Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

czwartek, 12 października 2023

Dlaczego sprzedałem wszystkie akcje CD Projekt

W dzisiejszym tekście napiszę, dlaczego sprzedałem wszystkie posiadane akcje CD Projektu oraz podsumuję cały, trwający ponad dwa lata proces budowania pozycji i uśredniania ceny. 

Publikowana przeze mnie strategia budowania pozycji na CD Projekcie przyciągnęła dość dużo uwagi, liczne dyskusje i kontrowersje. Konieczne jest więc pewne zamknięcie i podsumowanie tej przygody, aby można było wyciągnąć z niej pewien walor edukacyjny.

Tekst ten piszę ponad tydzień po informacji o sprzedaży akcji. W tym momencie wiadomo już, jak poszła premiera, jak udała się sprzedaż dodatku i podstawy oraz jakie były koszty dodatku i marketingu z nim związanego. Wiadomo również, że kurs spada dalej i gdybym nadal posiadał akcje to pewnie dostawał bym od komentujących równie zabawne komentarze za posiadanie akcji, jak wcześniej otrzymywałem za ich sprzedaż. Niemniej postaram się pokazać, co determinowało moją decyzję o sprzedaży wówczas, kiedy była ona podejmowana.

Jako że akcje akumulowałem od stycznia 2021 roku, warto cofnąć się do oryginalnych założeń strategii. Ułatwi to nieco zweryfikowanie, co się udało, a co się nie udało. W moim wypadku najlepszym omówieniem dla akumulacji CD Projektu jest tekst z kwietnia 2022 roku, czyli opublikowany już po kilku transzach. Zawiera on podsumowanie pierwszych kwartałów budowania pozycji oraz pokazuje, czego spodziewam się po niej na przyszłość. Dlatego proponuję, żeby lektura poprzedniego tekstu stanowiła wstęp do tego, co napiszę w artykule dzisiejszym:

Przeczytaj: Dlaczego od 15 miesięcy kupuję i uśredniam akcje CD Projektu?

Jeżeli już jesteście po lekturze powyższego tekstu wiecie, że mój pomysł i plan na tę transakcję składał się z dwóch komponentów: fundamentalnego, dotyczącego losów samej spółki oraz taktycznego, dotyczącego sposobu rozegrania tej sytuacji.

Fundamentalne podstawy dla mojej strategii

Kupować akcje zacząłem w okolicach 250 zł, ok. miesiąca po nieudanej premierze Cyberpunka. Już wtedy wiadomo było, że gra jest fatalna, że trzeba będzie ją poprawiać i że odbudowa zaufania graczy będzie wymagała dużo pracy.

Zakładałem więc, że kilka miesięcy potrwają pracę nad ulepszaniem i naprawianiem gry, a następnie rozpocznie się praca nad dodatkami. Założenie bazowe było takie, że cały proces się powiedzie, czyli że spółce uda się naprawić grę, uda się wyprodukować dobrej jakości dodatki i ostatecznie odzyskać opinię solidnego studia. Zakładałem, że pod koniec tego procesu CD Projekt będzie posiadał dwa mocne IP, które pozwolą w miarę sprawnie budować na ich podstawie kolejne tytuły i ekosystemy.

W kontekście rynkowym zakładałem dalszy spadek cen akcji spowodowany kontynuacją negatywnych reakcji rynku, dyskontowaniem kosztów prac nad naprawą gry i odłożeniem w czasie prac nad dodatkami. Startując z poziomu 250 zł wiedziałem i zakładałem, że cena może spaść w okolice 100 zł, a nawet poniżej.

Moim celem było więc akumulowanie akcji w trakcie spadków i powiększanie pozycji w miarę coraz niższych cen, aż ostatecznie wystąpi na kursie dołek, po którym moja pozycja (już zakończona i kompletna) zostanie zabrana w górę. W kupowaniu akcji chodzi o to, aby ich kurs poszedł ostatecznie w górę i w moim założeniu czynnikami mającymi windować kurs miały być prace nad kolejnymi tytułami.

Pewną rolę w tym wszystkim odgrywały również elementy rynkowe, czyli ogólne zniechęcenie do rynku producentów gier oraz wysokie rynkowe stopy procentowe, nie sprzyjające wycenie spółek o przychodach mocno odsuniętych w czasie. Zakładałem, że w obu tych warstwach wystąpi pewnego rodzaju dołek, którego minięcie doda CD Projektowi wiatru w żagle.

Techniczne rozegranie dołka

Sposób akumulacji akcji opisywałem już wielokrotnie, gdyż jest to strategia, którą stosowałem już wcześniej w kilku innych miejscach. Zakłada ona dokonywanie transakcji raz na kwartał w taki sposób, aby utrzymywać stały wzrost wartości pozycji.

Przeczytaj: Budowanie pozycji metodą VCA

Załóżmy, że startujemy z pakietu akcji o wartości 1000 zł i chcemy, żeby wartość naszego pakietu rosła o 1000 zł z każdym kwartałem. Jeżeli kurs akcji spada to nasz pierwszy pakiet akcji nie jest wart 1000 zł, ale np. 700 zł. Wtedy dokupujemy po niższej ceny papiery za 1300 zł. Czyli z jednej strony mamy niższą cenę akcji, a z drugiej wyższą kwotę na zakup. Można powiedzieć, że są to dwa komponenty sprzyjające obniżaniu średniej ceny nabycia akcji.

Kiedy w pewnym momencie kurs zaczyna rosnąć, wartość naszej pozycji zaczyna przewyższać próg. Załóżmy, że w pewnym momencie po kilku tygodniach wzrostów nasz pakiet jest wart 8500 zł, podczas gdy strategia zakłada dokupienie do wartości 8000 zł. W takim wypadku nie kupuję akcji. A jeżeli sytuacja taka ma miejsce przez dwa kwartały z rzędu kończę proces budowania pozycji i rozpoczynam prowadzenie jej według innych już zasad.

Kontrola i scenariusze awaryjne

Strategie zakładające uśrednianie pozycji lub w inny sposób powiększające je w miarę spadków muszą posiadać wentyle bezpieczeństwa i mechanizmy kontrolne. Spośród głównych ryzyk uśredniania można wskazać trzy.

Po pierwsze, możemy uśredniać zbyt agresywnie, przez co w pewnym momencie zabraknie nam kapitału lub pozycja zacznie ważyć zbyt dużo w portfelu. Na rynku akcyjnym może nam to grozić co najwyżej niemożnością dalszej akumulacji i zafixowaniem sobie ceny i wielkości pakietu na określonym poziomie.

Po drugie walor może spadać dużo dłużej i/lub dużo niżej niż zakładaliśmy. W takim wypadku nasza dość duża (bo powiększona i uśredniona) pozycja może w dalszym ciągu tracić, przez co w pewnym momencie będziemy musieli zaksięgować dużą stratę i wziąć ją na klatę. A mając na uwadze akapit powyżej, może to niekiedy być sporo ponad 20% wartości portfela.

Po trzecie, może okazać się, że walor jednak nie odbije, czyli nie spełni się scenariusz, pod który weszliśmy w całą tę układankę. Może zmienić się coś w otoczeniu makro, może zmienić się coś w samej spółce oraz nasza początkowa analiza mogła okazać się błędna. Niezależnie od przyczyn może okazać się, że cena akcji nie rośnie i my jako inwestorzy będziemy musieli podjąć jakąś trudną decyzję.

Kontrola ryzyka opiera się we wszystkich trzech wypadkach na osądzie inwestora. Musi on umieć oderwać się od swoich oryginalnych założeń, umieć ocenić, że coś idzie w złym kierunku przerwać kupowanie akcji, sprzedając je lub nie. Chodzi o to, aby nie zakochać się we własnej pozycji i nie stać się jej niewolnikiem.

Wyprzedzając nieco dalszą część tekstu, dwa ostatnie akapity okazały się kluczowe w moim wypadku budowania pozycji na CD Projekcie.

Przebieg procesu budowania pozycji

Poniżej pokażę w jaki sposób budowałem moją pozycję na CD Projekcie. Nie są to dokładne kwoty, za jakie kupowałem, chodzi mi jedynie o pokazanie mechaniki i logiki całego procesu oraz wskazanie, w jaki sposób udało się ostatecznie uzyskać średnią cenę nabycia na poziomie 126 zł.

Na powyższym wykresie zielonymi strzałkami zaznaczyłem miejsca, w których kupowałem akcje, a krzyżykami miejsca, w których średnia wartość pakietu przewyższała wartość docelową, przez co powstrzymywałem się od zakupu. Dodatkowo począwszy od transzy z października 2022, zwiększyłem agresywność strategii wyczuwając, że jesteśmy w okolicach dołka. Zwiększenie to polegało na podwojeniu kroku zwiększania pozycji, czyli jeżeli rosła ona z kwartału na kwartał o X to zacząłem podnosić poziom docelowy o 2X. Czynnik ten miał istotne znaczenie dla kupna większych ilości akcji w dołkach z października 2022 i kwietnia 2023.

Czarne poziome linie pokazują średnią cenę nabycia całego łącznego pakietu akcji po danej transzy zakupowej.

Powyżej zaprezentowałem tabelę z przebiegiem budowania pozycji. Nie koncentrowałem się już na wartościach docelowych, do jakich uzupełniałem wartość pakietu, ale na samym przebiegu całego procesu. Całość uzgodniłem w taki sposób, żeby kwota pierwszej transzy wynosiła 1000 zł, co daje dobry kontekst do wielkości kolejnych transz.

Analizując tę tabelę warto pamiętać, że przez pierwsze kilka transz, kiedy pozycja jest jeszcze relatywnie mała, wahania ceny mają na nią mniejszy wpływ. Dopiero w późniejszych etapach, kiedy pozycja nabiera masy, zmiany rynkowe mogą w znaczący sposób wpływać na to, czy kupujemy akcje i ile ich kupujemy.

W pierwszych kilku wierszach widzimy, że w strategii wiele się nie działo. Przez rok CD Projekt oscylował na tych samych poziomach cenowych, więc kolejne zakupy wynikały z cokwartalnego podnoszenia poziomu cenowego.

Pierwszą dużą zmianą jest lipiec 2022. Kurs spadł wtedy o prawie 50%, co sprawiło, że system nakazał bardzo duże powiększenie pozycji. Podobnie miało to miejsce w październiku 2022, gdzie średnia cena pakietu była istotnie wyżej niż cena rynkowa. Do tego zdecydowałem się wówczas na zwiększenie agresywności akumulacji

Kiedy w styczniu 2023 cena wzrosła o ponad 20% system od razu nakazał zaprzestania akumulacji akcji. Jednak kiedy w kwietniu kurs znów poszedł w dół, mieliśmy za sobą dodatkowo zaległości w postaci styczniowej transzy. Więc zakupy znów były dużo większe

Lipcowa transza znów nie doszła do skutku, gdyż kurs wzrósł o ok. 40% i system znów nie nakazał kupna akcji. Natomiast transza październikowa nie była już brana pod uwagę, gdyż kilka dni wcześniej sprzedałem wszystkie akcje. Gdyby nie sprzedaż, system wygenerowałby ponownie sygnał kupna.

Pozycja została zamknięta w dniu 28 września z zyskiem na poziomie ok. 1%. Zysk należałoby powiększyć o wypłacone w międzyczasie dywidendy, ale wypłacone w 2021 roku 5 zł na akcję dotyczyło zaledwie pierwszej transzy, a dwie kolejne dywidendy wynosiły po 1 zł na akcję, więc ich wpływ na wysokość zysku jest pomijalny.

Czy strategia uśredniania się powiodła?

Zanim jeszcze przejdziemy do przyczyn mojej decyzji, skupię się na chwilę na samej strategii uśredniania, która stanowiła w prezentowanym przypadku bardzo istotny element całości.

Czy zatem spełniła ona swoją rolę? Zdecydowanie tak. Zadziałała dokładnie tak, jak tego od niej oczekiwałem i w tym obszarze odniosła ona sukces.

Strategia nakazywała umiarkowane kupowanie akcji w momencie, kiedy akcje te nie spadały. Strategia mocno zwiększała swoją agresywność w momencie, kiedy akcje mocno taniały. I w końcu strategia zaprzestawała kupna akcji, kiedy spadki zamieniały się w wzrosty, co w moim wypadku miało miejsce dwukrotnie.

I w końcu rzecz najważniejsza, strategia doprowadziła do uzyskania bardzo dobrej (czytaj: bardzo niskiej) średniej ceny nabycia. Jednak nie w średniej cenie nabycia tkwi cała trudność inwestowania, ale w czasie, przez jaki rynek dawał możliwość kupna akcji taniej.

Przeprowadziłem tu prostą analizę i okazuje się, że zaledwie przez 26,7% czasu rynek przebywał na poziomach niższych niż moja średnia cena pakietu (czyli 126 zł), umożliwiając nabycie akcji taniej. W tym właśnie tkwi siła tego modelu budowania pozycji - zdejmuje on z inwestora ciężar polowania na idealny dołek. Owszem, mając więcej szczęścia można było kupić akcje taniej. Ale z perspektywy szerszego obrazka strategia VCA w takim ujęciu, w jakim ją zaprezentowałem, sprawdziła się idealnie.

I takie jest właśnie podsumowanie tej taktyczno-technicznej części mojej przygody z CD Projektem. Czas na podsumowanie strategiczno-fundamentalne.

Dlaczego sprzedałem akcje CD Projektu

Odpowiedzi na to pytanie jest kilka i dotyczą one różnych płaszczyzn tego, co nazywamy inwestowaniem. 

Założenia mojego zaangażowania w CD Projekt znamy. Miał być dołek, a po nim miało być lepiej. W międzyczasie miała być naprawa Cyberpunka, miały być dodatki i miały być zapowiedzi kolejnych gier.

I niestety rzeczywistość okazała się nieco inna (gorsza) od moich początkowych założeń. Po pierwsze naprawa gry potrwała zdecydowanie dłużej niż zakładałem. Oczywiście oznacza to, że była bardziej kosztowna i bardziej odłożyła w czasie prace nad następnymi projektami.

Po drugie, okazało się, że będzie tylko jeden dodatek, a nie więcej. A jak wiadomo, każde rozszerzenie i dodatek to okazja do sprzedaży również podstawowego wydania gry. 

A po trzecie, okazało się, że na kolejne tytuły przyjdzie nam poczekać zdecydowanie dłużej niż można było wcześniej zakładać i kolejna duża gra może zadebiutować nie wcześniej niż w 2025-26 roku.

Skutkiem powyższego doszliśmy do sytuacji, gdzie po premierze Widma Wolności będziemy mieli okres dwóch-trzech lat bez żadnej znaczącej premiery. Wokół spółki zapewne będą pojawiały się jakieś pomniejsze informacje będące kolejnymi etapami budowania uniwersum wokół dwóch już IP, ale co do zasady nie będzie czynników sprzyjających rozbudzaniu nadziei inwestorów. Mówiąc wprost, nie będzie czynników, pod które rynek miałby w kolejnych dwóch latach rosnąć.

A więc pierwszym komponentem przyczyn mojej decyzji o sprzedaży akcji był spodziewany marazm na kursie przez kolejne dwa lata. I myślę, że jest to czynnik najważniejszy, gdyż przypomnę, że pierwotnym najważniejszym celem mojego zaangażowania w CD Projekt było złapanie dołka i korzystanie na późniejszych wzrostach pod kolejne projekty. A o ile dołek udało się złapać całkiem ładnie, o tyle nadzieje na przyszłe wzrosty raczej się rozmyły.

Słusznie niektórzy zauważali, że przecież o tym, że kolejne premiery będą miały miejsce dopiero za jakiś czas wiadomo było już od dawna, przynajmniej od momentu, kiedy ogłoszona została nowa strategia, czyli w październiku 2022.

Czas na poświęcenie kilku słów mojemu procesowi analitycznemu wokół spółki. Swoje analizy i punkty decyzyjne realizowałem każdorazowo przed kupnem kolejnej transzy akcji. Czyli wbrew wyobrażeniom wielu obserwatorów, przed zakupem każdej transzy oceniałem za i przeciw i podejmowałem decyzję, czy kupuję akcje, czy też coś się w moim spojrzeniu zmieniło.

Przy transzy lipcowej w 2022 roku byłem super szczęśliwy, bo w końcu pojawiła się istotna przecena na akcjach i można było powiększyć/uśrednić pozycję. Kiedy trzy miesiące później, w październiku rynek zaczął rosnąć, zdecydowałem się na zwiększenie agresywności akumulacji akcji, gdyż miałem to oczekiwanie, że być może dołek zostawiamy właśnie za sobą. Potwierdzeniem tego były dalsze wzrosty, kiedy w styczniu już system nie nakazał dokupienia akcji.

Do tego momentu wszystko realizowało się zgodnie z planem, mimo że już wtedy było wiadomo, że na kolejne duże gry przyjdzie nam poczekać. Ale wtedy również rozpoczynała się gra pod premierę Widma Wolności i spodziewane przyszłe wzrosty. Dlatego z miłą chęcią dokupiłem kolejny pakiet akcji na początku kwietnia i z uśmiechem na ustach w lipcu powstrzymałem się od zakupu mając ok. 30% zysku na pozycji.

Do tego momentu również wszystko realizowało się zgodnie z planem, czyli obserwowaliśmy silne wzrosty pod premierę. Kolejny moment decyzyjny został zaplanowany na koniec września. Z jednej strony przed zakupem kolejnej transzy, a z drugiej strony znając już jakość i oceny Widma Wolności.

Co się zatem wydarzyło podczas ostatniej analizy? 

Po pierwsze, kurs nie wzrósł tak bardzo, jak na to liczyłem. Owszem, jeszcze w połowie września miałem na pozycji ponad 25% zysku, ale minione trzy miesiące upłynęły pod znakiem płaskich notowań. Nie było wielkiej gry pod premierę, nie było wyciągania kursu, nie było okolic 200 zł.

Inaczej bym podchodził do perspektywy dłuższego pozostania z akcjami CD Projektu gdybyśmy w okres posuchy wchodzili z poziomów 220-250 zł. Jeżeli natomiast przed samą premierą kurs pokazywał bardziej słabość niż siłę, było to kiepskim prognostykiem i przemawiało za pozbyciem się akcji.

Przypomnę tylko, że w momencie, kiedy kurs przebywał w okolicach 150 zł i został na tym poziomie do początku października, mielibyśmy drugi miesiąc bez wygenerowania sygnału kupna i oficjalny koniec akumulacji akcji. Byłby to również moment na zadanie sobie pytania "co dalej?", bo jak pisałem wielokrotnie, strategia VCA odpowiada tylko za zbudowanie pozycji, a nie za jej dalsze losy.

A więc październikowa decyzja była kluczowa, jako koniec dwóch ważnych etapów: koniec akumulacji i duże wydarzenie w postaci premiery Widma Wolności.

Drugim istotnym komponentem mojej decyzji o sprzedaży akcji była więc słabość kursu w okresie przedpremierowym i pułap cenowy z jakiego wchodziliśmy w okres premiery dodatku.

Trzeci obszar to zachowanie rynku po premierze. Było jeszcze kilka dni do decyzji i uznałem, że jeżeli po dobrej premierze będziemy mieli wzrosty to rozważę pozostawienie akcji w portfelu. Dobre reakcje rynku w postaci wzrostów cen dałyby pewien powiew optymizmu na nadchodzące dość nudne kwartały.

Okazało się jednak zupełnie inaczej i kurs po premierze runął, w ciągu trzech sesji spadając ze 150 zł na 120 zł. 

Zatem trzecim elementem przemawiającym za sprzedażą papierów była spadkowa reakcja rynku na udaną przecież premierę.

I kiedy tak rynek spadał na sesji 28 września, kiedy przebijał poziom 130 zł zbliżając się niebezpiecznie do mojej średniej ceny nabycia całego pakietu (126 zł) zadałem sobie najważniejsze chyba pytanie, które pchnęło mnie do szybkiego złożenia zlecenia sprzedaży akcji.

Pytanie to brzmiało: czy chcę zostać na lata z pakietem akcji w stracie, o których wiem, że nie będą miały większych bodźców do wzrostów i co będzie to świadczyło o moim podejściu do uśredniania cen akcji i umiejętności wyrwania się z więzów pozycji?

I kiedy zadałem sobie to pytanie zrozumiałem, że kierunek jest jeden i natychmiast sprzedałem papiery, a chwilę później poinformowałem o tym na Twitterze.

Rozbijmy tę kwestię na kilka czynników. Po pierwsze akcje w zysku kontra akcje w stracie. Nie mam problemu z trzymaniem przez miesiące czy kwartały akcji, na których mam zysk, a które przejściowo nie rosną. Natomiast staram się kategorycznie nie trzymać akcji w stracie, o ile nie jest to część długoterminowego planu polegającego na dokupowaniu akcji w miarę spadków

Uświadomiłem sobie, że ten poziom 126-130 zł to może być ostatni moment na dłuższy czas, kiedy będę mógł zamknąć pozycję w zysku. W zasadzie na zero, no ale niech będzie że w zysku. Jeżeli go przegapię, zostanę z pozycją stratną, z której jedynym wyjściem będzie zaksięgowanie straty.

Po drugie, co ważniejsze, jeżeli wiedziałem już wcześniej, że kurs nie będzie miał pod co rosnąć, że przed premierą kurs nie rósł zgodnie z moimi założeniami i że rynek zareagował spadkowo na premierę dodatku to pozostanie z taką pozycją na dłuższy czas w portfelu będzie oznaczało tylko jedną rzecz: że stałem się jej zakładnikiem. 

Że uśredniałem i budowałem pozycję tak długo, że związałem się z nią emocjonalnie i że zatraciłem umiejętność trzeźwej oceny sytuacji. A do tego oczywiście nie mogłem dopuścić.

To właśnie jest główne ryzyko i kluczowa umiejętność inwestora w strategiach uśredniania, zwłaszcza długotrwałego. Jeżeli w pewnym momencie nie jesteśmy w stanie przerwać całego procesu w obliczu zmiany okoliczności lub w obliczu uświadomienia sobie, że coś idzie nie tak, jak sobie pierwotnie zakładaliśmy, oznacza to że popełniliśmy największy błąd, jaki w tych okolicznościach można popełnić.

A zatem o mojej decyzji o sprzedaży akcji przesądziły następujące czynniki.

  • Perspektywa braku pozytywnych bodźców dla kursu na kolejne dwa lata.
  • Słabe zachowanie kursu w miesiącach poprzedzających premierę Widma Wolności.
  • Spadkowa reakcja rynku na premierę gry i ostatnia możliwość na zamknięcie pozycji w zysku.
  • Poczucie, że jeżeli w tym momencie nie zdecyduję się sprzedać akcji to na kolejne miesiące i kwartały zostanę zakładnikiem swojej pozycji.
Ten ostatni punkt jest ważny, gdyż gdybym za kilka miesięcy uznał, że jednak sprzedaję posiadane akcje, oznaczało by to, że popełniłem błąd w mojej wrześniowej analizie. A nie ma nic gorszego niż trwanie w pozycji wobec wstydu przed przyznaniem się, że popełniło się błąd wcześniej nie sprzedając papierów.

Co gdybym jednak nie sprzedał akcji


Tak jak decyzja ze stycznia 2021 o rozpoczęciu akumulacji akcji była długoterminowa z horyzontem na wiele kwartałów tak i decyzja z września 2023 o pozostawieniu pozycji w portfelu musiałaby być długoterminowa. Idąc za ciosem, musiałbym postawić na scenariusz, że trzymam akcje do premiery kolejnego Wiedźmina lub innego podobnie doniosłego wydarzenia dla spółki.

O ile przy decyzji z 2021 roku miałem mocne przekonanie, że dołek wystąpi i uda mi się go ładnie wyłapać (co miało miejsce) o tyle w tym wypadku, pozostawiając akcje w portfelu, musiałbym mieć przekonanie, że nie będzie w 2024 i 2025 roku szans na kupno akcji po cenie niższej niż moja średnia cena nabycia. A patrząc na zachowanie kursu w ostatnich miesiącach, ostatnich dniach i zestawiając to z kalendarzem wydawniczym na kolejne kwartały, wcale nie mam takiego przekonania. 

Nie spodziewam się ostrego dołka w kształcie litery V lub U, jak miało to miejsce w 2022 roku. Nie mam określonego scenariusza cenowego na lata 2023-2025, ale widząc, że w ostatnim czasie 150 zł było szczytem możliwości, że przez 130 zł rynek przeszedł jak przez masło, trudno jest stuprocentowo wskazać poziom 100 zł jako ten, który powstrzyma spadki. Piszę to już po piątkowej sesji, kiedy kurs spadł do 107 zł, ale podobnie myślałem kiedy rozważałem czy jest "pod co" trzymać akcje dalej w portfelu.

Ocena transakcji, czy żałuję, czy popełniłem błąd


Patrząc na moją przygodę z CD Projektem jestem z niej zadowolony. Sprawdziły się moje początkowe założenia o tym, że w końcu gra zostanie naprawiona, że sentyment do spółki powróci i że kurs po minięciu dołka przejdzie do wzrostów. Świetnie sprawdziła się również strategia budowania pozycji, co opisałem wyżej w tekście.

Nie dopisała z kolei spółka. Długie naprawianie podstawowej wersji gry, tylko jeden dodatek, odległe plany na kolejne tytuły są pewnie czynnikami, z powodu których kurs zachował się, jak się zachował, w konsekwencji czego ewakuowałem się z pozycji. Można tu dyskutować, ile wcześniej stało się to dla niektórych oczywiste i ile wcześniej można było taki scenariusz postawić. Jeżeli w momencie publikacji nowej strategii to pewnie zamykałbym pozycję w stracie na poziomach 100-110 zł w październiku 2022.

Jestem również zadowolony z faktu, że w kluczowym momencie z punktu widzenia całego procesu byłem w stanie spojrzeć na pozycję z innej strony i zdecydować o jej zamknięciu, przez co nie stałem się jej niewolnikiem na kolejne miesiące i kwartały.

A więc podsumowując, jestem z całości procesu zadowolony. Pierwsza jego faza (trwająca dobrze ponad dwa lata) przebiegła zgodnie z oczekiwaniami, a kiedy stało się jasne, że pozycję trzeba zamknąć, umiałem w odpowiednim momencie zareagować jak należy. Nie mamy wpływu na zachowanie rynku, mamy jedynie wpływ na nasze działania na tym rynku.

Dlatego w tym miejscu, trochę na podsumowanie tej refleksyjnej części, zacytuję dwa akapity z linkowanego wyżej tekstu z kwietnia 2022:

"Warto również pamiętać o scenariuszu awaryjnym, w którym przerywamy akumulowanie akcji. Dzieje się tak wówczas, gdy w danym momencie uznamy perspektywy spółki za mało optymistyczne, szanse odbicia na niskie, a ryzyko dalszego kupowania za podwyższone. W końcu przez ponad rok, a tyle może potrwać akumulacja akcji, w biznesie spółki lub jej otoczeniu mogą zaistnieć czynniki, które diametralnie wpłyną na jej perspektywy biznesowe i szansę powrotu do spodziewanej przez nas wyceny. Wtedy przerywamy kupowanie papierów i podejmujemy decyzję, co zrobić z posiadanymi przez nas akcjami. 

Można je sprzedać, a można je trzymać dalej. Ale z pewnością nie warto uśredniać dalej w nadziei, że jednak rynek jakimś cudem odbije. Ratowanie stratnych pozycji przez uśrednianie ceny, jak powszechnie wiadomo, bywa prostą drogą do straty dużej sumy na giełdzie."

Ile to wszystko ważyło w moim portfelu?

Jednym z dużych ryzyk uśredniania jest perspektywa zbudowania zbyt dużej pozycji. Idąc za ciosem i chcąc konsekwentnie uśredniać cenę inwestor może topić pieniądze w rynku.

Moje początkowe założenia były następujące. Pierwsza transza wyniosła ok 0,5% wartości portfela i pozycja miała być uzupełniana do poziomów wyższych co kwartał o 0,5% portfela. Czyli początek na 0,5%, po kwartale wyrównujemy do 1%, po dwóch do 1,5% itd.

Zweryfikowałem wstecz historię rachunku i odnosząc się do wartości z 1 stycznia 2021, pierwsza transza stanowiła nieco więcej, bo 0,64% wartości konta. Tymczasem docelowa wielkość pozycji, czyli cena, po jakiej pozycję zamknąłem dobiła do 9,75% wartości konta ze stycznia 2021, a maksymalna wielkość pozycji w szczycie notowań dobiła do ponad 13% tej wartości. Można więc powiedzieć, że pozycja osiągnęła całkiem konkretne wartości.

Jednak w powyższych wyliczeniach odnosiłem się do wartości portfela ze stycznia 2021, a w międzyczasie wartość moich środków zmieniała się w czasie, na szczęście w górę. W efekcie tego kiedy zamykałem pozycję pod koniec września 2023, stanowiła ona zaledwie 2,66% wartości portfela

Mamy więc pewną perspektywę całości i dodatkową warstwę. Przez fakt, że mój portfel w międzyczasie istotnie wzrósł, pozycja na CD Projekcie z potencjalnego zagrożenia związanego z uśrednianiem i wszystkich ryzyk dookoła, stała się jakąś nudną pozycją gdzieś w ogonie stawki. Jej likwidacja stanowi więc poniekąd dla mnie również okazję do zredukowania liczebności spółek i poświęcenia uwolnionego czasu i gotówki na inne, bardziej znaczące pozycje.

Twitterowa warstwa całej przygody

O moich działaniach związanych z CD Projektem informowałem głównie na socialach i największe emocje i dyskusje wybuchły na Twitterze. Masa komentarzy, głównie negatywnych dotyczących tego, że nie uśrednia się w dół, że nigdy nie należy gridować, że CD Projekt spadnie na 20 zł i już nigdy nie wróci do poprzedniej formy.

Trochę nauczony tym doświadczeniem, dość szeroko w tekście z kwietnia 2022 opisałem warstwę zastrzeżeń i konieczności posiadania scenariusza awaryjnego. Równie dużo uwagi poświęciłem temu aspektowi w tekście o VCA pochodzącym jeszcze z 2018 roku. 

Jednak niezależnie od tego, potwierdziła się teza, że każdy przez uśrednianie rozumie to, co sam chce rozumieć i niewiele osób faktycznie skupia się na analizie przypadku i tego, co chcę pokazać dzieląc się swoim sposobem na prowadzenie pozycji. 

Pokazała to również reakcja na mój ostatni komunikat o sprzedaży wszystkich posiadanych akcji. Pierwsze było zaskoczenie, ale druga warstwa to oczywiście traktowanie rezultatu jako porażki i przyznania się, że całe podejście od początku było błędem. Jestem przekonany, że gdybym jednak został z akcjami i wiózł dziś pozycję w okolice 100 zł, komentarze i reakcje byłyby podobne.

Presja ze strony publicznego prowadzenia pozycji nieszczególnie mi przeszkadzała i nie wpływała na decyzje, które podejmowałem w związku z jej prowadzeniem. Chyba najlepszym tego przykładem jest fakt, że jednak sprzedałem akcje mimo wszystkich moich poprzednich komunikatów

Natomiast widzę, że takie akcje, nawet mające pokazywać mechanikę prowadzenia pozycji i sposób prowadzenia analizy, niekoniecznie pomagają mi w dalszym prowadzeniu bloga. Za jakiś czas część odbiorców będzie pamiętało mnie jako "tego gościa co się wyleszczył na CD Projekcie", a nie inwestora, który pokazał prawie 3-letni projekt inwestycyjny "na żywo". 

W tym momencie mam do wyboru dwie ścieżki. Albo nie pokazywać wcale moich realnych transakcji i zostać blogerem, który pisze tylko suche teoretyczne teksty, albo też publikować tylko mocno zyskowne transakcje i wpisać się w nurt "sukcesfulnych" inwestorów z Twittera, którzy na każdej transakcji zarabiają, niezależnie od koniunktury.

Jeszcze nie zdecydowałem, jaką przyjmę postawę w przyszłości, ale być może teksty, jak ten linkowany poniżej, oparty na moich realnych transakcjach i podejściu, nie będą już powstawały.

Przeczytaj: Moje najlepsze inwestycje zrobiłem gdy...

Jaką lekcję z tej transakcji wyciągnąłem ja sam

Chciałbym tu napisać coś bardzo górnolotnego, ale w sumie nie mogę powiedzieć, że była to dla mnie jakoś szczególnie emocjonująca transakcja. Od innych podobnych przypadków różniła się tylko czasem trwania. I to nie samą długością posiadania akcji, gdyż mam w portfelu o wiele starsze pozycje, ale długością procesu budowania pozycji, który trwał w zasadzie przez całe te trzy lata.

Pozycja nie przyniosła mi szczególnych zysków, a w zasadzie nie przyniosła żadnych zysków. Nie przyniosła mi również strat oraz wielkiego zagrożenia dla portfela, kiedy CD Projekt był w swoich dołkach.

Nie otrzymałem jakiegoś wielkiego potwierdzenia, że strategia budowania pozycji techniką VCA jest skutecznym podejściem do rynku, gdyż wiedziałem to już wcześniej. Była to jedynie kolejna okazja do przećwiczenia jej w praktyce.

Oczywiście wcześniej oczekiwałem, że CD Projekt jednak podniesie się i po osiągnięciu dołka zacznie rosnąć na fali spadających stóp dyskontowych oraz w oczekiwaniu na rychłe kolejne premiery. Tak się jednak nie stało i nie mam wielkich wyrzutów sumienia, że w 2021 roku tego nie przewidziałem. Mógł to być duży winner, ale w końcu każda pozycja w naszym portfelu może takim winnerem być. Jak wspomniałem wyżej, na rynek nie mamy wpływu.

A więc w moim inwestowaniu nie zaszły i pewnie nie zajdą wielkie zmiany pod wpływem moich doświadczeń z CD Projektem. Może trochę rzadziej będę podchodził do producentów gier, gdzie transfer wartości do akcjonariusza odbywa się jedynie w sytuacji pompy rynkowej pod dużą premierę. W pozostałych okresach kurs w zasadzie oczekuje na kolejną pompę, a gotówka nie idzie na dywidendę, a na pokrycie kosztów prac rozwojowych. Więc zapewne skupię się bardziej na walorach, które oprócz szans na wzrost kursu, mają biznesy nieco bardziej przewidywalne i transferują wartość do akcjonariuszy również w postaci istotnej dywidendy.

I to w zasadzie tyle jeżeli chodzi o moją obecną przygodę z CD Projektem. Może spółka już nigdy nie zagości w moim portfelu, a może już niebawem, w sytuacji głębszej przeceny, znów do niego trafi. Jednak raczej już nie w oczekiwaniu na kolejny V-kształtny dołek, bo ten mamy już za sobą.

17 komentarzy:

  1. Zaskoczyłeś, że sprzedałeś, bo myślałem, że na długi termin kupujesz. Argument, że 1 dodatek to było wiadomo od 2 lat także to nic nowego. Naprawa CP trzeba oddać zajęła trochę czasu, jednak trzeba było to zrobić by odbudować zaufanie graczy, i myślę, patrząc na aktualne oceny CP i dodatku PL, udało się to wykonać. Prawda w najbliższym czasie ciężko o jakiś trigger wzrostowy (kolejna premiera pewnie za 3 lata), lecz należy pamiętać, że wzrosty pod CP zaczęły się 4 lata przed premierą, także nigdy nie wiadomo kiedy zaczną się pod nowego Wiedźmina. Osobiście sam akcje miałem (od lat), mam i dalej będę miał. Średnia 170 także strata niemała, ale już bywała większa, gdy rok temu kurs spadł do 75 - wtedy przegapiłem by dokupić, jakby teraz też do tylu zjechało to na pewno nie przegapię dokupienia. Spółka po naprawie CP dalej ma moje pełne zaufanie, a zmiana silinika na UE zdejmie z barków spółki wiele niepotrzebnej pracy utrzymywania RedEngine. Równolegle robione 2 gry AAA, myślę, że najbliższe lata będą naprawdę ciekawe dla spółki i na pewno chcę w tym uczestniczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto jeszcze wspomnieć, a co bardzo istotne, robiąc równolegle 2 gry AAA, rozbrat między premierami nie będzie już taki duży. Nowy Wiedźmin już robiony jest rok, także zakładając premierę za ~~3 lata, to można zakładać, że rok max 2 po tej premierze od razu wejdzie Cyberpunk2, po nim chwile nowa saga Wiedźminowa. Także może być naprawdę ciekawie. Co oczywiście nie zmienia, że w krótkim/średnim terminie kurs zachaczy i o 50 zł.

      Usuń
    2. Oczywiście jest ileś rzeczy na horyzoncie w spółce. Z tym, że głównie są to rzeczy, które zmaterializują się, jak sam twierdzisz, za 3 lata.

      W ostatnich 2-3 latach udało mi się zrobić kilka ładnych strzałów na różnych spółkach po +100% i więcej, więc być może mam trochę zbyt wygórowane mniemanie o sobie i dlatego to story na CDR wydaje mi się zbyt mało atrakcyjne, żeby w nim mrozić kapitał.

      I na koniec znów, to że przy 100 zł nie chcę mieć CDR w portfelu nie oznacza, że nie będę go chciał mieć po 70 zł czy 50 zł. Zobaczymy i rozważymy, jak kurs faktycznie tam dojdzie (jeżeli dojdzie).

      Usuń
    3. Dokładnie, ważne by czuć się dobrze ze spółkami w swoim portfelu. Mogę to na swoim przykładzie powiedzieć, że nawet mając aktulanie 33% straty na CDR nie powoduje to u mnie nerwów czy codziennego sprawdzania kursu bo po prostu wiem, że spólka w długim terminie swoje zrobi. A nawet jak spadki będą kontynuowane z chęcią dobiorę po 50-60 większy pakiet. Nie czułbym się natomiast tak dobrze z tą stratą, gdyby była ona na jakieś spółce SP na przykład :D.

      Usuń
  2. Radku. Dziękuję za ogrom wartościowych informacji i pracy jakimi się z nami dzielisz.
    Dzięki Tobie na "żywym" przykładzie poznałem mechanizm działania strategii budowania pozycji techniką VCA i uznałem ja za odpowiednią do mojej strategii inwestycyjnej.
    Niech moc skumulowanych akcji będzie z Tobą.
    Pozdrawiam,
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Michał! Tak prezentowane VCA może sprawdzić się w bardzo specyficznych sytuacjach, ale z drugiej strony nasza giełda jest raz na jakiś czas dotykana różnymi wstrząsami i okresami dekoniunktury, więc jeżeli wiemy, że spółka ma stabilne podstawy i kolejny dołek nie zagrozi jej długoterminowym losom, jedynym zadaniem inwestora jest korzystnie wyłapać ten dołek. A temu właśnie VCA służy i wiem, że przyda mi się nie raz :)

      Usuń
  3. Dzięki za naprawdę szczery i wartościowy materiał. Zaczynam na giełdzie i zdecydowanie wolę takie teksty bo pokazują w 100% jak jest naprawdę z tym inwestowaniem. Ci którzy się tylko zyskami chwalą będą mieli na sumieniu młodych ludzi, którzy stracą na giełdzie. Ja od 3 lat mam akcje Novavis też kumulowałam w podobny sposób ale przegapiłam trochę dołek (no bo skąd wiedzieć, że kurs nie spadnie bardziej?)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako Twój okresowy Twitterowy krytyk gratuluję zamknięcia pozycji :-) i dość trzeźwego spojrzenia na zakończony już proces. To, co napiszę poniżej jest raczej w mniejszym stopniu dla Ciebie (po przeczytaniu wpisu zakładam, że jednak to rozumiesz), a w większym dla czytających ten wpis ewentualnych naśladowców, gotowych powtarzać kupowanie na spadkach:

    Uśrednianie na spadkach to dobra strategia....dla funduszy - gigantów, które muszą kupować niemal cały czas, bo nie są w stanie kupić akcji na jednej sesji i muszą miesiącami nabywać akcje, by osiągnąć założony ich udział w portfelu. To FATALNA strategia dla każdego, kto może zapakować się "pod korek" na jednej sesji, a tak jest ze zdecydowaną większością nas.
    W moich polemikach z Tobą cały czas podkreślałem jedno: BRAK SZACUNKU DLA TRENDU to podstawowy błąd każdego, kupującego na spadkach. Nikt z nas nie wie, kiedy trend się skończy, a jak widać na przykładzie CDR, korekty mogą trwać znacznie dłużej i sięgać znacznie głębiej (na ogół tak właśnie jest, zazwyczaj podchodzimy zbyt optymistycznie do kwestii nabywanych akcji w naszych założeniach!!!!), niż sądzimy. Tymczasem kupujący na spadkach nie przyznając się sobie co do tego, a czasem wręcz nie uświadamiając sobie tego, milcząco zakłada, że trend już wkrótce się odwróci, a on zacznie zarabiać. Przecież gdyby wiedział, że cena spadnie jeszcze o powiedzmy 40% od miejsca czy średniej jego zakupu, a korekta będzie trwać np. aż 5 lat, nigdy w życiu by tych akcji nie kupił, prawda? Kupowanie na spadkach jest więc formą powiedzenia nie wprost: wiem, jak rynek wkrótce się zachowa, bez faktycznego posiadania takiej wiedzy.

    Kwestia dołka. A po co w ogóle chcieć złapać dołek? To się uda może raz w życiu! Akcje to nie marchewka w różnych sklepach, a my nie szukamy maksymalnej przeceny, bo nie wiemy, kiedy i na jakim poziomie ta przecena stanie się maksymalna! Na rynku akcji chodzi o to, by KUPIĆ DROGO, ALE SPRZEDAĆ JESZCZE DROŻEJ! Logicznym wnioskiem z tego zdania jest, by kupować nie wtedy, gdy rynek spada, ale wtedy, gdy rynek już rośnie!
    Prawdopodobieństwo kontynuacji trendu następnego dnia, liczone bez uwzględnienia żadnych innych czynników, wynosi~52% co oznacza, że szansa na to, że jeśli rynek spada, będzie dalej spadać, a jeśli rośnie, będzie dalej rosnąć, jest zawsze nieco wyższe od szansy na jego zwrot!
    To znowu jest forma szacunku dla trendu. Trend wzrostowy oznacza, że Duże Pieniądze kupują i chcą dalej kupować te akcje, a tu chodzi o to, by iść razem z nimi, a nie przeciw nim! Kupując na spadkach tworzymy dla nich płynność - mogą się spokojnie rozładowywać z pozycji w portfelu.
    A my przecież chcemy zarabiać, a nie być instytucją pomocową dla Dużych, by ułatwić im spokojne wychodzenie z pozycji! Zarabiać można tylko z nimi w grupie a nie przeciwko nim, dlatego tak ważne jest kupowanie tylko rosnących akcji!!
    Jasne, zawsze istnieje ryzyko, że wzrosty są chwilowe i rynek wróci do spadków. W tym celu należy utrzymywać zlecenia Stop Loss i przesuwać je odpowiednio do ruchu ceny w górę (przesuwanie SL w dół na spadkach to kolejny sposób z wachlarza metod samooszukiwania się inwestora) tak, by nawet w razie błędnego wejścia w chwilowe odbicie, dzięki SL wziąć choćby symboliczny zysk lub przynajmniej ograniczyć stratę.
    Trend jest największym przyjacielem inwestora i trzeba wykorzystywać to, co on nam daje szanując te momenty, gdy nie chce nam nic dać (czyli spadki) i nie angażując się wtedy w zakupy. W tej grze chodzi o to, by maksymalnie zwiększyć prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu, a kupowanie w trendzie wzrostowym to jeden z ważniejszych elementów takiego podejścia.
    Amen! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój wywód jest słuszny ale tylko w przypadku aktywnych graczy, którzy kupują i sprzedają. Są jednak inwestorzy długoterminowi pewni przyszłości spółki, którzy kupują(jak ja) spółkę na dziesięciolecia dla dywidend. Wtedy kupowanie na spadkach jak najbardziej ma sens. Jeśli znamy wartość spółki i znamy jej perspektywy, jesteśmy w stanie oszacować od jakich cen zakupy są atrakcyjne. Wtedy możliwość kupna kolejnych pakietów coraz taniej jest tylko dodatkowym bonusem ze strategii. I inwestor indywidualny długoterminowy dywidendowy ma wielką przewagę nad funduszami - może kupować wtedy kiedy leje się krew tanie akcje, które fundusze muszą wyrzucać z portfela, bo klienci umarzają jednostki.

      Usuń
    2. Song Mun, dzięki za ten komentarz. Co do trendów długoterminowych faktycznie się zgodzę, ale strategia budowania pozycji na spadkach (w moim wykonaniu), ma założenie złapania konkretnego dołka. Czyli na spółce w wieloletnim trendzie wzrostowym, gdzie trafia się gorsze kilka kwartałów, a nie w spółce, która spada od lat i pewnie będzie spadała dalej. Ale zgoda, że przyszłości nigdy nie znamy i pewną ochroną może być dobrze wykonana analiza na początku, bezpiecznie skonstruowany plan akumulacji oraz trzeźwa głowa, żeby wyjść, jeżeli coś nie idzie zgodnie z założeniami.

      Usuń
  5. Trzeba publikować tylko zyskowne transakcje i stworzyć kurs uśredniania. 😉 A tak poważnie, trzeba robić swoje i nie przejmować się zdaniem "zawodowych" krytyków. Wolę śledzić realne transakcje i wyciągać z tego wnioski, niż excelowe zakupy succsesfulnych. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Transakcje realne mają to do siebie, że są zawsze lepiej przemyślane i przygotowane. Ale jest jednak ryzyko, że końcowy odbiorca sprawdzi tylko, czy był zysk, czy strata i na tej podstawie oceni całość :)

      Usuń
  6. Radku, jestem przekonany, że wszelkie negatywne komentarze i opinię " tego, który wyleszczył się na CDR", osłodziły Ci pieniądze od któregoś z funduszy grających na spadki. Wykonałeś dla nich kawał dobrej roboty bo pewnie wielu uważających Cię za autorytet skopiowało Twój ruch co było w interesie shortów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam. Osobiście sądzę, że dzięki moim działaniom udało się wykreować popyt na przynajmniej 400 milionów złotych. Tylko czułem furkot pieniędzy inwestowanych w CD Projekt po każdym moim poście. Aż dziw, że wtedy kurs nie rósł po +10%, ale pewnie wtedy właśnie fundusze sprawnie otwierały shorty :)

      Usuń
  7. Też uważam, iż lepiej i ciekawiej pokazywać realne transakcje. Bo najlepsza jest teoria w praktyce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskoczyły mnie, że zacząłeś kupować od 250zł, pisząć dalej, że przewidywałeś spadek do 100zł i niżej. To po co zacząłeś od 250zł to jest nielogiczne. Wydaje mi się, że ten tekst jest tak długi, że przewracasz się w nim o własne nogi między innymi w wyżej opisanym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  9. "W tym momencie mam do wyboru dwie ścieżki. Albo nie pokazywać wcale moich realnych transakcji i zostać blogerem, który pisze tylko suche teoretyczne teksty, albo też publikować tylko mocno zyskowne transakcje i wpisać się w nurt "sukcesfulnych" inwestorów z Twittera, którzy na każdej transakcji zarabiają, niezależnie od koniunktury."

    Szkoda by było, bo właśnie takich tekstów brakuje. Dla mnie jest on więcej wart niż te wszystkie successfulne ;)

    OdpowiedzUsuń