Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

poniedziałek, 20 lipca 2015

Analiza techniczna po raz kolejny pokonała obligacje korporacyjne

Dzisiaj powracam do tematu powiązania obligacji korporacyjnych i analizy technicznej. Okazja jest niebanalna, gdyż po raz kolejny okazało się, że niepokojące sygnały, które dostrzegłem na wykresie uchroniły mnie od przykrych konsekwencji utraty zdecydowanej większości zainwestowanych w dane papiery środków.

Moja (i kolegi) przygoda z obligacjami spółki PCZ S.A.


Obligacje spółki PCZ S.A. (PCZ1015) kupiłem w sierpniu 2013 roku, czyli dość dawno temu. Kupon wynosił 11% i był stały, co stawiało te papiery w całkiem niezłej pozycji pod kątem atrakcyjności inwestycyjnej. Jednak wysokie stopy zwrotu zazwyczaj niosą ze sobą porcję ryzyka i tak też było w tym przypadku.

Na temat tych obligacji rozmawiałem z jednym z kolegów, który miał serię PCZ0615. Wiem, że posiadał te papiery i to na zdecydowanie większą kwotę niż ja. Dopóki sytuacja była pod kontrolą, wymienialiśmy się tylko luźnymi uwagami na temat tych obligacji. Sprawy zaczęły przybierać nieciekawy obrót na początku marca 2015, kiedy to cena spadła do ok. 95 punktów. Ja sam kupowałem je po 102 punkty, więc taki ruch był dla mnie bardzo niepokojący. Nie szukałem przyczyn takiego zachowania tych obligacji, ale postanowiłem je jak najszybciej sprzedać. Transakcja została zrealizowana w okolicy własnie 95 punktów, co było poziomem mało atrakcyjnym.

Pamiętam, że rozmawiałem wtedy z kolegą i powiedziałem mu o mojej decyzji sprzedażowej. On stwierdził, że jednak papiery będzie trzymał dalej, gdyż to wahnięcie nie powinno mieć znaczenia. Kilka dni później, kiedy kurs wrócił w okolice 100 punktów, wydawało się, że to jednak on miał rację.

Sytuacja przybrała jednak inny wyraz kilka dni temu, kiedy dotarła do mnie wiadomość, że PCZ S.A. nie wykupił czerwcowej serii obligacji i nie wypłacił odsetek od sześciu innych serii, a także złożył wniosek o ogłoszenie upadłości. Sprawdziłem kurs papierów i okazało się, że ostatnie transakcje zawierane były w okolicach 86 punktów. Tak przedstawia się wykres serii PCZ1015:


Nie wiem, czy kolega sprzedał posiadane przez siebie czerwcowe obligacje, czy też został z niewykupionymi papierami. Sądzę, że bardziej prawdopodobny jest ten drugi scenariusz, ale jeszcze będę go musiał o to podpytać.

Na różnicy między ceną kupna a ceną sprzedaży straciłem ok. 7 punktów na obligację, ale uwzględniając sześciokrotną wypłatę odsetek w okresie, kiedy posiadałem papiery, cała inwestycja okazała się dla mnie zyskowna. Nie straciłem, a co więcej, uniknąłem czarnego scenariusza związanego z upadłością emitenta.

Analiza techniczna i obligacje korporacyjne


Jest to kolejny przykład sytuacji, w której oparcie się o zasady analizy technicznej pozwoliło mi na uniknięcie przykrej sytuacji związanej z obligacjami. Nie mam tu na myśli formacji cenowych, ale powiązania wykresu spółki lub serii obligacji z sytuacją fundamentalną podmiotu. Być może zarząd twierdzi, że wszystko jest ok, być może wyniki są dobre, ale spadki na wykresie zawsze są dla mnie powodem do niepokoju.

W przypadku obligacji jest to o tyle istotne, że trudno jest tu mówić o stop lossach. Ogłoszenie upadłości spółki powoduje najczęściej natychmiastowy brak możliwości sprzedaży danych papierów. Tracimy więc wszystko lub prawie wszystko, a o odzyskanie resztek musimy walczyć w postępowaniu upadłościowym trwającym najczęściej rok lub kilka lat. Dlatego zawsze wolę chuchać na zimne.

Takie właśnie rozwiązanie sprawdziło się w przypadku obligacji Ganta, o których pisałem tutaj, a następnie tutaj. Szerzej o powiązaniu analizy technicznej i obligacji pisałem również w październiku 2013 roku. Jak na razie tylko w wypadku obligacji Admiral Boats sprzedałem papiery z ostrożności, a żadne problemy nie wystąpiły. Jednak biorąc pod uwagę przebieg wykresu, dzisiaj podjąłbym taką samą decyzję.

Podsumowanie


Na chwilę obecną nie planuję powrotu do rynku obligacji korporacyjnych. Ograniczona płynność i pojawiające się często upadłości sprawiają, że rynek ten wymaga bardzo dużo uwagi, przy jednoczesnej ograniczonej możliwości kontroli ryzyka. Podobnie jak w przypadku pamiętnego wpisu o Amber Gold, wysokie odsetki nie spadają z nieba, a każdy kij ma dwa końce.

A jak wyglądają Wasze przygody z tym rynkiem? Utrzymujecie długoterminowo dobrą stopę zwrotu, czy zaliczyliście jakieś wpadki?

11 komentarzy:

  1. zdecydowana większość obligacji tanieje przed wykupem. Nieznacznie, ale jednak. PCZ to przekręt, a sygnały fundamentalne też były, niektóre z listy http://swiatowid.blox.pl/2015/06/Catalyst-jak-ustrzec-sie-wpadki-na-obligacjach.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może i były, pytanie czy w sierpniu 2013 :) Poza tym nie jestem w stanie śledzić wszystkiego o spółkach, które posiadam bądź chcę posiadać. A wykres jest jeden :)

      Usuń
  2. Polska to dziki kraj jak mawiał pewien były minister..

    OdpowiedzUsuń
  3. A właśnie przyglądasz się Radku bilansom spółek których obligacje kupujesz ?

    OdpowiedzUsuń
  4. A co powiecie o Cyfrowym Polsacie, który na ogromne zadłużenie i daje stały kupon odsetkowy na poziomie Amber Gold? Czy taka spółka ma prawo nadal egzystować? Na szczęście papierów nie ma na Catalyst dla drobnych inwestorów, kupują je grube ryby, ryzykanci z zachodu (emisje prowadzone w dolarach i euro).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj żeby się wypowiedzieć musiałbym głębiej wejść w temat. Ale emisja wysokooprocentowanego długu nie świadczy dobrze o kondycji spółki.

      Usuń
    2. Co ciekawe obecnie z nową emisją zeszli ze stałego 11,75% do WIBOR + 2,5%, lepiej więc z nowymi papierami stoją niż banki typu Getin :) A to, że dług ich wynosi jakieś 10 mld zł, to "drobiazg"

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Nie mamy, szeroki rynek przeczy takiemu stwierdzeniu.

      Usuń
    2. Ale olbrzymie obroty na "bananowej" giełdzie w Warszawie

      Usuń