Wiele ciekawych rzeczy wydarzyło się na rynkach na początku listopada. Czy jest to punkt zwrotny dla spółek? Warto ocenić to co się zdarzyło i wyciągnąć własne wnioski.
Każdy, kto śledzi rynki finansowe wie, że kilka dni temu mieliśmy zdecydowaną zmianę nastrojów na rynku. Jedne spółki straciły mocno na wartości, podczas gdy inne powróciły z niebytu. Widać, że coś drgnęło, chociaż trudno jest jednoznacznie przesądzić, jaki to będzie miało wpływ na notowania.
Pierwszym dużym wydarzeniem były wybory prezydenckie w USA, które wygrał Joe Biden. Opinie są podzielone co do tego, jak przełoży się to na nastroje inwestorów, ale znika nam niepewność zwyczajowo wiążąca się z takim wydarzeniem. Formułowane były obawy o sytuację, w której zwycięży Joe Biden, ale będzie to zwycięstwo na tyle niewielkie, że przełoży się na wielotygodniową niepewność co do tego, kto zasiądzie na kolejne lata w Białym Domu. Ostatecznie wynik ukształtował się na poziomie 306 głosów elektorskich dla Bidena do 232 dla Trumpa, co nie daje temu ostatniemu większych szans na zmianę wyniku.
Po zachowaniu indeksów w USA, które ustanowiły nowe maksima, można wnosić, że inwestorzy przyjęli to rozstrzygnięcie z zadowoleniem. Niezależnie więc, jaki wpływ na przyszłe cztery lata będzie miała prezydentura Bidena, wydaje się, że póki co nastroje są pod kontrolą i znika nam z analizy duży czynnik niepewności.
Jednak największa zmiana ostatnich dni miała miejsce w obszarze, który od wielu miesięcy przykuwa naszą uwagę, czyli sytuacji związanej z rozwojem pandemii. Dwie kluczowe kwestie to moim zdaniem opracowanie szczepionki oraz wypłaszczenie się poziomu zachorowań w Polsce.
Informacja o tym, że Pfizer opracował szczepionkę na Covid oferującą 90% skuteczności przelała się przez rynki finansowe, w jednej chwili zmieniając obraz wielu walorów. Na marginesie pozostawiam w tym momencie fakt, że w niektórych miejscach zmiany były widoczne już kilka dni wcześniej. W momencie opublikowania wspomnianej informacji, zdecydowanie odżyły walory, które na pandemii tracą najbardziej, czyli spółki hotelarskie, kinowe i handlowe. To one były najbardziej zdołowane w poprzednich miesiącach, a teraz najwięcej zyskały na wartości.
Odsyłam tu do nagrania z początku listopada, w którym sugerowałem, że być może warto się tymi walorami zainteresować. Zaledwie kilka dni później większość z tych walorów wzrosła o ponad 10% na jednej sesji.
Obejrzyj: Spadające COVIDowe noże
Zdecydowane odreagowanie pojawiło się również na dużych spółkach, które dotychczas dołowały bardzo mocno. Świetnym przykładem jest tu Bank ING, którego kurs wzrósł w listopadzie o 50%.
Rosnącym notowaniom przecenionych dotychczas spółek towarzyszyło wyraźne ostudzenie nastrojów na walorach, które rozkręcająca się pandemia mocno pompowała. Spółki te nieco przygasły, co widać wyraźnie na wykresach.
Drugim istotnym elementem jest stabilizacja rozwoju drugiej fali pandemii w Polsce. Nie będę tu wdawał się w dyskusje, na ile z medycznego punktu widzenia ta druga fala faktycznie wyhamowała. W oficjalnych statystykach dominuje liczenie nowych zachorowań, podczas gdy zdaniem ekspertów kluczowa jest liczba hospitalizacji, zajęte respiratory oraz wartość współczynnika R.
Faktem jest jednak, że o ile październik i początek listopada upłynęły nam na bardzo wysokiej dynamice wzrostu zachorowań (z poniżej 1000 do prawe 30 000 dziennie) o tyle obecnie od kilku dni obserwujemy stabilizację tego parametru.
Drugim istotnym wyznacznikiem rozwoju epidemii są działania mające na celu przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się choroby. Ostatnie kilka tygodni minęły nam na rosnącej niepewności co do obostrzeń oraz wprowadzaniu kolejnych ograniczeń. Jeszcze pod koniec października nie było wiadomo, jak daleko to zajdzie. Obecnie natomiast widzimy wyraźnie, że w skali obostrzeń mamy nie tylko stabilizację, ale również wycofanie się (chwilowe) z zamiaru wprowadzenia całkowitego lockdownu.
Można więc powiedzieć, że zarówno rozwój epidemii w Polsce, jak i skala towarzyszących jej działań państwa zdecydowanie wyhamowały. Zestawiając to z nastawieniem rynków finansowych, które przez cały październik mocno traciły na wartości, można mówić o warunkach do pewnego odreagowania.
I stało się! Warszawski rynek odreagował, co widać wyraźnie na głównych indeksach. Sam Wig20 wzrósł w ciągu kilku zaledwie sesji o 20%, co było największym umocnieniem od lat.
Warto w tym momencie wskazać, że w tym samym czasie indeks sWig80 zyskał na wartości "zaledwie" 14%, a notujący ostatnio spektakularne stopy zwrotu NCIndex umocnił się o 12%.
I to właśnie ta zmiana proporcji, kiedy to małe spółki rosną wolniej niż duże, jest największym przełomem ostatnich dni. Silna wiara w perspektywy spółek korzystających na rozwoju pandemii została podważona. Spowolnienie drugiej fali, a przede wszystkim wynalezienie szczepionki sprawiły, że inwestorzy zaczęli dostrzegać coś, co można określić mianem "świata po pandemii". Wiadomo, że popularyzacja szczepionki nie nastąpi szybko, ale widoczna jest zmiana myślenia w tym zakresie.
Dostrzegalne to było zwłaszcza na spółkach, które potraciły najwięcej w obawie przed dalszymi restrykcjami utrudniającymi prowadzenie biznesu. Niektóre z nich rosły w ciągu jednej sesji o ponad 20%, a kilka nawet po 30%. Wygląda na to, że inwestorzy diametralnie zmienili zdanie na temat perspektyw tych spółek i ich bieżącej wyceny.
W tym momencie należy zadać sobie pytanie o trwałość tych zwyżek. Jak widać chociażby na wykresie Wig20, czy zaprezentowanym poniżej wykresie mWig40, wzrosty zatrzymały się, a rynek znalazł tymczasową stabilizację.
Dopiero od dalszego rozwoju wypadków będzie zależało, czy ostatni wystrzał w górę okaże się tylko korektą, czy może będzie to zmiana, po której rynek wróci do odbudowywania swojej wyceny, nieco na kształt tego, co miało miejsce po marcowej fali spadkowej.
Sądzę, że czeka nas powolne spuszczanie powietrza ze spółek covidowych. Inwestorzy otrzymali pierwszy ostrzegawczy sygnał, że pandemia nie potrwa wiecznie i nie będą już tak bezkrytyczni w akceptowaniu wysokich wycen. Tym bardziej, że spływające raporty kwartalne stanowią dobrą weryfikację tego, które biznesy faktycznie zaczynają przynosić rezultaty, a które to jedynie koniunkturalne przekwalifikowanie się na gorącą branżę.
Z jednej strony mamy więc spodziewaną ostrożność. Po przeciwnej stronie jest powrót wiary w tradycyjne biznesy, które zostały ostatnio podbudowane nadziejami na powrót do normalności. Mimo ostatnich wzrostów istnieje całkiem sporo spółek i branż, które są atrakcyjnie wyceniane. Pozostaje przyjąć pewne założenia ile może jeszcze potrwać pandemia, a kiedy jej skutki ostatecznie ustąpią, a następnie ocenić, które walory w tej perspektywie prezentują się atrakcyjnie.
Oczywiście kapitał, który nie popłynie już do spółek covidowych będzie szukał kolejnego miejsca do generowania stóp zwrotu. Być może będą to inne gorące branże, jak gaming czy fotowoltaika, ale możliwe również, że skorzystają na tym tradycyjne biznesy, które dotychczas raczej notowały odpływy inwestorów.
W każdym razie moje oczekiwania co do przyszłego zachowania rynków są zróżnicowane. Patrząc przez pryzmat głównych indeksów jak Wig20 lub mWig40 spodziewam się, że spadki nie będą już kontynuowane, ale co do wzrostów nie jestem pewien. Raczej obstawiam stabilizację na obecnych lub nieco wyższych poziomach, ale mam poważne obawy, czy do końca roku uda się wyjść powyżej 1900 pkt.
Z drugiej strony wiele negatywnych czynników już się zrealizowało, więc jeżeli nie spodziewamy się trzeciej fali, która będzie prawdziwie tragiczna pod względem obciążenia służby zdrowia i wpływu na gospodarkę to wydaje się, że ostatni dobry moment zakupowy mamy właśnie teraz. Warto pamiętać, że firmy coraz sprawniej odnajdują się w nowym modelu funkcjonowania i jeżeli nie liczymy branż, które siłą rzeczy zostały zamknięte (hotelarstwo, galerie, restauracje) to duża część podmiotów będzie coraz lepiej funkcjonowała w warunkach home office.
Portfel Spółek Ciekawych Technicznie
Od poprzedniego zestawienia portfel stracił na wartości 1,07%, podczas gdy szeroki rynek reprezentowany przez indeks WIG zyskał 4,58%.
Powody zwyżki na szerokim rynku zostały w zasadzie omówione w pierwszej części tekstu, więc nie będę ich powtarzał. Z kolei na wynik portfela największy wpływ miały dwie spółki. Pierwszą z nich jest Livechat, który po wycieczce powyżej poziomu 100 zł obecnie nieco traci na wartości. Jest to największy walor w portfelu, więc i jego wahania najsilniej przekładają się na wynik. Drugą spółką jest CD Projekt, z którego walorami rozstałem się pod koniec października po cenie 350 zł.
Jak sygnalizowałem w poprzednim zestawieniu SCT, w przypadku naruszenia poziomu 350 zł zamierzałem reagować szybko, bez czekania na potwierdzenie przebicia.
Przełamanie nastąpiło na sesji, przed którą spółka ogłosiła kolejne przełożenie Cyberpunka, więc już od rana wiadomo było, że reakcja będzie nerwowa. W trakcie sesji notowania poleciały dość mocno w dół, zatrzymując się dopiero na kolejnym wsparciu w okolicy 330 zł. I co prawda odbicie które później nastąpiło cieszy, to jednak patrząc na układ wierzchołków nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to klasyczna formacja odwrócenia trendu. Mógłby ją zanegować ewentualny wystrzał w górę, a na chwilę obecną wygląda jakby szykował nam się ponowny test poziomu 330 zł.
Tak więc skład portfela SCT został nieco okrojony, ale w mojej ocenie tak należało postąpić. W chwili obecnej czekam na wytyczenie dalszego kierunku na rynku. Być może jakieś walory trafią do portfela, ale nie jest to przesądzone. Jak widać w tabeli powyżej, pula wolnych środków jest już dosyć znaczna i pozwala na zakupy.
Tymczasem zapraszam Was do obejrzenia najnowszego nagrania Spółek Ciekawych Technicznie, w którym jak zwykle omawiam sytuację rynkową oraz poszukuję spółek w trendach wzrostowych, które mogą być ciekawymi propozycjami inwestycyjnymi na kolejne miesiące.
Jak więc widzicie, cały czas utrzymuje się całkiem pokaźna liczba spółek trwających w trendach wzrostowych. Zakładając, że możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której inwestorzy zaczną dostrzegać możliwy koniec pandemii, może to być dobry moment do zajmowania pozycji i zwiększania zaangażowania. Ja w moich portfelach, jestem zapakowany w akcje prawie na 100%, co chyba dobrze odzwierciedla moje spojrzenie na rynek.
Przy okazji chcę Was zaprosić na tegoroczne wydanie konferencji WallStreet, która wyjątkowo odbędzie się w formie elektronicznej. Niemniej ramówka wykładów jest jak zwykle wypchana po brzegi i każdy inwestor znajdzie tu coś dla siebie.
Konferencja odbędzie się w dniach 25-27 listopada, więc warto już teraz zarezerwować sobie ten czas na spotkanie w inwestorskim gronie.
Jak zwykle nie zabraknie mojego wykładu, który nosi tytuł Czy inwestowanie długoterminowe nadal ma sens po załamaniu się strategii dywidendowych polskich inwestorów? Postaram się pokazać, jak bardzo pandemia zmieniła obraz inwestowania długoterminowego na polskim rynku, zwłaszcza w zakresie skłonności spółek do wypłacania dywidend. Myślę, że mamy w tym zakresie kluczowy moment z wieloletniej perspektywy i warto dobrze go rozegrać. Szczegóły na temat konferencji znajdziecie na stronie wallstreet.org.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz