Rzecz działa się nie tak dawno temu, za górami, za lasami, pewnej nadwiślańskiej krainie... Młody człowiek zapragnął wyswobodzić się w końcu z codziennych obowiązków, konieczności mozolnego zdobywania środków na utrzymanie. Zapragnął odnieść spektakularny sukces, tak wielki, żeby później już nie musieć pracować. Doszedł do wniosku, że zostanie inwestorem, dołączy do starożytnej profesji, która nawet dziś owiana jest wielką tajemnicą i nie do końca wiadomo, co jest prawdą, a co mitem.
Młody człowiek nie szukał nauczyciela, kogoś kto wprowadzi go w świat inwestycji. Nieszczególnie też pociągały go manuskrypty, zawierające porady niezliczonych pokoleń giełdowych graczy. Wolał spróbować samodzielnie i osiągnięty sukces zawdzięczać tylko sobie.
Nie wiemy dziś dokładnie, czym się kierował wybierając obiekt swojego inwestycyjnego zainteresowania. Zapewne chęć zysku skłoniła go do zaufania Midasowi, legendarnemu królowi, który wszystko czego dotknął, zamieniał w złoto. Pomyślał sobie młody człowiek: skoro potrafi on zdziałać takie cuda, z pewnością pomnoży i moje pieniądze, zapewniając dostatnie życie. Nasz bohater zebrał więc cały swój majątek, ponad dwadzieścia tysięcy talarów, i wszystko to powierzył Midasowi. Związał z nim swój los na dobre i na złe.
Nie myślcie jednak sobie drodzy czytelnicy, że wybór ten dokonany został na ślepo. Ów młody człowiek zasięgnął też nieco wiedzy na temat Midasa. Dowiedział się, że przychody skokowo rosną. Internetowe ptaszki ćwierkały też o rewolucji, jaką jest tajemnicza transmisja LTE, mająca zmienić świat. Mówiło się, że Midasa czeka świetlana przyszłość i nasz bohater chciał być jej częścią, a nawet samemu ją tworzyć.