Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Gdy rynek trochę przesadza

Oczywiście szukanie sytuacji, w których rynek przesadza jest zadaniem obciążonym wieloma trudnościami, z których największa jest taka, że rynek to tylko (i aż) rynek, a co za tym idzie, to on wyznacza punkty odniesienia.

Zdarzają się jednak sytuacje, w których rynek wydaje się tracić "rozum" i gwałtownie rośnie lub silnie spada, co budzi u niektórych inwestorów wrażenie, że to nie może tak dalej trwać, coś się musi zmienić. Przyjrzyjmy się dla przykładu długoterminowemu wykresowi spółki Apple:
Można powiedzieć, że w ostatnich miesiącach rynkowi "odbiło". Takie wzrosty wielu inwestorom mogą nasuwać na myśl wariant bańki spekulacyjnej, która "musi" pęknąć.

Z bańkami jest jednak ten problem, że zanim faktycznie pękną, mogą podwoić, potroić lub nawet zwielokrotnić swoją objętość. Polowanie na szczyt przy wykorzystaniu instrumentów o liniowym profilu wypłaty wydaje się zadaniem karkołomnym, bo i jak tu ustawić stop lossa? A może nie ustawiać i tylko dokładać do krótkiej pozycji, w miarę, jak rynek będzie wchodził coraz wyżej? Zwolenników tego ostatniego podejścia odsyłam do przygód Nicka Leesona i Barings Banku.

Jak więc spróbować wykorzystać taką sytuację? Ciekawym rozwiązaniem jest kupno opcji put DOTM, czyli daleko poza pieniądzem. Nie powinny one być szczególnie drogie, więc można przeznaczyć na nie 1-3% portfela lub ile kto tam uważa za zasadne. W sytuacji dalszych wzrostów, nasze opcje prawdopodobnie wygasną bez wartości i stracimy całość zainwestowanych środków. Gdyby jednak nadeszło załamanie ceny, z obecnych 630 dolarów do powiedzmy 500 dolarów, nasze opcje gwałtownie zyskają na wartości, pozwalając nam zarobić wielokrotność tego, co za nie zapłacimy.

Z tej perspektywy można więc zaryzykować i rolować nasze opcje. Jeśli widzimy, że rynek nie spada, ale nadal porusza się ku niebu, a jednocześnie cały czas wierzymy w gwałtowną korektę, możemy sprzedać nasze opcje, dopóki są cokolwiek warte i kupić nowe, nieco wyższe i z dalszym terminem wygasania. W ten sposób dokładamy trochę pieniędzy na rynek (tracimy/ryzykujemy), ale przedłużamy swoją szansę na załapanie się na korektę.

Czy jest to dobra technika inwestycyjna? Trudno powiedzieć, gdyż sam nigdy jej nie stosowałem. Ale z drugiej strony, jeśli mamy silne przekonanie o nadchodzącej korekcie, z pewnością będzie to dużo lepsze rozwiązanie od zajmowania krótkiej pozycji w kontrakcie terminowym.

I z drugiej strony, możemy postawić się w pozycji posiadacza akcji. Dobrym przykładem będzie spółka Synthos, która od początku roku wzrosła o około 50%. Inwestor (analogicznie inwestor posiadający akcje Apple), chcąc zabezpieczyć sobie część wypracowanych zysków, może również zdecydować się na zakup opcji put OTM lub DOTM. W ten sposób zmniejsza nieco swój zysk (płacąc premię za opcje), ale jednocześnie jest pewien, że duża część zysku pozostanie w jego kieszeni nawet w przypadku gwałtownej korekty. 

Opcje wydają się więc instrumentem niemającym sobie równych w sytuacji, w której rynek wydaje się zbyt mocno "naciągnięty" w którąś ze stron.

8 komentarzy:

  1. nareszcie ciekawie o opcjach ;) oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdefiniuj obszary ciekawe i nieciekawe to będę mógł się tym kierować w przyszłości :)

      Usuń
    2. Chodzi mi o lekką zmianę podejscia autora do tematyki opcji, wpis jest przystępny dla każdego co pozwala nawet niewtajemniczonemu czytelnikowi poznawać korzyści plynące z opcji

      mam nadzieję, że autor w tym samym stylu poświeci kolejne wpisy praktycznemu wykorzystaniu skomplikowanych instrumentów przez Kowalskiego

      Usuń
    3. Ok, rozumiem. Po prostu w pisaniu bloga wychodzę z założenia, że informacje podstawowe są łatwo dostępne (sam się z nich uczyłem).

      Generalnie czasami jest tak, że ktoś namawia mnie na napisanie ebooka, bo niby się na tym wszystkim dobrze znam. Tyle tylko, że giełdowych ebooków dla początkujących jest cała masa, właśnie dlatego, że bardzo łatwo jest je zrobić, chociażby kompilując dostępne za darmo materiały.

      W swojej działalności blogowej staram się za każdym razem wrzucać coś od siebie, co sprawia, że raczej unikam omawiania rzeczy podstawowych, gdyż spreadu byka na nowo nie odkryję.

      Ale z drugiej strony rozumiem Cię i masz rację, moje materiały trochę czasem odrywają się od odbiorcy mniej zaangażowanego w instrumenty pochodne.

      Postaram się pisać przystępniej, bez jednoczesnego spadku atrakcyjności treści.

      W najbliższym tygodniu szykuję małą rewolucję, która znacząco ułatwi kontakt ze mną i przekazywanie uwag. Więcej w najbliższych dniach :)

      Usuń
  2. "wierzymy" - dobra strategia, ale w kościele :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym słowie ukryłem wszystkie nasze przesłanki, w oparciu o które podejmujemy decyzje na giełdzie. Czyli "co tam komu w duszy gra".

      Ważne, że wiadomo, o co chodzi :)

      Usuń
  3. ZP ty to już straciłeś wiarę w instrumenty finansowe inne niż lokaty bo u ciebie na blogu tylko w kolka o tym piszesz - przez co straciłeś klientele na rzecz właśnie tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wycena Apple nie jest znowu taka kosmiczna. To co zaskakuje to oczywiście jej tempo. Fakt faktem tempo wzrostu jest dużo za szybkie. Historia uczy, że po takim gwałtownym wzroście spadki są równie gwałtowne. Więcej o aktualnej wycenie giełdy NASDAQ napisał mój znajomy tutaj http://investio.pl/blog/investio-goscinnie-w-pulsie-biznesu-banki-spekulacyjne/?ref=6 Polecam!

    OdpowiedzUsuń