Bessa na warszawskiej giełdzie trwa w najlepsze. Niezależnie od tego, że wiele spółek jest wycenianych atrakcyjnie (czyli nisko) notowania spadają z miesiąca na miesiąc coraz niżej. Czy zmęczenie inwestorów zacznie się objawiać panicznymi wyprzedażami?
Indeks WIG swój historyczny szczyt na poziomie 75 tys. pkt zanotował w dniu 8 listopada 2021, czyli niedługo minie rok od tego wydarzenia. Obecne poziomy indeksu to okolica 50 tys. pkt, czyli jak łatwo policzyć, znajdujemy się ok. 33% niżej. Jednak patrząc na wiele mniejszych walorów które pięknie zyskiwały w okresie pandemicznego ożywienia, widzimy wykresy przecenione o ponad 50%.
Oceniając temperaturę obecnych spadków, czuje się pewnego rodzaju ciszę i zmęczenie. Rynek osuwa się powoli, ale konsekwentnie, przeplatając okresy większej nerwowości z okresami korekty i uspokojenia. Kierunek spadkowy cały czas jest utrzymywany i widać to nie tylko na indeksach, ale również na poszczególnych walorach. Coraz częściej możemy spodziewać się komunikatów, że kurs akcji danej spółki znajduje się "najniżej od".
Z drugiej strony co jakiś czas pojawiają się przebłyski "taniości". Mówimy tu z jednej strony o zatrzymaniu spadków i utworzeniu jakiegoś rodzaju formacji bocznej, a z drugiej strony o taniości fundamentalnej. Z tą ostatnią niestety jest całkiem poważny problem, gdyż inwestorzy przywykli do posługiwania się wskaźnikiem cena/zysk mogą być nieco zdezorientowani. Tu również bowiem aż świecą ze wszystkich stron bardzo niskie wyceny. Sęk w tym, że uwzględniają one w przeważającym stopniu dobre wyniki wypracowane w roku 2021 i pierwszym kwartale 2022. Nie widzimy w nich więc jeszcze obecnej, zdecydowanie trudniejszej sytuacji.
Dlatego też aby wyłowić perełki warte zakupienia na dłuższy termin musimy wnikliwiej zagłębić się w analizę poszczególnych spółek, poznać ich uwarunkowania i ocenić, jak poradzą sobie w obliczu wyzwań, z którymi mamy teraz do czynienia. Oczywiście pewne pozytywne rezultaty może przynosić strategia akumulowania solidnych walorów. Solidnych, czyli takich których bilans i przepływy gotówkowe dają na tyle duży bufor bezpieczeństwa, żeby nie obawiać się o przetrwanie firmy.
Po tym krótkim rynkowym wstępie przechodzimy do analizy wykresów, którymi się dziś zajmę. Analiza w formie tekstowej, a nie jak zwykle na kanale YouTube, gdyż przebywam na urlopie i nie miałem jak zabrać całego sprzętu.
Zaczynamy od indeksu TBSP, czyli Treasury BondSpot Poland Index, pokazującego zmiany na polskim rynku obligacji hurtowych. Indeks ten, mimo że koncentrujemy się przede wszystkim na rynku akcji, nauczył nas już dwóch ważnych rzeczy.
Pierwszą z nich było to, że na obligacjach również można stracić. Dowiedzieli się tego zwłaszcza inwestujący w fundusze obligacji oraz mieszane z dużym udziałem obligacji. Zaprezentowany powyżej wykres nie pokazuje wcześniejszego wieloletniego trendu wzrostowego, z którego perspektywy spadki te były tak wielkim ewenementem.
Drugą lekcję otrzymujemy teraz. Chodzi o wzrosty, których doświadcza indeks TBSP. Kiedy ceny obligacji spadały, niemal każdego dnia byliśmy informowani o nowych rekordach cenowych i o głębokości korekty. Poniżej 1700 punktów był to już niemal festiwal emocjonowania się sytuacją na rynku obligacji.
Ale kiedy notowania zmieniły kierunek i zaczęły piąć się w górę, temat zupełnie ucichł. Owszem, pojawiły się sporadyczne informacje na temat tego, że obserwujemy cofnięcie, ale temperatura i częstotliwość tych komentarzy była zdecydowanie mniejsza niż wcześniej. Odnoszę wrażenie, że obecnie wszyscy już zapomnieli o spadkach na rynku obligacji.
I to właśnie jest cenna lekcja dla inwestorów, że aby łapać dołki należy trzymać rękę mocno na pulsie i inwestować wtedy, kiedy leje się krew, a wszyscy wokół panikują. Kiedy sytuacja się normalizuje, rynek odjeżdża z jednej strony szybko, ale z drugiej strony cicho.
I tak jak teraz na rynku akcji słyszymy zewsząd komunikaty, że dana spółka jest "najtańsza od", tak ucichną one momentalnie w miarę jak spółki będą oddalały się od swoich dołków, rosnąc i w szybkim tempie odrabiając straty. Tego, że moment ten nadejdzie, możemy być pewni.
Na pierwszy ogień spośród spółek idzie Alior, który wydaje się stabilizować po trwającym dotychczas trendzie spadkowym. Również inne banki wysyłają podobne sygnały, ograniczając spadki i przechodząc do ruchów bocznych. Na razie nie są to szczególnie duże formacje, ale z pewnością można to odczytywać jako znak, że spadki na bankach zaczynają wyhamowywać.
W szerszym ujęciu nie oznacza to jednak niskich, atrakcyjnych wycen. Notowania znajdują się na przeciętnych poziomach, ni to drogich, ni to tanich, więc trudno widzieć tu jakąś większą okazję inwestycyjną. W każdym razie stabilizacja i chwilowe zatrzymanie spadków w sektorze banków może stanowić wsparcie dla zdołowanego indeksu Wig20.
Najniższe poziomy od stycznia 2021 roku notuje obecnie Atal, który przebił się w ostatnich dniach przez minima z lipca i z marca. Przecena w spółkach deweloperskich panoszy się bez skrępowania, ale przyznać trzeba, że ostatnie kilka lat wyjątkowo sprzyjało tej branży, zarówno biznesowo, jak i rynkowo.
Analizując wykres korygowany o dywidendy, notowania Atalu kończą wycieczkę na północ i wchodzą w rejony, w których spółka przebywała w latach 2017-2020. Z kolei wykres zawierający luki dywidendowe sugeruje nawet schodzenie w rejony poniżej konsolidacji z tych lat. W każdym razie przecena postępuje.
W przypadku Atalu świetnie uwypuklają się wyzwania, o których pisałem na wstępie tego tekstu. Z jednej strony wskaźnik c/z spadł już poniżej 3 i znajduje się najniżej w historii spółki. Z drugiej trudno jest jednoznacznie powiedzieć, że jest już tanio. Owszem, jest taniej niż było jeszcze kilka miesięcy temu, ale i perspektywy dla branży i spółki cały czas nie są optymistyczne. Wraz z początkiem października deweloperzy będą raportowali sprzedaż lokali z III kwartału i można się spodziewać, że będzie ona bardzo niska w relacji do sprzedaży historycznej. A w sytuacji obecnych stóp procentowych trudno jest liczyć, że sytuacja w tym roku ulegnie diametralnej zmianie.
Może się więc okazać, że obecnie obserwujemy jedynie kolejny rozdział trendu spadkowego, który potrwa jeszcze długie miesiące.
Spółką, o którą prosiliście jest Bumech, będący niewątpliwie gwiazdą obecnego kryzysu energetycznego. Jego akcje można było jeszcze kilkanaście miesięcy temu kupić poniżej 3 zł, podczas gdy kilka dni temu kosztowały niemal 90 zł. Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że walor jest bardzo rozgrzany, ma na pokładzie wiele osób zainteresowanych dalszymi wzrostami, a przez to charakteryzuje się znacznie podwyższoną zmiennością. Jej przedsmak obserwowaliśmy niedawno, kiedy cena spadła w trzy sesje z 88 zł na 54 zł.
Obecnie obserwowane odbicie wzrostowe jest jeszcze bardzo młode, a przez to trudno jest przesądzać o jego trwałości. Tym bardziej znaczenia nabiera wsparcie w okolicy 60 zł, które jest co prawda dość młode (od lipca), ale jest to wszystko co obecnie mamy.
W wypadku takich walorów analiza techniczna ma wagę i znaczenie, ale w jej kontekście musimy mieć ułożony odpowiedni scenariusz postępowania. Jeżeli pozycja przyniosła nam już dość duży zysk, dobrze jest zdwoić ostrożność i postawić na dość szybką realizację zysku. Ostatnich ruch spadkowy pokazał, że chwila zawahania może być bardzo kosztowna.
Równie interesująco kształtują się notowania Eurotelu, z tym że tutaj rekordy cenowe osiągnięte zostały na skutek wybicia z trwającej ponad rok konsolidacji. Jednak ostatecznie udało się wybić w górę, pokonując przy tym szczyt z końca maja 2021.
Co ważne, jest to spółka dywidendowa, która regularnie dzieli się zyskiem z akcjonariuszami. W ostatnich dwóch latach wypłacała dywidendę o stopie przekraczającej 10%, dlatego też długoterminowa analiza wykresu powinna uwzględniać ten czynnik.
Na chwilę obecną ruch wzrostowy zatrzymał się w okolicy 50-52 zł. Czy poziom 50 zł można będzie traktować jako mocny opór dowiemy się dopiero w przyszłości, jeżeli nastąpi cofnięcie i uformuje się w tym miejscu cenowy wierzchołek. Na razie jesteśmy po silnym ruchu o ponad 20% w górę i ewentualna korekta nie powinna nikogo zdziwić.
Długoterminowo jest to przykład spółki w trendzie wzrostowym, mimo że z przerwami. Pozostaje życzyć sobie więcej takich walorów na naszej giełdzie.
Świetne omówienie wyników Eurotelu ukazało się kilka dni temu w serwisie StockWatch. Przypominam, że z kodem HUMANISTA otrzymujecie zniżkę na swój pierwszy abonament. StockWatch jest jednym z moich wartościowych źródeł wsparcia przy analizie fundamentalnej spółek.
Ciekawe rzeczy dzieją się na notowanej na NC spółce Geotrans, działającej w branży odpadowej. Pomiędzy 2019 i 2021 rokiem kurs wspiął się z okolic 1 zł do 36 zł, by następnie spaść do 6 zł w lutym tego roku. Jednak od dołka notowania systematycznie się wspinają i niedawno miało miejsce przełamanie poziomu 10 zł służącego dotychczas jako techniczny opór. Trzeba również przyznać, że odbyło się to w dość zdecydowany sposób, bez większego zawahania.
Biorąc więc uwagę czas, jaki minął od dołka (ponad 6 miesięcy) oraz dystans, który przebyły notowania (niemal 100%) można powiedzieć, że sentyment na walorze uległ zmianie. Nawet można to określić mianem trendu wzrostowego.
Co prawda walor ma za sobą impuls wzrostowy, więc ewentualna korekta nie będzie niczym niezwykłym, ale wygląda to nieźle. Osobom pragnącym związać się ze spółką na dłużej polecam również analizę historii spółki w ostatnich 2-3 latach, zwłaszcza w kontekście aktywności zarządu i głównych akcjonariuszy.
Spektakularne rzeczy działy się i dzieją na kursie Pure Biologics. Jeszcze dwa dni temu sytuacja na wykresie przypominała dobrze rokującą formację odwróconej głowy z ramionami, która po półtorarocznych spadkach mogła dać sygnał do zmiany kierunku na wzrostowy.
Cień tej wymowy jesteśmy w stanie dostrzec również teraz, ale została ona mocno przysłonięta spadkiem o prawie 20% w ciągu dwóch giełdowych sesji po publikacji wyników finansowych. Kurs przebywa obecnie na wysokości (głębokości) lewego ramienia, więc nadzieja jeszcze nie umarła, ale trudno to być wielkim optymistą.
W każdym razie walor ma wyznaczone bardzo wyraźne poziomy cenowe. Analiza jest tu prosta, pokonanie oporów będzie sygnałem siły byków, a przełamanie wsparć pokaże niedźwiedzi pazur.
Z ulgą odetchnęli akcjonariusze Spyrosoft, dynamicznie rozwijającej się (wynikowo i kursowo) spółki z rynku głównego. W ciągu 10 miesięcy, pomiędzy październikiem 2021 i sierpniem 2022 notowania wzrosły o 100%, ze 175 zł do 350 zł. Jednak przełom sierpnia i września przyniósł korektę do 260 zł, która mogła zaniepokoić co wrażliwszych inwestorów.
Oczywiście z perspektywy tempa wzrostów była ona jak najbardziej zasłużona, ale trzeba przyznać, że jej dynamika była dość wysoka. Na szczęście dołek musnął tylko techniczne wsparcie, potwierdzając jego znaczenie, a następnie kurs wrócił szybko do wzrostów.
Aktualnie widzimy moment zawahania, kiedy to nie udało się jeszcze wyrównać poprzedniego szczytu. Otwiera to pole do dwóch rodzajów interpretacji. Pierwsza i bazowa jest taka, że kurs potrzebuje jeszcze trochę czasu na dobicie w okolice 350 zł. W końcu ostatni zryw wzrostowy był silny, a klimat na szerokim rynku nie sprzyja mocnym wzrostom. Druga interpretacja, na razie idąca dość daleko, jest taka że kurs nie będzie już w stanie poprawić wierzchołka i przejdzie do ruchu bocznego.
Jak wspomniałem, mamy zaledwie dwie świece zawahania, więc jestem zdecydowanym zwolennikiem pierwszego, wzrostowego scenariusza.
Na historycznych maksimach cenowych znajduje się również Torpol. Licząc od czerwca mamy do czynienia już z trzecim nowym wierzchołkiem. Co prawda nie są one jeden od drugiego znacząco wyższe, ale stanowią zwieńczenie ruchu wzrostowego o rozpiętości 50% z poziomu 10 do 15 zł.
Idąc dotychczasową logiką można spodziewać się teraz cofnięcia i uformowania kolejnego, wyższego dołka. Wsparcie zaznaczyłem na wykresie na poziomie 14,50 zł, ale nieco niżej, w rejonie 14 zł znajduje się kolejny dołek, który równie dobrze może stanowić podparcie dla notowań.
W szerszym ujęciu kurs znajduje się w zdecydowanie dobrej pozycji. W wypadku ataku na nowe maksima cenowe trzeba by było bardzo znacznego cofnięcia i upływu przynajmniej kilku miesięcy, aby ogłosić, że trend uległ zmianie na boczny lub ewentualnie na spadkowy. Mamy więc dość duży zapas komfortu, kiedy można uznać, że notowania mogą robić co chcą, byle nie oddalały się znacząco od maksimów.
Miłym akcentem są wypłacane przez spółkę dywidendy. Ostatnia miała stopę przekraczającą 16%.
Inny układ wykresu prezentuje w szerszym kontekście spółka Ten Square Games. O spółce przez długi czas było głośno, głównie z powodu realizowanych spadków i zamieszania związanego z aktywnością zarządu. Od pewnego czasu jednak wokół waloru jest nieco ciszej i można powiedzieć, że kurs również reaguje pozytywnie.
Ta pozytywna reakcja przejawia się w braku spadków, które wyhamowały od połowy czerwca i dziś mówimy już o ruchu bocznym. Jego zakres to 92 zł na dole i ok. 113 zł na górze. W ostatnich dniach kurs krąży wokół górnego ograniczenia, więc można nawet dopuszczać ewentualne wybicie oporu.
W takich wypadkach pozostaje zostawić rynkowi miejsce i czas na wyznaczenie kierunku, a następnie do niego się dołączyć. Po tak długim trendzie spadkowym można już mieć nadzieję na zakończenie ruchu na południe, ale z drugiej strony pamiętamy, że trend trwa tak długo aż się zakończy. Sytuacja na szerokim rynku również nie sprzyja, ale to już wiemy. W każdym razie na kursie Ten Square Games po raz pierwszy od wielu miesięcy dzieje się coś ciekawego i warto rzucać okiem na walor.
Również w wypadku tej spółki polecam niestarą analizę raportu opublikowaną na StockWatch.pl. I ponownie przypominam, że z kodem HUMANISTA pierwszy abonament w serwisie jest tańszy.
Dzisiejsze zestawienie zamyka spółka Vigo Photonics, na której kursie dużo się działo w dniu wczorajszym. Ukazał się raport półroczny, który przyniósł negatywne zaskoczenie wynikowe, przez co kurs spadł aż o 14%. Jest to kolejny akord trendu spadkowego trwającego od wiosny 2021 roku, z krótką przerwą w styczniu 2022. W tym czasie walor spadł już o 40%.
Mimo, że notowania Vigo zamknęły się o 4% poniżej poziomu 500 zł, cały czas możliwe jest potraktowanie tej okolicy jako wsparcia. Wskazuje na to okrągły poziom do którego niewiele spółek na warszawskiej giełdzie dobija, jak również wierzchołki cenowe z 2020 roku. Oczywiście czy poziom ten się obroni dowiemy się w ciągu kilku najbliższych sesji.
Długoterminowo Vigo jest bardzo interesującą spółką, walorem o dość wąskiej specjalizacji, ale z drugiej strony dość mocnej pozycji w swojej niszy. Niemniej aktualnie spółka doświadcza wyzwań, jakich wiele dziś w gospodarce, więc można się spodziewać, że szanse na kontynuację przeceny cały czas pozostają wysokie.
Wprawne oko wyłapie dobre spółki
Dla długoterminowych inwestorów spadki są zawsze okazją do napełnienia portfela spółkami dobrej jakości. Jednak dzisiejsze zestawienie pokazuje również, nie mimo trwającej niemal rok bessy można znaleźć walory bijące i podnoszące swoje historyczne maksima. Co więcej, często są to spółki w dobrej kondycji, poprawiające swoje wyniki finansowe.
Więc jak to zwykle bywa na giełdzie, można podążać za szerokim rynkiem wypatrując dna bessy, ale można też stawiać na selekcję i mimo wszystko zarabiać nawet w trudniejszych czasach. Ta umiejętność, łącznie z umiejętnością spokojnego realizowania długoterminowych strategii, odróżnia dobrych inwestorów od przeciętnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz