czwartek, 14 grudnia 2023

Jak upolować ponad 1000% zwrotu na giełdzie

Wysokie stopy zwrotu nieustannie przyciągają wzrok i uwagę inwestorów. Jak wybrać spółkę, która pozwoli nam zarobić jak najwięcej? Dzisiaj omówię to na przykładzie mojej inwestycji, która dała zarobić ponad 1200%.

W inwestowaniu chodzi przede wszystkim o długoterminowe zwiększanie wartości naszych inwestycji. Długoterminowe, czyli w skali wielu lat, bo na taki horyzont musimy się przygotować. I o ile uzyskanie na poszczególnych walorach stopy zwrotu sięgającej ponad kilkadziesiąt procent jest już dużym sukcesem to nieustannie chcemy więcej.

Z drugiej jednak strony, jak się zastanowić nad całym zagadnieniem to jest to poniekąd oczywiste. Chcąc regularnie uzyskiwać stopy zwrotu z portfela przekraczające 10% rocznie, mamy kilka możliwości. Możemy handlować nieco aktywniej (otwieranie i zamykanie pozycji w ciągu roku), a na naszych pozycjach zarabiać po kilkadziesiąt procent, aby pokryły nam one koszty oraz straty na transakcjach nieudanych. Z kolei będąc inwestorem długoterminowym, na posiadanych przez lata spółkach musimy uzyskiwać kilkuletnie stopy zwrotu istotnie przekraczające 100%. Jest to zwyczajnie potrzebne do wzrostu wartości portfela.

A więc nie powinno dziwić, że po ponad 5 latach powinniśmy mieć w portfelu inwestycje o stopie zwrotu sięgającej setek procent. Ale oczywiście zdecydowanie łatwiej jest o tym pisać teoretycznie, a ciężej wdrożyć w życie.


Inspiracją do napisania dzisiejszego tekstu jest mój poprzedni artykuł, w którym opisywałem, jak udało mi się zarobić ponad 1200% na spółce iFirma. Link do niego znajdziesz poniżej.


Wiele z elementów, które sprawdziły się w tamtym wypadku, pojawia się w dzisiejszym tekście. Jednak, co również nie powinno dziwić, na listę tę składa się szereg argumentów zaczerpniętych niczym z podręcznika analizy fundamentalnej. Bo w końcu trudno uznać za oryginalny argument typu "inwestuj w spółki z potencjałem do wzrostu". A jednak bez tego prozaicznego komponentu trudno jest liczyć, że powiększymy wartość naszej pozycji 10 razy.

A więc przystępujemy do omawiania czynników, które warto mieć na względzie szukając jednorożców.

Czas, czas, czas


Każdy, kto zna postać Warrena Buffetta wie, że jednym z kluczowych elementów jego sukcesu jest bardzo długi czas, jaki jest on obecny na rynku. Czy dana spółka może zyskać 1000% w rok? Może, ale jest to bardzo mało prawdopodobne. Ale czy może zyskać 1000% w dekadę? Takich przykładów znajdziemy już zdecydowanie więcej. Wystarczy do tego średnioroczne tempo wzrostu na poziomie 25%. Widzimy więc, że nie jest to aż tak niezwykłe, jak mogłoby się to wydawać.

A więc nasze założenie przy poszukiwaniu takich walorów musi być od samego początku długoterminowe. Z jednej strony każdy zdrowy biznes potrzebuje czasu na wzrost, a z drugiej strony my, jako inwestorzy, musimy być przez cały ten czas na pokładzie spółki.


Każdy zna Budimex, dużą spółkę budowlaną. Budimex był duży już lata temu, ale dzisiaj jest jeszcze większy. Patrząc wstecz widzimy, że w ciągu ostatniej dekady spółka wzrosła o niemal 1000%. Jak rozszerzymy ramy czasowe bardziej, skala wzrostu będzie jeszcze bardziej spektakularna. Powyższy wykres został skorygowany o dywidendy, odzwierciedla więc wzrost wartości dla typowego akcjonariusza z 2013 roku.


Podobnie o setki procent wzrosła Grupa Kęty, inny duży podmiot z naszego rynku. Spółka, która już lata temu była "duża i nudna", potrafiła jednak utrzymać dynamikę wzrostu i regularnie wspinać się na coraz wyższe poziomy.

Tendencję do wzrostu i rozwoju w czasie mają wszystkie giełdowe spółki, co widać na indeksach takich jak Sp500, czy Nasdaq. Dlatego właśnie wielu inwestorów preferuje akcje spółek, jako aktywa pracujące, względem chociażby złota, które jest aktywem niepracującym.

wtorek, 14 listopada 2023

Sprzedałem połowę pakietu iFirmy - co dalej z kursem?

W miniony czwartek sprzedałem ponad połowę posiadanego pakietu akcji iFirmy. Jeden raport bieżący tak bardzo namieszał na rynku, że ewakuowałem się w trybie "fire sale", podobnie jak duża część inwestorów. Spółka w dwie sesje straciła na wartości 30%. Co dalej z kursem i ze spółką?

Moja przygoda z iFirmą w portfelu sięga 2017 roku, chociaż moja relacja ze spółką jest jeszcze starsza, gdyż w pierwszej kolejności byłem klientem spółki, a dopiero później stałem się jej akcjonariuszem. Kiedy spoglądałem na notowania spółki w roku 2015 był to walor znajdujący się w stałym trendzie bocznym z niewielką płynnością. Jako analityka technicznego, wówczas mnie spółka nie zainteresowała.

Moje kolejne spojrzenie na iFirmę przyszło w połowie 2017 roku. Wówczas o mojej decyzji dotyczącej spółki zdecydowały czynniki techniczne w połączeniu z podstawami analizy fundamentalnej. Podstawami, gdyż to wówczas rozpoczynało się moje zainteresowanie analizą nie tylko wykresów, ale i biznesów spółek.

Czynniki, które zdecydowały wówczas o kupnie akcji opisałem w tekście z sierpnia 2017.

Przeczytaj: Zainwestowałem w moje biuro rachunkowe

Po krótkim okresie dalszego trendu wzrostowego przyszła zmiana kierunku, bo tak należy to nazwać. Kurs w okresie od listopada 2017 do stycznia 2019 spadł z okolic 4,50 zł do 2 zł, czyli o ponad 50%. W tym czasie moje podejście do waloru istotnie się zmieniło z technicznego w kierunku fundamentalnego. I widząc taniejące akcje dobrej fundamentalnie spółki, zacząłem je mocniej akumulować, obniżając moją średnią cenę nabycia.

Tak, w grę wchodzi tu owo słynne uśrednianie w dół mimo powiększających się strat na pozycji. Ale tej dyskusji w dzisiejszym wpisie nie chcę otwierać.

W okolicach dołka opublikowałem mój drugi wpis, w którym przeanalizowałem ówczesną sytuację spółki.

Przeczytaj: Analiza iFirma: -50% i co dalej?

Od momentu publikacji tekstu kurs rozpoczął swoją wzrostową przygodę, która w szerokim ujęciu trwa do dzisiaj. Wówczas posiadałem już w pełni zbudowaną pozycję na spółce, której istotną część dowiozłem do dzisiaj.

Ponad 1200% zysku na największej pozycji w portfelu

W początkach 2019 roku, czyli w momencie, kiedy kurs był najniżej, iFirma stanowiła moją największą pozycję w portfelu. W późniejszym okresie waga spółki jeszcze wzrastała razem ze wzrostem ceny. 

poniedziałek, 6 listopada 2023

Moja strategia inwestycyjna na Turbo Wyzwanie

Strategia inwestycyjna to podstawa długoterminowego sukcesu na rynkach finansowych. Jednak konkursy inwestycyjne rządzą się nieco innymi prawami, a więc trzeba nieco dostosować do nich swoje podejście. Dzisiaj podzielę się moim planem na najbliższe dwa tygodnie.

Już dzisiaj wystartowała faza główna Turbo Wyzwania, czyli gry inwestycyjnej popularyzującej certyfikaty Turbo na polskim rynku. Czas więc najwyższy, żeby zarejestrować się na stronie wydarzenia oraz opracować swoją strategię inwestycyjną.

Oczywiście do gry można dołączyć również w jej trakcie, ale skracamy sobie tym sposobem czas rywalizacji, a w wypadku zmagań, gdzie wygrywa najwyższa stopa zwrotu ma to pokaźne znaczenie.


Faza główna składa się z dwóch tygodni rozgrywki. Pierwszy trwa od dziś do 12 listopada, a drugi od 13 do 17 listopada. Osoba, która uzyska najlepszy wynik w całym dwutygodniowym okresie otrzyma nagrodę główną. Natomiast pozostałe 200 nagród rozdzielone zostanie pomiędzy osobami, które wypracują najlepsze wyniki w poszczególnych tygodniach: 100 nagród za tydzień pierwszy i 100 nagród za tydzień drugi. 

Co ważne, można wygrać tylko jedną nagrodę. Zawsze będzie to jednak nagroda lepsza, czyli jeżeli w pierwszym tygodniu uzyskamy lepsze nagrodzone miejsce niż w tygodniu drugim, zostajemy nagrodzeni za tydzień pierwszy, a nagroda z tygodnia drugiego przypada kolejnej osobie w rankingu. 

Dopasuj strategię do okoliczności


Celowo powtórzyłem powyżej zasady nagradzania uczestników, gdyż wyznaczają one ramy, w których się poruszamy w tym konkursie.

Oczywiście będą uczestnicy, dla których podstawą stanie się walor edukacyjny. I to dobrze, gdyż to jest główny cel Turbo Wyzwania. Chodzi o to, abyśmy w długim horyzoncie umieli wykorzystywać certyfikaty do zarabiania na rynku, niezależnie już od tego, jaki horyzont będą miały nasze poszczególne transakcje.

Jednak zawierać wirtualne transakcje możemy przez cały rok, a w konkursach inwestycyjnych chodzi przede wszystkim o wykręcenie maksymalnej stopy zwrotu w danych warunkach. Dlatego kluczowe znaczenie ma system konstruowania rankingu, ograniczenia inwestycyjne oraz system nagradzania najlepszych uczestników.

Jeżeli więc naszą ambicją nie jest uzyskanie najlepszej stopy zwrotu w całym konkursie, możemy rozbić nasze starania na dwa niezależne tygodnie, w ramach których konstruowane będą klasyfikacje rankingowe. Oczywiście ranking pomiędzy tygodniami nie będzie resetowany, ale nagrody będą przyznawane za stopę zwrotu od poniedziałku do piątku.

Można więc przyjąć, że naszym celem jako inwestora będzie uzyskanie maksymalnej stopy zwrotu w ciągu pięciu giełdowych sesji i będziemy mieli na to dwa podejścia: jedno w tygodniu pierwszym i kolejne w tygodniu drugim. Pod to więc należy konstruować naszą inwestycyjną strategię. 

Przypomnę jednak ponownie, że cele stawiamy sobie sami. A więc możemy postanowić, że naszym celem będzie przede wszystkim poznanie certyfikatów Turbo, a aspekt konkursowy zejdzie na drugi plan. Podobnie możemy uznać, że celem jest wypracowanie dodatniej stopy zwrotu przy minimalizowaniu ryzyka. Konkursu tym być może nie wygramy (chociaż nie jest to wykluczone), ale zyskamy więcej pewności siebie w inwestowaniu na realnym kapitale. Dlatego znów, najpierw trzeba się zastanowić, jaki jest nasz cel na najbliższe dwa tygodnie.

Jak inwestować, żeby nie żałować


Kiedy zaglądałem w piątek do klasyfikacji fazy testowej, dostrzegłem że najlepsze 50 osób w rankingu (spośród ponad 2000 już wówczas zarejestrowanych uczestników) uzyskało stopy zwrotu od +30% do +65%. I to zaledwie w ciągu tygodnia. Widzimy więc, że rywalizacja będzie ostra (jak zawsze) i żeby znaleźć się w czołówce trzeba zagrać agresywnie.