Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

czwartek, 21 czerwca 2018

Wiek miecza i topora, wiek wilczej zamieci na GPW

Powyższy cytat ze świata Wiedźmina bardzo dobrze oddaje to, co obecnie dzieje się na GPW. I mimo, że pesymistów na rynku nie brakuje, w ostatnich dniach sytuacja uległa kolejnemu pogorszeniu. Nie jest to okres gorących spadków i panicznej ucieczki inwestorów, ale powolne osuwanie się indeksów, czyniące zarabianie na GPW bardzo utrudnionym. Jak go przetrwać?

Każdy, kto obserwuje sytuację na polskim rynku dostrzega bardzo wyraźny podział na segment producentów gier, osiągający niemal z sesji na sesję nowe cenowe maksima, oraz pozostałą część rynku, która z tygodnia na tydzień spada coraz niżej. Stan ten trwa na szerokim rynku od stycznia, kiedy to podczas jednej sesji indeksowi WIG udało się osiągnąć nowe historyczne maksima, ale w innych segmentach spadki są o wiele dłuższe i bardziej dotkliwe.


Jak widać na powyższym wykresie Wig20 przełamał już wyraźnie poziom 2200 pkt, czyli ostatnie istotne wsparcie, jakie mieliśmy dostępne z 2017 roku. W tym momencie musimy odwoływać się do zdecydowanie niższych poziomów z roku 2016, co z pewnością nie działa korzystnie na zapatrywania inwestorów. Ostatnie kilka sesji, przypominających miejscami silną wyprzedaż, pokazało, że siła niedźwiedzi jest bardzo duża.


Szczególnie widoczne jest to na wykresie mWig40, który dotychczas osuwał się dość spokojnie, ale w ostatnich dniach nastąpiła wyraźna zmiana nastrojów, przekładająca się na przyspieszenie spadków.


Potwierdzenie słabej kondycji małych i średnich spółek znajdujemy na wykresie sWig80, który w trendzie spadkowym znajduje się już od kilkunastu miesięcy. W zasadzie patrząc na zaprezentowany powyżej wykres można dojść do wniosku, że w najbliższych dniach nie można spodziewać się poprawy rezultatów w tym segmencie rynku.

Za komentarz do powyższej sytuacji powinny wystarczyć stopy zwrotu z indeksów za ostatnie 5 miesięcy: Wig20 -18,22%, mWig40 - 15,22%, sWig80 -12,76%.

Kończące się trendy


Analiza indeksów na napawa optymizmem, to fakt. Jednak na giełdzie indeksy to jedno, a pojedyncze spółki to drugie. Idąc w myśl tej zasady, ciągle powinniśmy mieć możliwość wybrania z prawie 500 walorów notowanych na rynku głównym GPW takich spółek, które będą spełniały nasze kryteria inwestycyjne. Okazuje się jednak, że z powodu ostatnich spadków wiele dotychczas bardzo dobrych wykresów zanegowało trendy wzrostowe lub z innych względów pogorszyło swoją wymowę.


Idealnym przykładem takiego stanu rzeczy jest wykres ING Banku Śląskiego, czyli spółki, która jeszcze niedawno przewijała się w zestawieniach Spółek Ciekawych Technicznie. Wykres ustanowił nowe maksima w styczniu 2018 roku, jednak późniejsza korekta zredukowała niemal całość wzrostów, sięgając do technicznego wsparcia. Później rynek nie był już w stanie ustanowić nowych maksimów, a jedynie poruszał się bokiem, broniąc przez kilka miesięcy wsparcia. W końcu, w ostatnich dniach, nastąpiło to, co zapowiadało się już od dłuższego czasu, czyli bardzo dynamiczne przełamanie technicznego wsparcia. W ten oto sposób zakończył się trend wzrostowy na akcjach ING, które do pewnego momentu rysowały jeden z najlepszych wykresów w sektorze bankowym.


Podobnie przedstawia się sytuacja na walorach CCC. Po styczniowym szczycie rynek dość szybko powrócił do kluczowego wsparcia, a po kilku sesjach nastąpiło jego przełamanie. Ten sygnał słabości został jeszcze potwierdzony przez kolejny wierzchołek z maja, kiedy to notowania nie były w stanie wznieść się na istotnie wyższe poziomy. Ostatecznie nastąpiło potwierdzenie przełamania poziomu 240 zł i można już śmiało powiedzieć, że wykres CCC znika z moich trendowych radarów.

Od stycznia wystąpiło bardzo wiele podobnych sytuacji. Liczne spółki zakończyły swoje trendy wzrostowe i przeszły do ruchów spadkowych. Jeżeli jesteście zainteresowani szczegółami analizy odwrócenia trendu, którą powyżej przeprowadziłem, odsyłam do szkolenia Kiedy sprzedawać akcje, w którym omawiam to zagadnienie w sposób kompleksowy.

Na zaprezentowane powyżej przełamania zanosiło się już od kilku miesięcy, jednak ich faktyczne zaistnienie miało miejsce dopiero w ostatnich dniach.

Trudne odwroty od dotychczasowych maksimów


Słabą kondycję warszawskiego rynku potwierdzają dodatkowo spółki, które w ostatnich latach znajdowały się w bardzo dynamicznych trendach wzrostowych, ale od pewnego czasu zaliczają dość mocny zjazd cenowy, sięgający niekiedy ponad 50%. Zaprezentuję tylko kilka przykładów:

Amica:

Budimex:

Forte:

Kęty:

Kruk:

Ewidentnie widać, że na giełdzie kończy się kilkuletnia epoka, w której mogliśmy się relatywnie łatwo podpinać pod dominujące trendy. Obecnie trendy te się kończą, a grupa utrzymujących wzrosty spółek dynamicznie się kurczy.

Jak przetrwać wilczą zamieć na GPW?


Podobnie jak miało to miejsce od dziesięcioleci, dopiero okres giełdowych spadków odsiewa amatorów od profesjonalistów. Ten trudny czas możemy więc wykorzystać do sprawdzenia swoich umiejętności, a przede wszystkim do wypracowania odpowiednich metod analizy, aby potraktować obecne spadki jako okazję inwestycyjną.

Uzasadniając sytuację rynkową, pośród przyczyn obecnego stanu rzeczy wskazuje się niskie zainteresowanie rynkiem akcji pośród inwestorów indywidualnych, odpływy z funduszy inwestycyjnych, demontaż OFE czy też obawy o spadki na amerykańskich rynkach akcji. Wszystkie wymienione powyżej powody posiadają jedną cechę wspólną: nie są powiązane z fundamentalną kondycją spółek notowanych na GPW.

Wiążąc obniżki cen akcji z sytuacją poszczególnych podmiotów należałoby wskazać spadające zyski lub perspektywę pogorszenia sytuacji finansowej spółek w przyszłości. Takie argumenty faktycznie padają w przypadku niektórych spółek, ale dopiero w drugiej lub trzeciej kolejności.

A jeżeli mamy obecnie na rynku możliwość kupna dobrych spółek, których notowania spadają w wyniku czynników nie związanych z prowadzonym przez nie biznesem, nie jest to nic innego, jak okazja inwestycyjna.

Wielu analityków i komentatorów rynku już od dłuższego czasu wskazuje, że polskie spółki są dość tanie, zarówno w relacji do innych rynków, jak i pod względem analizy wskaźnikowej. Potwierdza to tylko fakt, że być może nie jest to czas sprzedawania akcji, ale ich kupowania.

Cierpliwość przede wszystkim


Faktem jest, że notowania wielu dywidendowych spółek spadają. Spójrzmy na zamieszczony już wyżej wykres spółki Kęty, czyli typowej spółki dywidendowej z naszego rynku:


Kurs od ostatniego szczytu spadł już o ponad 20%. Można więc powiedzieć, że dzisiaj mamy szansę kupić akcje tej dywidendowej spółki zdecydowanie niżej niż jeszcze rok temu. Patrząc jednak na trochę dalszą przeszłość, widzimy że notowania wzrosły od 2011 roku pięciokrotnie. Czy zatem dwudziestoprocentowa przecena jest już sygnałem do kupna akcji? Czy jednak lepiej jest wstrzymać się z decyzją i poczekać na jeszcze atrakcyjniejsze poziomy?

W okresach wzrostów inwestorzy starają się robić wszystko, żeby być obecnym na rosnącym rynku. Jeżeli tylko wiatr wieje z dobrej strony, zarabiamy w ten sposób pieniądze. Natomiast w okresach spadków na giełdzie, niezbędna jest cierpliwość i wyczekiwanie na moment, w którym długoterminowe kupno akcji będzie rzeczywistą okazją inwestycyjną. 

To właśnie umiejętność odpowiedniego przygotowania się do zajmowania długoterminowych pozycji może nam być potrzebna w najbliższych kwartałach.

Jeżeli ktoś posiada portfel dywidendowy, powinien przygotować sobie rezerwę gotówki na ewentualne zakupy. A jeżeli takiego portfela jeszcze nie macie, w kolejnym wpisie podpowiem, jak rozpocząć jego budowę.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz