Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

niedziela, 30 stycznia 2011

Dlaczego warto grać na giełdzie

Wiele osób dziwi się, że gram na giełdzie. Część owszem, odnosi się do tego z uznaniem, ale większość z nich traktuje to jak drobne dziwactwo. W dwóch poniższych filmikach chcę pokazać, co tak na prawdę decyduje o finansowych efektach naszych działań.

Nie wiedziałem, że YT zlikwidowało limity publikowania filmów, stąd też wideo jest podzielone na dwie części.



Inwestowanie w dłuższym terminie VI

W komentarzu pod poprzednim wpisem padło pytanie, czy zdarza mi się odstępować od transakcji odwrócenia, gdyż w zachowaniu ceny jest "coś nie tak". Oczywiście odpowiedź jest twierdząca. Nie tylko mi się to zdarza, ale też jest to dylemat, który trzeba rozstrzygnąć, gdyż niekiedy kilka spółek daje podobne sygnały, a nasza koncepcja budowy portfela zakłada możliwość kupna tylko jednej lub dwóch. Wtedy trzeba dokonać selekcji w oparciu o dodatkowe kryteria. I tu zaczynają się schody.

Jestem technikiem raczej dyskrecjonalnym. Nie stosuję systemu opartego na ścisłych dyrektywach postępowania, ale raczej na bieżąco oceniam sytuację i podejmuję decyzję. Stąd też i trudność w przekazaniu tego innym. Na własny użytek mogę sobie stwierdzić, że wykres "mi się nie podoba", ale niestety czytelnicy bloga nie wyniosą z tego wielkich korzyści. Mimo wszystko spróbuję kilka rzeczy wymienić opierając się na przykładzie, gdzie intuicja w dużej mierze skłoniła mnie do otwarcia pozycji, mimo że wcześniej tego nie planowałem.

Zaprezentuję moją transakcję, którą zawarłem w piątek na forexie. Nie śledziłem rynku na bieżąco, gdyż zazwyczaj nie grywam na parze EUR/USD ograniczając się do USD/PLN celem zabezpieczenia certyfikatów na metale. Tym razem jednak zajrzałem na zakładkę "edka", dokonałem kilkuminutowej analizy i praktycznie od razu zająłem pozycję. Koncepcja formacji odwrócenia oceniana dyskrecjonalnie.
Dostrzegłem, że rynek jest na oporze, co już samo w sobie mogło sugerować zajęcie krótkiej pozycji. Jednak zdecydowałem się na nią jeszcze z innych względów, a mianowicie skłonił mnie do tego wygląd wykresu w skali H4 i H1:
Uznałem (i jest to najwłaściwsze określenie), że rynek wyraźnie traci impet wzrostowy. Wykres w ostatnich dniach coraz bardziej niemrawo piął się w górę, a w pewnym momencie zatrzymał się na oporze, którego nie mógł pokonać. W tej sytuacji go zastałem i dlatego postanowiłem otworzyć krótką pozycję.

Byłbym wobec Was nieuczciwy, gdybym twierdził, że to wszystko. Pierwsze przesłanki nadchodzącego odwrócenia dostrzegłem zupełnie gdzie indziej, a mianowicie na parze USD/PLN, którą obserwowałem z racji utrzymywanych tam pozycji. Instrument ten już nieco wcześniej zaczął się odwracać (jako stosunkowo odwrotnie skorelowany). Znacznik pokazuje, gdzie była ta para w chwili, gdy zaczynałem analizować eurodolara.
Tak więc widzicie, że niektóre transakcje są połączeniem technik zaczerpniętych z AT, obserwacji zachowania rynku (innych instrumentów) oraz intuicji. Nie chcę udawać, że ta moja intuicja jest lepsza od innych, ale zaczynam się powoli zgadzać z Grzegorzem Zalewskim, który podczas jednego ze szkoleń FERK wyraził pogląd, że intuicja początkującego nieco różni się od intuicji osoby mającej za sobą analizę tysięcy wykresów. Myślę, że po pewnym czasie widać poprawiające się rezultaty gry opartej na połączeniu AT oraz intuicji. Ale to tylko moje wrażenie.

Może w następnym wpisie odniosę się jeszcze do roli intuicji w (mojej) grze pod formację odwrócenia.

piątek, 28 stycznia 2011

Inwestowanie w dłuższym terminie V

Technika gry z trendem oraz oczekiwania na strategiczne odwrócenia mają spory potencjał, co pokazują ostatnie przykłady Astarty, Redanu, czy wybijającego się dziś Kopexu. Ale jest też druga strona medalu, czyli porażki naszych upatrzonych setupów. Oczywiście nie da się ich całkowicie wyeliminować, gdyż takie są uroki giełdowej zabawy, ale można w pewien sposób starać się minimalizować ich negatywne skutki.

W kwestii wejścia w korekcie trendu sprawa jest prosta. Kupujemy, gdy rynek kończy swing spadkowy, najlepiej na jakimś wsparciu. Dzięki temu podaż jest już lekko wyczerpana, a popyt ostrzy sobie zęby na otwarcie dodatkowych długich pozycji. Stop loss ustawiony pod wsparciem (lub pod poprzednim low) w znaczący sposób ogranicza nasze ryzyko, a przełamanie naturalnych poziomów będzie dla nas znakiem, że z trendem dzieje się coś złego. Ale patrząc na trendy i ilość korekt w nich występujących, mamy relatywnie większe szanse, że trend się utrzyma, wszak to jeden z fundamentów AT.

Nieco bardziej złożona jest sytuacja przy próbie łapania odwrócenia trendu, czym zajmujemy się w ostatnich wpisach. Jest tu o wiele większa liczba możliwości w kwestii wyznaczania punktów otwarcia pozycji oraz ustawiania zleceń stop loss. Nie jest moją intencją omawianie ich wszystkich, gdyż trzeba by było się mocno odnosić do konkretnych przykładów. W tym wpisie chcę pokazać, co się dzieje, gdy setup nie wypala, od czego może to zależeć oraz w jaki sposób można się próbować przed tym zabezpieczyć.

Najpierw pokażę wszystko na modelu, który jest bardzo czytelny, czyli spółce Kopex (tak, tak, znów ten sam wykres):
Widzimy dwa bardzo wyraźne poziomy obrazowane przez czerwone linie. Fakt, że są one aż tak czytelne jest bardzo znaczący, gdyż dzięki temu widzi je duża liczba inwestorów, którzy ustawiają dużą liczbę zleceń w tych okolicach. Jak to się przekłada na zachowanie cen?

W okolicach górnego ograniczenia i nieco powyżej niego stoi masa zleceń sprzedaży. Ustawili je ci, którzy grają pod układ prostokąta. Kupili oni w okolicach dolnego ograniczenia lub przy zmianie swingu w połowie formacji, a teraz chcą zrealizować część lub całość zysków. Stąd fala podaży w tamtych okolicach, co utrudnia wybicie się w górę i jest przyczyną zwiększonych obrotów. Ewentualna porażka wybicia jeszcze bardziej utwardzi ten poziom, co znajdzie swoje odzwierciedlenie przy kolejnej próbie testowania.

Dolne wsparcie działa analogicznie. Gdy cena zbliża się w te okolice, pojawia się zwiększony popyt, gdyż kupujący widzą okazję do kupna przy niskim ryzyku. Obrona tego poziomu umacnia go jeszcze bardziej.

No fajnie, powiedzieliśmy sobie o grze w kanale, ale jak to się ma do naszej strategii gry na odwrócenie? Dla nas ważne jest, czy cena wybije się w którąś ze stron. Dopóki pozostaje ona w range'u, oba warianty są otwarte. Jak zatem przebiega wybicie?

Aby doszło do wyjścia z formacji (pomijając wariant fałszywki) popyt musi pokonać barierę podażową w okolicach górnej kreski. Jest oczywistym, że towarzyszą temu zwiększone obroty. Jeśli kupujący mają na tyle siły, żeby pokonać ten poziom, cena zazwyczaj dynamicznie przemieszcza się w górę. Sukces tych, którzy kupili w obszarze formacji, poparty zleceniami kupna tych, którzy oczekiwali z zajęciem pozycji na wybicie.

Co przy dolnej barierze? Tam dzieją się rzeczy jeszcze ciekawsze, gdyż strach jest silniejszy niż chciwość. Gdy podaż ma dość pieniędzy, żeby przebić się przez warstwę popytu, dzieją się rzeczy straszne. Zlecenia stop loss, które znajdują się tam w wielkiej ilości, zaczynają się aktywować. Najpierw te ciaśniejsze, później coraz szersze. Powiększa to falę podaży, która ze zdwojoną siłą zaczyna rysować czerwone świeczki. No bo kto chciałby kupić spółkę, która właśnie wyszła dołem z silnego wsparcia?

Istotną determinantą wydarzeń na dolnym ograniczeniu jest w mojej ocenie czytelność formacji. Jeśli wsparcie jest bardzo wyraźne, zlecenia koncentrują się na stosunkowo wąskim obszarze. Jeśli natomiast można sytuację odczytywać w różny sposób, to co dla jednych będzie porażką układu, dla drugich będzie dopiero okazją do zajęcia długiej pozycji. Omówię to na dwóch przykładach, o których już kiedyś wspominałem. Dziś znamy rozwiązanie, więc możemy się na nich uczyć.

Spółkę Projprzem kupiłem pod formację oRGR. Zlecenie aktywowałem ręcznie w chwili, gdy uznałem, że doszło do odbicia od poziomu lewego ramienia. Stop loss, jak każe logika, stanął poniżej głowy, co pokazuje czerwona pozioma strzałka. W tym wypadku układ okazał się niewypałem, straciłem na tym 8% + prowizje.

Mamy tu do czynienia z rozproszeniem poziomów. Jedni grali pod oRGR przy ramieniu, inni prawdopodobnie liczyli, że dopiero głowa się utrzyma. W tym kontekście zaryzykuję tezę, że nie wszyscy odczytali tu układ oRGR, więc nie doszło do szczególnego zagęszczenia zleceń w jednym rejonie. Czas pokazał, że w sumie było to zwyczajny trend spadkowy, który trwa do dziś. Można się obecnie zastanawiać, czy znów nie formuje się oRGR, ale to już pozostawiam Wam. Marniutka płynność sprawia, że spółkę tę skreślam z listy potencjalnych okazji do kupna.

Poljadło pokazuje już nieco inny obraz. W przeciwieństwie do poprzedniej sytuacji, tu mieliśmy wyraźnie uformowany układ konsolidacji. Wyrysowałem w nim trzy linie wsparcia, położone stosunkowo blisko siebie. Wciąż nie jest to idealne zgrupowanie poziomów, ale są one dość czytelne. O ile pierwsze wsparcie padło raczej bez większych fajerwerków, o tyle przełamanie dwóch kolejnych odbyło się jednym, szybkim ruchem, przy zwiększonych obrotach. Wykres powyższy pokazuje również zależność, że gdy wyraźnie pęka silne wsparcie, trudno znaleźć chętnych do kupna danego waloru. Dlatego też cena znajduje się dziś ponad 20% od najniższej kreski i ciągle nie widać zainteresowanych nabyciem akcji tej spółki.

Myślę, że powyższe przykłady, choć zaledwie dwa, wyraźnie pokazują, że im czytelniejszy układ oraz im silniejsze są dane poziomy, tym gwałtowniej przebiega wybicie. Zakładając naszą formację odwrócenia, preferuję kupno przy dolnym ograniczeniu. Ryzyko jest niewielkie, cena dość atrakcyjna, a potencjał do wzrostów znaczny. A w razie porażki tego setupu, wolę stracić kilka % i uniknąć wariantu Poljadła. Uważam, że to sprawiedliwa cena.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Okazje inwestycyjne - Redan

Bardzo prosty setup, praktycznie analogiczny do prezentowanej kilka wpisów temu Astarty. Świeczka zrzucana w ciągu dnia, więc do końca sesji wymowa techniczna może ulec zmianie.

Trend wzrostowy, korekta, zatrzymanie na wsparciu i odbicie. Wolumen zwiększony na swingu wzrostowym, mniejszy w korekcie, obecnie znów popyt jest w grze. Więcej komentarza chyba Wam nie trzeba :)

sobota, 22 stycznia 2011

Pisanie o własnych spółkach

Odnosząc się do kwestii zasygnalizowanej w poprzednim wpisie, chciałbym dziś napisać dwa słowa o naganianiu na konkretne spółki przez osoby posiadające ich akcje.

Jako bloger aktywnie działający na polskim rynku, jestem nieustannie narażony na pewien konflikt między chęcią wywindowania ceny własnych akcji a rzetelnością publikowanych przeze mnie analiz, zwłaszcza dotyczących okazji inwestycyjnych. Problem ten jest znany od dawna, dlatego też osoby piastujące niektóre stanowiska nie mogą posiadać akcji (lub określonego zaangażowania w jakiejś spółce), aby troska o interes własny nie odbiła się ze szkodą na pełnionej przez nich funkcji.

Czy naganiam na spółki, które posiadam? W mojej ocenie nie. Głównie dlatego, że piszę o większej ilości spółek, niż te posiadane przeze mnie. Gdybym opierał się tylko na zawartości mojego portfela, nie mógł bym opisać niektórych koncepcji. Stąd też oczywista jest konieczność sięgania do szerszego zbioru wykresów.

Dla jasności sytuacji podam, jakie spółki aktualnie posiadam i dlaczego w nie wszedłem:

BPH - kupno pod koniec opisywanej ostatnio formacji odwrócenia,
Kopex - kupno na spodziewanym minimum formacji odwrócenia (też opisywane),
Astarta - kupno pod kontynuację trendu (patrz początek trwającego cyklu),
Synthos - j.w.

Tak więc widzicie, że część akcyjną portfela mam w całości zbudowaną w oparciu o techniki inwestycyjne, które właśnie opisuję. Stąd też posługiwanie się nimi, jako przykładami ilustrującymi konkretne sytuacje. Wybrałem je do portfela, gdyż w mojej ocenie są to spółki dobrze rokujące na przyszłość, czy to teraz, czy w momencie podejmowania decyzji o kupnie. Obserwuję je codziennie, więc łatwiej jest mi opisywać jakieś bieżące setupy, gdy takowe się pojawiają.

Jeśli więc piszę o tych spółkach to dlatego, iż uważam je za warte kupna. Blog ten z założenia ma służyć pomocą i edukować osoby początkujące w giełdowym fachu. Myślę, że wobec faktu, iż prowadzę go już ładne kilka miesięcy, trudno jest posądzić mnie o działanie wyłącznie dla własnej korzyści. Jeśli widzę gdzieś okazję do korzystnego pomnożenia pieniędzy, to w mojej ocenie najlepszym, co mogę zrobić, jest podzielenie się tą wiedzą z innymi. Oczywiście nie był bym taki uczynny, gdybym się obawiał, że upublicznienie tego spowoduje wygaśnięcie trendów na giełdach :) Ale to raczej nam nie grozi.

Jednocześnie staram się lojalnie uprzedzać, że nie muszę mieć racji. Z jednej strony zauważam, iż ostatnio często udaje mi się podejmować zyskowne decyzje lub polecać spółki, które szybko zyskują na cenie, ale miejmy też świadomość, że jesteśmy w fazie hossy, kiedy to zarabianie jest znacznie łatwiejsze i większość pozycji cieszy nasze portfele.

Tak więc pamiętajcie, że to Wy decydujecie o zasobności portfeli poprzez posunięcia na rynku. Wszystko, co polecam, polecam w dobrej wierze, a nie dlatego, żeby pompować swój stan posiadania. Poza tym mam nadzieję, że moi czytelnicy są odporni na demagogię typu "kupujcie bo będzie rosło" oraz często i konsekwentnie stosują zarządzanie ryzykiem.

czwartek, 20 stycznia 2011

Inwestowanie w dłuższym terminie IV

Na początku chciałbym przeprosić, że przez kilka dni nie publikowałem, ale dopadły mnie różne aktywności związane z ostatnią w życiu sesją egzaminacyjną. O ile oczywiście nie wybiorę się na jakieś podyplomowe, czego wykluczyć nie można. Niestety, nie mam w zwyczaju przygotowywania wpisów z wyprzedzeniem, gdyż chcę mieć zawsze otwarte pole do opisu bieżących wydarzeń, a wykres sprzed kilku dni to już nie to samo. Zwłaszcza, gdy chodzi o jakąś okazję do zawarcia transakcji. Mam nadzieję, że nie będziecie się szczególnie gniewali, że co jakiś czas zdarzy się kilka dni ciszy. A teraz do rzeczy.

Dzisiejszy wpis pokazuje, że czasem warto zaczekać trochę z jakimś tematem. Nie dość, że prezentowana spółka wpisuje się w opisywany w niniejszym cyklu sposób analizy wykresów (poszukiwanie "dużego" odwrócenia) to jeszcze jest szansa, że trafia się na niej zarobek w postaci krótkoterminowego strzału. Dodam tylko, że w przeciwieństwie do poprzedniego, zrealizowanego odwrócenia na BPH, zajmiemy się dziś czymś, co jest jeszcze w sferze możliwości.

Spółkę Kopex również obserwuję od kilku miesięcy, w tym od jakiegoś czasu jako posiadacz jej akcji. Znalazła się ona we wpisie, który zapoczątkował tę serię (tutaj), ale dla osób mających tę lekturę za sobą, podlinkuję jedynie tamtejszy wykres (tutaj). Wtedy nie zdecydowałem się na kupno, gdyż brak mi było ostatecznej korekty przed wybiciem. Niemniej obserwuję spółkę i tak oto wygląda ona w dniu dzisiejszym.
Widzimy kilkumiesięczny układ spadkowy, który w końcowej fazie zaczyna się stabilizować. Myślę, że nie  potrzeba specjalnej wyobraźni, żeby dostrzec tam szansę na mega-spodek, który znajduje się właśnie w swojej najniższej fazie. Oczywiście są to tylko wyobrażenia osoby, która kupiła i liczy na hossę, więc nie dajmy się zwieść :) Przykłady porażki takiego układu pokażę w dwóch kolejnych wpisach tego cyklu, na razie cieszmy oczy potencjalnymi zyskami.

Zanim zanieczyszczę wykres bardziej sugestywnymi kreskami, chcę jeszcze zwrócić Waszą uwagę na układ lokalnych szczytów i dołków. Wyraźnie widać, iż trzy ostatnie wierzchołki znajdują się w stosunkowo niewielkiej od siebie odległości. Podobnie ostatnie dołki plasują się mniej więcej w podobnym obszarze. Pokazuje to, iż rynek zaprzestał na jakiś czas ruchu w dół. Choć co prawda już nie spadamy, to ciągle jeszcze nie rośniemy, więc jeśli patrzymy na ten układ z optymizmem, to powinien być on co najmniej umiarkowany.
Powyższy wykres pokazuje stosunkowo wyraźnie zarysowane poziomy wsparcia i oporu. O ile jeszcze w lipcu rynek poruszał się nieco wyżej (zarówno swing low, jak i swing high), to późniejsze jego poczynania już respektują te obszary. Przyznam szczerze, iż spodziewałem się przebicia górnej kreski (stanowiącej punkt podparcia formacji) już w listopadzie. Byłaby to idealna kontynuacja ruchu trwającego od początku września. Mimo tego, konsolidacja trwa dalej.

W chwili obecnej mamy do czynienia z możliwością formowania się wyższego swing low, co pokazuje szansę tydzień lub dwa ładnego ruchu w górę, w kierunku przebicia kreski. Oczywiście to tylko gdybania, więc nie podpalajcie się za bardzo składając zlecenia na otwarcie, gdyż luka o kilka % w górę byłaby bardzo podejrzana :)

Może niewidoczna, ale na początku grudnia przyczaiła się zielona strzałka oznaczająca moje wejście na pozycję. Setup jest prosty. Założenie, że tendencja spadkowa przyhamowała, zajęcie długiej pozycji w okolicach silnego wsparcia. Zlecenie wskoczyło, gdy rynek ruszył w górę, a stop loss ciągle stoi w najbardziej oczywistym miejscu, czyli pod wsparciem.

Oddaje to dokładnie moją awersję do wielkiego ryzyka początkowego. Nawet chcąc złapać odwrócenie całkiem pokaźnego trendu, staram się zająć możliwie bezpieczną pozycję ze stop lossem nie przekraczającym strategicznej dla mnie granicy 10%. W razie wpadki tracę niewiele, a potencjał jest niezły, co daje bardzo solidną relację ryzyka do możliwego zysku.

Czy Kopex pójdzie w górę zgodnie z założeniami? Tego nie wiem. Widzę oczywiście szansę na wzrosty w ciągu kilku najbliższych sesji, jak również liczę na sukces w długiej perspektywie. Na razie stop stoi tam, gdzie stał, a rynek niech robi swoje.


P.S. Jeszcze nie miałem sygnałów i skarg, że naganiam na spółki, które posiadam w portfelu, ale z czasem z pewnością takowe głosy się pojawią. Postaram się do tego odnieść w którymś z najbliższych wpisów.
Pamiętajcie, że to Wy podejmujecie decyzje, a wszyscy analitycy i doradcy są omylni.

piątek, 14 stycznia 2011

Gdyby złoto było spółką

Mam nieodparte wrażenie, że widzę spółkę, która właśnie formuje coś na kształt "korony odwrócenia" albo innej magicznej struktury. Oczywiście w chwili obecnej formacja jest jeszcze niedomknięta, ale mamy już kilka przesłanek, żeby tego układu się doszukiwać. 

Po pierwsze możemy porównać relacje między poszczególnymi szczytami swingów. O ile drugi wyraźny wierzchołek był znacznie wyżej od pierwszego, o tyle trzeci z ledwością podniósł maksima. Kolejny z nich uplasował się już niżej, notując cenę numeru dwa. Zatem mamy już pierwszą przesłankę do zastanowienia się - brak nowych szczytów.

No to teraz zajmijmy się nowymi dołkami, niższymi od poprzednich. Myślę, że na obecnym etapie możemy jeszcze przyjąć, że wsparcie oznaczone niebieską kreską wytrzymało. Przebicie intradayowe, do tego tak nieznaczne to jeszcze nie przełamanie. W tym momencie oczekujemy na dalszy ruch cen. Dzisiejsza czerwona świeca może sugerować, że uformowało nam się smutne, niskie swing high i teraz podążymy na południe. Jeśli natomiast wsparcie się obroni, czekamy na kolejny wierzchołek. Jeśli będzie on niższy od numeru 4, można by było zajmować pozycję na spadki. Zamykanie longów bym przeprowadzał dopiero po wyraźnym przełamaniu wsparcia.

Powyższa analiza została opisana kursywą, gdyż w taki sposób analizował bym ten wykres, gdyby to była spółka. Natomiast jest to wykres ceny spot złota wyrażonej w dolarach. Ten fakt sprawia, iż powyższa wypowiedź może być prawdziwa, ale nie musi. Po pierwsze dlatego, że metalami rządzą nieco inne podstawy fundamentalne (a szczególnie złotem), a po drugie dlatego, że rynek jest znacznie głębszy niż w przypadku pojedynczej spółki. Jest to rynek globalny, na którym pozycje posiadają największe instytucje finansowe świata. Na cenę wpływa nie tylko grupa inwestorów, ale też fakt, iż złoto wyceniane jest w USD, a więc decyzje FED i polityka makroekonomiczna USA mogą tu sporo namieszać.

Pokazałem ten wykres, gdyż stosunkowo czytelnie pokazuje ogólny zarys formacji odwrócenia, o których ostatnio piszę. Brak nowych szczytów, przebicie poprzedniego swing low i możemy się powoli szykować na spadki. Udanych analiz!

środa, 12 stycznia 2011

Inwestowanie w dłuższym terminie III

Wchodzenie w trakcie trwającego trendu nie jest szczególnie skomplikowane, a może być całkiem zyskowną techniką, jak pokazuje Eurocash oraz właśnie kończąca (chyba) korektę Astarta. Jednak wejście w stabilnym ruchu wzrostowym sprawia, że kupujemy po cenach znacznie wyższych niż te, które były aktualne w jego początkach. Jak zatem załapać się na pociąg w chwili, gdy jest dopiero podstawiany na dworzec?

Technik takowych jest cała masa, jak choćby wybicie z kanału. Polegają one zazwyczaj na kupowaniu siły rynku, czyli wyjścia ponad ostatnie maksima. Jest to oczywiście zgodne z logiką definicji trendu, gdzie poszukujemy właśnie nowych szczytów. Wadą tego podejścia jest szeroki stop loss, który musi tolerować stosunkowo głębokie korekty. Czy można to obejść? Oczywiście, że tak.

W tym wpisie i może w którymś następnym postaram się rozwinąć koncepcję, którą zarysowałem jakiś czas temu w TYM wpisie. Zaczęło się od pewnych luźnych skojarzeń, później był jeden z postów Kathaya na blogach bossa, a następnie prezentacja Grzegorza Zalewskiego na szkoleniu w Poznaniu. Od jakiegoś czasu staram tę rozwijać ten sposób patrzenia na rynek i muszę przyznać, że sprawa ma potencjał. Zatem ad rem...

Naszym celem jest oczywiście odszukanie i złapanie odwrócenia trendu w jego najwcześniejszej fazie. Będę się opierał na początkach ruchów wzrostowych, ale analogicznie można to odnieść do końca hossy i początku spadków. Zgodnie z koncepcją 4 faz rynku, szukamy końca fazy akumulacji i początku wzrostów. Patrząc na to zagadnienie przez pryzmat czystego price action, szukamy chwili, gdy rynek przestanie robić kolejne lokalne dołki i pojawią się pierwsze wyższe swing high i swing low. Sprawa niby prosta, ale zawiera w sobie dużą dozę subiektywizmu. Co prawda można się posługiwać różnego rodzaju filtrami swingów (ZIG-ZAG), ale preferuję w takich sprawach własny osąd. W skrócie moja taktyka gry opiera się na trzech elementach:

- zidentyfikowanie końca spadków,

- dostrzeżenie sygnału do zajęcia pozycji przed spodziewanym wybiciem,

- ustawienie ciasnego stop lossa.

Najlepiej będzie przerobić to na przykładzie spółki BPH, którą monitoruję już od kilku miesięcy. Na początek proponuję zapoznać się z TYM wpisem z września 2010, gdzie po raz pierwszy o sprawie napisałem. Już wtedy zmiana układu swingów sugerowała, że być może zbliżają się jakieś poważniejsze wzrosty. Tak wygląda wykres z dnia dzisiejszego, zaopatrzony we wspomagającą linię w kształcie spodka (nie mylić z klasyczną formacją spodka):
Kreski mają charakter jedynie schematyczny, symbolizują odwrócenie tendencji cenowej oraz znaczenie linii szyi, jako poziomu wyznaczającego ostateczny moment odwrócenia. Postarajmy się teraz przeprowadzić analizę wierzchołków, co dokładniej przybliży mój sposób patrzenia na ten układ cenowy:
1 - rynek robi gwałtowny podjazd w górę, wyrównując poprzednie swing high. Ustanowienie tego wierzchołka pozwala wykreślić istotny poziom techniczny zaznaczony na wykresie niebieską poziomą linią. Powód do zastanowienia się nad siłą popytu i podaży.

2 - Utworzenie wierzchołka wyższego niż poprzednie swing low. Na razie jeszcze bez fajerwerków, gdyż może to być wierzchołek niższego rzędu, zniesiony przez kolejny.

3- Następny wierzchołek plasuje się na wsparciu w punkcie 2. Nie tylko poziom został obroniony, ale też mamy kolorowo na białym, iż poruszamy się już powyżej ostatnich minimów.

4 - Wierzchołek wychodzący ponad maksima występujące między punktami 2 i 3. W kwestii wierzchołków niższego rzędu mamy początki trendu wzrostowego.

5 - Kolejny dołek, tym razem wyższy od poprzednich. Idzie ku wzrostom.

6 - Wyrównanie i odbicie się od poziomu oporu potwierdza jego siłę i znaczenie. Możemy go przedłużyć przy pomocy zielonej kreski. Wobec poprzedniej tendencji oczekujemy dołka wyższego niż punkty 2 i 3, a może nawet niż 5.

7 - Korekta faktycznie jest wyższa niż poprzednie. Punkt 7 pokazuje, że spadki są utrzymywane przez ostatnie minima.

8 - Po przebiciu czerwonej linii szyi, która stanowiła kluczowy opór dla całej formacji, ceny wracają do kreski. Jest to ostatni dobry moment na zajmowanie długich pozycji. Taktyka ta pojawia się również w przypadku formacji RGR. Jedziemy w górę.

Opisana powyżej analiza pokazuje, w jaki sposób kolejne wierzchołki dają nam do zrozumienia, że jest to moment odwrócenia tendencji. Oczywiście trzeba mieć świadomość, iż powstanie swing high lub swing low możemy stwierdzić dopiero kilka dni po ich zaistnieniu, ale to chyba jest jasne.

Zielona strzałka w dniu 6 października oznacza moje zajęcie pozycji na akcjach tej spółki. Bodajże było to wejście na zniesieniu 50% korekty. Stop loss ustawiłem poniżej niebieskiej kreski i okazało się to dobrym rozwiązaniem. Pozycję utrzymuję do dziś.

Na powyższym przykładzie chcę pokazać, iż analizując akcję cen możemy antycypować przyszłe ich zachowanie i to w całkiem sporej skali. Z drugiej strony akcentuję fakt, iż nawet próbując łapać tak duże ruchy, możemy zajmować pozycje o całkiem małym ryzyku początkowym. Ustawiłem stopa poniżej ostatniego swing low, a nie pod absolutnym low formacji, dzięki czemu rysuje się bardzo korzystny bilans potencjalnego zysku do ryzyka. c.d.n.

niedziela, 9 stycznia 2011

Okazje inwestycyjne - FW20

Prosty wskaźnik, prosta interpretacja. Szczególnie ostatnie trzy zejścia poniżej poziomu 20 na oscylatorze stochastycznym dały bardzo interesujące rezultaty. Co to oznacza? Jedynie tyle, że warto obserwować sytuację.

Do ostrożności przemawia z pewnością sytuacja z przełomu stycznia i lutego 2010, kiedy to pozorne wyprzedanie zamieniło się w całkiem sporą zwałkę na kontraktach. Niemniej, przy zachowaniu podstawowych zasad ostrożności (stop loss, odpowiednia pozycja, czekanie na potwierdzenie), można zaryzykować.

piątek, 7 stycznia 2011

Okazje inwestycyjne - Astarta

Spółka w trendzie wzrostowym, ostatnio wyrównała swoje historyczne maksima z września i odbiła się od oporu. W chwili obecnej spółka w fazie korekty. Zwracam na nią uwagę, gdyż korekta dobiła właśnie do wsparcia w postaci poprzedniego swing high, co może być potencjalnym zatrzymaniem spadków. Zauważalna dysproporcja w wolumenie, który w korekcie jest znacznie mniejszy niż podczas wzrostów.

Zalecam obserwowanie spółki i kupno w przypadku przejawów zakończenia korekty. Zniesienie 50% korekty może być dobrym momentem. 

Proszę oczywiście pamiętać, iż niniejszy wpis jest jedynie moją opinią, a decyzje inwestycyjne każdy powinien podejmować samodzielnie.

czwartek, 6 stycznia 2011

Inwestowanie w dłuższym terminie II

Pozostańmy jeszcze w temacie wchodzenia w trakcie trendu. Można walczyć z rynkiem na różne sposoby, ale dobrze jest jechać razem z dominującą tendencją. Poświęcając jakieś pół godziny, łatwo dziś na rynku znaleźć kilka całkiem stabilnie rosnących spółek, co do których można mieć podejrzenie, że tak od razu nie zawrócą na południe. Oczywiście zasada ograniczonego zaufania każe ustawić zlecenie stop loss.

Poprzednio opisałem spółkę, która rośnie w dość klasycznej formie, czyli poprzez szereg stosunkowo łatwych do wyodrębnienia szczytów i dołków. Wtedy oczywistym zagraniem jest zaczekanie na czytelną korektę i zajęcie pozycji zgodnie z trendem. Nieco odmiennie mają się sprawy przy spółkach, w których swingi cenowe nie są aż tak czytelne. Oczywiście prędzej czy później korekta następuje, ale z różnych względów nie chcemy na nią czekać. Co wtedy?

Wtedy pojawia się problem, gdyż kupno "teraz" niesie za sobą różnego typu ryzyka. Pierwszym i najbardziej oczywistym jest fakt, iż w zasadzie jest to wejście losowe. Mamy trochę wolnej kasy, dostrzegamy rosnącą spółkę i planujemy od razu kupić jej akcje. W tym przypadku musimy mieć świadomość, że dziś, jutro, lub każdego kolejnego dnia może nastąpić korekta. Nie będzie to coś niezwykłego, w końcu korekty się zdarzają i są nieodłącznym elementem trendu. Tyle, że musimy zrobić tu odwołanie do opisywanego poprzednio wejścia w korekcie.

Jeśli tam kupimy akcje pod setup zakończenia korekty, oczekujemy dynamicznych wzrostów i przebicia maksimów. Gdy zaraz po kupnie następują spadki, wiemy że coś jest nie tak. Połamanie wsparcia na ostatnim swing low oznacza, że najprawdopodobniej z trendem dzieje się coś niedobrego i jest to czytelny sygnał do ucieczki. Te spadki COŚ znaczą. W przypadku wejścia "bo tak", spadki nie oznaczają niczego. Ot, korekta. Jakie to niesie konsekwencje?

Przede wszystkim wpływa to na ustawienie naszego stop lossa. Inwestorzy opierający się na różnych syntetycznych koncepcjach wykorzystają do tego średnią kroczącą, SAR, ATR z mnożnikiem czy BBand. Tutaj decydują nieco inne parametry, głównie nasze arbitralne ustalenia (po optymalizacji lub bez niej). Co natomiast robią zwolennicy price action? Pozwalają, żeby wykres sam do nich mówił. W tej sytuacji ustawiają stopa poniżej poprzedniego swing low, a takowe może być znacznie oddalone od ceny kupna. Przekłada się to oczywiście na znacznie wyższe ryzyko początkowe transakcji, co determinuje mniejszą pozycję.

Można oczywiście z tym walczyć. Jak? Wchodzimy na rynek na podstawie własnego "widzimisię", ale stawiamy sobie dość ciasnego stopa. Zakładamy, że jeśli rynek będzie kontynuował wzrosty bez korekty, uda nam się zarobić dość, aby przyszła korekta nie wpuszczała nas w stratę. Natomiast szybkie spadki zaraz po kupnie będą sygnałem, że kupiliśmy szczyt i trzeba uciekać czem prędzej. Ucieczka taka jest oczywiście tylko zagraniem taktycznym. Ponieśliśmy niewielką stratę, ale za to udało nam się wychwycić korektę, czyli okazję do odnowienia pozycji przy niskim ryzyku. Co robimy? Czekamy :)

Początkowo można zaplanować odnowienie pozycji przy przebiciu ostatnich maksimów. Jest to wersja na małe korekty. Jeśli spadki się pogłębiają, można próbować przyspieszać powrót na rynek poprzez ustawienie zlecenia kupna na zniesieniu 50% korekty lub w innym preferowanym miejscu. Dzięki temu zmniejszamy odległość ceny kupna, od stopa początkowego, którego wypada ustawić poniżej nowo utworzonego swing low. Jeśli natomiast korekta się pogłębia, czekamy na rozwój zdarzeń. Połamanie wsparć może być dla nas sygnałem słabości rynku, co przełoży się na decyzję odpuszczenia sobie transakcji. Wtedy wypadamy z tej przygody jedynie z małą stratą początkową.

Pragnę podkreślić, iż przedstawione powyżej uwagi wynikają z mojego podejścia wykorzystującego głównie price action oraz czytanie wykresu. Być może są jeszcze inne ciekawe sposoby na uniknięcie dużych strat będących skutkiem wejścia "nie w korekcie". Jeśli chcecie zgłosić takowe do omówienia, zapraszam poniżej.

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Inwestowanie w dłuższym terminie I

Nawiązując nieco do poprzedniego wpisu, chciałbym rozpocząć serię kilku postów dotyczących właśnie inwestowania w nieco większej skali. Piszę inwestowania, ale mam oczywiście na myśli podejmowanie decyzji na podstawie AT, tyle że w dłuższej perspektywie. Rozstrzygnięcia definicyjne pozostawię teoretykom.

Przyznam szczerze, że wpis ten nie miał się ukazać tak wcześnie, ale troska o Wasze pieniądze skłoniła mnie do działania, przecież nikt nie chce, żeby rynek odjechał bez niego na pokładzie:)

Pierwszym przykładem będzie to, o czym już wielokrotnie wspominałem, czyli wejście w korekcie zgodnie z kierunkiem dominującego trendu. Dzięki temu otrzymujemy szansę uczestnictwa w stabilnym ruchu wzrostowym przy jednoczesnej możliwości ustawienia ciasnego stopa początkowego. Znów posłużę się wykresem spółki Eurocash, która sypie okazjami jak z rękawa.

Spółka znajduje się w stabilnym trendzie wzrostowym, co widać na pierwszy rzut oka, więc nie ma sensu się szczególnie rozwodzić nad narzędziami. Dodam tylko, że jest sporo silniejsza niż cały rynek, co też widać.

W końcu 2010 roku mieliśmy do czynienia z korektą ruchu, który wyniósł ceny akcji spółki na nowe szczyty. Jako to bywa przy korektach, spadki zatrzymały się na wyraźnym wsparciu technicznym. Jest to wymarzony poziom do ustawienia zasadzki na rynek. Czekamy na potwierdzenie, że wsparcie wytrzymało. Dla mnie byłby to właśnie taki jak dziś ruch w górę. Zlecenie stop loss można oczywiście ustawić poniżej wsparcia. Ryzykujemy, że ktoś może zaczaić się na jakieś czesanie stopów, gdyż z pewnością jest ich tam po dzisiejszym dniu cała masa, ale sposobem na to jest lekkie oddalenie limitu aktywacji.

Tym oto prostym sposobem otrzymujemy wejście zgodnie z kierunkiem trendu, charakteryzujące się dodatkowo niskim ryzykiem. Jest to preferowany przeze mnie sposób zajmowania pozycji w trendzie, gdyż daje pewną przewagę nad kupowaniem wybić na kanału. Z drugiej strony, czekanie na korektę może skończyć się tym, że cena odjedzie, a nas nie będzie na pokładzie.

Myślę, że przykład jest czytelny i nie trzeba go dodatkowo omawiać. Może w następnym wpisie zajmę się jeszcze wchodzeniem w trendzie, a później przejdziemy do ciekawszych rzeczy, jak choćby kupowanie dna spodka :)

niedziela, 2 stycznia 2011

Podsumowanie roku 2010.

W zasadzie nie bardzo wiem, co taki wpis miałby zawierać. Bloga piszę od kwietnia 2010 roku, a więc będzie jakieś 7-8 miesięcy. Przez ten czas udało się stworzyć ok. 150 wpisów. Początkowo powstawały one w liczbie ok. 20 miesięcznie, obecnie średnia waha się w okolicach 10 i sądzę, że tak zostanie przez najbliższy czas. Wynika to z faktu, że różne inne zajęcia odciągają uwagę i pochłaniają czas.

W kwestii statystyk powiem, że blog zaliczył 4 537 unikalnych odwiedzających, którzy dokonali 26 780 odsłon. Raczej nie jest to wynik szczególny, ale jakoś się biznes kręci. Z zakresu danych finansowych dodam, że reklamy AdSense zarobiły 44,50 €, a AdTaily przyniósł 4,48 zł. Bardzo zadowolony jestem z darowizn, które opiewają na sumę 48,58 zł, ale pochodzą tylko od jednej osoby, więc należą się Jej szczególne podziękowania.

Musicie wybaczyć, ale nie będę prezentował żadnych grafik. Nie skupiam się na promocji bloga, nie mam grupy na Facebooku, nie reklamuję się na żadnych portalach, więc w zasadzie kręci się, jak się kręci. Zauważam jednak zwiększającą się ilość osób, które pobierają RSS, więc jest nadzieja, że niektórzy uważają, że przeczytanie moich wypocin nie jest stratą czasu.

Niestety, brak czasu nie sprzyja inwencji. Kiedyś mogłem poświęcić kilka godzin na przygotowanie sporego wpisu lub całej serii wpisów dotyczących danego zagadnienia. Obecnie każdy post jest odrębną całością i nie wiem, czy w najbliższym czasie coś się zmieni. Co prawda mam z tyłu głowy jeszcze sporo pomysłów, więc raczej deficyt nie grozi, ale wiem z doświadczenia, że im więcej czasu na swobodne przemyślenia, tym ciekawsze rzeczy z tego wychodzą.

Na razie to tyle podsumowań, jeśli macie jakieś uwagi co do bloga, zapraszam do komentowania poniżej.