czwartek, 26 czerwca 2014

8 rzeczy, które powiedział nam Zenon Komar

Wykład o opcjach poprowadzony na GPW przez Zenona Komara był z pewnością ważnym wydarzeniem dla wielu inwestorów, a dla mnie w szczególności. Jako osoba prowadząca również blog OpcjeNaAkcje.pl, poświęcony tylko i wyłącznie tematyce opcyjnej, jestem zainteresowany rozwojem tego rynku w Polsce. Stąd też chciałbym przybliżyć moim czytelnikom najważniejsze kwestie, które udało mi się wyłuskać ze szkolenia prowadzonego przez tego znanego inwestora i autora.

Oczywiście mój wpis w żaden sposób nie może zastąpić samodzielnego obejrzenia jego wystąpienia, do czego wszystkich zachęcam. Rzeczą niezwykłą jest, że GPW udostępniła wszystkie materiały wideo z całodniowej konferencji na temat instrumentów pochodnych, która miała miejsce 28 maja 2014r., dzięki czemu możemy zapoznać się z prelekcjami także dziś. Skorzystajmy z tej możliwości, gdyż uważam, że warto.


Każdy z widzów i inwestorów z pewnością wyniesie wiele własnych spostrzeżeń z wystąpienia Zenona Komara. Uważam jednak, że kilka kwestii ujawniło się jako kluczowe i dlatego warto jest je podkreślić.

Zaznaczam, że niektóre z nich mogą wynikać ze specyfiki podejścia inwestycyjnego, które stosuje Zenon Komar. Oznacza to, że nie są to absoluty, wyznaczające jedyny słuszny sposób inwestowania z wykorzystaniem opcji. Jednak warto jest się im dokładnie przyjrzeć i postarać się rozważyć ich zastosowanie we własnym podejściu. Zwłaszcza, że wróbelki ćwierkają o rychłym wprowadzeniu opcji miesięcznych na Wig20.

Wystawianie opcji - tam są pieniądze


Jak zapewne większość z Was wie, opcje można kupować, ale można też wystawiać. W tym drugim przypadku otrzymujemy premię opcyjną, która stanowi nasze wynagrodzenie i jednocześnie maksymalny możliwy do osiągnięcia z danej strategii zysk. W zamian za to zobowiązujemy się do kupna lub sprzedaży określonej ilości instrumentu bazowego po z góry określonej cenie. W rezultacie nasze straty mogą być znaczne, o czym wielu inwestorów miało możliwość się już przekonać.

Wystawianie opcji może też być sposobem na otrzymywanie stałego strumienia gotówki. Cała trudność polega na tym, aby tak dobierać ceny wykonania opcji i terminy ich wygasania, aby zminimalizować szanse na to, że opcje wygasną w cenie, co mogłoby nam przynieść straty. W rezultacie inkasujemy gotówkę, a ryzykiem zarządzamy tak, żeby nigdy się z nim nie spotkać.

Dla graczy opcyjnych nie stanowi tajemnicy, że takie właśnie podejście wygląda bardzo atrakcyjnie i jest z powodzeniem stosowane przez wielu inwestorów w USA. Dzięki szerokiej dostępności instrumentów bazowych oraz terminów wygasania i cen wykonania opcji, można swobodnie korzystać z oferty rynkowej i wybierać tylko te opcje, z którymi czujemy się komfortowo i które spełniają postawione przez nas kryteria. W zamian za to uzyskujemy stały strumień gotówki będący rezultatem utraty wartości czasowej przez opcje.

Na rodzimym rynku podejście to jest znacznie utrudnione. Opcje notowane są tylko na jeden instrument, a do tego wygasają raz na kwartał, co jest wielce niewystarczające dla sprawnego inwestowania. Co więcej, przychody z tytułu otrzymywanej premii są stosunkowo nieduże, dlatego też każdy punkt jest w tej sytuacji na wagę złota. A u nas niestety warunki transakcyjne, a konkretnie spread między cenami kupna i sprzedaży opcji, są na tyle nieatrakcyjne, że już samo zawarcie transakcji może skonsumować znaczną część możliwego do osiągnięcia zysku.

Nieco poprawi sytuację wprowadzenie opcji miesięcznych oraz opcji na akcje, ale wiele też będzie zależało od regulacji w zakresie warunków animacji (maksymalny spread oferowany przez animatorów)

Koszty wejścia na rynek opcji są prawie żadne


Zenon Komar podkreśla jedną bardzo ważną sprawę. Obecnie rynek opcji jest dostępny dla wszystkich, którzy tylko chcą spróbować na nim swoich sił. Mamy literaturę, mamy blogi, mamy kanały na YouTube, mamy wreszcie szkolenia i możliwość uzyskiwania porad w domach maklerskich. Z drugiej strony mamy dostępne instrumenty, mamy oprogramowanie i ofertę inwestycyjną.

W rezultacie powyższego, jeśli tylko ktoś jest zainteresowany opcjami, może bez problemu wyszukać w internecie niezbędną wiedzę, a następnie przy użyciu niewielkiego kapitału zacząć próbować i postawić swoje pierwsze kroki z wykorzystaniem tych instrumentów.

Problem jest tylko taki, że powyższe sformułowanie dotyczy głównie rynku amerykańskiego, a nie polskiego. I to tam, na najbardziej na świecie rozwiniętych giełdach, można dokonywać wymarzonych transakcji. U nas wszystko jest dopiero w powijakach i nie ma się co dziwić, patrząc na nasze dzieje. Wiele jest jednak do zrobienia już dziś i można mieć do GPW trochę żalu, że rozwój rynku nie przebiega tak dynamicznie.

Ale z drugiej strony mamy możliwość bezpośredniego inwestowania w USA, co z pewnością może stanowić pewną osłodę. Jeśli tylko posiadamy kapitał i nie boimy się działać na tamtejszych zasadach (mam na myśli głównie barierę językową i podatkową), stoi przed nami ocean możliwości.

Zarządzaj transakcjami zyskownymi i ucinaj zyski


Jest to raczej nietypowa rada, gdyż przyzwyczajeni jesteśmy do sytuacji odwrotnej, w której ucina się straty, a zyskom pozwala rosnąć. Podejście polegające na ucinaniu zysków wydaje nam się nieco dziwne i niezgodne z wpojoną nam logiką inwestowania, której z trudem się uczyliśmy. Ale tylko pozornie.

Wynika to z faktu, że Zenon Komar omawiał to podejście na przykładzie własnej strategii inwestycyjnej polegającej na wystawianiu opcji. Przy takim sposobie gry na giełdzie, zyski zawsze są ograniczone do pewnego maksymalnego poziomu. Nie zachodzi więc ryzyko, że ucinając zysk odbieramy sobie szansę na uczestnictwo w trendzie wzrostowym, który dałby nam bardzo wysoką stopę zwrotu. 

Zamknięcie pozycji w sytuacji, gdy osiąga ona 50% maksymalnego możliwego do zrealizowania zysku sprawia, że paradoksalnie, ograniczamy nasze ryzyko. Wystawiając opcje wchodzimy na rynek wiedząc, że możemy zarobić maksymalnie określoną kwotę, ale ryzykujemy wielokrotnie więcej, gdyż straty mogą być teoretycznie nieograniczone. W pewnych więc sytuacjach, kiedy już mamy połowę zysku w kieszeni, ciągle posiadamy nieograniczone ryzyko strat. Warto jest się więc zastanowić nad zamknięciem posiadanej strategii i poszukaniem czegoś nowego, dającego nam kolejną szansę na osiągnięcie zysku. Odcinamy się w ten sposób od ponoszonego ryzyka.

Zaznaczam raz jeszcze, że takie właśnie podejście powinno być ściśle stosowane w połączeniu z daną strategią, w tym wypadku stosowaną przez prowadzącego prelekcję. Inwestowanie na rynku kontraktów terminowych czy akcji różni się znacząco od inwestowania na rynku opcji, dlatego też stosuje się niekiedy odmienne sposoby zarządzania transakcjami wygrywającymi i przegrywającymi.

Kluczem do sukcesu jest zmienność


Zmienność implikowana (IV od implied volatility) jest jednym z sześciu elementów wpływających na wycenę opcji. Jednakowoż dla osób wystawiających opcje w celu kasowania ubywającej z czasem premii opcyjnej, parametr ten jest kluczowy. Mówiąc w skrócie, zmienność implikowana to wyprowadzona z wzoru wycenę opcji, wyceniana przez inwestorów zmienność instrumentu bazowego i ogólnie rzecz ujmując, odpowiednik stopnia nerwowości na rynku. Jeśli inwestorzy spodziewają się dynamicznych zmian na rynku, zmienność implikowana jest wysoka. Jeśli natomiast rynek jest senny i nic nie zapowiada, żeby miało się to odwrócić, zmienność implikowana jest niska.

Wysokiej IV odpowiadają wysokie premie opcyjne. Oznacza to, że opcje są drogie i warto jest je wystawiać, gdyż da się w ten sposób więcej zarobić. I odwrotnie, nie zawsze opłaca się wystawiać tanie opcje, ponieważ wtedy ryzyko jest niewspółmierne do możliwych do osiągnięcia korzyści.

W praktyce przyjmuje się, że w czasach wysokiej zmienności lepiej jest być sprzedawcą premii opcyjnej, a w czasach niskiej IV, lepiej jest kupować opcje. Ta zasada obowiązuje również w przypadku spreadów byka i niedźwiedzia, które to można zarówno kupować, jak i sprzedawać.

Komar posługuje się pojęciem rankingu zmienności. Jest to tłumaczenie wprost pojęcia IV Rank zaczerpniętego z platformy ThinkOrSwim, stworzonej przez Toma Sosnoff'a. Jego konstrukcja jest bardzo prosta. Mierzy on zmienność implikowaną opcji na dany instrument bazowy z ostatniego roku (52 tygodnie), a następnie odnosi do tej wartości aktualną zmienność implikowaną. W ten sposób jesteśmy w stanie ocenić, czy aktualna IV jest wyższa czy niższa od swojego średniego poziomu z minionego roku (a nie od jakichś arbitralnie ustalonych średnich wartości), dzięki czemu możemy podjąć decyzję, czy chcemy być nabywcami czy wystawcami opcji, ewentualnie jak silnie zaangażujemy się w nasze transakcje wystawiania opcji.

Aktualnie mamy do czynienia z okresem niskiej zmienności implikowanej, przez co wystawianie opcji staje się mniej opłacalne. Dokładnie ilustruje to wykres indeksu VIX, pokazującego aktualną zmienność implikowaną opcji na Sp500.


Dla inwestorów na polskim rynku, brak jest aktualnie alternatywy. Na rynkach zagranicznych, opcje notowane są na większą liczbę instrumentów bazowych, przez co brak zmienności na indeksie nie musi oznaczać braku opłacalności wystawiania opcji. Zwyczajnie należy się rozejrzeć za innymi instrumentami bazowymi.

Handluj często i mniejszymi jednostkami, aby prawo wielkich liczb mogło działać


Zenon Komar jest bardzo aktywnym inwestorem, dokonującym wielu transakcji w ciągu dnia. Zachęca on innych, aby również spojrzeli na swoje systemy inwestycyjne przez pryzmat prawa wielkich liczb. W uproszczeniu powiedzieć można, że jeśli dany system posiada dodatnią wartość oczekiwaną i zarabia w 6 transakcjach na 10, aby jego przewaga mogła się ujawnić, potrzebna jest odpowiednio duża liczba zawartych transakcji.

Nie należy przecież do rzadkości, posiadając powyższe parametry systemu, ciąg strat liczący 3,4 lub 5 transakcji z rzędu. W rezultacie, jeśli nasz system generuje sygnał wejścia na rynek rzadko, np. raz na 3 miesiące, może się okazać, że czeka nas stratne kilkanaście miesięcy. Nie z winy samego systemu, ale z faktu, że zwyczajnie jego przewaga nie miała się kiedy ujawnić.

Z drugiej zaś strony, takie sytuacje kuszą nas do zwiększania zaangażowania. Rzadkie okazje inwestycyjne sprawiają, że nie chcemy ryzykować 1% posiadanego portfela, gdyż nawet w przypadku pozytywnych wyników samego systemu, zyski nie będą przekraczały kilku procent rocznie.

Odpowiedzią na takie właśnie problemy jest zawieranie dużej liczby transakcji, ryzykując niewielką część portfela w każdej z nich. Wtedy też nasza krzywa kapitału, o ile posiadamy stabilną metodę inwestycyjną i konsekwentnie się jej trzymamy, pnie się w górę zgodnie z naszymi założeniami, nie narażając kapitału na nadmierne ryzyko.

Prowizje i spready mają wielkie znaczenie


Potwierdza się tutaj rzecz, o której już pisałem w jednym z artykułów. Tylko rynek o wysokiej liczbie uczestników, wielkich ilościach zawieranych transakcji i bardzo ciasnych spreadach umożliwia efektywne i tanie handlowanie, nie tylko opcjami, ale każdymi instrumentami. W Polsce wydaje się, że jest to wyłącznie rynek kontraktów terminowych na Wig20, ewentualnie spready oferowane przez brokerów OTC na najpopularniejszych parach walutowych. Podobnie działają prowizje przy dokonywaniu transakcji.

Na rodzimym rynku opcji spotykamy się z tym właśnie problemem. Różnice między ofertami kupna i sprzedaży poszczególnych opcji są na tyle szerokie, że sięgają kilku, a nawet kilkunastu procent wartości premii opcyjnej. W rezultacie części premii po którą chcielibyśmy się schylić wystawiając opcje staje się coraz mniejsza i coraz mniej warta ryzyka, które musielibyśmy ponieść.

Na razie nie widać szans na zmianę tej sytuacji. Po pierwsze, musiałoby się to wiązać z napływem nowych inwestorów i wzrostem ilości zawieranych transakcji, a dane statystyczne raczej wskazują odwrotną tendencję. Po drugie, nadzieja w GPW, która wymusi na animatorach oferowanie lepszych warunków transakcyjnych, ale na to chyba nie ma co liczyć.

Dlatego też trzeba mieć z tyłu głowy możliwości inwestycyjne stwarzane przez rynek, gdyż potrafią one wywrócić wiele dobrze rokujących strategii opcyjnych.

Opcje na akcje mają w sobie potencjał


Myślę, że każdemu przypadła do gustu strategia, którą Zenon Komar określił mianem koła fortuny. Kupowanie instrumentu bazowego (akcji) poprzez wystawianie opcji put, a następnie wystawianie przeciwko niemu opcji call tworząc strategię covered call pozwala na inkasowanie premii opcyjnej przy jednoczesnym inwestowaniu w akcje. Jest to ciągłe obniżanie ceny akcji poprzez uzyskiwanie z tych papierów dodatkowego przychodu gotówkowego.

Muszę przyznać, że z niecierpliwością oczekuję na pojawienie się na naszym rynku opcji rozliczanych poprzez dostawę instrumentu bazowego, czyli właśnie akcji. Pozwoli to na znaczące zmodyfikowanie strategii dla rynku kasowego poprzez wprowadzenie do nich instrumentów pochodnych o nieliniowym profilu wypłaty.

GPW to nie jest przyjazne miejsce dla inwestorów opcyjnych


Ostatnia konkluzja wynika z całości szkolenia przeprowadzonego przez Zenona Komara i niestety nie jest ona pomyślna dla inwestorów na polskim parkiecie. Większość tematów i strategii inwestycyjnych o których była mowa w prelekcji jest niemożliwa, trudna lub bardzo kosztowna do zrealizowania na GPW. Jak już pisałem nie raz, jesteśmy rynkiem bardzo młodym, przez co trudno jest oczekiwać warunków transakcyjnych porównywalnych do tych w USA. 

Z drugiej jednak strony, jesteśmy znaczącą giełdą w regionie i warto by było pozycję tą umocnić poprzez zbudowanie silnego rynku instrumentów pochodnych. Giełda póki co zachwyca się nowym mnożnikiem, po macoszemu traktując rynek opcji. Polityka informacyjna w tym zakresie jest fatalna, gdyż już przeszło rok temu pojawiały się oświadczenia przedstawicieli GPW twierdzących, że opcje na akcje zadebiutują we wrześniu 2013 roku. Jesteśmy na półmetku 2014 roku i mówi się o okolicach grudnia. Znając życie, giełda będzie wtedy zaprzątnięta przenoszeniem się na nowe indeksy i znów "nie będzie głowy" do zajęcia się pochodnymi.

Podsumowanie


Zenon Komar w swoim wystąpieniu pokazał, jak wielki potencjał drzemie w opcjach. Warto jest się interesować tym rynkiem już teraz, gdyż daje on niesamowite możliwości inwestycyjne, nawet w naszych, nieco ograniczonych warunkach. A kto przeczytał, ale jeszcze nie obejrzał, niech kliknie.

Dlatego zachęcam do interesowania się tą tematyką, czytania mojego bloga OpcjeNaAkcje.pl oraz pogłębiania swojej wiedzy w dziedzinie instrumentów pochodnych. Wtedy żadna bessa nie będzie nam straszna.

15 komentarzy:

  1. Przeczytałem wszystko i mózg mi paruje - te opcje są bardzo skomplikowane, ilość materiału do przyswojenia żeby cokolwiek się w tym rozeznawać i móc bać pod uwagę możliwość inwestowania olbrzymia, na dodatek zwroty takie jak "możliwość nieograniczonej straty" (no właśnie, jak to jest, znaczy się że jak coś pójdzie nie tak to przyjdzie komornik i puści mnie w skarpetkach a długi będą spłacać jeszcze moje praprawnuki?) mocno działają na wyobraźnię. Dlatego chyba dla GPW ma to bardzo niski priorytet - będzie tego używać pewnie niewiele osób. Niemniej miło by było mieć taką możliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opcje mają wiele zalet, mimo tego, że na początku posiadają pewną barierę wejścia. Sądzę, że korzyści jednak zdecydowanie przeważają i warto poświęcić trochę czasu na ich poznanie.

      To nieograniczone ryzyko straty nie wygląda jak w przedsiębiorstwie, gdzie osoba prowadząca działalność odpowiada za długi całym swoim majątkiem. Głównie polega to na tym, że wystawienie opcji i pozostawienie ich bez kontroli jest bardzo ryzykowne, gdyż można stracić wiele więcej niż się początkowo otrzymało z wystawionej premii. W skrajnych przypadkach może to "zjeść" znaczną część portfela. Ale jak to zazwyczaj bywa, taki rezultat jest wynikiem szeregu popełnionych błędów. Kontrola ryzyka pozwala praktycznie wyeliminować możliwość poniesienia tak wielkich strat.

      Usuń
  2. Jestem zatwardziałym wielbicielem kontraktów na fw20, bawiłem się w opcje, ale przy takim spreadzie jak u nas to jest śmiech na sali, a nie możliwość zarabiania. Radku, powiedz tylko szczerze ile zarabiasz/tracisz miesięcznie na opcjach. Chciałbym wiedzieć ile pan Komar zarabia/traci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To częste, że ktoś komu nie wyszło udowadnia, że nie miało prawa wyjść :) Opcje, jak dobrze wiesz, działają zupełnie inaczej niż kontrakty. Nie trzeba dużo młócić, żeby zarabiać, wystarczy ustawić jedną strategię miesięcznie lub nawet mniej.

      Usuń
    2. To nir jest odp. na moje proste pytanie, zarabiasz czy tracisz.

      Usuń
    3. @Anonimowy,
      W naszej blogosferze chyba tylko AkcjePrzyKawie przyznał się publicznie do opcji (i straty) i zdaje się LazyShare prowadzi publiczny portfel oparty o opcje (zyskowny o ile pamiętam)

      Usuń
    4. Zarabiam. Dziwię się, że tak trudno jest to zrozumieć. To tak, jak analitycy fundamentalni uparcie twierdzą, że dzięki technicznej można zarabiać :)

      Co do opcji, faktycznie te dwa blogi publicznie pisały o swoich inwestycjach, z czego AkcjePrzyKawie na portfelu testowym, a Bartek Szyma na portfelu głównym.

      Usuń
  3. Dobry artykuł o opcjach. Możesz w przyszłości pisać bardziej treściwe tytuły swoich artykułów? Nie wszystkim podającym go dalej np. na Twittera chce się ingerować w treść tweeta;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, chociaż jestem z tych, którzy wolą dać bardziej enigmatyczny tytuł niż streścić w tytule zawartość wpisu.

      Usuń
  4. Oglądałem i czytałem artykuł pana Filipa Duszczyka na temat strategii "Iron Condor", mam pytanie dotyczące prawdopodobieństwa.
    Statystycznie Iron Condor w przypadku 68 procent powinien przynieść zysk, a owy zysk to około 100 zł w danym przykładzie, rozumiem że upraszczając w 7 przypadkach na 10 ta strategia przyniesie zysk, nie rozumiem jednak tego prawdopodobieństwa do końca, jeżeli w 7 przypadkach zarobimy średnio po 100 zł to daje nam 700 zł, w podanym przykładzie strata to około 300 zł, czyli reasumując będzie to statystycznie 900 zł straty.
    Zatem biorąc pod uwagę ten przykład podliczając całość pozostajemy stratni??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,

      Owszem, otwierając strategię masz 70% (lub więcej) szans na to, że będzie ona zyskowna. Ale stratami się zarządza, więc często realnie częstość występowania zysku i jego wysokość się zmieniają.

      Poświęcę tej strategii kilka wpisów, m. in. odnosząc się do szkolenia i artykułu Filipa Duszyczka. Już niedługo na OpcjeNaAkcje.pl

      Usuń
    2. Ok, super, zatem czekam z ciekawością :-)

      Usuń
  5. Oglądałem prelekcję, oczywiście miało być :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam, mam do Pana kilka pytań. Czy stosuje Pan formacje świecowe? Są one przydatne przy daytradingu? Jakie najczęściej Pan stosuje metody przy podejmowaniu decyzji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Formacji świecowych nie stosuję, gdyż dla przeanalizowania ich skuteczności potrzebne są poważne testy, których nie przeprowadzałem. Sam uważam, że jest bardzo trudno inwestować i zarabiać przy użyciu tych formacji.

      Sam opieram się w dużej mierze na trendach.

      Usuń