Początek 2017 roku zostanie przez wielu inwestorów zaliczony do udanych. Szeroki rynek wzrósł o 6,72%, wynosząc przy tym wiele spółek na nowe historyczne maksima. Obawy wielu osób koncentrują się obecnie nie wokół bycia na rynku, ale właśnie wokół konsekwencji pozostawania poza nim.
Myślę, że każdy z nas dostrzegł w portfelu pokłosie ostatnich ośmiu tygodni. Polski rynek akcji przełamał marazm panujący niemal przez cały 2016 rok i w końcu odważnie podążył na północ. Trudno jest w chwili obecnej prognozować docelowe zasięgi cenowe, ponieważ ciągle istnieje wiele znaków zapytania, jak chociażby dojrzała faza hossy w USA. Niemniej łatwo jest dostrzec, że entuzjazm powrócił na rynki.
Poziom 2000 pkt przez długi czas pozostawał barierą nie do pokonania. Kiedy jednak przebicie już nastąpiło, rynek podążył aż do 2100 pkt, który to poziom pozostaje na chwilę obecną okrągłą barierą. Jej szybkie przełamanie stoi obecnie pod dwojakim znakiem zapytania.
Z jednej strony rynek akcji ciągle pozostaje silny, dysponując impetem zdolnym do wykonania tego kolejnego skoku. Z drugiej jednak strony od początku grudnia nie mieliśmy poważniejszej korekty, mogącej ostudzić trochę emocje inwestorów i uczynić ceny bardziej atrakcyjnymi. Trzeba pamiętać, że im wyżej podąża cena, tym szersze grono inwestorów dochodzi do wniosku, że obecnie jest lokalnie drogo. W tej sytuacji wstrzymują się z dokonywaniem zakupów, albo nawet realizują osiągnięte zyski poprzez sprzedaż papierów.
Widać to jeszcze wyraźniej analizując indeks WIG na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Najnowszy ruch cenowy jest jednym z bardziej dynamicznych w tej pięciolatce. Nie jest trudno zauważyć, że każdy poprzedni wzrost o tej skali kończył się korektą znoszącą przynajmniej 50% tej fali. Gdyby i w tym wypadku miał zadziałać ten mechanizm, nasze portfele mogłyby to boleśnie odczuć.
Niezależnie od powyższego, indeks WIG znajduje się obecnie bardzo blisko dziewięcioletnich maksimów. Przykład ten pokazuje, że niezależnie od blue chipów, pozostałe segmenty rynku mogą dać zarobić.
W minionym miesiącu portfel Spółek Ciekawych Technicznie zarobił 5,84%, podczas gdy indeks WIG, będący benchmarkiem, zyskał 6,72%. Mimo nieco gorszego wyniku od rynku, jestem z niego bardzo zadowolony, ponieważ został on osiągnięty zaledwie połowicznym zaangażowaniem portfela. W praktyce oznacza to, że każda z posiadanych przeze mnie spółek wzrosła niemal dwukrotnie silniej niż przeciętna spółka z indeksu WIG.
Powyższe jest powodem do radości, ale nie mam też złudzeń, że w przypadku wystąpienia korekty, to właśnie te spółki zostaną nią najsilniej dotknięte.
Jeżeli jesteście ciekawi, jakie spółki przykuły moje oko w tym miesiącu, gorąco polecam obejrzenie najnowszego zestawienia Spółek Ciekawych Technicznie. Jestem przekonany, że przypadnie Wam do gustu. Jeżeli tak będzie, proszę o kciuk w górę pod filmem na YT, bardzo mi to pomaga.
To ryzyko korekty jest powodem, dla którego po raz kolejny nie zdecyduję się na dołożenie jakiejkolwiek spółki do portfela. Płynąc na fali obecnego optymizmu mógłbym doładować akcji na 100% i czekać na dalszy ruch w górę. Jednak preferuję zagrania bardziej asekuracyjne i oczekiwanie na rynkowe korekty, kiedy to sytuacja ulega normalizacji. Wtedy właśnie jest najlepszy moment na kupno akcji.
Jeżeli chcecie bliżej poznać ten aspekt otwierania pozycji, polecam webinar pt. Timing przy kupnie akcji. To właśnie w jego trakcie określam kiedy i na jakiej podstawie wchodzę na rynek.
Reasumując, jest nieźle, ale czekam na konkretną korektę. Jej głębokość pozwoli określić, na ile rynek faktycznie jest chętny do wzrostów. Niewielka przecena na najlepszych spółkach będzie dla mnie idealnym momentem na kupno kilku spółek do portfela. Patrząc na moje ulubione wykresy, wiem że kandydatów nie brakuje.
Korzystając z okazji chciałbym rozwiązać konkurs, który ogłosiłem w poprzednim tekście, pt. Zła wiadomość to na giełdzie dobra wiadomość. Przypomnę, że poprosiłem Was o wskazanie przypadków, w których jakieś aktywo mocno zyskało na wartości krótko po ogłoszeniu bardzo pesymistycznych wiadomości.
Zwycięzcą jest Grzegorz, który przytoczył przypadek Orlenu w lipcu 2014 roku, kiedy to spółka opublikowała fatalne dane kwartalne, będące efektem gigantycznej straty poniesionej w związku z odpisaniem aktualizującym wartość rafinerii w litewskich Możejkach.
Jak widać na wykresie, kurs Orlenu na kilka dni się załamał, ale w ciągu kolejnych miesięcy wzrósł o ponad 100%, dając zarobić inwestorom gotowym na podjęcie ryzyka.
Dla upewnienia się, że w tym czasie nie nastąpiły inne okoliczności uzasadniające tak wielkie wzrosty, dokonałem analizy porównawczej z Lotosem (spadł) oraz indeksem WIG (nie zmienił wartości). Wygląda więc na to, że ujawnienie tej złej wiadomości oczyściło atmosferę wokół Orlenu i pozwoliło spółce nabrać wiatru w żagle.
Gorąco pizdrawiam wszystkich uczestników konkursu, a Grzegorza zapraszam do kontaktu mailowego celem odebrania nagrody - dowolnego szkolenia spośród dostępnych w Bazie wiedzy Humanisty na giełdzie.
Co do tego Pfleiderera/Grajewo to ja niedawno zamknąłem pozycję ;) Nieczęsto zdarza się kilkanaście % w kilka dni...
OdpowiedzUsuńWłaśnie sprawdziłem, że od sygnału, który pokazywałem na wykresie, cena wzrosła całkiem całkiem :)
UsuńPanie Radku, co Pan myśli o AviaAM Leasing, wygląda to na 5 fale wzrostową, i chyba mamy idealny moment do inwestycji.
OdpowiedzUsuńZnacie może jeszcze jakieś inne dobrze prowadzone portfele publicznie o inwestycjach w akcje?
OdpowiedzUsuń