poniedziałek, 29 września 2014

Recenzja - Jacek Maliszewski - Zarządzanie ryzykiem kursu walutowego w przedsiębiorstwie

Książka, którą dzisiaj opiszę na pierwszy rzut oka nie wydaje się książką o inwestowaniu. Najczęściej interesują nas analiza techniczna lub fundamentalna, a sprawy kierowania przedsiębiorstwem wydają się zupełną pomyłką, jeśli chodzi o bloga inwestycyjnego. Ale to tylko pozory.

Sięgnąłem po tę książkę głównie ze względu na jej autora. Jacek Maliszewski jest osobą zajmującą się właśnie profesjonalnym wspieraniem przedsiębiorców w zakresie ryzyka walutowego, a poznałem go kiedyś na szkoleniu ze strategii opcyjnych. I właśnie tego szukałem w książce - strategii łączących opcje oraz instrument bazowy, czy to w postaci waluty, czy indeksu.

Patrząc na książkę z tej perspektywy, trzeba powiedzieć, że ma ona dwa oblicza. Z jednej strony jest to właśnie pozycja traktująca o ryzyku walutowym przedsiębiorców. Poświęca więc sporo miejsca takim zagadnieniom, jak chociażby sposoby fakturowania kontrahentów, czy też liczenie ekspozycji walutowej danego podmiotu w zależności od prowadzonej działalności. I bez wstydu powiem, że pomijałem tego typu rozdziały, nawet do nich nie zaglądając.

Z drugiej strony, może to być pozycja bardzo przydatna inwestorom. Nie tylko ze względu na zaznaczoną już wcześniej tematykę opcyjną, ale również na całość zagadnień finansowych w niej poruszanych. Wystarczy więc wyobrazić sobie przedsiębiorstwo jako nasz portfel. Nie jesteśmy przecież importerami lub eksporterami, ale przecież zajmujemy pozycję długą lub krótką na danej parze walutowej lub innym instrumencie bazowym. W rezultacie uświadomienie sobie tego podobieństwa pozwala nam na zastosowanie prostej analogii i czerpanie pełnymi garściami z książki Maliszewskiego.

Osoby początkujące uprzedzam, że pozycja może się wydawać nieco złożona. Wynika to z poruszanej tematyki i głębokości analizy. Dlatego polecam ją bardziej zaawansowanym inwestorom, którzy wiedzą, jak jest różnica między spot, forward a futures. Posiadanie pewnej wiedzy sprawi, że lektura tej książki będzie owocna i nie ograniczy się do próby zrozumienia skomplikowanych terminów i nieznanych dotychczas mechanizmów rynkowych.

Podejście zawarte w tej książce zakłada również, że ma się raczej portfel większy niż mniejszy. Dopiero duże kwoty pozwalają na efektywne zabezpieczanie się przy użyciu poszczególnych instrumentów finansowych. Mały portfel znajdzie tu dość sporą barierę do przeskoczenia, a niekiedy nie da się pewnych spraw zrobić i trzeba mieć tego świadomość.

Pozycję tę przeczytałem z przyjemnością. Może nie ma ona żadnej fabuły, ale w sposób profesjonalny pokazuje, jak można radzić sobie z ryzykami rynkowymi przy użyciu dostępnych instrumentów finansowych.

Oczywiście, jeśli jesteście przedsiębiorcami wymieniającymi walutę, tym bardziej polecam sięgnięcie do tej książki. Autor w licznych przykładach pokazuje, dlaczego warto jest zwracać uwagę na kurs po którym dokonuje się wymiany waluty oraz jak można robić to w sposób możliwie najbardziej korzystny. Te kilkadziesiąt złotych może być więc inwestycją, która zwróci się już przy pierwszej transakcji.

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Linia i tam też można ją nabyć.

wtorek, 23 września 2014

Czy jest tu jakiś doświadczony inwestor?

Kilka dni temu, w minioną środę na jednym z czatów giełdowych, padło podobne pytanie, gdzie wirtualny inwestor (być może inwestujący też realne pieniądze) poszukiwał kogoś z większym doświadczeniem. Pytanie, na jakie poszukiwał odpowiedzi brzmiało mniej więcej tak: będzie teraz rosło, czy spadało?

Trudno jest się nie uśmiechnąć, widząc takie podejście do rynku i inwestowania, ale z drugiej strony każdy z nas kiedyś przez to przechodził i znamy to z własnych doświadczeń. Wiele osób pozostaje właśnie na tym etapie inwestowania, kiedy to za każdym razem należy się zastanawiać, co zrobi rynek. Zbiera się opinie innych, dokłada własne, rysuje kilka kresek i w oparciu o to próbuje zarabiać pieniądze. Z wynikiem najczęściej negatywnym.

Z doświadczenia wiem, że czasem trudno jest wydobyć się z takiego właśnie podejścia. Nie zawsze trafi się na odpowiednią osobę, książkę lub szkolenie, pozwalające na otwarcie oczu na zagadnienie długoterminowego sukcesu inwestycyjnego. Wiele osób zastanawia się więc każdego dnia, co zrobi rynek. Czyta, pyta, głowi się i kombinuje. I tak każdego dnia, od transakcji do transakcji.

Poszukiwanie długoterminowej przewagi powinno być procesem logicznym. Przecież intuicyjnie wiemy, że nikt nie otwiera budki z hamburgerami na pustyni, czy też punktu serwisującego drukarki w małej wiosce gdzieś pod lasem. Dlatego właśnie, że logika podpowiada nam, że taki biznes raczej nie będzie dochodowy. I, co ważne, nie jest to intuicja, ale przeważnie możemy wymienić kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Dlaczego więc w przypadku inwestowania takie zdroworozsądkowe podejście zawodzi?

poniedziałek, 15 września 2014

Putin na giełdzie - jak z nim żyć?

Macie określony scenariusz rynkowy dotyczący zachowania indeksu Wig20 w ciągu najbliższych kilku tygodni. Spokojnie dzień po dniu obserwujecie notowania i widzicie, że rynek porusza się zgodnie z oczekiwaniami. Po długim namyśle stwierdzacie, że wszystkie elementy układanki są już na miejscu i decydujecie się na otwarcie pozycji, która zapewne będzie bardzo udaną transakcją. Wchodzicie na rynek i przez pierwsze kilka dni faktycznie wydaje się, że mieliście doskonałe wyczucie i przeprowadziliście prawidłową analizę. A później wydarza się coś, co porusza wszystkimi rynkami, łącznie z naszym, i pozycja wylatuje na zleceniu stop loss. Wszystko układało się tak pięknie, a jednak straciliście pieniądze.



Tego typu wydarzenia zawsze towarzyszyły inwestorom. Ostatnio modne są na giełdzie w Warszawie działania Władimira Putina. To on sponsoruje nam wstrząsy i niespodzianki, które wielu osobom psują inwestycyjne plany.