Mamy za sobą miesiąc intensywnych spadków na światowych giełdach. Okres ten z pewnością przejdzie do historii, ale myślę, że najgorsze mamy już za sobą. Warto więc pomyśleć, jak mają wyglądać nasze działania tradingowe w kolejnych tygodniach.
W ciągu ostatnich czterech tygodni rynki finansowe straciły na wartości ok. 30%, a w międzyczasie ustanowiły minima na poziomie jeszcze o 10% niższym. Wydaje się, że ten szok cenowy wynikał z faktu uświadomienia sobie przez inwestorów, że koronawirus nie pozostanie lokalną kwestią na terenie Chin, lecz rozprzestrzeni się na cały świat, uderzając w znacznej mierze w gospodarki krajów rozwiniętych.
Wiele wskazuje na to, że ten przeskok w myśleniu już się dokonał. Dzisiaj już wiemy, że wirus jest w stanie rozprzestrzeniać się w szybkim tempie, pociągając za sobą liczne ofiary. Znany jest już przypadek włoski i hiszpański, a liczba zarażonych rośnie również w USA - stolicy światowego kapitalizmu. Można więc powiedzieć, że inwestorzy znają już powagę sytuacji i mogą ją adekwatnie wyceniać.
Zakładam więc, że w nadchodzących dniach nie doświadczymy już szoku podobnego do tego z pierwszej połowy marca. Aby coś takiego miało zaistnieć, musiałby zdarzyć się kolejny negatywny przełom. Trudno jest dzisiaj wskazać co by to miało być. Być może istotny wzrost śmiertelności, być może wykładniczy wzrost liczby zakażeń. Nawet jeżeli będą się pojawiały kolejne negatywne wiadomości (np. brak spodziewanego wyhamowania w statystykach), dane na ten temat będą spływały na przestrzeni dni i tygodni. Nie będzie to już więc szok, który spadnie na rynek w ciągu jednego weekendu, a inwestorzy będą mieli czas i płynność do tego, aby to ryzyko wycenić.
Nie wieszczę więc końca spadków, gdyż być może rynki będą osuwały się dalej. Uważam jednak, że pierwszy i najsilniejszy szok mamy za sobą. A to oznacza, że zmienność powinna trochę wyhamować, pozwalając inwestować w nieco bardziej stabilnych warunkach.
Inwestowanie w czasie krachu
Obserwując rynek w ostatnich dniach z pewnością zauważyliśmy kilka cech charakterystycznych.
Po pierwsze zmienność. W zasadzie można było zapomnieć o konwencjonalnym ustawianiu zleceń stop loss, gdyż szybkie wahnięcia rynku aktywowały je w mgnieniu oka. W takich warunkach jedyną rozsądną strategią było obserwowanie notowań na bieżąco i dynamiczne reagowanie na zmiany sytuacji, a to w naturalny sposób wyłączyło dużą część inwestorów.