i jasną przyszłość. A wchodzenie w jakieś dziwne instrumenty może nieść tylko ryzyka.

Z perspektywy inwestora z 15-letnim stażem na rynku mogę stwierdzić, że bez certyfikatów strukturyzowanych i instrumentów pochodnych nie zrealizowałbym wielu świetnych transakcji, które bardzo dobrze dołożyły się do stopy zwrotu mojego portfela inwestycyjnego. Zwyczajnie nie byłoby jak wcielić w życie pomysłów, które miałem w głowie. 

Jednym z przykładów takich transakcji jest transakcja zabezpieczająca na akcjach Budimexu, którą mam aktualnie otwartą:


Świat certyfikatów strukturyzowanych oraz instrumentów pochodnych jest bardzo bogaty i niesie za sobą wiele ciekawych możliwości, zarówno uzupełniających inwestowanie w akcje, jak i pozwalających na konstruowanie samodzielnych strategii inwestycyjnych.

Dlatego warto wykorzystać nadchodzącą konferencję, aby poszerzyć swoją wiedzę na tym polu.


W bogatej agendzie znalazło się również miejsce dla mojego wystąpienia. Prezentacja zatytułowana jest Praktyczne podejście do kontraktów i certyfikatów strukturyzowanych i w całości poświęcę ją omówieniu wybranych transakcji, z których większość jest lub była moim udziałem.

Dlatego jeszcze raz zachęcam do uczestnictwa w Warsaw Structured Products & Derivatives Coneference, najlepiej w modelu stacjonarnym, gdzie będziemy mogli pogadać również w kuluarach. 

Z mojej strony planuję, żeby w przyszłym roku tematyka produktów strukturyzowanych i instrumentów pochodnych częściej gościła na moim blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz