środa, 28 marca 2018

Gdy inwestor wie lepiej niż rynek i na tym zarabia

Ogólna zasada giełdowa brzmi, że rynek dyskontuje wszystkie dostępne w danej chwili informacje na temat danego waloru. Co więcej, nie warto z rynkiem się spierać, ponieważ takie działania są skazane na porażkę. Tymczasem inwestorzy każdego dnia stawiają na szali swoje oszczędności i próbują zarabiać zakładając, że to oni mają rację, a rynek jednak się myli.

Tego rodzaju podejście wynika głównie z analizy fundamentalnej. Inwestor dokonuje oceny kondycji danej spółki, analizuje jej sytuację i teoretyczną cenę, po której powinny być notowane jej akcje, a następnie porównuje swój wynik z aktualną ceną rynkową papieru. Jeżeli pojawia się potencjał do zysku, warto jest kupić akcje. Tym samym inwestor zakłada, że jego wycena spółki jest lepsza od wyceny, której w każdej sekundzie dokonuje rynek, rękami i transakcjami setek innych inwestorów.

Warto powiedzieć, że najczęściej przyjmuje to postać ogólnego założenia, w którym inwestor przyjmuje, że spółka w przyszłości będzie pokazywała coraz lepsze wyniki, a jej obecna wycena ich nie dyskontuje. Zdecydowanie rzadziej natomiast inwestor potrafi wskazać konkretny czynnik, który wpłynie na wzrost notowań danego waloru. Czynnik, którego rynek nie dostrzega i dlatego wycenia spółkę niżej niż jest tego warta.



Niedawno spróbowałem takiego właśnie podejścia do inwestowania. Znalazłem spółkę i znalazłem czynnik, którego w mojej ocenie rynek nie dostrzegał. Zająłem długą pozycję i w ciągu 2,5 miesiąca zarobiłem na walorze prawie 40%. 

Uzasadnienie dla otwarcia pozycji i całą logikę transakcji opublikowałem w styczniu na Forum VIP Longterm.pl. Poniżej wklejam moje słowa z tamtego czasu:

Dzisiaj mam dla Was dość nietypową (jak na mnie) potencjalną okazję inwestycyjną. Mowa o spółce Morizon (MZN), która stosunkowo niedawno przeszła z NC na główny parkiet. Dlaczego moim zdaniem warto się jej bliżej przyjrzeć?

Nie wiem, czy wiecie, jaka obecnie panuje sytuacja w branży. Core biznesem Morizona jest prowadzenie serwisu z ofertami nieruchomości na sprzedaż i wynajem. Jako że zawodowo jestem mocno związany z tą branżą, mogę śmiało powiedzieć, że Morizon jest obecnie nr 2 na rynku, po OtoDom. OtoDom w połowie zeszłego roku zmieniło mocno swoją politykę, podnosząc zdecydowanie ceny swoim klientom biznesowym, których większość stanowią agencje nieruchomości. Z kolei w listopadzie 2017 zapowiedział kolejną podwyżkę cen, która uderzy głównie w największe krajowe agencje nieruchomości (wzrost kosztów rzędu 1000%). Zmiany cennika wchodzą w grę 1 lutego, a więc za kilka dni.

I teraz do brzegu. Agencje nieruchomości masowo buntują się przed podwyżkami cen abonamentów w OtoDom i wypowiadają umowy. Wraz z wypowiedzeniem umów będą gdzieś musiały nadrobić utraconą część ekspozycji rynkowej. Moim zdaniem zrobią to właśnie na portalu nr 2, czyli na Morizonie. Oczywiście większość z agencji posiada od dłuższego czasu podpisane umowy z Morizonem, ale w tym wypadku będzie to oznaczało przeniesienie budżetów marketingowych z OtoDom do Moriznon. A w przypadku największych agencji budżety te sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Tu moim zdaniem pojawia się zdecydowany czynnik działający na korzyść Morizona.

Z dodatkowych rzeczy polecam prześledzić stronę relacji inwestorskich w Morizonie (http://bit.ly/2n5QHkF). W ostatnich miesiącach insiderzy dokonywali zakupów akcji.

Morizon zamierza stać się platformą One Stop Shop, czyli połączyć funkcje portalu nieruchomościowego z platformą do zawierania umów przedwstępnych i pośredniczenia w udzielaniu kredytów. Ten element jest jeszcze w powijakach, niemniej na przyszłość może rzutować. Na dzień dzisiejszy jest to dopiero potencjał, którego nie uwzględniam, mimo że pochłania całkiem konkretne koszty (mają być zaraportowane za 4Q2017).

Czynniki działające na korzyść:
- perspektywa istotnego zwiększenia przychodów w danych za I i II kwartał 2018,
- zakupy akcji przez insiderów,
- platforma One Stop Shop, na bardziej odległą przyszłość.

Czynniki działające na niekorzyść:
- sporo emisji akcji w przeszłości,
- 90% akcji skupione w rękach głównych akcjonariuszy, co może powodować mniejszą troskę o los inwestorów indywidualnych,
- ryzyko związane z niewypałem platformy One Stop Shop (przy dużych jej kosztach) - np. zmiany prawne powodujące niemożność zawierania umów przedwstępnych przez internet.

W każdym razie sądzę że ruch OtoDomu bardzo korzystnie przełoży się na przychody spółki w I półroczu 2018. Wskaźnikowo spółka jest droga, ale jeżeli utrzyma te wskaźniki, a przychody i zyski wzrosną, kurs powinien zareagować dość mocno. Na razie nie widać, żeby kurs dyskontował te przychody, więc albo ja się mylę albo rynek.

Jak widzicie wskazałem dość konkretny czynnik, który miałby się przełożyć na wzrost kursu Morizona. Akcje kupowałem w okolicach 1,53 zł, a sprzedawałem w ostatnich dniach po 2,12 zł.



Jak widać po kształcie i przebiegu wykresu, spółka charakteryzuje się raczej małą płynnością. Co więcej, przeglądając wykresy wielokrotnie w przeszłości, nie zwróciłem uwagi na ten walor bo i trzeba przyznać, że nie wygląda on szczególnie atrakcyjnie pod względem AT. Zrealizowana transakcja oparta była w stu procentach o analizę fundamentalną i spodziewany wzrost przychodów w związku ze zmianą cennika konkurencyjnego portalu.

Muszę tu podkreślić kolejność zdarzeń. Analizując rynek nieruchomości w pierwszej kolejności miałem wiedzę na temat układu sił w tym segmencie, podwyżki abonamentów w OtoDom i potencjalnego wzrostu przychodów, jaki może zanotować Morizon. A więc można powiedzieć, że pomysł na transakcję przyszedł do mnie sam. Nie miała tu miejsca analiza top-down, gdzie najpierw biorę na warsztat branżę, następnie spółkę, a dopiero na końcu szukam czynników wzrostu. Podobnie jak przy inwestycji w spółkę iFirma najpierw dostrzegłem okazję, a dopiero później pomyślałem, żeby na niej zarobić.

Pewną inspiracją do właśnie takiego inwestowania może być dla Was nagranie ze szkolenia, które w listopadzie 2017 roku przeprowadził Paweł Malik z bloga Gazeta Giełdowa.


Jeżeli nie macie teraz dwóch godzin na obejrzenie całości, zerknijcie przynajmniej na 15 minutowy fragment analizy spółki Seko z wyszczególnieniem czynników wzrostu na tym walorze.

Ciekaw jestem, czy zdarza się Wam inwestować w ten sposób. Inwestować w sposób konsekwentny, pokazując ponad 50% udanych transakcji, ponieważ przypadkowy wzrost kursu może się zdarzyć w różnych okolicznościach. Wcale nie przesądzam, że notowania Morizona wzrosły dlatego, że mój scenariusz się sprawdza. O tym, czy tak było dowiemy się dopiero z wyników za 4q2017 i 1q2018. 

Działacie w ten sposób? Udaje Wam się systematycznie znajdować czynniki wzrostu niedostrzegane przez szeroki rynek? Ciekaw jestem Waszego zdania na ten temat.

6 komentarzy:

  1. A jak tam Dino :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakieś istnieją źródła tej ogólnej zasady giełdowej o dyskontowaniu wszystkiego? Jeśli ona naprawdę istnieje, to nie ma prawa istnieć jednocześnie analiza fundamentalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu w grę wchodzi prognozowanie przyszłości :) Być może inwestor oczekuje, że spółka jest dobra w długim horyzoncie, a rynek dyskontuje najbliższe 2-3 lata. Jak wytłumaczyć wycenę CCC (jeszcze niedawno) na poziomie C/Z=30?

      Analiza techniczna zakłada, że na rynku i w cenie są wszystkie informacje dostępne na temat spółki. Tyle, że to nie do końca jest prawda, bo na rynku są różni gracze, w tym i tacy, którzy w okresach paniki silnie wyprzedają nawet dobre akcje.

      Dlatego zasada mówiąca, że rynek wszystko dyskontuje jest pewnym uproszczeniem.

      Usuń
  3. Brawo za świetnie napisany post. Śledzę Twój blog na bieżąco od dłuższego czasu i nie mogę się nadziwić ogromowi wiedzy jaką posiadasz. Ta strona to kopalnia wiedzy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega ciekawy artykuł, Czekam na kolejne wpisy

    OdpowiedzUsuń