Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

poniedziałek, 6 listopada 2023

Moja strategia inwestycyjna na Turbo Wyzwanie

Strategia inwestycyjna to podstawa długoterminowego sukcesu na rynkach finansowych. Jednak konkursy inwestycyjne rządzą się nieco innymi prawami, a więc trzeba nieco dostosować do nich swoje podejście. Dzisiaj podzielę się moim planem na najbliższe dwa tygodnie.

Już dzisiaj wystartowała faza główna Turbo Wyzwania, czyli gry inwestycyjnej popularyzującej certyfikaty Turbo na polskim rynku. Czas więc najwyższy, żeby zarejestrować się na stronie wydarzenia oraz opracować swoją strategię inwestycyjną.

Oczywiście do gry można dołączyć również w jej trakcie, ale skracamy sobie tym sposobem czas rywalizacji, a w wypadku zmagań, gdzie wygrywa najwyższa stopa zwrotu ma to pokaźne znaczenie.


Faza główna składa się z dwóch tygodni rozgrywki. Pierwszy trwa od dziś do 12 listopada, a drugi od 13 do 17 listopada. Osoba, która uzyska najlepszy wynik w całym dwutygodniowym okresie otrzyma nagrodę główną. Natomiast pozostałe 200 nagród rozdzielone zostanie pomiędzy osobami, które wypracują najlepsze wyniki w poszczególnych tygodniach: 100 nagród za tydzień pierwszy i 100 nagród za tydzień drugi. 

Co ważne, można wygrać tylko jedną nagrodę. Zawsze będzie to jednak nagroda lepsza, czyli jeżeli w pierwszym tygodniu uzyskamy lepsze nagrodzone miejsce niż w tygodniu drugim, zostajemy nagrodzeni za tydzień pierwszy, a nagroda z tygodnia drugiego przypada kolejnej osobie w rankingu. 

Dopasuj strategię do okoliczności


Celowo powtórzyłem powyżej zasady nagradzania uczestników, gdyż wyznaczają one ramy, w których się poruszamy w tym konkursie.

Oczywiście będą uczestnicy, dla których podstawą stanie się walor edukacyjny. I to dobrze, gdyż to jest główny cel Turbo Wyzwania. Chodzi o to, abyśmy w długim horyzoncie umieli wykorzystywać certyfikaty do zarabiania na rynku, niezależnie już od tego, jaki horyzont będą miały nasze poszczególne transakcje.

Jednak zawierać wirtualne transakcje możemy przez cały rok, a w konkursach inwestycyjnych chodzi przede wszystkim o wykręcenie maksymalnej stopy zwrotu w danych warunkach. Dlatego kluczowe znaczenie ma system konstruowania rankingu, ograniczenia inwestycyjne oraz system nagradzania najlepszych uczestników.

Jeżeli więc naszą ambicją nie jest uzyskanie najlepszej stopy zwrotu w całym konkursie, możemy rozbić nasze starania na dwa niezależne tygodnie, w ramach których konstruowane będą klasyfikacje rankingowe. Oczywiście ranking pomiędzy tygodniami nie będzie resetowany, ale nagrody będą przyznawane za stopę zwrotu od poniedziałku do piątku.

Można więc przyjąć, że naszym celem jako inwestora będzie uzyskanie maksymalnej stopy zwrotu w ciągu pięciu giełdowych sesji i będziemy mieli na to dwa podejścia: jedno w tygodniu pierwszym i kolejne w tygodniu drugim. Pod to więc należy konstruować naszą inwestycyjną strategię. 

Przypomnę jednak ponownie, że cele stawiamy sobie sami. A więc możemy postanowić, że naszym celem będzie przede wszystkim poznanie certyfikatów Turbo, a aspekt konkursowy zejdzie na drugi plan. Podobnie możemy uznać, że celem jest wypracowanie dodatniej stopy zwrotu przy minimalizowaniu ryzyka. Konkursu tym być może nie wygramy (chociaż nie jest to wykluczone), ale zyskamy więcej pewności siebie w inwestowaniu na realnym kapitale. Dlatego znów, najpierw trzeba się zastanowić, jaki jest nasz cel na najbliższe dwa tygodnie.

Jak inwestować, żeby nie żałować


Kiedy zaglądałem w piątek do klasyfikacji fazy testowej, dostrzegłem że najlepsze 50 osób w rankingu (spośród ponad 2000 już wówczas zarejestrowanych uczestników) uzyskało stopy zwrotu od +30% do +65%. I to zaledwie w ciągu tygodnia. Widzimy więc, że rywalizacja będzie ostra (jak zawsze) i żeby znaleźć się w czołówce trzeba zagrać agresywnie. 

Oczywiście warto pamiętać, że w takich sytuacjach działają również zasady statystyki. Znajdzie się zapewne grono osób, które wejdą w dany instrument na zasadzie "all in" i jeżeli na tym instrumencie przydarzy się akurat ruch w pożądanym przez nie kierunku, znajdą się one zapewne w czołówce rankingu.

Weźmy przykład dowolnego aktywa, np. palladu. Możemy wsadzić połowę z początkowej puli środków (czyli 50 000 zł) w maksymalnie lewarowany certyfikat long na pallad, a pozostałe 50 000 zł wsadzić dodatkowo w ETF na pallad. Dzięki temu nasza łączna ekspozycja na cenę tego aktywa wyniesie ponad 370 000 zł (50 000 z dźwignią 6,4 daje ekspozycję ok. 320 000 zł plus 50 000 zł w ETF na pallad). 

Jeżeli cena tak obstawionego palladu wzrośnie o 5% nasz zysk z tej transakcji wyniesie niemal 20% na portfelu. Oczywiście trzeba pamiętać o ryzyku walutowym, które może pomagać lub przeszkadzać w tej sytuacji.

Drugie możliwe podejście jest bardziej aktywne i zakłada częstsze otwieranie i zamykanie pozycji. W końcu krótkoterminowe wahania bywają znaczne, a z dobrze dobraną dźwignią finansową można pod nie handlować bardziej elastycznie. Mowa tu oczywiście o otwieraniu pozycji na krótki czas, czy będą to dwie sesje, czy kilka godzin, czy nawet krócej.

Od inwestora podejście to wymaga zarówno elastyczności czasowej i możliwości śledzenia rynku na bieżąco, jak również znajomości korelacji rynkowych oraz kalendarza publikacji danych makroekonomicznych. Nawet najlepiej zaplanowana transakcja może się wysypać z powodu napływu jakichś zaskakujących informacji lub danych, a zwlekanie z szybką reakcją może być w takiej sytuacji bardzo kosztowne.

Jeżeli znajdzie się inwestor, któremu uda się wykonać kilka udanych transakcji z rzędu z wykorzystaniem maksymalnego dostępnego lewara na danej transakcji, zapewne znajdzie się on (lub ona) w czołówce konkursowego rankingu.

Planując nasze posunięcia trzeba jednak pamiętać o dwóch dodatkowych czynnikach. Jednym jest ryzyko walutowe, które jednak w warunkach konkursowych nie różni się niczym od tego, które mamy na co dzień przy handlu certyfikatami. 

Po drugie, należy pamiętać, że certyfikaty Turbo stanowią w konkursie jedyną możliwość shortowania instrumentów bazowych. Jeżeli więc wykorzystamy nasz maksymalny limit 50 000 zł i kupimy za to certyfikaty long, nie będziemy mieli już możliwości kupienia certyfikatów short na ten czy inny instrument. Można więc powiedzieć, że jako inwestorzy musimy rozsądnie gospodarować zasobem, jakim jest limit 50 000 zł do wydania na certyfikaty Turbo.

Jak będę inwestował ja sam


W tym konkursie naturalną przewagę mają aktywni inwestorzy. Z jednej strony mają więcej czasu, żeby na bieżąco śledzić notowania poszczególnych aktywów i reagować na zmiany cen. Z drugiej strony, inwestorzy tacy posiadają już najczęściej dość głęboką wiedzę dotyczącą czynników makroekonomicznych, które są aktualnie rozgrywane na rynkach. Co dzisiaj dzieje się na rynku ropy, jakie czynniki wpływają na siłę dolara oraz czy złoto będzie w kolejnych dniach zyskiwało, czy traciło na wartości.

Ja sam, jako inwestor koncentruję się na dłuższym horyzoncie czasowym i głównie na rynkach akcji. Przez dłuższy horyzont rozumiem transakcje na certyfikatach Turbo trwające od kilku dni do kilku tygodni i opierające się głównie na ruchach cen w takich właśnie okresach. Co więcej, patrzę przede wszystkim na zmianę cen. Nie specjalizuję się więc w analizie rynku palladu czy srebra, gdzie często przydaje się branżowa wiedza specjalistyczna.

Dodatkowo nie jestem w stanie na bieżąco przebywać przy notowaniach, mimo że zazwyczaj zaglądam na rynek wiele razy w ciągu dnia. Jednak w ciągu tygodnia liczne obowiązki sprawiają, że nie przebywam na stałe przy komputerze, gdzie mogę mieć otwarte okno z grą, aby śledzić sytuację.

Dlatego też stawiam na pozycje zajmowane raczej w horyzoncie 2-3 dni aniżeli na coś, co będę likwidował po godzinie lub krócej. Można więc zakładać, że w ciągu każdego z dwóch tygodni rozgrywki nie otworzę więcej niż kilka transakcji łącznie.

Wynika to również z faktu, że chcę posiadać maksymalnie trzy otwarte pozycje równocześnie, a koncentracja ta może być miejscami nawet większa. W poprzednich latach stawiałem bardziej na uzyskanie ogólnej dodatniej stopy zwrotu, w czym pomagała szersza dywersyfikacja. Może nie trafiałem idealnie w rynek, ale trafiałem wystarczająco dobrze, aby uzyskać przyzwoity dodatni wynik, który ostatnio wyniósł ok. +10%.

Tym razem planuję zagrać bardziej ofensywnie. Oznacza to z jednej strony większą dźwignię, a z drugiej właśnie większą koncentrację. Konsekwencje tego są łatwe do przewidzenia, gdyż spektrum możliwych rezultatów zdecydowanie się poszerza. Może pojawić się zarówno duży zysk, jak i całkiem pokaźna strata. Ale jak wspomniałem wcześniej, godzę się na takie ryzyko. W realnych inwestycjach staram się inwestować ostrożniej, lecz warunki konkursowe rządzą się swoimi prawami.

A zatem:
  • mało pozycji
  • duże zaangażowanie
  • horyzont w dniach, nie w godzinach
  • analiza techniczna, a nie newsy z rynku
Oczywiście na nagrodę nie mam niestety szans, gdyż jestem partnerem marketingowym Turbo Wyzwania, a tekst dzisiejszy ukazuje się w ramach współpracy z jego organizatorem. Jednak nie zmienia to faktu, że o dobrą stopę zwrotu powalczyć warto.

A jakie konkretnie instrumenty mam na oku?


Z tym już będzie zdecydowanie trudniej, gdyż tekst, który właśnie czytacie piszę w piątek rano, a więc do poniedziałkowego poranka sytuacja może się znacząco zmienić. Z jednej strony dojdzie jeszcze do wieczora nieco notowań, a z drugiej strony po drodze mamy weekend i liczne zaskoczenia, które może przynieść otwarcie notowań w poniedziałek.

Trudno jest mi więc wskazać, jakie instrumenty będę miał w portfelu w pierwszych godzinach handlu.


Kusi mnie koniec korekty wzrostowej i powrót do spadków na głównych rynkach, czyli Sp500, DAX (powyżej), a w konsekwencji również Wig20. Problem z takimi odwróceniami jest jednak taki, że trwają one często po kilka sesji, więc może się okazać, że zanim rynek faktycznie zacznie spadać będziemy mieli już piątek, a ja tym samym zmarnuję cały tydzień czekając w blokach startowych.


Z drugiej strony rynek amerykański dynamicznie rośnie w ostatnich dniach, co widać nie tylko na samym indeksie, ale również na poszczególnych spółkach. A przecież mamy dostępne certyfikaty Turbo na pięć dużych amerykańskich spółek. Złapanie takiej zmienności jaką widzimy powyżej na akcjach Tesli i przejechanie z takim ruchem o 10% w górę na dużej dźwigni może zapewnić bardzo ładne miejsce w konkursie.

Mogę więc powiedzieć, nie znając jeszcze przyszłości i poniedziałkowego otwarcia, że raczej będę szukał zmienności i dynamicznych ruchów cenowych, które już trwają. Oczekiwanie na odwrócenia jest fajne przy inwestowaniu w dłuższym horyzoncie, gdzie możemy poczekać kilka sesji na spokojne uformowanie szczytu lub dołka. W warunkach konkursowych będę zapewne wskakiwał do pociągu w biegu, licząc na to, że zabierze mnie w pożądanym kierunku.

Nie czekaj, działaj!


Turbo Wyzwanie już ruszyło. Jeżeli więc jeszcze zwlekasz z dołączeniem, wejdź na stronę gry inwestycyjnej, zarejestruj się i rozpocznij zmagania. Im szybciej tym masz więcej rynkowego czasu i większe szanse na wygranie jednej z atrakcyjnych nagród.

A jeżeli będziesz mieć jakieś pytania, z pewnością znajdziesz na nie odpowiedzi w regulaminie oraz części edukacyjnej towarzyszącej grze inwestycyjnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz