Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

czwartek, 21 maja 2015

Cena transakcji, czy pewność realizacji - co ważniejsze?

W moich rozmowach i wymianie maili z czytelnikami zauważam pewną ciekawą tendencję. Możliwe, że była ona obecna już wcześniej, a teraz tylko wypłynęła na powierzchnię, ale okazuje się, że coraz więcej osób ma problem z realizacją ich zleceń. Nie mam tu na myśli braku płynności czy innych problemów związanych z uwarunkowaniami rynkowymi, ale raczej podejmowane przez inwestorów próby złapania lepszej ceny. Próbują oni trochę taniej kupić i trochę drożej sprzedać. I jak łatwo się domyślić, często rynek odjeżdża, zmieniając kierunek tuż przed ceną, na której ustawili zlecenie.

Problem ten znamy chyba wszyscy, gdyż wynika on z prawa popytu i podaży. Im wyższy popyt, tym wyższa cena. Znajduje to odzwierciedlenie nie tylko na rynkach finansowych, ale również w codziennym życiu. Weźmy przykład kupna samochodu. Poprzednie auto uległo wypadkowi, a my jesteśmy zmuszeni codziennie dojeżdżać do pracy kilkadziesiąt kilometrów. Potrzebując nowego samochodu "na już" będziemy w stanie zaakceptować wyższą cenę. Podobnie przy kupnie i sprzedaży mieszkania. Jeśli posiadamy mieszkanie, które wynajmujemy, ale chcemy mimo tego sprzedać, nie musimy się spieszyć. Generuje nam ono dochód, pieniędzy pilnie nie potrzebujemy, więc możemy spokojnie czekać na ofertę, która będzie nam odpowiadała.

źródło: i.kinja-img.com
Na giełdzie sytuacja przedstawia się trochę inaczej. Mamy jedno miejsce, w którym handluje się akcjami danej spółki i praktycznie tylko w nim możemy dokonać transakcji. Nie należy więc oczekiwać, że pojawi się na nasze papiery kupiec, z którym dobijemy targu z pominięciem innych zleceń znajdujących się w arkuszu. Jeśli chcemy mieć pewność, że szybko kupimy lub sprzedamy interesujące nas instrumenty, musimy w pewnym momencie znaleźć się na szczycie kolejki zleceń. A to z kolei przekłada się na zupełnie inną zasadę: albo my przychodzimy do rynku, albo to rynek przychodzi do nas.

Innymi słowy, albo decydujemy się handlować po aktualnie obowiązujących cenach, godząc się na to, że nie będą one być może wymarzonymi poziomami, po których chcemy zawierać transakcje, albo ustawiamy zlecenie z inną ceną, licząc na to, że rynek dojdzie do punktu, w którym się ono zrealizuje.

I tutaj zaczyna się loteria. Załóżmy, że inwestor chce kupić akcje danej spółki. Ma możliwość zawarcia transakcji po aktualnie obowiązującej cenie i robi to. W końcu chce posiadać akcje, a więc je kupuje i tyle. Nie próbuje szarpać się z rynkiem, gdyż nie ma na to czasu lub też sądzi, że można zyskać niewiele, co nie uzasadnia długiego kombinowania z kupowaniem papierów. Można tu też przywołać podejście inwestorów fundamentalnych, którym spółka się podoba. I być może spółka podoba im się w zakresie od 60 do 80 zł za jedną akcję. Oznacza to, że są gotowi kupić akcje nawet jeśli będą kosztowały te 80 zł. W rezultacie cieszą się kupując za rynkową cenę 70 zł.

Z drugiej strony są inwestorzy, którzy lubią dyktować własne ceny. Ustawiają zlecenie 3% poniżej aktualnej ceny rynkowej, czekając aż się ono zrealizuje. Wiedzą, że szum rynkowy powoduje wahania cen, które są w stanie bez większych problemów wywołać niewielką korektę, pozwalającą na wykonanie zlecenia. Z drugiej strony nie chcą poddawać się bez walki i kupować po cenie rynkowej. Urwanie 3% to dla nich spory sukces, a jeśli na każdej transakcji uda się tym sposobem uzyskiwać ceny lepsze o 1%, przełoży się to na znacząco lepsze wyniki w długiej perspektywie.

Oczekiwanie, aż rynek przesunie się do wyznaczonego przez nas poziomu rodzi spore ryzyko, że jednak się nie cofnie. Stawia to inwestora przed problemem, co robić w danej sytuacji. Jeśli pozycja miała być zajęta pod konkretny ruch cenowy, a on zaczyna się bez nas na pokładzie, należy podjąć konkretną decyzję - czy czekamy na kolejną okazję inwestycyjną, czy też mimo wszystko kupujemy akcje, tym razem już po cenie rynkowej. Często okazuje się, że cena naszej transakcji jest gorsza niż ta, po której mogliśmy nabyć papiery wcześniej.

Nie wolno zapominać o bardzo ważnym aspekcie psychologicznym. Jeśli uda nam się kupić akcje taniej, czujemy się zwycięzcami, gdyż to my podyktowaliśmy rynkowi cenę, po której byliśmy gotowi kupić akcje. Gorzej, jeśli rynek zawraca bez realizacji naszego zlecenia. Wtedy najczęściej (piszę z własnego doświadczenia) zaczyna się szybkie główkowanie, co robić. Czy kupować mimo to, czy też odpuścić dany ruch cenowy. Decyzje podejmowane w stresie bardzo często nie należą do najlepszych. W efekcie kupujemy jeszcze drożej lub pomijamy potencjalnie zyskowne transakcje. O ile wynik takiego podejścia jest trudny do obiektywnego zgadania, o tyle spora dawka negatywnych emocji jest przy nim gwarantowana.

Trudno jest jednoznacznie przesądzić, które z rozwiązań jest lepsze - pilnowanie uciekających ułamków procent, czy też branie z rynku jak leci i nie przejmowanie się ceną. Z pewnością jak zwykle optimum leży gdzieś po środku. I niezależnie od tego, co powiedzą inwestorzy dokonujący transakcji bez próby dyktowania własnej ceny, zawsze znajdą się inni, którzy powiedzą, że można to robić lepiej.

I chyba na tym właśnie polega piękno rynków finansowych, że jeśli ktoś dostrzega okazję do zarabiania pieniędzy, np. poprzez dokonywanie transakcji wewnątrz spreadu, może wykorzystywać to podejście i powiększać swoje zyski. Korzyść dla giełdy jest taka, że przyczynia się swoim działaniem do polepszania panującej płynności, dzięki czemu inwestorzy z większymi portfelami mają komu odsprzedawać i od kogo kupować papiery.

A jakie jest Wasze zdanie? Uciekł Wam ostatnio rynek, czy raczej nie macie takich problemów?

10 komentarzy:

  1. dobrą metodą jest codzienne analizowanie danego waloru i przygotowaniu strategii pod dany scenariusz na następny dzień. trzeba przewidzieć rynek wcześniej i być zawsze przygotowanym. stosując konsekwentnie się do założeń zminimalizujemy straty i zmaksymalizujemy zyski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko ładnie brzmi, ale chyba trudne jest w realizacji.

      Usuń
  2. Z pewnością jak zwykle optimum leży gdzieś po środku Nie wydaje mi się, by w ten sposób należało rozpatrywać te kwestie. Zresztą sam już nie raz to podkreślałeś:
    1. SL
    2. stosunek ryzyka do zysku
    Rynek uczy jednego, jeśli określisz trend i wejdziesz w korekcie - nie ważne na jakim poziomie kupisz, prawdopodobieństwo trafienia jest po twojej stronie. Oczywiście gdyby to było takie łatwe wszyscy by zarabiali, a Ty nie wspominałbyś o mailach, które do Ciebie napływają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryzyko zawsze jest na rynku. Niemniej nie należy opierać się tylko na ogólnej przewadze, jeśli i szczegółami można trochę sobie pomóc.

      Usuń
  3. Ja uzywam algorytmu. Po sygnale buy idzie zlecenie. Cena o 0.7 proc nizsza od aktualnej. Zlecenie wazne do konca sesji. Jak nie wejdzie to nie kupuje. Czekam na kolejny sygnal wejscia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Temat ten jest mi w ostatnim czasie bardzo bliski. Moje poprzednie doświadczenia pokazywały że nie warto wchodzić na rynek zleceniem PKC, że zawsze można trochę poprawić cenę wejścia. Niestety ostatnio kilka razy uciekły mi fajne ruchy przez takie podejście. Interesujące wydaje się rozwiązanie ustawiania zlecenia troszeczkę poniżej ceny rynkowej 1% - 0,5%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu właśnie pojawia się konieczność generalizacji. Czyli czy faktycznie wychodzisz na tym lepiej. Bo może się 10 razy uda uciąć po pół procenta, a raz zaliczy się wpadkę na 5% i cała przewaga znika

      Usuń
  5. Nadal nie wiem co jest ważniejsze :)

    Pozdrawiam,
    A

    OdpowiedzUsuń
  6. Tani zakup - te kilka % w skali lat robi naprawdę dużą róźnicę - dodatkowo możemy wtedy bardziej się skupić na skoncentrowaniu podejścia i wyboru.

    Rajdy na spółkę działają tylko w momentach kiedy rynek naprawdę się budzi z ręką w nocniku że przegapił dobra spółke ale takich okazji na palcach idzie policzyć ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze chodzi o długoterminowe podejście. Czasem uda się coś urwać, ale i wpadki i niezłapane ruchy mogą być bolesne. Dlatego ja sam nie umiem jednoznacznie powiedzieć, co jest lepsze.

      Usuń